środa, 13 maja 2015

Wiosenne wojaże!

Witajcie Kochani! Jak wiecie niedawno zabrałam się za segregowanie swoich pocztówek. Wśród nich były kartki pochodzące z Olsztyna. Idealnie się składa, bo ostatnio wraz z ukochanym wybraliśmy się na małą spontaniczną wycieczkę, której celem była stolica województwa warmińsko-mazurskiego.


Olsztyn odwiedziłam kilka lat temu, kiedy wybrałam się z kumpelą na małą wycieczkę. Wówczas chodziłyśmy jak biedne, zagubione turystki i poznawałyśmy uroki obcego dla nas miasta. Muszę przyznać, że poradziłyśmy sobie całkiem nieźle, bo zobaczyłyśmy wiele ciekawych miejsc i obiektów, a ja wróciłam z pokaźną ilością zdjęć na karcie mojego aparatu.

 
Olsztyn oczarował mnie pod każdym względem, można śmiało powiedzieć, że była to miłość od pierwszego wejrzenia! Choć tak naprawdę poznałam tylko jakąś część tego miasta, to mimo wszystko uwielbiam wybrać się od czasu do czasu na wycieczkę, której celem jest właśnie ten zakątek Polski.


Tak, to ja :D. Pamiątkę w postaci powyższego zdjęcia zawdzięczam Agacie, z którą spędziłam swój pierwszy raz w Olsztynie. Za moją jakże skromną osobą widnieje Ratusz, który jest siedzibą władz miasta od 1915 roku. Od niego zaczęłyśmy zwiedzanie stolicy Warmii i Mazur.


Do roku 1806 w tym miejscu znajdował się Kościół Świętego Krzyża, gdyż wówczas został on rozebrany i w latach 1912-1915 wzniesiono ten piękny budynek, jaki widnieje na powyższej pocztówce, która swoją drogą jest prezentem od Kasi z okazji moich urodzin :). Ciekawostką może być fakt, iż od połowy 2009 roku każdego dnia w południe odgrywany jest z wieży hejnał miasta. 


Za każdym razem, kiedy odwiedzam Olsztyn, okolice Ratusza wyglądają zupełnie inaczej. Rok po mojej pierwszej wizycie wybrałam się tym razem z mamą na małą wakacyjną wycieczkę. Pod siedzibą władz miasta rozstawiona była szachownica, a na niej toczyła się partia chłopków. Właśnie tak nazwałyśmy te postacie z Agatą.


W tym roku okazało się, że część Olsztyna jest rozkopana - remont odbywał się również na ulicy sąsiadującej z Ratuszem. Nie było już chłopków rozgrywających partię szachów, ani też zieleni na drzewach, ale nadal było pięknie!

Wybraliśmy się wraz z Adasiem trasą, która zaprowadziła nas do ciekawego cmentarza. Początkowo nie wiedzieliśmy, gdzie trafiliśmy. Miejsce wyglądało na zapuszczone, co poniekąd mnie zafascynowało, a ostatnie groby, których zresztą było niewiele, nosiły datę około 1958 roku. Po chwili jednak wszystko się wyjaśniło.



Był to Cmentarz Świętego Jakuba, bez prawa ponownych pochówków, stąd też niewielka ilość nagrobków na jego terenie. Został on wpisany do rejestru zabytków, jednak nie przeszkadzało to niektórym grupkom na spożywanie alkoholu między grobami.

Kolejnym punktem naszej wycieczki okazała się (tak, szliśmy trochę bez konkretnego celu, planu, po prostu przed siebie) Fontanna Ptaki, którą nazywa się również Symfonią Ptaków. 

  

Powstała ona w 1968 roku, a całkiem niedawno, bo w 2012 przeszła remont. Znajduje się w Parku Podzamcze, który oczarował moje serducho. 


Sami zobaczcie, jak tu pięknie! W parku znajduje się również mostek, który (jak zdradził mi niegdyś współlokator) nocą jest podświetlony. Chciałabym zobaczyć to na żywo, bo przecież uwielbiam takie klimaty! W pobliżu znajdują się także wiadukty kolejowe z XIX wieku, a przechodząc na drugą stronę ulicy można trafić do Kościoła garnizonowego Matki Boskiej Królowej Polski.


Jest to jedna ze świątyń, jakie można odnaleźć w obrębie olsztyńskiego Starego Miasta. Została ona wzniesiona w latach 1913-1914. Po chwili podziwu udaliśmy się dalej, trafiając całkiem przypadkowo na obwieszony kłódkami most zakochanych :).


