piątek, 29 listopada 2019

Szczenięce lata jednego z najsłynniejszych psich bohaterów literackich - W. Bruce Cameron i jego cudna powieść "Był sobie szczeniak. Bailey".

Któż nie zna Baileya? Historia tego przesympatycznego psiaka podbiła serca zarówno czytelników, jak i kinomaniaków. Tym razem autor zaserwował jego historię z lat szczenięcych. 




Kiedy Bailey poznał ośmioletniego Ethana, wiedział, że to będzie więź na zawsze, na dobre i na złe, choćby nie wiadomo co się działo. Nie tylko bawił się z chłopcem, ale poznawał życie na famie, a czasem nawet broił. I jak to w przyjaźni bywa, czasem na horyzoncie pojawiają się trudne chwile, w których trzeba się wzajemnie wspierać. Bailey jako bystry czworonóg postawił sobie za cel obronę Ethana. Pytanie tylko, czy uda mu się ochronić chłopca przed naprawdę poważnymi kłopotami?


"Był sobie szczeniak. Bailey" to przepiękna historia o przyjaźni między człowiekiem a zwierzęciem. Autor ukazał nie tylko dobre chwile takiej relacji, które zostają zamknięte w księdze wspomnień jako te radosne, pełne szczęścia i uśmiechu. W. Bruce Cameron zawarł na kartach tej historii przesłanie - posiadanie zwierzęcia to nie tylko dobre strony. Bywają chwile trudniejsze, bowiem czy to pies, czy kot, czy też każdy inny domowy pupil, wszystkie te istoty potrzebują odpowiedniej opieki, a to nie zawsze jest łatwą sprawą. Posiadanie zwierzęcia ma swoje blaski, ale i cienie. Jak każde inne stworzenie ma swoje uczucia - niekoniecznie w takiej samej postaci, jak nasze, ludzkie. Opiekun, człowiek, przyjaciel takiej istoty musi pamiętać o odpowiedzialności. 

Szczenięce lata bohatera "Był sobie pies" rozczuliły moje serducho. Z jednej strony oczarowała mnie sama historia, z drugiej zaś w głowie gdzieś chowało się pytanie - jak wyglądało "dzieciństwo" naszego Pimpeusza? Adoptowaliśmy go już jako dorosłego psiaka, którego przeszłość nie była nikomu znana...

"Oto pełna ciepła ilustrowana opowieść dla dzieci o wesołych przygodach zabawnego psiaka, którego pokochał świat!"- z tym się nie do końca zgadzam! Nie tylko dla dzieci, nie tylko dla młodzieży, również i dla dorosłych, ba, wszystkich kochających psy! Choć muszę przyznać, że ta książka będzie idealnym prezentem dla najmłodszych, którzy marzą o czworonożnym przyjacielu. Pomoże im wiele spraw zrozumieć i przede wszystkim nie sprawi trudności w odbiorze, napisana jest bowiem naprawdę przystępnym językiem, zachowana w lekkim stylu. Święta lada moment, warto więc pomyśleć o takiej niespodziance pod choinką ;).

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu.

piątek, 22 listopada 2019

ŚWIĄTECZNE CZYTANIE: Terri Blackstock "Dosięgnąć świąt".


"Fanaberie starszej pani, gburowaty taksówkarz i zapracowana prawniczka.
Czy z tego układu wyniknie coś dobrego?"




Nieco zgorzkniały taksówkarz Finn Parrish w wyniku pewnych wydarzeń spędza cały dzień w klinice ze starszą panią poruszającą się na wózku. Kobieta cierpi na demencję. Na tyle przypomina mu jego matkę, którą pod koniec jej życia zawiódł, że postanawia staruszce pomóc. Z drugiej strony nie rozumie też, dlaczego rodzina kobiety nie interesuje się jej losem...


