poniedziałek, 29 kwietnia 2019

Ciepła, optymistyczna opowieść - "Dzisiaj należy do mnie" Agnieszka Dydycz.

Ciepła opowieść, niosąca ukojenie dla serca. Opowieść, w której nie brakuje optymizmu, podnoszącego na duchu. Opowieść o miłościach, przyjaźniach, byciu silnym i odważnym, czyli dokładnie o tym, co każdego z nas dotyczy, gdy szuka się swojej drogi do szczęścia. Taka właśnie jest książka Agnieszki Dydycz zatytułowana "Dzisiaj należy do mnie". Zapraszam na recenzję.


Kama, główna bohaterka powieści, odświeża wspomnienia z przeszłości. Patrzy na nie z pewnej perpektywy, ale w tym przywoływaniu starych, cennych  dla niej czasów jest sporo humoru. Wraca pamięcią do ludzi, z którymi coś ją łączyło. Jednych kochała, innych darzyła przyjaźnią, jeszcze inni pojawiali się szybko i w takim samym tempie znikali. Były osoby, które śmiało mogła nazwać bratnimi duszami, od których mogła liczyć na wsparcie i sama je zaoferować, ale pojawiały się też postaci, z którymi nawiązanie tak serdecznych stosunków raczej nie wchodziło w grę.
 
"Dzisiaj należy do mnie" to słodko-gorzkie przemyślenia na temat wydarzeń sprzed lat. Autorka serwuje tutaj wątki związane ze sferą uczuć, ale nie tylko. Kama wspomina miłości nawet z okresu, kiedy była jeszcze dzieckiem. Oczywiście nie brakuje relacji na temat późniejszych zauroczeń i pierwszych wyborów, co teoretycznie powinno w jakimś stopniu wpłynąć na jej przyszłe decyzje... Dorosłość jednak wygląda inaczej. Na Kamę nadal czekają trudności, które musi pokonać. Bohaterka, mimo tych przeszkód, stara się niestrudzenie iść przed siebie.   

 
Agnieszka Dydycz stworzyła realistyczną postać. W moim odczuciu jest to jak najbardziej wiarygodna bohaterka - ona jest mną, Tobą, nimi. Ma w sobie takie cechy, za sobą takie wydarzenia i podjęte takie decyzje, które w mniejszym lub większym stopniu można przypisać każdej i każdemu z nas. To z kolei sprawia, że chwila na refleksje jest jeszcze bardziej przepełniona rozważaniami. Utożsamiając się nawet częściowo z Kamą, przemyślenia prowadzimy intensywniej. Każdy w życiu spotyka się z pewnymi barierami, jednak nie można się poddawać i z nadzieją trzeba walczyć z tymi przeciwnościami losu. Trzeba docenić to, co się już ma, na co się zapracowało, ponieważ skupianie się na tym, czego nam brak, prowadzi do niepotrzebnego zamartwiania się. Trzeba zaakceptować pewne fakty, sytuacje, wydarzenia, droga do szczęścia nie zawsze usłana jest różami.
 
Lekki styl i pierwszoosobowa narracja sprawiają, że książkę czyta się bardzo szybko. Nie brakuje w niej akcentów humorystycznych, a ogólny wydźwięk jest pozytywny, nawet mimo negatywnych wydarzeń, jakie spotykały Kamę. "Dzisiaj należy do mnie" to inspirująca, wartościowa, pełna emocji lektura. Nie byłabym sobą, gdybym na koniec nie wyraziła zachwytu nad okładką. Wpadła w moje oko od pierwszego wejrzenia :).
 
Za egzemplarz powieści serdecznie dziękuję Wydawnictwu Muza.
 

Zaskakująca fantastyka: Peng Shepherd "Księga M".

 
Najlepsza powieść 2018 roku w kategorii Fantasy i Science Fiction wg Amazona. 

 
Indie. Hemu Joshi pewnego dnia, podczas festiwalu, straci swój cień. Po prostu. Hemu budzi ogromną fascynację wśród ludzi, którzy nie zdają sobie jeszcze sprawy, jakie nadciąga niebezpieczeństwo... Wraz ze straconym cieniem ulotne stają się też wspomnienia. Zapomina się nie tylko o drobnych przedmiotach, ale i podstawowych zasadach funkcjonowania - aby przeżyć, człowiek musi jeść, pić, oddychać.
 
Klęska trafia również do Bostonu, gdzie Ory i Maxine celebrują ślub przyjaciół. Odnajdują bezpieczny zakątek w opuszczonym hotelu w Wirginii. Niestety, w końcu Maxine traci cień, a z nim powoli zatraca wspomnienia. Nie chcąc narażać Ory'ego, postanawia zniknąć. Ory nie może się z tym pogodzić, jest zrozpaczony, postanawia odnaleźć swoją żonę za wszelką cenę - nawet kosztem zmierzenia się z nowym, niebezpiecznym światem, w którym nic już nie jest takie, jak kiedyś, a prawo dawno przestało obowiązywać.
 
Ludzie, którzy utracili cień, ratunku upatrują na Południu, dokąd też zmierzają. Ory ma mało czasu, musi odnaleźć żonę, póki jeszcze cokolwiek pamięta i on, i ona... Czy uda mu się to zrobić?
 
"Księga M" to rewelacyjny debiut! Wspaniały, poruszający, nieprzewidywalny. Książki, po które sięgam, a w których króluje fantastyka, zdecydowanie nie stanowią większości w mojej domowej biblioteczce. Od czasu do czasu skuszę się na jakiś tytuł, ale rzadko. Gdybym przeszła obojętnie obok tego tytułu, mogłabym pluć sobie w brodę! "Księga M" wciąga, wywołuje masę emocji, pozwala zapomnieć o otaczającym nas świecie i przenieść się do zupełnie innego, niebezpiecznego, magicznego, ale intrygującego środowiska, gdzie przy utraconej silnej woli łatwo wpaść w kłopoty.

Podobało mi się spojrzenie na klęskię z perspektywy kilku osób. Wydarzenia, przeżycia i wspomnienia poznajemy okiem Maxine, Ory'ego, Amnezjaka i Naz. Zawsze, kiedy autor lub autorka posługują się takim zabiegiem, łatwiej nam jest wczuć się w sytuację danych bohaterów, zrozumieć pewne zachowania i odnaleźć się w ich świecie.