Przyznam się bez bicia, że nie miałam pojęcia odnośnie budynku, jaki możecie zobaczyć na zdjęciu. Dopiero powrót do domu i pocztówkowe porządki uświadomiły mi, iż jest to fragment Zamku Kapituły Warmińskiej.


Obecnie we wnętrzu tej budowli mieści się Muzeum Warmii i Mazur. W pobliżu zamku znajduje się Amfiteatr im. Czesława Niemena, który sfotografowałam podczas pierwszej wizyty w Olsztynie.

 
Jednak to nie jedyna atrakcja turystyczna, jaką oferuje teren obok zamku. Wszystkim dobrze znany astronom, Mikołaj Kopernik, mieszkał niegdyś w północno-wschodnim skrzydle tego zacnego budynku, gdzie napisał m.in. pierwszą rozprawę o monecie. Dlatego też w pobliżu zamku znajduje się jego pomnik, zwany również Ławeczką Kopernika.


Ilekroć jestem w tym miejscu, zawsze znajdzie się ktoś, kto robi pamiątkowe zdjęcie swojej osoby obok tego zacnego uczonego. Nie byłabym sobą, gdybym odmówiła sobie takiej przyjemności!


Pamiętam, że podczas mojej drugiej wyprawy miałyśmy z mamą spory ubaw, albowiem żadne zdjęcie nie chciało dobrze wyjść :D. A to Kopernik ucięty, a to ja źle wyszłam. Na szczęście fotka, którą zrobiłam samemu obiektowi wyszła kapitalnie...

 
... nieprawdaż :D? Kontynuując podróż po Olsztynie, warto zwrócić uwagę na budynek, który znajduje się za bohaterem powyższej fotografii. 


Kościół ewangelicko-augsburski, bo o nim mowa, to kolejna świątynia mieszcząca się w obrębie Starego Miasta. Posiada jedną wieżę mierzącą 43 metry, na której znajduje się zegar.

Poruszając temat kościołów Starego Miasta warto zwrócić uwagę na wątek dotyczący bazyliki konkatedralnej św. Jakuba Apostoła.


Świątynia ta została zbudowana w II połowie XIV wieku, a jej wnętrze niestety przeszło wiele ciężkich chwil, albowiem podczas wojen napoleońskich Francuzi zamknęli w niej rosyjskich jeńców. Ci z kolei, broniąc się przed mrozem, postanowili zorganizować sobie ognisko... wykorzystując wszystko, co znaleźli wewnątrz budynku. Jak się domyślacie, udało się zachować niewiele ruchomych zabytków.


Interesującym i ciekawym faktem może być to, iż latem odbywają się w tej bazylice Olsztyńskie Koncerty Organowe.

Końcowym celem, tym razem zaplanowanym (!), było planetarium. W drodze z Trójmiasta pomyśleliśmy, iż warto skorzystać z okazji i udać się na jakiś ciekawy seans. Aby tam dotrzeć, musieliśmy przejść przez starówkę...


... obserwując różne ciekawe obiekty...


 ... przykuwające głównie uwagę...



... moją i mojego aparatu :D. No ale w końcu dotarliśmy do drugiego, największego planetarium znajdującego się w naszym kraju. Zostało ono otwarte w pięćsetną rocznicę urodzin Mikołaja Kopernika, czyli 19 lutego 1973 roku.



Szczerze? Sam budynek nie zrobił na mnie jakiegoś większego wrażenia... Po przejściu przez drzwi wejściowe udaliśmy się na piętro, gdzie znajdowała się sala projekcyjna. Pytanie tylko - gdzie nabyć bilety? Pani na górze wyjaśniła nam, iż kasa znajduje się zaraz przy wejściu w rogu... Dobre określenie, "w rogu". Ledwo ją zauważyliśmy! Poprosiliśmy w końcu bilety na seans "Podróż do miliarda słońc", który trwał niecałą godzinkę. 

"Współczesne satelity potrafią mierzyć odległości do gwiazd z niespotykaną wcześniej dokładnością. Jeden z nich, Sonda kosmiczna Gaia, której misja rozpoczęła się pod koniec 2013 roku sporządza dokładną trójwymiarową mapę naszej Galaktyki - Drogi Mlecznej. Dzięki temu coraz lepiej rozumiemy jej strukturę i historię powstania. Uczonym udało się rozwikłać jeszcze nurtująca ich od wieków tajemnicę. Pokaz Podróż do miliarda Słońc (Journey to a Billion Suns) w atrakcyjny sposób przedstawia historię badań naszego zakątka Wszechświata. Program powstał we współpracy europejskich planetariów z Europejską Agencją Kosmiczną (ESA)" - źródło.