Sydney Batson obawia się o swoją posadę. W kancelarii adwokackiej, w której pracuje, zapowiadają się zwolnienia. Decyduje się na poprowadzenie pewnej nieczystej sprawy jako obrońca. Sfrustrowana i przepracowana prawniczka ma żal do siebie i do całej tej sytuacji, że nie ma nawet czasu, aby zapewnić opiekę dla babci...

Jak los pokrzyżuje drogi bohaterów? Co wyniknie z tej przeplatanki?


"Dosięgnąć świąt" to niewątpliwie nieszablonowy, nieprzeciętny, oryginalny romans z tematem świątecznym w tle. Autorka zaserwowała czytelnikom przeuroczą historię, która wywoła na ich twarzach uśmiech, rozbawi nie raz i nie dwa, ale i wzruszy, skłoni do przemyśleń, refleksji. Człowiek często kieruje się niewłaściwymi priorytetami w swoim życiu. Czasem nie ma okazji, aby to zauważyć. Autorka stara się zwrócić uwagę odbiorcy na to, co tak naprawdę w codzienności (przepełnionej często nieustającą gonitwą na szczyt) jest najważniejsze. Dzięki temu ten nieprzeciętny romans śmiało można określić jako życiowy, uniwersalny, idealny dla każdego i w każdym momencie.

Najnowsza książka Terri Blackstock została napisana w takim stylu, że właściwie czytelnik płynie przez jej karty, zatapiając się w tej prostej, ale jakże urokliwej powieści. Cała ta historia, dobrze wykreowani bohaterowie, spory ładunek emocjonalny przyciągają jak magnes. Lektura "Dosięgnąć świąt" właściwie od pierwszych stron powoli podbijała moje serce, by na koniec ono zapłakało - "Jak to, już koniec?!". Jestem zauroczona tą historią i bardzo się cieszę, że właśnie ją wybrałam na rozpoczęcie sezonu ze świątecznymi książkami.

Drodzy, ogromnie polecam Wam tę lekturę! Jestem przekonana, że jej treść Was nie zawiedzie. Przygotujcie sobie tylko kocyk, zaparzcie przepyszną herbatę lub przygotujcie coś słodszego, np. kakao, a potem już zatapiajcie się w treści książki. W takiej atmosferze będzie smakować jeszcze bardziej!

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Dreams.


niedziela, 17 listopada 2019

Thriller futurystyczny: Peter Høeg "Efekt Susan".


"Opowiesz jej o swoich największych tajemnicach"


Susan Svendsen posiada pewną wyjątkową umiejętność. Potrafi skłonić rozmówcę do wyjawienia swoich sekretów. Skłanianie ludzi do nieświadomego wyjawiania tajemnic i skrywanych myśli wykorzystywała przez wiele lat, jednak przyszła pora, kiedy ten dar zamienił się w ostatnią deskę ratunku dla niej i jej rodziny, grozi im bowiem więzienie.

Tajemniczy urzędnik państwowy składa Susan ofertę. Jedynym ratunkiem z tej sytuacji jest odnalezienie byłych członków Komisji Przyszłości, rzecz jasna ściśle tajnej. Kobieta ma wykorzystać swoje zdolności i dowiedzieć się od tych osób, co zawierał ostatni raport komisji. Sprawa jednak nie jest taka prosta, ponieważ ktoś bardzo potężny nie życzy sobie ujawnienia treści raportu. 

Na Susan czeka wiele trudności. Musi wykorzystać nie tylko swój dar, ale zarówno wiedzę, jak i szalone pomysły. Okazuje się bowiem, że sprawa nie jest taka prosta, a droga do rozwiązania śledztwa będzie bardzo kręta.

"Efekt Susan" to książka nietypowa. Pierwszy raz miałam do czynienia z thrillerem futurystycznym. Nie powiem, żeby stał się moim ulubionym rodzajem literackim, bo tak nie jest. Było to coś nowego, jednak jednorazowego. 

