Witajcie moi mili! Nareszcie mogę tutaj zajrzeć i naskrobać kilka słów, a na niektóre z nich na pewno czekacie niecierpliwie - tak tak, mowa o wynikach konkursu. Ale od początku!
Ostatnio trochę podróżowałam i nie mogę się doczekać, kiedy Wam o tych wszystkich wycieczkach opowiem. Już na dniach pojawi się post na temat Olsztyna, mam zamiar również przedstawić urlop majówkowy w Warszawie - mam nadzieję, że Was zachęciłam do śledzenia losów bloga, tym bardziej, że nie zabraknie kolorowych zdjęć oraz pocztówek :). Niestety ten w miarę aktywny odpoczynek wcale nie przyniósł mi ogromnych pokładów energii, bo już w środę wyczerpała mi się wewnętrzna bateria :P. Powoli regeneruję swoje siły, między innymi zdrowym i smacznym śniadankiem.
Nie podlega wątpliwości, że w miseczce po lewej stronie znajduje się kiwi :D. Natomiast nie chwaliłam się chyba jeszcze tym, iż ubóstwiam ten owoc, zresztą jak wszystkie inne... Tak, jestem owocożerna! Na talerzyku obok leżą zaś jeszcze cieplutkie naleśniki z otrębami. Swego czasu wymieszałam gryczane z owsianymi w słoiku - czasami, kiedy kończy mi się np. kawa, odświeżam szklane opakowanie, w którym ją przechowywałam i przeznaczam do zupełnie innych produktów. Przygotowując śniadanie pomyślałam sobie, że może bym coś urozmaiciła... I tak właśnie do ciasta naleśnikowego dosypałam sporo otrębów. Powstała jedna wielka papka, którą kładąc na patelnię musiałam wygładzić, aby nie usmażyła mi się zbita kula :P. Taki placuszek wychodzi nieco grubszy, a moim zdaniem nawet i smaczniejszy. Powyższe zdjęcie to tylko propozycja podania, śmiało można łączyć naleśniki nawet z kremem czekoladowym, wszystko zależy od oczekiwanych smaków i gustu jedzącego :).
Niezły początek dnia to nie tylko smaczne śniadanie - to także dobre wieści, szczególnie dla uczestników biorących udział w zorganizowanym niedawno przeze mnie KONKURSIE. Przyznam Wam szczerze, że razem z Adamem mieliśmy trudny wybór. Z mojego punktu widzenia zorganizowanie takiego evenciku i wyłonienie zwycięzcy wyglądało na prościznę. Jednak kiedy czytałam kolejne zgłoszenia zdawałam sobie sprawę, że to nie będzie takie proste i łatwe. Każdy z Was opisał z sercem swoje wspomnienia, tworząc specyficzną aurę... Na szczęście w końcowym werdykcie byliśmy dość zgodni! Jedna z osób wyróżniła się na tle pozostałych, oczarowując nas calusieńkich ^^. Czytając jej komentarz mieliśmy wrażenie, jakbyśmy sami brali udział w naszkicowanych słowami wydarzeniach. Widziałam te wszystkie obrazy w swojej głowie, przechadzałam się we wspomnianych miejscach, ba, czułam nawet zapach przekąsek, o których była przez chwilę mowa... Chciałabym serdecznie pogratulować RZABIE! Zgłoś się do mnie na facebooku, musimy się dogadać co do adresu, na który mogę wysłać upominek :). Ale uwaga uwaga! Jak już wspominałam, wybór nie był łatwy (z racji Waszych ciekawych opowieści), dlatego postanowiłam nagrodzić pocztówką jedną wylosowaną przypadkowo osobę. Szczęśliwy traf padł na SAWATKĘ :). Serdecznie Wam gratuluję!
Czas już na mnie, życzę Wam wszystkim udanego weekendu! Do usłyszenia :).
Gratulacje dla dziewczyn! :)
OdpowiedzUsuńGratuluję dziewczętom! :D A śniadanko wygląda przepysznie. ;)
OdpowiedzUsuńwygląda i tak smakuje :D!
Usuńjeeejku, dziękuję, bardzo mi miło. :) chociaż jak czytałam inne opisy wakacyjnych przygód to moja wypadała blado, hehe. może słabo to wszystko ujęłam, ale wspomnienie jest genialne. :D masz mój adres?
OdpowiedzUsuńGratulacje dla Martyny!
właśnie widziałam na instagramie Twoje wojaże, czekam na więcej zdjęć.
ja zazwyczaj jem naleśniki na obiad i zwykle albo z nutellą i dżemem porzeczkowym (sprawdzone połączenie!), albo z serkiem, takim jak do sernika. ;) za to mój młodszy brat bardzo lubi takie "suche" naleśniki.
trzymaj się. :)
wspomnienie jest genialne, takie spontaniczne, kolorowe ^^ adresu nie posiadam, ale to zgadamy się oczywiście na facebooku co do wysyłki :)
Usuńna instagramie to oczywiście tylko przedsmak :D! zdjęć trochę będzie, zastanawiam się, które wybrać :O!
o tak tak tak!!! krem czekoladowy i dżem porzeczkowy (preferuję z czarnej) najlepiej własnej roboty, rozkosz gwarantowana! naleśniki bez nadzienia zjadam bardzo rzadko, zazwyczaj jak zostanie jakiś placek z obiadu i potem dochodzę po kilka razy i odrywam sobie kawałkami :D
pozdrowionka ;)!
Ojej, dziękuję! :D Zdecydowanie coś na dobry początek weekendu ♥ I gratulacje dla Sary! :)
OdpowiedzUsuńŚniadanko wygląda apetycznie, choć ja to tam wolę naleśniki na słodko w stylu +stomiliardówkalorii. Kurczę, aż mi teraz ślinka cieknie na myśl o naleśnikach z owocami... Zdrowo i pysznie!
takie na słodko też jem, a jakże! chociaż sporadycznie, ostatnio częściej sięgam po zdrowsze wersje naleśników :D
UsuńSmakowity obrazek:) Lubię kiwi, chociaż rzadko je jem.
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na relacje z Twoich podróży:)
u mnie z kiwi jest tak, że jem jem jem, a potem przerwa, bo pojawiają się inne owoce :D już niedługo mam nadzieję, że zaspokoję Twoją ciekawość na temat podróży :)!
Usuń[to tylko komentarz informacyjny :D]
OdpowiedzUsuńNapisałaś u mnie na blogu w sprawie wymiany. :)
Proszę, daj znać na kasia.postcrossing@o2.pl
heh ok już piszę maila :D
UsuńGratulację dziewczyny :)
OdpowiedzUsuńA pomysł na naleśniki z otrębami jest świetny <3 Muszę to wypróbować... na diecie w sam raz :)
dieta czy nie dieta, fakt, że zdrowe i pyszne :D!
Usuń