Kochani, ogromnie polecam Wam "Księgę M". To fascynująca, wciągająca, oryginalna powieść, o której szybko nie zapomnicie. Czyta się ją bardzo dobrze, styl autorki jest jak najbardziej przystępny w odbiorze. Wiele się dzieje, ale wszystko, przynajmniej w moim odczuciu, jest tak ze sobą splecione, że nie da się pogubić. "Księga M" jest zdecydowanie warta uwagi!

Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu Burda Książki. 
 

piątek, 26 kwietnia 2019

KOMIKS: Aaron Blabey "Bad Guys. Ekipa Złych Odcinek 1".

Kochani, dziś serwuję Wam prawdziwą perełkę - rewelacyjny, pełen humoru, nietuzinkowy, świetnie ilustrowany KOMIKS, opowiadający historię czterech zwierzaków. Zapraszam do lektury!

 
Czas na spotkanie z Ekipą Złych!

Szykujcie się! Oto przed wami najśmieszniejsza i najbardziej niesforna książka, jaką możecie sobie wyobrazić.

Mówią jak ci źli, wyglądają jak ci źli… i nawet mają zapaszek jak ci źli. Są przerażający, niebezpieczni i… cóż, po prostu źli. Lecz bez względu na to, czy chcecie tego, czy nie, Pan Wilk, Pan Pirania, Pan Wąż i Pan Rekin wkrótce wszystko to zmienią! Pan Wilk ma śmiały plan pierwszej dobrej misji. Czy operacja „Miejski psiniec” pójdzie gładko? Czy Ekipa Złych stanie się Klubem Dobrych? I czy Pan Wąż zechce łaskawie przestać połykać Pana Piranię?  
 
Ubrane w garnitury zwierzaki, czyli Pan Wilk, Pan Pirania, Pan Wąż i Pan Rekin, nie stanowią wzoru do naśladowania. Mają swoje za uszami i kojarzone są jako złe postacie. Mają głupie pomysły i skłonności niszczycielskie, ale... przecież w każdym kryje się dobro, nie zawsze widać je jak na dłoni, czasem trzeba zajrzeć gdzieś głębiej. Właśnie o tym w swoich przygodach przekonają się członkowie Ekipy Złych. Lata, w których byli groźni, kiedy kombinowali i działali z przebiegłością w niekonicznie dobrej sprawie,  paradoksalnie rodzą w nich umiejętności do niesienia pomocy. Założony przez Pana Wilka "Klub Tych Dobrych" ma na celu zmycie z nich łatki niebezpiecznych i ukazanie od pozytywnej strony. Pierwsza misja właśnie się rozpoczyna - czy zła opinia dalej będzie się za nimi ciagnąć, czy może ten krok ku dobremu pozwoli uwierzyć, że ekipa jest zdolna pozytywnych zmian?

 
Oj, przy "Bad Guys. Ekipa Złych Odcinek 1" bawiłam się znakomicie! Autor przelał na papier ogromne pokłady humoru, dając tym samym gwarancję czytelnikowi, że uśmiech nie będzie znikać z jego twarzy. Co więcej, pod płaszczykiem rozrywki kryje się też dla odbiorcy lekcja z morałem. Połączenie humoru z przesłaniem tworzy idealną mieszankę :). Polecam!
 
Czekam niecierpliwie na kolejną odsłonę przygód tej zacnej ekipy :)!
 
Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.
 


piątek, 19 kwietnia 2019

PRZYPADKI SIÓSTR BRADFORD: "Zakochana w Tobie" Becky Wade.



Willow, najstarsza z sióstr Bradford, odpoczywa w swoim rodzinnym mieście. Sławna modelka cieszy się tym czasem do chwili, gdy spotyka Corbina Stewarta. Niegdyś stanowili nierozłączną parę. Oboje jednak popełnili pewne błędy i ich związek się rozpadł w burzliwej atmosferze. Choć próbowali ułożyć sobie życie na nowo, a Corbin nigdy o niej nie zapomniał, niegdyś zraniona Willow nie zamierza drugi raz wchodzić do tej samej rzeki. Czy raz stracone zaufanie i złamane serce można posklejać i wrócić do dawnej miłości?

"Zakochana w Tobie" to powieść lekka i przyjemna w odbiorze, podnosząca na duchu, idealnie wplatająca się w wiosenny klimat, a tego ostatnio sporo za oknami :). Jest w niej szczypta zdrowej melancholii, cała paleta emocji i poprawiający nastrój humor. Autorka skupiła się także na aspektach związanych z wiarą. Bohaterowie wielokrotnie "rozmawiają" z Panem Bogiem, pokładają w nim nadzieję, kierują do niego prośby. Bóg jest dla nich swego rodzaju drogowskazem.

Akcja toczy się niespiesznie, co idealnie komponuje się z całością powieści. To nie tylko piękne otoczenie, przyjazne postaci (brawa za kreację bohaterów, nie można ich nie polubić), ale i czas na refleksje i poznanie przesłania. Autorka w tej historii podkreśla, jak ważne w relacjach z innymi jest przebaczenie. Każdy zasługuje na drugą szansę, nie warto unosić się i za wszelką cenę przystawać przy swoim, gdyż można w ten sposób wiele stracić i żałować, że było się tak upartym. 
 
"Zakochana w Tobie" to drugi tom serii "Przypadki sióstr Bradford". Recenzję pierwszego tomu znajdziecie tutaj. Choć znajomość wcześniejszej części nie jest niezbędna, aby sięgnąć po drugą, to i tak zachęcam do jej lektury.  Becky Wade posługuje się łatwym w odbiorze stylem, porusza życiowe kwestie, przemyca wiele mądrości i kreuje sympatycznych bohaterów, co sprawia, że obok jej książek nie można przejśc obojętnie :).

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Dreams.

 

czwartek, 18 kwietnia 2019

I.M. Darkss "Gwiazdy nadziei"


"On sądzi, że szczęście jest tylko chwilowym
złudzeniem, a miłość okrutnym żartem.

Ona będzie chciała to zmienić."


Amara spędziła wiele lat w szkołach z internatem. Teraz wraca do domu, jednak rodzinny zakątek nie wzbudza w niej poczucia bezpieczeństwa i miłości. Dziewczyna nie czuła się tam "jak u siebie", brakowało jej akceptacji, pomocy, wsparcia, zwyczajnego ciepła, którego oczekuje się od bliskich. Dlaczego więc tam wróciła? Cóż, pokochawszy od pierwszego wejrzenia Jaksa, nie potrafiła o nim zapomnieć.