Po pierwsze, nie do końca pasowało mi zaserwowanie w tak dużym natężeniu przeszłości Susan, zwłaszcza, że przeplatanie jej z teraźniejszością wprowadzało w moich myślach trochę zamętu. Chwilami miałam problem z odnalezieniem się w tej całej sytuacji, w tym ciężkim, zawiłym śledztwie. Po drugie, zdarzały się momenty, że czułam się po prostu zmęczona lekturą. Nie wiem, czy to te opisy mnie tak znużyły, czy powolnie rozwijająca się akcja, przynajmniej na początku książki. Później, muszę przyznać, wydarzenia nabrały tempa. Wśród wszechobecnego chaosu zawsze to jakiś plus. Ach, jeszcze bohaterowie... Z nimi także nie poczułam chemii. Nie było tego czegoś...

Peter Høeg zaintrygował mnie pomysłem na zdolność wyciągania z ludzi sekretów. Ogólny zarys fabuły z okładkowego streszczenia również wzbudził moją ciekawość. Niestety zagłębienie się w lekturę i w szczegóły (niektóre z nich w sumie nic nie wnosiły, poza rozproszeniem uwagi) nie wzbudziło już we mnie tak pozytywnych emocji. Mnie "Efekt Susan" nie powalił na kolana, ale myślę, że niektórym czytelnikom może przypaść do gustu :).

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.

środa, 13 listopada 2019

Czy miłość wybacza absolutnie wszystko? Małgorzata Garkowska "Zapomnij o nim".

Życie ma swoje dobre i złe strony. Doskonale wiedzą o tym bohaterowie najnowszej powieści Małgorzaty Garkowskiej pt. "Zapomnij o nim". 


Artur nie mógł narzekać na swoją sytuację prywatną, jak i zawodową. Jako poukładany człowiek i solidny w działaniach i postanowieniach wiódł spokojne życie, mieszkał ze swoją narzeczoną i raczej nie spodziewał się gwałtownych zmian. Los bywa jednak zdradliwy i czasami rzuca człowiekowi pod nogi kłody. Artur odkrył, że jego kobieta nie jest warta spędzenia z nim reszty życia... Przypadkiem w sklepie poznaję Annę.

Anna miała wszystko. Praca w rodzinnej firmie, narzeczony, z którym lada moment miała zawrzeć sakrament małżeństwa i potomek w drodze... Przez jedno wydarzenie to wszystko zmieniło się diametralnie. Straciła dziecko i rozstała się z ukochanym. Została sama z mnóstwem pytań, na które nie mogła znaleźć odpowiedzi. Jako dobrotliwa dusza bezinteresownie przygarnęła pod swój dach swoją nową pracownicę, Ewelinę.

Ewelina do Zamościa przyjechała właściwie tylko z jedną walizką. Cel miała jasno sprecyzowany - zamierzała odnaleźć mężczyznę, w którym się zakochała i z którym... zaszła w ciążę. W takiej sytuacji bez pracy miała raczej marne szanse na przetrwanie w mieście, dlatego też udała się do firmy Anny szukając zatrudnienia...


Małgorzata Garkowska w swojej książce "Zapomnij o nim" udowadnia, że zawsze jest szansa na lepsze jutro, na nowy start, choćby nie wiadomo jak kiepska wydawała się sytuacja, w której obecnie się znajdujemy. Los lubi płatać figle i krzyżować drogi, ale czasem robi to w ten sposób, abyśmy odnaleźli tę właściwą. Relacje międzyludzkie nie zawsze są łatwe i bezproblemowe, ale kiedy trafią na siebie odpowiednie osoby, więzi te stają się wręcz nierozerwalne.

Sięgając po "Zapomnij o nim" spodziewałam się wielu okazji do snucia refleksji. Rzecz jasna nie zawiodłam się. Autorka porusza wiele trudnych tematów. Bohaterowie musieli zmierzyć się z bólem wynikającym ze straty drugiej, bliskiej osoby. Ponadto w grę wchodzą też skrywane tajemnice, poczucie bycia oszukanym m.in. przez zdradę... Z drugiej strony na kartach powieści pojawiają się elementy ludzkiej codzienności, które podnoszą na duchu - przyjaźń, miłość, bezinteresowność.

