wtorek, 7 kwietnia 2015

Poświąteczny post.

Hej hej :D. Jak minęła Wam tegoroczna Wielkanoc? Szczerze powiem, że dla mnie dość znośnie, aczkolwiek do dziś odczuwam skutki przejedzenia... I o ile przyzwoicie zapełniłam swój brzuch w niedzielę, to kolejne dni przyniosły mi mnóstwo kalorii :D. Nie chodzi tu tylko o dojadanie wałówki otrzymanej od mamy, ale o stołowanie się na mieście! Tak, mój cudowny chłopak, mimo pełnej lodówki, zabrał mnie wczoraj na spacer, którego punktem końcowym była wizyta w jednej z gdańskich knajpek...

Muszę przyznać, że restauracja, do której trafiliśmy, należy do jednych z fajniejszych miejsc, w których miałam okazję przebywać. Billy's to sieć knajpek utrzymana w stylu amerykańskim, a w Gdańsku mamy możliwość odwiedzenia dwóch takich lokali. My udaliśmy się do tego nad Motławą, dzięki czemu mogliśmy rozkoszować się nie tylko zamówionymi daniami, ale i wieczornym widokiem na wodę :). Zamówiliśmy kanapki Marylin oraz Elvis i z czystym sumieniem mogę je polecić! Porcje są spore, więc lepiej iść tam z pustym brzuchem, bo i tak pewnie zostawicie co nieco na talerzu. Myślę, że jeszcze kiedyś tam wrócimy, ponieważ serwowane potrawy były naprawdę smaczne no i nie zapuszczaliśmy korzeni przy stoliku w oczekiwaniu na swoje zamówienie ;). Oczywiście muszę pochwalić niezwykle miłą i profesjonalną obsługę. Także - jeśli będziecie w Gdańsku na starówce i nagle poczujecie nieodpartą chęć zjedzenia czegoś pysznego, nie bójcie się wchodzić do Billy's :)!

Wracając jeszcze do świąt - podczas wizyty w domu spakowałam wszystkie swoje czyste kartki oraz te pochodzące z wymian i w najbliższym czasie będę je segregować! Szykujcie się na mały konkursik z tej okazji :). Póki co odrywam się od komputera i zabieram za naukę do prezentacji, jutro czeka mnie dziesięć minut stania przed całą grupą i opowiadania o LHSie (Linia Hutnicza Szerokotorowa). Nie to, żebym nie lubiła tego tematu, bo przecież kocham kolej, jednakże o wiele raźniej jest przedstawiać dany temat chociaż z jedną dodatkową osobą. No cóż, zachciało mi się studiowania, to teraz muszę cierpieć :P. Zostawiam Was z grudziądzką wiewiórką, jaką uwieczniłam na zdjęciu podczas niedzielnego spaceru w parku miejskim. 


PS. Czy u Was też woła się na te zwierzaki BAŚKA? Czekam na opinie, bo mój Adam nie mógł wyjść z podziwu gdy usłyszał o takim zwyczaju :D.

8 komentarze:

  1. U mnie tak się woła na wiewiórki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiedziałam, że nie tylko u mnie tak się woła :D

      Usuń
  2. Jak najbardziej baśka pasuje do wiewiórki:)
    Ciekawi mnie w jaki sposób posegregujesz swoje pocztówki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to jest dobre pytanie... bo często wymieniam się w kopercie na kilka kartek, które nie są związane ze sobą tematycznie, ale treść ciągnie się przez wszystkie np. 3 pocztówki :D i kurcze teraz to rozdzielić... chyba nie bardzo... będę mieć sporo roboty hehe :D

      Usuń
  3. U mnie nie ma takiego określenia jak "Baśka", a przynajmniej ja nie słyszałam aby ktoś tak na kogoś lub na coś wołał :D

    OdpowiedzUsuń
  4. U mnie tak się nie woła, hehe. :D
    Ta knajpka wygląda cudownie, uwielbiam miejsca urządzone z pomysłem. Gdy my byliśmy w Gdańsku, to na herbatę wybraliśmy się do Pikawy. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co miasto to obyczaj :D. Pikawa... hm, nie kojarzę!

      Usuń