Prowadzący salon tatuażu Jaks ograniczał swoje kontakty z kobietami do niezbędnego minimum. Żadnych zobowiązań, relacje krótkie i na temat - tak ukształtowała go przeszłość. Los lubi zaskoczyć, dlatego też przygotował i dla niego niespodziankę. Na drodze Jaksa pojawia się Amara. Ich drogi jednak nie splatają się dopiero teraz, przeszłość już kiedyś je połączyła...

Niezaprzeczalnie jestem okładkową sroką i zanim przeczytałam opis powieści "Gwiazdy nadziei", już wiedziałam, że muszę ją mieć, że muszę ją przeczytać. Wizualna oprawa przyciągnęła mnie jak magnes, zadziałała na mnie tak samo hipnotyzująco, jak treść zawarta w książce. Pochłaniałam każdą stronę w ekspresowym tempie, ta historia nie pozwalała odłożyć lektury na bok. Ukrywająca się pod pseudonimem autorka zagrała na uczuciach kapitalnie. Emocje podczas czytania szaleją, z zachłannością pożera się każde słowo, niecierpliwie czekając na dalszy ciąg. A ten jest nieprzewidywalny.

"Gwiazdy nadziei" to przepiękna powieść romantyczna, ale nie taka przewidywalna, słodka do bólu. Jest przepełniona tytułową nadzieją, czymś więcej, niż cukierkowe relacje damsko-męskie. I.M. Darkness pisze o prawdziwej, głębokiej miłości, a to chwyta za serce, przynajmniej moje. Pisze o uczuciu, które jest w stanie pokonać wiele barier. Wzrusza, bawi, ale i zaskakuje, momentami wręcz wstrząsa. Niesie przesłania i zmusza do przemyśleń. Czy przeznaczenie istnieje?

Muszę przyznać, że Jaks był na pierwszy rzut oka nieco schematyczny. Bolesna przeszłość, która wpłynęła na to, że obrósł skorupą chroniącą od uczuć i stał się zdystansowany... Brzmi bardzo znajomo. Ten motyw pojawiał się wielokrotnie w literaturze. I.M. Darkss nie posłużyła się jednak tego typu wzorcami. Tak wykreowała tę postać, a właściwie wszystkie, że stały się w moich oczach realistyczne. Rozbudowane charaktery składają się na naprawdę interesujące, autentyczne sylwetki bohaterów.
 
Książka "Gwiazdy nadziei" oczarowała mnie. Podoba mi się styl, jakim posługuje się autorka, jest przystępny w odbiorze, a to sprawia, że ta wyjątkowa historia smakuje jeszcze lepiej. Drodzy, polecam Wam tę lekturę z całego serducha :). 


Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.

wtorek, 16 kwietnia 2019

PLAY ON: Samantha Young "Z dala od świateł".

 
 
Lata temu Skylar należała do amerykańskiego zespołu muzycznego, gdzie pełniła rolę wokalistki. Pop-rockowa grupa odnosiła wiele sukcesów, jednak sława ta okupiona była licznymi poświęceniami. Wyrzeczenia i zakłamanie doprowadziły do tragedii, a Skylar porzuciła muzyczną karierę w amerykańskim zespole. Półtora roku później dziewczyna zarabia w Glasgow jako uliczna artystka. Jej życie nie jest usłane różami - nie ma domu, kąpie się na basenie, śpi na cmentarzu… Na szczęście udaje jej się zachować pozory, nie rzuca się w oczy, dzięki czemu pozostaje anonimowa. Do czasu. Skylar zauważa dyrektor najważniejszej w Szkocji wytwórni fonograficznej.
 
Killian nie miał łatwego dzieciństwa, wychowywał go wuj i jedyną osobą, która nauczyła go miłości, była przyrodnia siostra. Ambitny chłopak pragnie teraz  rozwijać firmę. Sukcesu upatruje w nowych artystach, których starannie wyszukuje. Trafiając na Skylar, jest przekonany, że jej talent będzie kluczem do sukcesu. Dziewczyna, z uwagi na swoją przeszłość, początkowo nie chce podpisać kontraktu. Kolejne doświadczenia zmieniają jej pogląd i w końcu decyduje się na współpracę. Z jednej strony coś się między nimi rodzi, jakaś więź, fascynacja, z drugiej zaś Skylar nie chce zgodzić się na taki rozwój swojej kariery, jaki widzi dla niej Killian. Chłopak musi zdecydować - albo straci szansę na sukces w świecie muzyki, albo… straci kobietę, która znaczy dla niego o wiele więcej, niż zakładał.
 
Co wybierze Killian? Uczucie czy karierę zawodową?
 
"Z dala od świateł" to powieść-petarda. Bardzo lubię historie wychodzące spod pióra Samanthy Young, ale to, z czym miałam okazję się teraz zapoznać, to kawał rewelacyjnej literatury. Świetna fabuła, dobrze wykreowani, realistyczni bohaterowie, którzy przypadli mi do gustu, a w tle muzyka, taka prawdziwa, płynąca prosto z serca.
 
Samantha Young pisze tak, że ciężko oderwać się od lektury - lekki styl sprzyja w odbiorze, co więcej, nie brakuje emocji, które przekładają się na uczucia czytelnika. Najnowsza książka autorki nie skupia się tylko na miłości. Samantha Young tworzy romanse, w których relacje damsko-męskie nie zalewają w całości kart powieści. Autorka w lekkie wątki pełne uczuć umiejętnie wplata trudniejsze tematy, rzecz jasna zmuszające odbiorcę do refleksji. Bohaterowie musieli zmierzyć się z takimi sytuacjami i przeżyciami, jak utrata kogoś bliskiego, zagubienie się i poszukiwanie swojego celu, zdecydowanie o tym, co jest ważniejsze - kariera czy uczucia. Los lubi płatać figle i nieoczekiwanie mieszać nam w planach, a tym samym zmieniać nas, ludzi. Uczymy się całe życie, nierzadko popełniamy błędy, nie mamy pojęcia, jak w danej sytuacji postąpić, zwłaszcza, gdy jest to dla nas coś nowego, obcego. 

