środa, 13 marca 2019

Trochę grozy, trochę romansu: J.L. Butler "Nigdy cię nie opuszczę".

Francine Day za chwilę znajdzie się na kolejnym szczeblu kariery zawodowej. Młoda, ambitna prawniczka ma na swoim koncie sporo sukcesów, a od jedwabnej togi dzieli ją tylko jedna, prestiżowa sprawa - rozwód przystojnego maklera, Martina Joya. Wspólna praca przeradza się we wzajemne zauroczenie Francine i jej klienta. Prawniczka zdaje sobie sprawę, że romans z klientem, w dodatku jeszcze nierozwiedzionym, nie powinien mieć w ogóle miejsca, zwłaszcza, że sukces jest coraz bliżej. Powinna kierować się profesjonalizmem, mężczyzna jednak ma w sobie coś takiego, czemu oprzeć się nie mogła. Relacja staje się tak silna, że wręcz obsesyjna. Kochankowie swój romans utrzymują oczywiście w sekrecie, żona Martina nie może się o niczym dowiedzieć.
 
Wszystko układa się pomyślnie i prawniczka czuje, że uda jej się osiągnąć cel. Nagle pojawia się problem. Niespodziewanie żona maklera znika, a sprawa znacznie się komplikuje. Co gorsza, ostatnią osobą, która widziała Donnę Joy żywą, jest właśnie Francine, a Martin staje się głównym podejrzanym. Na światło dzienne wychodzą niewygodne fakty.

 
"Mój klient. Mój kochanek. Mój mąż. Moja obsesja."
 
"Nigdy cię nie opuszczę" to książka, która potrafi wywołać dreszczyk emocji i zmrozić krew w żyłach. Nie znaczy to jednak, że poczułam ogromne WOW i nie mogłam uwolnić się od tego literackiego "mroku". Książkę czytało mi się bardzo dobrze, były emocje, jednak nie tak silne, abym mogła uznać ją za mój osobisty must have - must read.

Muszę przyznać, że główna bohaterka dość często mnie irytowała. Rozumiem zauroczenie, zaślepiającą miłość, ale nawet najbardziej zakochanej osobie powinna zapalić się lampka w niektórych sytuacjach. Z jednej strony ambitna, pnie się po szczeblach kariery, inteligentna, bo przecież tego wymaga jej zawód, z drugiej naiwna, podejmująca często raczej pozbawione sensu i logiki działania. Patrząc na to wszystko jeszcze z innej perspektywy, autorka mogła w ten sposób specjalnie skonstruować postać Francine. Celowości tego działania upatruję w psychice bohaterki.
 
W "Nigdy cię nie opuszczę" autorka pomieszała thriller z cechami typowymi dla romansów. Dość nietypowe połączenie. Osobiście lubię wątki romantyczne w książkach i mnie taki oryginalny mix absolutnie nie przeszkadzał, natomiast spotkałam się już z opiniami fanów raczej mroczniejszej literatury, iż przeplatanie tych gatunków literackich nie wyszło na plus.

Podsumowując, "Nigdy cię nie opuszczę" nie wbija w fotel, ale wywołuje dreszczyk emocji. Tekst śledziłam z zaciekawieniem, podobało mi się połączenie thrillera z wątkiem miłosnym. Nie jest to pozycja, którą wpisałabym do listy "koniecznie przeczytać", ale nie żałuję, że po nią sięgnęłam, bo zapewniła mi kilka ciekawych pod względem czytelniczym godzin.  
Za egzemplarz serdecznie dziękuję Edipresse Książki.
 

1 komentarze:

  1. Groza i romans to dziwna mieszanka, ale z chęcią przeczytałabym coś takiego! Okładka świetna :)

    OdpowiedzUsuń