środa, 12 września 2018

PRZEDPREMIEROWO: "Bez słowa" Rosie Walsh.

Niektóre książki wywołują takie emocje, że pozostajemy przez chwilę bez słowa. Czasem ciężko coś sensownego powiedzieć, bo z ust wydobywa się tylko jedno wielkie wow. Człowiek jest pod takim wrażeniem, że kac książkowy to łagodna nazwa uczucia, które po lekturze wypełnia wnętrze. Kochani, chciałabym przedstawić Wam powieść, którą po prostu trzeba poznać. Trzeba przeczytać. Trzeba ją mieć. Zapraszam na przedpremierową recenzję "Bez słowa" autorstwa Rosie Walsh.

Siedem idealnych dni. Potem on zniknął.


Kiedy poznajemy tę właściwą osobę, zapominamy o całym świecie. Wypełnia ona nasze serce, myśli, chcemy się cieszyć każdą wspólną chwilą i każdym elementem, który nas ze sobą łączy. Właśnie tak czuła się Sarah, gdy poznała Eddiego. Spędzali razem wspaniałe chwile. Siedem wyjątkowych dni. Sarah zapomniała na tydzień o bolączkach, z jakimi się borykała. Niestety, po cudownych, idealnych chwilach z Eddiem, nadszedł czas rozstania. Para obiecała sobie, że będzie utrzymywać ze sobą kontakt, oboje chcieli w końcu zaplanować razem wspólną przyszłość...

Niestety, na tych nadziejach i przyrzeczeniach kończy się sielanka, bowiem Eddie nie daje znaku życia i znika bez jakiegokolwiek śladu. Sarah próbuje skontaktować się z ukochanym, telefonuje do niego, wysyła wiadomości, te jednak pozostają bez odzewu. Jej przyjaciele próbują namówić ją na odpuszczenie, ale Sarah ani myśli, aby zapomnieć o Eddiem. Czuje, że nic nie dzieje się bez przyczyny i cała ta sytuacja ma inne podłoże. Coś musiało się stać. O swoich racjach przekonuje się pewnego dnia...

"Bez słowa" to powieść przepełniona ogromnym ładunkiem emocjonalnym. Jeśli śledzicie mnie na IG, na pewno widzieliście paczuchę z książką, którą trzymałam od wydawnictwa. W środku znajdowały się m.in. chusteczki. Przydały się, i to bardzo! Historia, jaką przedstawia Rosie Walsh, głęboko wzrusza i chwyta za serce. Są wątki, które trzymają w napięciu, ale są i takie, które wycisną ostatnią łzę.

Wsiąknęłam w nią tak mocno, że ciężko było się oderwać. To nie tylko przystępny styl i język, to także rewelacyjna fabuła. Uwielbiam powieści, w których temat miłości gra pierwsze skrzypce. W "Bez słowa" jej nie brakuje. Co więcej, autorka, dzięki pozostałym wątkom, porusza kwestie i wartości istotne w życiu każdego człowieka. Nie zawsze są to tematy lekkie, kolorowe i przyjemne, czasem rodzą w sercu smutek, ból. Mimo wszystko są obecne, tak jak w życiu bohaterów, tak i w naszej codzienności, tej realnej.

Postaci wykreowane przez Rosie Welsh mają w sobie coś takiego, że bardzo szybko się z nimi zżyłam. Nie tylko z Sarah, która okazała się wspaniałą, mądrą kobietą, nie tylko z Eddiem, który nagle znika i burzy nadzieję czytelnika na wspaniałe momenty, ale także z pozostałymi bohaterami. Każdy ma w sobie coś, co jest cenne zarówno dla tej lektury, jak i dla każdego człowieka w realnym świecie. Życzliwość, pomocna dłoń od przyjaciół i bliskich osób to wartościowe cechy, chyba wszyscy ich szukamy w drugim człowieku. Sarah właśnie takich przyjaciół miała, czuła od nich wsparcie, choć nie zawsze się z ich zdaniem zgadzała.

Powieść "Bez słowa" to prawdziwy majstersztyk. Jestem ogromnie szczęśliwa i wdzięczna, że mogłam ją poznać. Dawno nie czytałam aż tak dobrej powieści obyczajowej. Kochani, nie wiem, jak jeszcze wyrazić nad nią zachwyt. Wiem natomiast, że mogę polecić Wam tę książkę z całego serca, co też czynię. Premiera 1go października, lada moment, szykujcie się :)!

Za egzemplarz "Bez słowa" serdecznie dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.


1 komentarze:

  1. Rewelacyjna fabuła wciągająca bez reszty kompletnie mnie zachęciła! 💕 Muszę się dobrać do tej książki! 🌼

    OdpowiedzUsuń