Witajcie Kochani! Niedawno wspominałam Wam w poście opisującym wizytę w BCT o dniu otwartym w Stena Line. Event ten odbył się w zeszłą sobotę, a ja zgodnie z obietnicą przedstawię krótką relację na temat odwiedzin u operatora promów. Zainteresowanych zapraszam do dalszej lektury!
O wykupieniu wycieczki z oferty Stena Line rozmyślaliśmy już od jakiegoś czasu, jednak ciągle odkładaliśmy tę czynność, a to ze względu na pogodę, a to potem obowiązki nas przyblokowały i tak naprawdę nie było okazji, aby w końcu się na coś zdecydować. Niby jeden z wyjazdów przypadł nam chyba najbardziej do gustu, ale pozostałe jednak nie wydawały się być nudne... Kiedy podczas spaceru po gdyńskim bulwarze podeszła do nas hostessa i wręczyła ulotkę zapraszającą na dzień otwarty, wiedziałam już, gdzie spędzimy sobotnie popołudnie. Poza zwyczajną ciekawością, jak w środku wygląda prom, skusił mnie jeszcze spory napis informujący o wyprzedaży wycieczek - COŚ DLA NAS! Nie zawiodłam się, przynajmniej w połowie...
Po wejściu na statek kierowani byliśmy odpowiednio przygotowanymi strzałkami, jakie naklejono na podłodze. Biało-czerwone taśmy informowały odwiedzających, do jakich pomieszczeń wejść nie można. Część z nich była otwarta, aby chociaż z pewnej odległości zapoznać się z ich wnętrzem. Tak było w przypadku kabin.
Na powyższym zdjęciu możecie zobaczyć 4osobowy pokoik dla podróżujących. Nie jest to jednak jedyna możliwa opcja, bowiem w ofercie znajdziecie także kabiny dwuosobowe, lub też bardziej luksusowe - przykład na zdjęciu poniżej.
To pomieszczenie zdecydowanie należy do tych z wyższej półki, a wiadomo - za takie się płaci. Jeśli chce się zaoszczędzić, to wybór pada raczej na zwykłe Comfort Class. Pozostaje jeszcze kwestia okna - oczywiście na promie nie można ich otwierać. Czy więc jest ono bardzo potrzebne? To zależy od indywidualnych preferencji, a także od portfela. Tak, znowu pojawia się kwestia pieniędzy, albowiem za tę przyjemność również trzeba dopłacić odpowiednią kwotę.
Co robić na promie? Nie martwcie się, decydując się na rejs na pewno nie spędzicie wieczoru w swojej kabinie walcząc z burczącym brzuchem. Na pokładzie do dyspozycji mamy restauracje, gdzie każdy podróżny może zniwelować swoje uczucie głodu czy też pragnienia, a jest w czym wybierać! Bary oferują dania ze wszystkich stron świata, a więc każdy znajdzie coś dla siebie.
Kiedy brzuchy są już napełnione, można powalczyć z ewentualną nudą. Oczywiście to zdecydowanie indywidualna sprawa, czy spędzimy wieczór z książką, czy też skorzystamy z atrakcji, jakie można znaleźć na statku. Jeśli wybierzemy drugą opcję, mamy możliwość, aby wybrać się na przykład na dyskotekę. Nie jest to jedyna oferta związana z rozrywką, albowiem na statku znajdują się także automaty do gier. Spragnionych relaksujących chwil nogi poniosą zapewne do "Pure Nordic Spa", gdzie można zakosztować różnych zabiegów odnawiających, orzeźwiających umysł i ciało. Niestety podczas dnia otwartego nie widziałam tego pokładowego salonu odnowy, natomiast trafiłam na inną atrakcję, którą była wizyta w... no właśnie, nawet nie wiem, co dokładnie widziałam :D!.
Pomieszczenie przypominało mi coś w rodzaju kabiny sterującej, chociażby ze względu na komputerki i urządzenia łączności. Po wyjściu z tej części statku naszym oczom okazał się widok "za burtą".