Kiedy wyświetlono ostatnie sceny i zorientowałam się, że to koniec, pomyślałam - "Już? Ja chcę więcej!". Seans wciągnął mnie calusieńką i absolutnie w stu procentach przykuł moją uwagę. Informacje przekazano w interesujący sposób, z punktu widzenia pewnego uczonego, który rozmawiał ze swoim przyjacielem o gwiazdach. Wciąż mam przed oczami niektóre momenty, jakie zaparły dech w moich piersiach. Dowiedziałam się wiele ciekawych rzeczy na temat drogi mlecznej. Chodzi mianowicie o jeden z mitów, którego wcześniej nie znałam...

Zeus i królowa Alkmena poczęli syna - Heraklesa. Ojciec chciał, aby chłopiec był nieśmiertelny, wykradł go więc w nocy do nieba i położył przy śpiącej tam Herze. Nieświadome niczego dziecko miało ssać mleko bogini aby uzyskać te niezwykłe moce - tak też się stało. Hera oczywiście obudziła się i rozgniewana odsunęła chłopca od piersi, powodując tym samym upadek na niebo kilku kropel mleka. To właśnie z nich powstała Droga Mleczna.

Poza opowieściami dotyczącymi dawnych wierzeń, poznałam kilka informacji na temat sondy kosmicznej Gaia. Nie przypuszczałam nawet z jak ogromną starannością została wykonana ta bezzałogowa sonda kosmiczna, mająca na celu wykonanie precyzyjnych pomiarów w kosmosie. Jej budowa budzi we mnie ogromne emocje - tyle elementów, części, które starannie połączono według skomplikowanych założeń i obliczeń... Oczywiście wygląda to tak z mojego punktu widzenia! Coś niesamowitego... Podsumowując wizytę w planetarium - warto wydać tych kilka złotych i zobaczyć coś, czego nigdzie indziej nie będzie okazji poznać, a co dostarczy tyle przyjemności i wiedzy.



To byłoby na tyle w związku z moją opowieścią na temat Olsztyna. Mam nadzieję, że nie zanudziłam Was treścią i ilością zdjęć, ale nie mogłam się powstrzymać i musiałam się tym wszystkim z Wami podzielić! A, jeszcze jedno! Jeśli wybierzecie się kiedyś do stolicy Warmii i Mazur samochodem, nie parkujcie w Alfie, gdyż za taką przyjemność centrum handlowe liczy sobie kilka złotych ;). Całkiem niedaleko znajdziecie spokojnie miejsce w bocznych uliczkach, nie płacąc ani grosza, a zaoszczędzone pieniążki można przeznaczyć na przykład na zakup pocztówek :D. Serdecznie pozdrawiam i życzę dobrej nocki ;).

11 komentarze:

  1. Z pewnością nas nie zanudziłaś, no, a przynajmniej mnie. Lubię czytać to, co piszesz! :D W Olsztynie jeszcze nie miałam okazji być. Ba, ja nawet nigdy nie odwiedziłam Warmii i Mazur. Najbliżej tego rejonu byłam... w Malborku, czyli jeszcze w Pomorskim. Z tego co widzę, Olsztyn to naprawdę ładne miasto. Niektóre budynki kojarzą mi się, nie wiedzieć czemu, z Drezdenkiem - niewielkim miastem w Lubuskim. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że moje teksty sprawiają Ci przyjemność :D. Olsztyn jest przepiękny, a jeśli chodzi o województwo warmińsko-mazurskie, to polecam też Ostródę. Wracając z Olsztyna zahaczyliśmy o nią i muszę przyznać, że ten mały spacer nad jeziorkiem sprawił mi wiele przyjemności. Postaram się umieścić na dniach post odnośnie tego miejsca :)! A Drezdenko... w pierwszym momencie skojarzyłam z jakimś zagranicznym miejscem :D.

      Usuń
    2. W Ostródzie mieszka moja koleżanka i mam stamtąd dwie pocztówki! :D Mam nadzieję odwiedzić kiedyś tamte rejony. :) A Drezdenko w sumie może kojarzyć się z Dreznem. W końcu to lubuskie - zachodnie kresy Polski, czyli tereny, które przez wiele lat były niemieckie! ;)

      Usuń
    3. Trochę skojarzyło mi się z Dreznem :). Oooo to miło! Ja posiadam tylko jedną karteczkę, którą przywiozła mi kumpela z wakacji :).