"Z dala od świateł" to drugi tom cyklu "Play On". Możecie sięgnąć po niego bez znajomości pierwszej części, "Wszystko przed nami", którą recenzowałam niegdyś na blogu, choć oczywiście gorąco zachęcam Was do jej lektury, bo to także bardzo dobry, pyszny kąsek :).
 
Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu Burda Książki. 

niedziela, 14 kwietnia 2019

BRIAR U: Elle Kennedy "Pościg".


Pełna namiętności opowieść o dwojgu młodych ludzi,
którzy odkrywają, że choć wzajemnie doprowadzają się do szału,
nie mogą bez siebie żyć…



Summer to dziewczyna wywodząca się z elitarnych kręgów. Na pierwszy rzut oka można sądzić, że to rozkapryszona królowa shoppingu, zajęta swoim wyglądem i przyciągająca problemy. Fitz jest przystojnym hokeistą w drużynie uniwersyteckiej. Przynależąc do drużyny nie tylko realizuje swoje marzenia, ale i zarabia na studia. Jego ponury charakter i przyozdobione tatuażami ciało nie przemawiają do Summer, to nie jej styl. Chemii jednak nie da się oszukać - pożądanie sprawia, że zaczynają zbliżać się do siebie. Niestety, kilka wypowiedzianych przez Fitza słów budzi w Summer niechęć do niego, co więcej, popycha ją w stronę jego kolegi z drużyny.
Czy Summer i Fitz będą w stanie wytrzymać bez siebie? Czy może będą cały czas uciekać od siebie?

 "Pościg" Elle Kennedy otwiera serię BRIAR U. To druga książka tej autorki, z którą miałam okazję się zapoznać. Lubię powieści w klimacie obyczajowo-romantycznym, a kiedy pojawia się odrobina humoru, przyjemność z lektury wzrasta. Tutaj właśnie tak jest. "Pościg" czyta się lekko, nie brakuje emocji i gorących scen. Podoba mi się kreacja bohaterów, zwłaszcza to, że czytelnik ma do czynienia z zupełnie odmiennymi charakterami, a jak wiadomo przeciwieństwa lubią się przyciągać - 100 % chemii w chemii :). Fabuła jest rozbudowana, bohaterowie mają swoje pasje i swoje historie, co nie pozwala na znudzenie lekturą.

Jeśli lubicie literaturę wplatającą się w New Adult, myślę, że "Pościg" powinien się Wam spodobać. Spędziłam przy tej lekturze przyjemny czas :).

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydaniwctwu Zysk i S-ka.

piątek, 12 kwietnia 2019

ZAKRĘTY LOSU: Agnieszka Lingas-Łoniewska "Historia Lukasa".

 
Buntownik, ten zły, czarna owca. Czy prawda jest rzeczywiście tak prosta?
Za błędy trzeba płacić. Winy należy odkupić. A życie rozpocząć na nowo.
 
 
Łukasz kiedyś był normalnym chłopakiem, marzył o stworzeniu kapeli i życiu na własny rachunek, według swoich planów. To, czego pragnął, dla jego ojca nie miało znaczenia. On wyznaczył mu inną drogę na przyszłość. Jak zwykle, gdy rodzice zaplanują coś za dziecko, rozpętuje się burza, nierzadko piekło. Rodzinna afera sprowadziła Łukasza na złą drogę. Narkotyki i kontakty z niebezpieczną mafią to część tego, czego smak poznał. Śmierć ukochanej Gosi tylko pogłębiła ten niebezpieczny stan. Na szczęście los dla każdego przygotował coś dobrego, kolejną szansę na zmiany, na lepsze jutro.

"Historia Lukasa" to trzeci tom serii "Zakręty losu". Właściwie, to niewiele się zmieniło w kwestii mojego odbioru książek należących do tej trylogii. Trzecia część jest równie wciągająca, co poprzednie. Co prawda nie ma już nieustającego napięcia, Łukasz po prostu spowiada się ze swojego życia, wspomina, pozwala się poznać na nowo. Postać ta najbardziej skradła moje serce biorąc pod uwagę całą trylogię, a po tej lekturze stała mi się jeszcze bliższa. Łukasz ma coś w sobie, co nie pozwala obojętnie przejść obok jego postaci.
 
Autorka jak zawsze gra na emocjach. Nie brakuje momentów do wzruszeń, ale i do refleksji. Los człowieka zawsze może zmienić się na lepsze, nawet wtedy, gdy droga życiowa jest pełna zakrętów i nic nie wskazuje na to, że uda nam się wyjść na prostą. Ambicje rodziców potrafią wiele zniszczyć w relacjach z dziećmi, bez względu na ich wiek. To nie jest tak, że syn czy córka marzą o wejściu w przestępczy świat i zrobieniu innym na złość. Wina zawsze leży po dwóch stronach, wystarczy tylko pociągnąć za odpowiednie sznurki, odpowiednio zagrać, a ruszy lawina nieszczęść… Grunt, aby potrafić przebaczyć, pomóc, zaufać. 

"Zakręty losu" to seria, o której się nie zapomina. Seria, która wciąga - rozpoczynając z nią przygodę dobrze więc mieć w zanadrzu kolejne tomy ;). Cieszę się, że miałam okazję się z nią zapoznać.



Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu Burda Książki. 

czwartek, 11 kwietnia 2019

ZAKRĘTY LOSU: Agnieszka Lingas-Łoniewska "Braterstwo krwi".

 
Na pozór wszystko się ułożyło. Na pozór wszystko jest dobrze.
A jeśli koszmar powróci?... Są sprawy, które trudno ostatecznie zamknąć…

 
Czas spotkać się z bohaterami pierwszego tomu. Kaśka i Krzysiek wpadli w sidła miłości. Niestety, przy okazji wydarzyło się wiele smutnych i nieprzyjemnych wydarzeń. Gośka, którą dla Kasi zostawił Krzysiek, zmarła w tragicznych okolicznościach. Wplątanie się w sidła mafii narkotykowej oraz kontakty z Łukaszem (Lukasem), bratem Krzyśka, ściągnęły na nią śmierć. Jej przyrodnia siostra, Kaśka, chcąc dosięgnąć sprawiedliwości, postanowiła zostać prokuratorem. Krzysiek również ukończył studia prawnicze. Po latach dawni kochankowie spotkali się ponownie i ich uczucie odżyło.
 