Drodzy! Zdecydowanie mogę polecić Wam recenzowaną dziś ksiażkę Pani Małgorzaty Garkowskiej. Powieść ta porusza trudne tematy, ale nie oznacza to, że przez cały czas musimy przedzierać się przez zagmatwane losy bohaterów, w żmudnym, problematycznym klimacie. Śledząc tę jakże wciągającą i łątwą w odbiorze treść, nie raz i nie dwa będziecie się uśmiechać :). 

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.

środa, 6 listopada 2019

BEZLITOSNA SIŁA: Agnieszka Lingas-Łoniewska "Polluks".

Patryk Rotter to ten typ faceta, którego dusza kojarzy się z ciemnością. Diabeł w ludzkiej skórze. Nie dla niego czułości, jego serce przepełnia wzburzenie, gniew, nie bawi się w urocze gesty, przechodzi od razu do rzeczy. Zamiast delikatnego zbliżenia stawia na ostry seks. Kropką nad "i" są dla niego walki na ringu. Tam zamienia się we wściekłą bestię, Polluksa. A jak wiadomo, bad boy to zmora każdej kobiety. Martyna jest tego doskonałym przykładem. Kocha Patryka już kilka lat, mimo, że zachowuje się wobec niej w sposób, w który ją rani... 

"Ona przeszła przez piekło. On swoje piekło nosi w sobie. 
Mogą być dla siebie ocaleniem. Tylko... Czy się odważą?"


Po świetnej, pierwszej części serii BEZLITOSNA SIŁA ("Kastor"), przyszła pora na kolejny tom. Pani Agnieszka ponownie zabiera czytelników do świata walk, gdzie brutalność to chleb powszedni, tak jak nielegalne walki MMA, nałogi, demony przeszłości, drogie auta czy tatuaże. Emocji nie brakuje, ale to także nie powinno być zaskoczeniem - to przecież domena pisarki.

Autorka wykreowała ciekawe postaci, z charakterem. Główny bohater ma ciężką, trudną osobowość, co nie ułatwia mu kontaktów z kobietami, ale z drugiej strony nie zależy mu na szukaniu miłości, woli, kiedy kobiety mu się podporządkowują. Martyna z kolei stanowi jego przeciwieństwo w tych kwestiach, nie kieruje się burzliwymi emocjami, żądzą zemsty. Jest jednak coś, co zdecydowanie można uznać za wspólny mianownik w przypadku obu postaci - jest to przeszłość. Przeszłość niełatwa, która odbija się echem na ich życiu. Przeszłość pełna demonów. Przeszłość, która ich blokuje, a którą muszą pokonać, aby zrobić krok na przód.

"Są jak dwa żywioły. Od miesięcy na przemian się odpychają i przyciągają. 
Obojgu zależy na uczuciu, które ich łączy. Ale boją się go, jak niczego w swoim życiu".

W książce pojawia się temat pomocy kobietom dotkniętym przemocą. Martyna założyła fundację, mającą celu wsparcie właśnie tych wszystkich pań, których życie wiązało się ze strachem, bólem, zarówno fizycznym, jak i psychicznym. Czy po takich doświadczeniach można w ogóle się zbliżyć do drugiego człowieka? Pokazać mu, co tak naprawdę kryje się we wnętrzu? Zaufać? Może wystarczy po prostu uwierzyć w uczucie, w dobre intencje drugiej strony? 

Książkę polecam bez cienia wątpliwości. Styl autorki sprawia, że powieść czyta się naprawdę dobrze, płynnie. Właściwie, to zaintrygowana losami bohaterów, zatraciłam się w "Polluksie" kolokwialnie mówiąc na maxa. Chcę więcej! 

Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu Burda Książki.
 

piątek, 1 listopada 2019

Zaczarowana powieść: Alice Hoffman "Zasady magii".