Jeśli czytaliście wspomniany przeze mnie na początku post, to dobrze kojarzycie - tak, siedziba Stena Line mieści się w bardzo bliskim sąsiedztwie BCT! Znajduje się praktycznie tuż obok, dlatego Adam śmiał się, że mogli się dogadać między sobą i zorganizować event tego samego dnia, co by nie musiał tydzień po tygodniu jechać w to samo miejsce :D. Żarty żartami, a na swoją kolej czeka podsumowanie części "zwiedzającej"... Cóż, odczuwaliśmy pewien niedosyt. Brakowało nam atrakcji "z krwi i kości". Chodziliśmy po prostu po statku, kierując się za tłumem, który z kolei podążał za strzałkami. W wąskich korytarzach było duszno, a zatrzymanie się przy niektórych pokoikach celem ich obejrzenia z zewnątrz groziło spowodowaniem zatoru... Jedynym plusem dnia otwartego była zaplanowana wyprzedaż wycieczek!
Na pokładzie rozmieszczono kilka stoisk, gdzie zainteresowani mogli dopytać się o szczegóły poszczególnych ofert i je po prostu wykupić. Mimo, iż wyprzedaż dotyczyła wybranych wyjazdów, kolejki nie należały do małych. My również odstaliśmy w nich swoje, ponieważ zdecydowaliśmy się na rodzinną wycieczkę z moimi rodzicami :).
Nasz wybór padł na "Szwecję w jeden dzień". Promocyjna cena w kwocie 99 zł skusiła nas skutecznie, jednak był mały haczyk - podróż odbywała się w kabinie 4osobowej. Nie chcielibyśmy spędzić nocy z kimś obcym, dlatego pomyślałam o rodzicach. Tata wspominał o chęci wybrania się do Szwecji, dlatego po ustaleniu szczegółów wykupiliśmy całą kabinę dla naszej czwórki, aczkolwiek bez okna - cena takiej przyjemności w tym przypadku wynosiła 20 zł od osoby, dlatego wizja zapłacenia 80 zł za wszystkich pasażerów w moim odczuciu nie należała do przyjemnych! Może uznacie mnie za sknerę, ale wolę po prostu wyjść rano na zewnątrz, aby obserwować widoki podczas wpływania do Karlskrony, niż patrzeć przez okno, a w nocy to i tak mi się ono nie przyda. Zarezerwowaliśmy termin na sierpień, także mam nadzieję, że pogoda będzie przyjazna. Wypływamy w poniedziałek, cały wtorek spędzamy na miejscu, a wieczorem wracamy do Gdyni, kończąc swój rejs w środę rano. Nie mogę się doczekać! Już widzę miliony zdjęć, jakie przywiozę z tej podróży, a także pocztówki i słodycze haha :D.
Trzymajcie kciuki, aby udał się nam ten wyjazd! Właśnie, może macie dla mnie jakieś wskazówki ;)? Chętnie ich wysłucham! Moc uścisków, Karolina.
Byłam na tej wycieczce "Szwecja w jeden dzień", więc jeśli masz jakieś pytania, to śmiało pisz :)
OdpowiedzUsuńDzień otwarty i te promocyjne ceny pewnie podbiły serca wielu osób. Ja się wcale nie dziwię!
Też mam te ulotki, które pokazałaś i sporo innych:p
Ooo, jak tylko zacznę już tak pełną parą planować wyjazd i zrodzą się w mojej głowie konkretne pytania, to na pewno w razie wątpliwości się odezwę do Ciebie :)! Jeśli chodzi o ceny promocyjne, to trochę się śmiałam do Adama, że chciałabym już się zestarzeć, bo to właśnie do emerytów skierowane były chyba najtańsze i najbardziej korzystne pod względem cenowym oferty :D.
UsuńByłam w Szwecji promem, tylko nie płynęłam Stena Line, ale Polferries, bo udało mi się wygrać bilety na prom. :) Niestety, podróż promem to coś, czego nie chciałabym powtórzyć. Fale, bujający się prom, najzwyczajniej w świecie bałam się, a w nocy prawie płakałam. Jasne, że w ciągu dnia fajnie było poprzechadzać się po promie czy popatrzeć w morze, chociaż na pokładzie wszystko było bardzo, ale to bardzo drogie... :/
OdpowiedzUsuńA, no i w sumie to gdybyśmy my z mamą nie miały okna, to chyba byśmy umarły. Serio. Gdy patrzyłam przez okno, nie było mi już tak niedobrze, no i kabina jest na tyle mała, że człowiek czuje się jak w klitce, dlatego dziękowałam za to, że wygrana biletów = kabina z oknem.