Teraz Krzysiek i Kaśka są małżeństwem, wybudowali dom, założyli kancelarię, sielanka rodzinna trwa. Łukasz, brat Krzyśka, został świadkiem koronnym i otrzymał nową tożsamość. Mieszka  i pracuje na Mazurach, samotnie, nie mogąc kontaktować się z rodziną. Teoretycznie wszystko wróciło do normy, winni zostali skazani, jednak mafia zawsze ma gdzieś swoich ludzi… "My nie zapominamy". Teraz w stawce jest Krzysiek z kancelarią, Kaśka martwiąca się o bezpieczeństwo swojego dziecka, a także Łukasz, który zostaje zdekonspirowany. Bez wybaczenia i zaufania ciężko będzie przetrwać tę próbę od losu…
 
"Braterstwo krwi" to drugi tom serii zatytułowanej "Zakręty losu". Oj, powiem Wam, tu tyle się dzieje, że na brak emocji narzekać z pewnością nie można! Dynamiczna fabuła wciąga, intryguje, zwłaszcza wątek kryminalny - tym razem mamy do czynienia z handlem ludźmi. Ponadto pojawiają się fragmenty związane z przemocą, zarówno fizyczną, jak i psychiczną. Oczywiście nie przez całą książkę będzie brutalnie! Są też pokrzepiające wątki, w których autorka podkreśla znaczenie przyjaźni, miłości, zarówno tej damsko-męskiej, jak i rodzicielskiej. Więzi przyjacielskie i rodzinne potrafią zdziałać wiele. Wsparcie, zaufanie i przebaczenie są nieocenione, zwłaszcza, gdy na horyzoncie pojawiają się poważne problemy.
 
Agnieszka Lingas-Łoniewska potrafi zachwycić. Wątek kryminalny miesza się z dramatem, obyczajówką i romansem, dzięki czemu czytelnik dostaje oryginalną i wciągającą powieść. Po tej lekturze nie można tak po prostu zapomnieć o losach bohaterów. Całe szczęście, że miałam pod ręką kolejną część "Zakrętów losu" i mogłam szybko zabrać się za czytanie - zaciekawienie dalszymi losami Łukasza nie dawałaby mi spokoju. Ta postać przeszła wielką przemianę. Spotkana przez niego kobieta sprawiła, że zapragnął się zmienić na lepsze. A takie metamorfozy to ja lubię! Może to i banalny wątek, a tego typu przemiany przewijały się już w literaturze setki razy, jednak odpowiednie pióro potrafi nadać nowy, przyciągający, chwytający za serce ton.
 
"Braterstwo krwi" wciąga, pokuszę się nawet o stwierdzenie, że to jeszcze lepsza część od poprzedniej.  To historia z przesłaniem - każdy zasługuje na drugą szansę, na przebaczenie. Moje serce zostało czytelniczo podbite ;).
 
Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu Burda Książki.
 
 
 

środa, 10 kwietnia 2019

ZAKRĘTY LOSU: Agnieszka Lingas-Łoniewska "Zakręty losu".


"Opowieść jak rollercoaster: od miłości do dramatu.
Zapnijcie pasy i przygotujcie chusteczki!"



Nowa rodzina, którą stworzyli Piotr i Anka, wydaje się być przepustką do szczęśliwych dni. Ich córki, Kaśka i Gośka, będące rówieśniczkami, bez problemu odnalazły się w roli przyrodnich sióstr. Wszystko układa się dobrze do momentu, gdy na horyzoncie pojawiają się dwaj bracia. Krzysztof i Łukasz, zupełne przeciwieństwa, wprowadzają zamieszanie. Łukasz, narkotykowy boss, stanowi dla dziewczyn niebezpieczeństwo. Krzysztof chroni przed nim Gośkę, jednak kiedy zakochuje się w Kaśce, oboje zapominają o lojalności i zostawiają dziewczynę samą… Ta wplątuje się w mafijny, mroczny, groźny świat, który ściąga na nią i na jej bliskich tragedię. Gośka umiera w wyniku przedawkowania narkotyków. Wyrzuty sumienia i poczucie winy dręczą jej przyrodnią siostrę do tego stopnia, że postanawia zniknąć. Zostawia też Krzyśka, mimo, że darzy go wielką miłością…

Mija trzynaście lat. Los ponownie łączy ze sobą ścieżki życiowe Kaśki i Krzyśka. Tym razem stoją po dwóch stronach na sali sądowej - ona, jako prokurator, oskraża mafijnego bossa, zaś on, jako adwokat, broni go. Z jednej strony praca, walka zgodnie z prawem o sprawiedliwy wyrok, z drugiej uczucie, które wciąż się w nich skrywa. Czy od przeszłości można uciec?

Agnieszka Lingas-Łoniewska nie bez powodu określana jest jako #dilerkaemocji. To, co autorka zaserwowała czytelnikom w swej książce to najprawdziwszy wachlarz uczuć. Wielka miłość, ogromna tragedia i groźny świat narkotykowy zrobiły na mnie spore wrażenie. Romans przeplatający się z niebezpiecznymi, dramatycznymi wątkami wciągnął mnie bez reszty. Przy tej lekturze nie można się nudzić. Książki z wątkiem narkotyków nie są mi obce, bardzo lubię, gdy poruszany jest ten temat, o czym już kiedyś wspominałam przy recenzji "Pablo Escobar pod lupą". Łącząc tego typu kwestie z wątkami obyczajowymi i romantycznymi można uzyskać naprawdę fajną historię, co potwierdza powieść "Zakręty losu".

Zastrzeżeń co do lektury nie mam zbyt wielu. Historia napisana przez autorkę jest naprawdę ciekawa, zdecydowanie wplata się w mój czytelniczy gust. Pojawiły się jednak aspekty, które nie do końca mi odpowiadały. O ile cenię sobie ładunek emocjonalny powieści, o tyle przesłodzenie niektórych fragmentów nie służyło emocjom na plus. Czułości są jak najbardziej ok, ale ich nadmiar niekiedy ciężko strawić... Na szczęście te drobne zastrzeżenia nie umniejszają pozytywnego odbioru lektury :).

"Zakręty losu" przeczytałam z przyjemnością, co więcej - jestem już po lekturze kolejnej części trylogii, recenzja lada chwila :). 



Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu Burda Książki.

wtorek, 9 kwietnia 2019

Przepiękna powieść ilustrowana: Ksawery de Montépin "Dorożka nr 13".