"Każdy potrzebuje trochę czarów..."



Franny, Jet i Vincent wywodzą się wiekowego rodu czarownic. Każde z nich już w dzieciństwie zostało obdarzone specjalnymi zdolnościami. Uśpione za młodu talenty, obudziły się w chwili, gdy wkroczyli w dorosłość. Nie jest to jednak takie proste, jakby mogło się wydawać. Osiągnięcie pewnego wieku nie zagwarantowało cudownego objawienia. Franny, Jet i Vincent muszą odnaleźć w sobie te moce, poznać je. Muszą też przy okazji na siebie uważać, bowiem wraz z wyjątkowymi talentami, otrzymali w pakiecie ciążącą nad rodziną od 300 lat klątwę, w myśl której każdy z Owensów skazany jest na utratę ukochanej osoby. Miłość w ich świecie nie ma racji bytu...

Chcąc uniknąć niechcianego uroku, matka wspomnianej trójki odcięła się od swoich korzeni rodzinnych. Postanowiła prowadzić zwyczajne życie i poślubiła "zwykłego", niepowiązanego z magią mężczyznę. Marzyła o tym, że jej dzieci zrobią to samo. Nie chciała, aby konsekwencje związane z klątwa dotknęły i je. 

Pewnego dnia rodzeństwo otrzymuje zaproszenie. Mają wyjechać do domku, w którym nie brakuje magii i mikstur przygotowanych przez ich ciotkę. Wyprawa do Isabelle mieszkającej w Massachusetts będzie dla nich początkiem nowego życia, przygodą, podróżą w głąb siebie... Czy klątwę da się przechytrzyć?

"Czarny pieprz na bolące mięśnie,
złocień na migreny,
werbena, żeby złagodzić ból
nieodwzajemnionej miłości..."

"Zasady magii" na pierwszy rzut oka mogą oczarować. Najpierw skuszą się okładkowe sroki, potem Ci, którzy czytają krótkie streszczenia fabuły. U mnie zadziałał zarówno pierwszy, jak i drugi czynnik. Czy się zawiodłam? Cóż, trafiłam na kilka elementów, które niekoniecznie mnie zadowoliły, jednak w ostatecznym rozrachunku jestem jak najbardziej zadowolona! Książka Alice Hoffman zabrała mnie w świat, w którym dobrze się poczułam.

Ogromnym plusem tej historii jest fakt, że pod magiczną otoczką kryją się wartości cenne dla każdej i każdego z nas. Po pierwsze, autorka podkreśliła to, jak ważne są więzi rodzinne. Chociąż nie zawsze członkowie rodu zgadzają się z innymi, popierają ich wybory, to i tak kochają się wzajemnie i nie zostawiają w najgorszych chwilach, potrafią wybaczać. Autorka nie przeszła także obojętnie wobec trudnego tematu straty kogoś bliskiego, co niewątpliwie sprawia, że świat wali się człowiekowi na głowę. Ale tutaj znowu czas na lekcję - czasem trzeba po prostu pogodzić się z losem. 

"Zasady magii" nie są książką o czarodziejach, jak w stylu np. powieści o świecie Harrego Pottera. Magia jest obecna w tej historii, jednak ma zupełnie inny charakter, ma ogromną moc, a taki styl zdecydowanie wplata się w mój gust. Mistyka, nostalgia, widmo klątwy tworzy specyficzny, wyjątkowy klimat.

"Pamiętaj, że jedynym lekarstwem na miłość
jest kochać bardziej..."

Alice Hoffman miesza w swojej książce wątki budzące pozytywne emocje, jak i te, które przynoszą smutek. To trochę słodko-gorzka historia, ale jakże warta uwagi. Pokochałam ten mistyczny świat i zżyłam się z bohaterami (swoją drogą świetnie wykreowanych, przeżywających przemianę). Polecam, zwłaszcza na długie, jesienne wieczory.