Ale mam nadzieję, że Twoja podróż minie przyjemniej i będziesz miała miłe wspomnienia, a Szwecja Cię zauroczy! :)
O Polferries również słyszałam :). Jeśli chodzi o Twoją wycieczkę, to trafiłam na relację na blogu po wpisaniu w google "cena pocztówek Szwecja" czy jakoś tak :D. Spodziewam się, że w Karlskronie ceny nie będą takie, jak u nas, to samo dotyczy promu, dlatego za bardzo szaleć nie będę, symbolicznie :D. Gdyby nie wieczna ostatnio dziura budżetowa i inne rzeczy, na które trzeba odłożyć pieniądze, możliwe, że wykupilibyśmy to okno. Szkoda tylko, że to musi tyle kosztować ;_;. Nie dziękuję, ale również mam nadzieję, że wrócę z masą miłych wspomnień!
Usuńchętnie bym się wybrała :)
OdpowiedzUsuńŚmiało! Wycieczki są na wyciągnięcie ręki :).
UsuńByłam na wycieczce Kalmar i Olandia ze Stenaline. Bardzo polecam. Sam rejs promem był dla mnie ogromną frajdą. Nigdy nie zapomnę chodzenia po pokładzie jakbym była mocno pijana (a wcale nie byłam. przysięgam! :)). Spędziłam bardzo dużo czasu z kuzynką wpatrując się w nocy w spokojnie morze. I to jak cudownie było oświetlone przez księżyc. Na prawdę coś niezwykłego. :). Polecam ci wstać wcześniej i wyjść na dwór na wschód słońca. Oglądanie tego zjawiska, gdy jest się na pełnym morzu jest...ach nie da się opisać. Rano pasażerowie budzeni są przez piosenkę wydobywającą się z wszystkich głośników (również tych przy łóżkach). Mnie owa piosenka zastała właśnie zaraz po wschodzie słońca, gdy stałam i je obserwowałam. A była to piosenka Louisa Armstronga "What a wonderful world". Chyba nigdy nie przeżyłam lepszego poranka. :)
OdpowiedzUsuńNie chce cię straszyć, ale według mnie kajuta, którą opisałaś jako dwuosobowa jest w istocie kajutą czteroosobową. Te uchwyty na ścianach nad łóżkami to również łóżka. To chyba było najmniej przyjemne. Te łóżka rozkładają się ze ścian, a ja całą noc miałam wrażenie, że osoba nade mną zaraz na mnie spadnie.
W bardzo zachęcający sposób opisujesz uroki swojej wycieczki :)! O tej wycieczce też czytałam, jedna z fajniejszych! Jeśli spodoba mi się rejs, to na pewno się na nią wybiorę, zajmuje miejsce zaraz po Krainie Łosi :).
UsuńNie nie, spokojnie, nie straszysz! Mój błąd, chyba się za bardzo nie skupiłam na tym, co w tamtej chwili pisałam :P. Oczywiście jest to czteroosobowa kabina, zaraz błąd poprawię. O spanie aż tak bardzo się nie martwię, bo już nie raz musiałam nocować w dziwnych miejscach, a kiedyś też miałam do czynienia z wielopoziomowymi łóżkami, także mam nadzieję, że dam radę :D!
Płynąłem promem do Szwecji, ale znacznie krócej, bo tylko do Ystad. Niezapomniane wrażenia! Nie wydaj tylko wszystkich pieniędzy w kasynie, bo nie starczy na pocztówki:)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że i dla mnie będą niezapomniane :). Nie nie, kasyno to nie dla mnie :D. Bardziej się obawiam, że wszystkie pieniążki wydam właśnie na pocztówki, przez co zabraknie mi na inne pamiątki funduszy :x :).
Usuń