Hej :)! Zgodnie z obietnicą z poprzedniego wpisu nadal pozostajemy we wrocławskich klimatach. Temat, który chcę zaserwować, jest niezwykle przyjemny, co pewnie zdążyliście już wywnioskować po tytule. Tak, to właśnie KRASNALE, będące jedną z wizytówek Wrocławia, są bohaterami dzisiejszego wpisu :).
|
WrocLovek |
Oczywistym było dla mnie to, że kiedy pojawimy się w mieście, poza poznawaniem jego uroków, skupimy się także na poszukiwaniu małych skrzatów. Przyznam szczerze, że sprawiało nam to wiele przyjemności. No i wiele śmiechu, bo w jednym momencie po prostu padłam! Adam przez większość czasu chodził z telefonem w ręku i kierował nas we właściwe miejsca. Byłam święcie przekonana, że po prostu pobrał jakąś specjalną mapę... Otóż nie! Wyobraźcie sobie moją minę, kiedy zauważyłam, że poszczególne krasnale pełniły też funkcję... POKESTOPÓW :D.
|
Ciastuś i Amorinek |
|
Amorinek |
|
Ciastuś |
Trochę śmiechu było, to teraz czas na konkrety. Wiecie, że w licznych zaułkach i uliczkach Wrocławia kryje się na chwilę obecną aż 286 skrzatów?! Coraz więcej firm, a także osób prywatnych, decyduje się na postawienie własnego krasnala, dlatego też figurek w mieście wciąż przybywa.
|
Wypłatnik |
|
Wypłatnik |
|
Bankomatki |
Skąd w ogóle wzięły się w mieście te urocze maleństwa? Teorii tłumaczących fenomen skrzatów jest kilka. Niektóre źródła podają, iż do miasta przybył Chochlik Odrzański. Psocił się ludziom, rozwiązywał sznurówki, barwił wodę w fontannach... Ze względu na swoje wymiary stał się niegroźny dla normalnych mieszczan. W związku z tym na ratunek wezwano właśnie małe, przyjazne Krasnale, które nie tylko wygoniły z miasta Chochlika, ale i zadomowiły się na chodnikach, parapetach i uliczkach.
|
Turysta |
|
Zraszacz |
|
Wodziarz |
|
Gołębnik |
|
Wentyl - Krasnal motocyklista |
|
Florianek |
|
Recyklinek |
|
Krasnal dworcowy |
|
Słupnik solny |
|
Papa Krasnal |
Druga koncepcja tłumaczy obecność skrzatów w mieście tym, że po prostu pierwszy, historyczny krasnoludek (Papa Krasnal) pojawił się właśnie we Wrocławiu, kiedy ten był jeszcze wioseczką. W tamtych czasach mali pomocnicy brali udział w prowadzeniu gospodarstw, łatali dziury w workach ze zbożem, ostrzyli narzędzia niezbędne do pracy w rolnictwie. Mieszkańcy dawali im schronienie, a także i wyżywienie - w końcu kilka okruchów chleba nie było majątkiem, a stanowiło furtkę do przyjaźni z krasnalami.
|
Głuchak, Ślepak i W-Skers |
|
Więzień (Więziennik) |
Trzecia hipoteza zakłada, że krasnale we Wrocławiu pojawiły się w okolicach 1980 roku. To właśnie wtedy na murach pojawiały się malunki ukazujące uśmiechnięte skrzaty w pomarańczowych czapkach. Nie bez powodu odzienie głów krasnali miało właśnie taki kolor. Malunki tworzyli działacze Pomarańczowej Alternatywy, ruchu, który walczył z komuną.
|
Rogalik |
|
Pierożnik |
|
Janinek |
|
Lombardzik |
|
Kowal |
|
Suvenirek |
|
Klucznik |
|
Weteran |
Wrzesień to zdecydowanie miesiąc małych skrzatów, mają bowiem one wówczas święto - Festiwal Krasnoludków. Radosne obchody trwają kilka dni. Moc barw wypełnia miasto, a dzieci zaprzyjaźniają się z krasnalami. Myślę, że ciekawym doświadczeniem byłoby móc uczestniczyć w takim wydarzeniu :). Całe życie przede mną, może się kiedyś załapię na ten festiwal!
