wtorek, 2 maja 2017

"Pracownia dobrych myśli" - ciepła opowieść Magdaleny Witkiewicz.

Zeszły rok śmiało mogłabym nazwać rokiem Magdaleny Witkiewicz :D. Kiedy tylko zakochałam się w jej twórczości za sprawą "Po prostu bądź", od razu wiedziałam, że na tej jednej książce się na pewno nie skończy. W efekcie przeczytałam jeszcze trzy, stawiając Panią Magdę na podium autorów, po których powieści najczęściej sięgałam w 2016 roku. Ostatnią, zeszłoroczną lekturą tej autorki była niezwykle pogodna historia pt. "Pracownia dobrych myśli". Cóż, tytuł w końcu zobowiązuje!


Szczęście można uszyć z kawałków, jak patchwork, wtedy stworzą nowy wzór.
Ale trzeba o tym wiedzieć.

Przed wieloma laty Pelagia, z zawodu krawcowa, założyła w jednej z kamienic Miasteczka niezwykle przytulną pracownię krawiecką. Było to miejsce pełne uroku i magii. Po jej śmierci losy lokalu przy Przytulnej 26 różnie się układały. W końcu na przywrócenie temu miejscu duszy zdecydował się wnuczek Pelagii, Florian. Postanowił rzucić studia i otworzyć  prowadzoną z sercem kwiaciarnię. Za sprawą prac wznowieniowych Floriana oraz jego ekscentrycznej matki-artystki Grażyny w kamienicy ponownie zaczęło się coś dziać. Coś pozytywnego. Pojawili się nowi lokatorzy, nowi znajomi, a okienny monitoring w postaci pani Wiesi znów mógł działać. Kobieta, która nie lubiła kłopotów, po swojemu obserwowała, analizowała, pomagała, niosła szczęście. I naleweczkę. Oczywiście ku zdrowotności!

Pomimo tego, że Pelagia odeszła dawno temu, w przytulnej pracowni nadal zszywane są ludzkie losy. Tworzą wspaniały patchwork, nową całość, z pozornie niepasujących do siebie kawałków, tkanych nicią dobrych myśli.

"Pracownia dobrych myśli" to wspaniała, ciepła książka, taka "ku pokrzepieniu". Ta powieść udowadnia, że pozytywne myśli i dobra energia potrafią zdziałać cuda. Bohaterowie są niezwykle przyjaznymi postaciami. Sąsiedzkie więzi, które wytworzyły się dzięki nieustannemu splotowi losów lokatorów, były właściwie do pozazdroszczenia! Pogaduszki w ogrodzie, wspólne smutki i wspólne radości, życzliwe słowo, pomoc...  Starsze pokolenie doskonale dogadywało się z młodszym. Młodsze pokolenie rozumiało starsze. Każdy z nas chciałby mieszkać w tak ciepłym otoczeniu. W dzisiejszej dobie niejednokrotnie jednolitych blokowisk, gdzie co rusz ktoś się wprowadza, a ktoś inny wynosi swoje rzeczy, ciężko jest o nawiązanie tak przyjaznych stosunków. Mijamy się na klatkach schodowych i parkingach, rzucając jedynie "Dzień dobry". Czasem w tych starszych budynkach, jeszcze z lat 90tych, utrzymywane są jakieś przyjaźnie między mieszkańcami, którzy osiedlili się w nich zaraz po samej budowie i żyją tam do dziś. W nowym budownictwie nie zawsze jest tak kolorowo...

Dobro wcześniej czy później do nas wraca - autorka swoją powieścią podkreśliła tę starą, wszystkim dobrze znaną mantrę. Wiekowa miłość także w końcu na siebie trafia. Książka powoduje delikatnego kaca literackiego. Po dotarciu na ostatnią stronę poczułam smutek. Nie dlatego, że żałowałam czasu spędzonego nad tą powieścią! Było mi szkoda, że moja przygoda z mieszkańcami i gośćmi Przytulnej 26 się zakończyła. Tak przyjemnie spędziłam z tą lekturą wolne chwile, że ciężko przyszło pogodzenie się z zakończeniem jakże pozytywnej w odbiorze historii. Dobrnąwszy do ostatniego znaku, pomyślałam: ŻĄDAM DRUGIEJ CZĘŚCI!

Póki co pozostały mi miłe wspomnienia tej lektury. Ale mam dobre wieści! Już niebawem, bo 10go maja, odbędzie się premiera kolejnej książki Pani Magdaleny - "Czereśnie zawsze muszą być dwie". Jestem ogromnie ciekawa, co tym razem autorka przygotowała dla swoich czytelników. A Wy :)? Przesyłam uściski, Karolina.

8 komentarze:

  1. Czytałam, świetna powieść. Najnowsza książka Magdy jest rewelacyjna!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, zaczynam się jeszcze bardziej niecierpliwić po tych słowach :D!

      Usuń
  2. Muszę wreszcie zabrać się za książki Pani Magdaleny! Tyle dobrego słyszę, a zawsze okładam na później, czas nadrobić zaległości :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja zwolenniczką tego typu książek nie jestem!.Zdecydowanie wolę kryminały czy thrillery:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie właśnie odwrotnie, bardzo często sięgam po takie obyczajowe historie. Aczkolwiek nie stronię od mocniejszej literatury, zdarzają się i takie pozycje na mojej liście czytelniczej :).

      Usuń
  4. Nie czytałam niczego tej autorki, ale chętnie się zapoznam.

    OdpowiedzUsuń