Rok temu miałam przyjemność zapoznać się z twórczością Ksawerego de Montépina. Wówczas oczarowała mnie "Żebraczka spod kościoła Świętego Sulpicjusza". Mając okazję sięgnąć po kolejną, przepięknie wydaną, dziewiętnastowieczną powieść ilustrowaną tego autora, nie wahałam się ani chwili. Drodzy, zapraszam na recenzję sześciotomowej książki pt. "Dorożka nr 13".

Czy doskonale zamaskowana zbrodnia sprzed dwudziestu lat może ujrzeć światło dzienne?


Książę Jerzy de la Tour-Vaudieu swój dobytek zgromadził podstępem. Bogacąc się, nie myślał o innych, nie obchodziło go to, jakim kosztem powiększa swój majątek. Nie miał skrupułów nawet wtedy, gdy odwróciła się od niego rodzina. Teraz zajmuje miejsce wśród wpływowych osobistości w Paryżu, jednak nie domyśla się, że w końcu dosięgnie go ręka sprawiedliwości. Przeszłość powróci...

Ireneusz Moulin pragnie dowieść, kto stoi za dokonanym dwadzieścia lat temu mordem. Paweł Leroyer, jego przyjaciel, został oskarżony o zabójstwo swojego wuja, w związku z czym zginął pod gilotyną. Ireneusz wie, że wskazanie Pawła jako winnego było błędem, a jego śmierć pasowała prawdziwym zbrodniarzom, mającym w tym wszystkim swój interes. Pragnąc poznać prawdę, musi zmierzyć się z kłamstwami i niebezpiecznymi intrygami. 


"Dorożka nr 13" to mistrzowska powieść, będąca przykładem literatury o dużej wartości estetycznej. Autor wciąga czytelnika w historię, z którą ciężko się rozstać. Cóż, osobiście nie dałam rady pochłonąć jej na raz - po pierwsze to naprawdę potężna książka (ponad 1000 stron!), po drugie wolałam dawkować sobie tę przyjemność, co nie było łatwe. Czytając to cudo, zapominałam o otaczającej mnie rzeczywistości. 

Ksawery de Montépin stworzył niebanalną, wielowątkową historię, z ułatwiającą czytanie płynną akcją, z zaskakującymi i emocjonującymi zwrotami akcji oraz barwnymi, interesującymi, zróżnicowanymi pod względem charakteru bohaterami. Starannie przemyślane intrygi trzymają w napięciu, a nieco rozluźnienia dodają akcenty humorystyczne. W powieści nie zabrakło tego, co lubię i cenię sobie w klasyce - zło, nawet, gdy uda mu się wygrać jedną lub kilka bitew, ostatecznie przegrywa z dobrem.

"Dorożka nr 13" pobudza wyobraźnię i zmusza do przemyśleń, które poniekąd wpływają na kształt poglądów. Autor doskonale wplata w karty swej powieści ponadczasowe wartości, które każdy człowiek powinien sobie cenić, szanować je: honor, miłość, przyjaźń, rodzina, dobro, moralność. W dziele zostały przedstawione stosunki w społeczeństwie. Autor zobrazował, jak w dziewiętnastowiecznej Francji układały się relacje między poszczególnymi warstwami społecznymi. Człowiek, zaślepiony żądzą pieniądza, potrafi obudzić w sobie negatywne cechy i zachowania. Na szczęście gdzieś obok są ludzie godni naśladowania, o dobrym sercu, budzący sympatię. Mam tu na myśli chociażby postać honorowego Ireneusza Moulina.

Ogromnie polecam Wam "Dorożkę nr 13". To wyjątkowa, zagadkowa, rozbudowana powieść, dopracowana w każdym, najmniejszym szczególe. Niech Was objętość, wielowątkowość, skomplikowane relacje i dbałość o detale nie zmylą - tutaj nie ma mowy o nudzie, książkę czyta się z ogromną przyjemnością. Nie można zapomnieć o cieszących oko ilustracjach ;). POLECAM!

Za egzemplarz książki "Dorożka nr 13"
serdecznie dziękuję Wydawnictwu Dreams

poniedziałek, 8 kwietnia 2019

Poznaj swojego pupila: Sophie Collins "Co wie twój pies?".


Czy pies rzeczywiście potrafi wyczuć zbliżające się trzęsienie ziemi
albo wykryć raka zanim zostanie postawiona diagnoza?




Jestem totalną psiarą, co można zauważyć po ilości miłości przelewanej na naszego Pimpeusza i zachwytach nad większością spotykanych pupili. Zawsze chętnie sięgam po literaturę związaną z naszymi czworonożnymi przyjaciółmi. Zwykle są to książki dotyczące wychowania i tresury, ale tym razem miałam okazję zapoznać się z czymś innym. Zapraszam na recenzję "Co wie twój pies?" autorstwa Sophie Collins.

Zastanawialiście się kiedyś nad tym, jak pracują psie zmysły? "Co wie twój pies" zawiera treści, które pozwolą Wam zrozumieć, jak funkcjonują najlepsi przyjaciele człowieka, w jaki sposób postrzegają i odbierają otaczający ich świat. Dowiecie się:
  • Jak działa psi wzrok? Na tapecie pojawią się m.in. kolory i obraz telewizora.
  • Dlaczego nos jest tak bardzo ważny dla psa? Co daje mu dokładne obwąchiwanie rzeczy lub miejsc?
  • Jakie dźwięki odbierają psie uszy? Czy i my je słyszymy?
  • Jak to jest z kubkami smakowymi? Czy pies rozróżnia smaki?
  • Jak odbiera dotyk? Do czego służą wąsy czuciowe?
  • Co oznacza szczekanie i jakie są jego rodzaje?
  • I wreszcie - czy pies ma szósty zmysł?
Sophie Collins w swej książce zawarła także treści związane z psią mową ciała. To jeden z elementów komunikacji, kóry źle odebrany może spowodować komplikacje, natomiast dobry odczyt sygnałów pozwoli na bezproblemową relację na linii pies-człowiek. Wiele z poruszonych w książce kwestii nie było mi obcych, zdążyłam o nich przeczytać jeszcze w przeszłości, część poznałam z doświadczenia, ale dowiedziałam się też  sporo nowych rzeczy. Bardzo podobały mi się zawarte w książce praktyczne testy, które można wykonać wraz z pupilem. Myślę, że Pimpek ucieszy się na taką interakcję :D. 