      Usuń
  2. Olsztyn to miasto, do którego z rodzicami chcieliśmy już pojechać kilka razy, ale zawsze znajdowaliśmy coś, według nas, bardziej interesującego. Patrząc na Twoje zdjęcia, nie stwierdzam, że Olsztyn to przecudowne miasto, ale chyba znalazłabym kilka ciekawych punktów. :) Bardzo podobają mi się zdjęcia z pomnikiem Kopernika i z Parku Podzamcze. :) Śliczne pocztówki kupiłaś. Swoją drogą nie wiedziałam, że w Olsztynie jest amfiteatr.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie o tyle pasowało, że zabierałam się z tatą jadącym w delegację i jedynie teraz tak po prostu pojechaliśmy z Adamem, bez żadnej "okazji". Fakt, każde miasto pociąga ludzi zupełnie inaczej i każdy może odczuwać zupełnie inne emocje na jego temat :). Bardzo mi się tam podobało, co nie zmienia mojej wielkiej miłości do Gdyni :D! Pocztówki to efekt moich trzech wizyt w Olsztynie i prezentu urodzinowego, ale muszę w tej kwestii wyrazić smutek i żal... nie mogłam nigdzie znaleźć normalnego sklepu z kartkami! Empik miał jeden, kosmicznie drogi wzór, a na starówce cena też trochę za wysoka... dopiero koło Ratusza na sam koniec (specjalnie się cofnęliśmy) znalazłam księgarnię i tam były NORMALNE widokówki w NORMALNEJ cenie ^^.

      Usuń
  3. Zabawne, miałam właśnie poszukać czegoś na temat Olsztyna :) Jeszcze tam nie byłam, ogólnie tereny mazur to dla mnie jeden wielki sekret, jednak w ostatni weekend maja wybieram się właśnie do Olsztyna. Dzięki Tobie będę wiedziała, gdzie warto zajrzeć :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe mam nadzieję, że się nie rozczarujesz :D! Oczywiście nie daję 100 % gwarancji, że to jedyne obiekty, które warto zobaczyć, to jedynie fragment Olsztyna, który odkryłam "po swojemu" :). Życzę udanego wyjazdu!!!

      Usuń
  4. Ładne pocztówki i zdjęcia oraz ciekawe informacje o Olsztynie. Byłem w tym mieście i miło wspominam ten czas. Jedną z największych atrakcji jest chyba Obserwatorium Astronomiczne. Starówka z Wysoką Bramą tez robi wrażenie. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podobają :). Wysoką Bramę również widziałam, robi wrażenie. Bardzo chętnie wracam do tego miasta, bo również miło wspominam czas spędzony w Olsztynie :).

      Usuń
  5. Błądziłam i zabłądziłam, aż wylądowałam przy tym poście.
    Mam nadzieję, że mi głowy nie urwiesz za komentarz.. po roku? ;)
    Cóż. Dziwnie tak czytać o swoim mieście, ale co tam. Świetnie się czytało ten wpis!
    Widzę, że miałaś całkiem długi spacerek... ale podziwiam za ilość odwiedzonych miejsc. Mało komu chce się tak "pobłądzić".
    W parku tuż za Zamkiem można spędzić godziny.. cały dzień, pół nocy i jeszcze dłużej- szczególnie latem, gdy jest ciepło, działają fontanny.
    Starówka jest piękna, pomimo tego, że dosyć mała.
    Jeśli jeszcze się kiedyś wybierzesz to serdecznie polecam odwiedzenie plaży miejskiej, oraz tej na Kortowie. No i wieża zamkowa, sympatycznie jest też w Parku Jakubowym.
    A słyszałaś legendę o tym pomniku Kopernika? Podobno potarcie Jego nosa przynosi szczęście! ;)
    Jeśli masz ochotę to zajrzyj: http://czarny-czerwony-zolty.blogspot.com/2015/10/olsztyn-kocham-moje-miasto.html
    Jest tam kilka fotek z wieży, miasta i plaży na Kortowie. ;)

    Miasto po tych tramwajowych rozkopach.. oj pozmieniało się!
    Porobili też strefy płatnego parkowania i niestety nie jest już łatwo o znalezienie darmowego parkingu, nawet w tych bocznych uliczkach. :(

    Rozpisałam się... Teraz to już mi na pewno łeb urwiesz, ale wybacz! ;)

    OdpowiedzUsuń