|
Krasnal dworcowy |
|
Capgeminiusz Programista |
|
Syzyfki |
|
Chrapek |
Poszukiwanie skrzatów to jedno z ulubionych zajęć turystów przybywających do Wrocławia... No dobra, to teraz przyznać się, kto oszalał tak jak ja na punkcie krasnali :)? Ile udało się Wam wyłapać podczas wizyty w tym mieście? Który z tych odnalezionych stał się Waszym ulubionym? Przyznam, że większość skrzatów chwyciła mnie za serce, ale największą sympatią póki co darzę WrocLovka i Rogalika. No i Chrapka, a jeśli już o tym mowa, to ostatnio o niczym innym tak nie marzę, jak o łóżku i śnie. No to co, pora się kłaść :). Życzę słodkich snów, Karolina.
ajajaj ! Te krasnale są cudowne !!! Udało mi się przy okazji kiedyś kilka złapać w kadrze, ale to zaledwie kilka krasnali. Niestety za każdym razem do Wrocławia przyjeżdżamy na komunikację i nie ma czasu dla krasnali...
OdpowiedzUsuńA wiesz co :D! Jadąc tramwajem wyhaczyłam właśnie krasnala :). Na ulicy, zdążyłam zrobić zdjęcie, jeden młody mężczyzna to zauważył i nawet poczekał, żeby mi w kadr nie wejść :D.
UsuńPoszukiwanie tych krasnali to świetna zabawa!
OdpowiedzUsuńA jakże :)!
UsuńZachwycił mnie Wentyl i Wodziarz! We Wrocławiu nie byłam, za to miałam okazje wyłapytać Pofajdoki na ulicach Szczytna. Jest ich zalednie 13, a nie prawie 300. Miałam ułatwione zadanie, a i tak znalazłam tylko bodajże 7 :P
OdpowiedzUsuńWentyl w sumie też niezły, tai bajerancki :D. O Pofajdokach pierwsze słyszę! No to kolejne 5 znajdziesz przy następnej wizycie :).
UsuńMnie tez zawsze zachwycaja te krasnale. Nastepnym razem musze znalezc wszystkie :)
OdpowiedzUsuńTeż bym chciała znaleźć wszystkie, jednak prawie 300 to ciężki orzech do zgryzienia :D.
UsuńHaha, studiuję we Wrocławiu i myślałam, że większość krasnali znalazłam. A tu niespodzianka :)
OdpowiedzUsuńMoimi ulubionymi są jednak krasnale-lekarze przed szpitalem, w którym mam zajęcia, jakoś się tak z nimi utożsamiam. :D
Mogłam się tego domyślić, w końcu w Twoich żyłach płynie medyczna krew :D. Tych z kolei ja nie miałam okazji zobaczyć. Niestety, ale wszystko jest przecież do nadrobienia :).
UsuńPokestopy - umarłam. Gratuluję chłopakowi pomysłu :) Świetne te krasnale i całkiem fajna opcja dla turystów. Sama będąc we Wrocławiu chętnie zabawiłabym się w poszukiwania. A krasnal na motorze z goglami, przypomina mi Hagrida :D
OdpowiedzUsuńJa też umarłam, serio haha :D. Wiesz co, tak trochę się przyjrzałam to faktycznie, coś z Hagrida ma :D!
UsuńKrasnale - wizytówka Wrocławia. Mam taki pomysł, aby zwiedzić większe miasta Gwidonem, ale póki co muszę sprawdzić czy są przygotowane na przyjęcie rowerzystów.
OdpowiedzUsuńWspaniałe plany, życzę Ci jak najdogodniejszych warunków i udanych podróży :)!
UsuńAaa. Z lekkim poślizgiem, ale odgrzebałam wpis!
OdpowiedzUsuńTe krasnale są po prostu najlepsze!
Przy ostatnim pobycie we Wrocławiu miałam zdaje się 4h na miasto i te ludki, więc po co zwiedzać. Lepiej ganiać z mapą!
Naprawdę świetna zabawa i zazdroszczę aż tylu odnalezionych! ;D
Szukając Syzyfków ganiałam w kółko jak ślepa, a one były pod samym nosem.
Tak szczerze przyznam, że mam wrażenie, że czasem tam dorośli ludzie mają przy nich większą frajdę niż ich pociechy! ;D
Nie martw się Kochana poślizgiem, ja mam takie zaległości u wszystkich, że sama nie wiem, kiedy to nadrobię :d. Sukcesywnie odwiedzam blogi i stopniowo odgrzebuję wpisy :D.
UsuńWiesz co jest najlepsze? Że znaleźlibyśmy jeszcze więcej, aczkolwiek ja byłam święcie przekonana, że to, co spotkaliśmy po drodze, krasnalami nie było. A to jednak były jakies wodne :D.