"Co wie twój pies?" polecam wszystkim, bez wyjątku. Posiadacze psów i osoby interesujące się tą tematyką dzięki tej pozycji uzupełnią i uporządkują swoją wiedzę, natomiast Ci, którzy dopiero planują wejść w psi świat, zdobędą solidną dawkę informacji. PS. Ten pięknie wydany poradnik nadaje się także na prezent!

UWAGA! ZAPRASZAM WAS NA FANPAGE, GDZIE TRWA KONKURS - DO WYGRANIA M.IN. KSIĄŻKA "CO WIE TWÓJ PIES?"



Za egzemplarz serdecznie dziękuję Oficynie Wydawniczej Alma-Press.

Poznaj swojego pupila: Sally Morgan "Co wie twój kot?".


Czy koty rzeczywiście wyczuwają, kiedy ktoś umiera
albo kiedy ma nastąpić trzęsienie ziemi?



  
Choć moje serce należy do psów, nigdy źle nie traktowałam kotów. Lubię je, nawet bardzo, jednak ich skomplikowany charakter i usposobienie nie są cechami wymarzonymi dla towarzysza mojej rodziny. Koci indywidualizm byłby dla mnie ciężkim orzechem do zgryzienia. Aby lepiej zrozumieć zachowanie tych uroczych futrzaków, postanowiłam sięgnąć po książkę Sally Morgan "Co wie twój kot?".

Ten estetycznie wydany poradnik zawiera masę przydatnych informacji na temat kociego świata. Moja wiedza w tym obszarze nie była tak szeroka, jak w przypadku psów, dlatego nie mogę stwierdzić, czy książka zadowoli uświadomionych posiadaczy kotów. Jedno jednak wydaje mi się być pewnikiem - dla laików  "Co wie twój kot?" może okazać się fascynującym źródłem nowości. Czytelnik, tak samo jak w przypadku książki "Co wie twój pies?", zaznajamia się z funkcjonowaniem kocich zmysłów:
  • Dlaczego kociaki mruczą i co chcą tym przekazać?
  • Jak działa ich wzrok, słuch i węch?
  • W jaki sposób odczytać mowę kociego ciała?
  • Czy to zasługa szóstego zmysłu, że zwierzęta te potrafią wykryć choroby? 
Koty są wyjątkowymi, fascynującymi istotami. To zupełne przeciwieństwo psów, dlatego też nie jest tak łatwo rozpoznać ich zamiary i potrzeby. "Co wie twój kot?" swą przejrzystą formą wzbogaciło moją wiedzę. Jeśli opiekujecie się jakimś kociakiem, możecie skorzystać z zamieszczonych w książce testów i wykonać z nim opisane ćwiczenia. 

"Co wie twój kot?" poza przekazanie wiedzy, świetnie też nadaje się na prezent. Solidna, twarda oprawa, bogato ilustrowane wnętrze i wygodny format niewątpliwie stanowią estetyczny atut. A jeśli już mowa o eleganckich, kocich podarunkach - odsyłam Wam do wpisu nt. CZARNEGO KOTA - książki, która przybliża dzieje tego stworzenia na przestrzeni wieków, skupiając się na legendach i przesądach.  

UWAGA! ZAPRASZAM WAS NA FANPAGE, GDZIE TRWA KONKURS - DO WYGRANIA M.IN. KSIĄŻKA "CO WIE TWÓJ KOT?"

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Oficynie Wydawniczej Alma-Press.

niedziela, 7 kwietnia 2019

Daj się wciągnąć - "Ta druga" autorstwa Michelle Frances.

ZA KAŻDĄ DOSKONAŁĄ KOBIETĄ KRYJE SIĘ... STO INNYCH, RÓWNIE PERFEKCYJNYCH, KTÓRE TYLKO CZEKAJĄ, BY ZAJĄĆ JEJ MIEJSCE.



Carrie latami ambitnie wypracowywała swoją pozycję. Poświęciła wiele, aby osiągnąć swój cel i znaleźć się na szczycie. Kobieta została znaną i docenianą producentką telewizyjną, a jej mąż Adrian, scenarzysta, również mógł poszczycić się sukcesami na swoim koncie. Teraz, w wieku 40 lat, odchodzi na urlop macierzyński. Musi nie tylko zmierzyć się z tym, że zostanie matką, ale także z faktem, że na jej stanowisko trzeba znaleźć godną zastępczynię. Emma wydaje się być idealnym kandydatem. Zdeterminowana, inteligentna, skupiająca się również na drobiazgach i… dużo młodsza, prawie o połowę. 

Wszyscy przyzwyczaili się do obecności Emmy, jednak Carrie ma wątpliwości. To, w jaki sposób dziewczyna ją naśladuje, budzi w kobiecie obawy. Carrie czuje się zagrożona i słusznie, bowiem wiele wskazuje na to, że Emma zaczyna mieć obsesję na punkcie Adriana i wszystkiego, co należy do jej mentorki.

NIELOJALNOŚĆ, KŁAMSTWA, CUDZOŁÓSTWO… MORDERSTWO.
NIEKTÓRE KOBIETY ZROBIĄ WSZYSTKO, BY OSIĄGNĄĆ TO, CZEGO PRAGNĄ.

"Ta druga" wciąga bez reszty. Michelle Frances stworzyła świetną historię, w której centrum umieściła rywalizację dwóch kobiet. Na początku miałam wrażenie, że mam do czynienia z powieścią raczej obyczajową, jednak nastąpił moment, kiedy akcja przyspieszyła, a ja w pewnym stopniu poczułam specyficzny klimat towarzyszący thrillerom. W tej lekturze nie brakuje intryg, a kłamstwa są chlebem powszednim. Tajemnicza aura, niespodziewane zwroty akcji i aspekt psychologiczny pobudzają wyobraźnię, a przyznam szczerze, że głowę miałam pełną domysłów. Skomplikowane osobowości i ogólnie kreacja bohaterów nie ułatwiały mi przewidzenia zakończenia książki. A muszę zaznaczyć, że ostatnie strony bardzo mnie zaskoczyły.

Nawiązując do charakteru postaci, trzeba przyznać, że Michelle Frances rozmyślnie dobrała do każdej z nich określone cechy. Dobrze rozbudowane osobowości przyciągają uwagę i nie nudzą, a wręcz przeciwnie, wzbudzają zaciekawienie i wywołują emocje. Carrie to konkretna kobieta sukcesu, mająca świadomość swoich wartości i umiejętności, ambitnie dążąca do celu, co bardzo mi się w niej podobało. Jej mąż, Adrian już nie wzbudził we mnie takich pozytywnych odczuć. Odniosłam wrażenie, że nic nie liczyło się bardziej, niż jego własne zadowolenie i wygoda. No i wreszcie Emma, której osobiście nie chciałabym spotkać na swojej drodze, zwłaszcza w roli zastępującej mnie kobiety. Emma w mojej ocenie była najbardziej skomplikowaną psychologicznie postacią, co z pewnością miało źródło w jej przeszłości i kontaktach z rodzicami. Zestawienie tak różnorodnych i tak interesujących bohaterów może wróżyć jedynie naprawdę ciekawą historię.

Autorka swoim stylem potrafi skupić uwagę czytelnika na treści. Co jakiś czas serwuje takie niespodzianki, że nie sposób jest odłożyć książkę na bok. Tutaj nic nie jest oczywiste. Nie jest to rasowy thriller, dla wymagającego czytelnika może okazać się mało satysfakcjonującą lekturą. Na mojej półce królują romanse, od czasu do czasu sięgam po mroczniejszą literaturę, dlatego też jestem jak najbardziej zadowolona z tego, co otrzymałam.

Recenzja powstała w ramach współpracy z portalem Bookhunter.pl.

środa, 3 kwietnia 2019

Pimpek opowiada #5: Paczucha Pimpucha Unboxing.

Cześć i czołem! W poprzednim wpisie z mojej rubryki cieszyliśmy się razem z matką z naszej rodzinnej rocznicy. Ponad rok temu pokochali mnie razem z ojcem i tak sobie wiedziemy nasze życie we trójkę. Z tej okazji dostałem paczuchę, i to nie byle jaką! Zapraszam na UNBOXING, jest się czym pochwalić!


Matka z ojcem zadbali nie tylko o zawartość, ale też o aspekt wizualny paczki, od czego chciałbym zacząć. Karton został ozdobiony psimi akcentami i oczywiście nazwą - PACZUCHA PIMPUCHA. Wąchałem prezent dokładnie przed otwarciem, coś tam wydawało się znajome, ale nie do końca wiedziałem, co właściwie tam znajdę. 


 
Kiedy w końcu pomogli mi dostać się do środka, radości nie było miary. Poniżej prezentuję listę prezentów wraz z dodanymi przez matkę odnośnikami do danej rzeczy w konkretnych sklepach internetowych - jak coś Was zainteresuje, to wystarczy kliknąć na produkt, tam już jest podłączony link otwierający nowe okno do tych wszystkich dobrodziejstw.




 
1. Zabawka BARRY KING Gwiazda czerwona 12,5 cm - matka nie znalazła już tego pachnącego bodajże wanilią cuda w sklepie fera.pl. Fajne to, czasem wkładają mi w te dziurki jakieś smaczki, a zabawa plus jedzonko to połączenie idealne.



2. Zabawka
TRIXIE Wałek Gumowy Z Miętą Dentafun 15 cm. To ten, który trzymam w łapkach, obok gwiazdki. Po otwarciu boxa, od razu przypadł mi do gustu. Matka nie zdążyła zrobić zdjęcia. Ledwo też udało jej się odczepić opakowanie. Chciałem na już!


3. Mokra karma BRIT Mono protein tuna & sweet potato 400g. W weekend matka miesza mi rano, na śniadanko, suchą karmę z puchą. Zwykle jest to opcja z jagnięciną, ale od kiedy odkryliśmy, że nie przeczyszcza mnie po tuńczyku i słodkich ziemniaczkach, od czasu do czasu mogę znaleźć w misce i te smakowitości. W takich chwilach ogon przed jedzeniem robi jeszcze większy wiatr niż zwykle.


4. Przysmaki SNACK & ROLL Salmon Strips Paski z łososia 70 g, Beef Strips Paski z wołowiny 70 g oraz Lamb Strips Paski z jagnięciny 70 g. Dla mnie to nowość. Dobre to, nawet bardzo! Robię wszystkie sztuczki, nawet idę tyłem na swoje miejsce. Atest Pimpeusza przyznany.

5. Przysmaki Let's Bite! BRIT Lamb'n'rice oraz Dinos. Smakołyki z serii Let's Bite należą do jednych z moich ulubionych. Nie będę się rozwodził teraz nad nimi, ponieważ przygotowuję coś specjalnego i wtedy wszystkiego się dowiecie!


6. Wilcza przekąska WOLF OF WILDERNESS Green Fields z jagnięciną 180 g oraz Barkoo kości do żucia z prasowanej skóry 15 cm. Za kosteczkami z Wolfa ślinię się prawie tak samo, jak za michą z karma, a kości? To wspaniałe zajęcie na prawie godzinę. Uwielbiam i nikomu nie oddam!


7. Apaszki OssoDiCane Zigzag oraz Classic Red. Wyglądam w nich jak prawdziwy przystojniak. Na blogowym fejsie na pewno pojawi się zdjęcie, także jak będziecie czujni, to dosięgnie Was przyjemność oglądania wystrojonego Pimpeusza.


8. Przysmaki CARNILOVE z Makrelą i malinami, Jagnięciną i żurawiną oraz Łososiem i jagodami. Środkowe zdążyłem już wypróbować i nie mam zastrzeżeń. Resztę dostanę, jak wykończę jedno opakowanie - matka już psioczy sama na siebie, że mnie rozpieszcza i mam potem pootwieranych milion smaczków i kiedy to wszystko zjeść. Dobrze, że mi tego nie podjada!


9. Przysmaki PRO PLAN BISCUITS Łosoś z ryżem. Często towarzyszą nam na spacerach, nie są tłuste, dlatego matka bez problemu może je wrzucić do kieszeni kurtki albo do nerki.

Tak prezentuje się cudowna paczucha, jaką dostałem na tę wyjątkową okazję. Byłem naprawdę zadowolony i właściwie nadal jestem, zwłaszcza, kiedy matka sięga na moją półkę i wyciąga ten magiczny karton. Więcej takich prezentów, więcej poproszę!
 
No to co? Piona!
Pisał dla Was Pimpeusz