Nowy rok rozpoczęłam od utrzymanej w świątecznym klimacie, polskiej lektury autorstwa Nataszy Sochy. Książkę "Biuro przesyłek niedoręczonych" kupiłam jeszcze w listopadzie, z nadzieją, że zdążę ją przeczytać przed Bożym Narodzeniem. Na co ja liczyłam?! Cóż, choć nie udało mi się dodatkowo nastroić tą powieścią, to zdecydowanie przedłużyła mi ona okres świąteczny.
Zuzanna po przeprowadzce do nowego mieszkania, z daleka od rodzinnego domu, podjęła pracę w pewnym biurze. Jej zadaniem była segregacja listów i paczek, które z jakichś powodów nie docierały do adresatów. Tam też poznała Milę, bardzo życzliwą kobietę, z którą lubiła współpracować. Do biura trafiały różne przesyłki, a wśród nich znalazły się koperty pewnych dwóch nadawców. Kobieta i mężczyzna, których los niegdyś nieoczekiwanie postawił na swej drodze, przez 38 lat nie mogli się ze sobą spotkać... Zuzanna i Mila postanowiły więc wziąć sprawy w swoje ręce, ratując przy okazji świąteczne marzenia kilku innych osób...
Początkowo miałam problem z przebrnięciem przez tę książkę. Jakoś szło mi to czytanie, ale bez większych ochów i achów. W wolnej chwili wracałam do lektury, aczkolwiek bez niepohamowanego zapału. Po prostu, przechodziłam przez kolejne strony, czasem wciągając się troszeczkę bardziej, a czasem nie odczuwając nic konkretnego. Poznałam bohaterów, ich zajęcia, relacje z innymi ludźmi... Akcja zdawała mi się momentami dość przewidywalna, a nazbyt poplątane losy bohaterów odrobinę przekoloryzowane. Za dużo coś mi było tych zbiegów okoliczności! Na szczęście końcówka okazała się być totalnym zwrotem akcji. Zapomniałam o tym, co denerwowało mnie w tej lekturze i w końcu zatopiłam się w losach bohaterów tak, jakbym ja sama uczestniczyła w opisywanych przez autorkę wydarzeniach. Wszystkie tajemnice zaczęły się rozwiązywać. Niektóre motywy zawarte w powieści były dla mnie oczywistością, na szczęście kilku wątkom udało się wzbudzić moje zaskoczenie, ba, nawet i wzruszenie!
Plusem tej lektury, oczywiście poza kuszącą okładką, był wątek listów. Ile ludzi dziś decyduje się na tradycyjną korespondencję? W dobie tak zaawansowanej technologii, międzyludzka komunikacja tekstowa ogranicza się praktycznie do stosunkowo krótkich wiadomości, wysyłanych drogą elektroniczną. Komputery i smartfony zastępują pióro i papier. Ludzie zapominają o wyjątkowym charakterze ręcznego pisania długich listów. Lektura na szczęście przywołuje magię tego rytuału, co mnie ucieszyło, gdyż bardzo sobie cenię uroki korespondencji tradycyjnej. Wciąż piszę ręcznie z niektórymi osobami, wybór papeterii i dodatków sprawia mi wiele przyjemności! A listy potrafią zdziałać cuda...
Podsumowując, książka z jednej strony jest ciepłą, świąteczną, nieco fantazyjną historią, z drugiej zaś opowieść ta bywa momentami dość przewidywalna. Najważniejsze, aby wyciągnąć z tej historii jeden wniosek - dobro ludzkie istnieje, czasami chowa się głęboko w sercu pod przykrywką ironii, sarkazmu i oschłości, a niekiedy wypisane jest po prostu na twarzy. Lektura momentami wprowadza nostalgiczny nastrój, zmusza do refleksji. W pewnym stopniu to wzruszająca opowieść, w której podkreślono siłę przyjaźni, miłości, poniekąd i przebaczenia. Szkoda tylko, że nie całość książki, a jedynie jej część pozwoliła mi w pełni cieszyć się czytaniem, śledzeniem losów bohaterów i jednoczesnym ich przeżywaniem... Pozdrawiam, Karolina.
Tak jak wspomniałaś, dużym plusem jest okładka, która przyciąga! mówią, że nie powinno oceniać się książek po okładce, jednak mnie zachęcają bardzo :) osobiście, nie czytałam tej książki, chyba ten czas ;)
OdpowiedzUsuńNie powinno się oceniać, jednak okładka czasem potrafi zahipnotyzować :D! Na swojej półce mam od groma takich pozycji, które przyciągnęły mnie okładką, na szczęście w 95% są to trafione książki :D.
UsuńBardzo przyjemnie czytało mi się tę książkę :)
OdpowiedzUsuńZnowu ta książka mi się przewija podczas szukania "co mam przeczytać w tym roku ". Chyba jest mi pisana :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawi mnie ta książka, ale już słyszałam kilka opinii, że napisana jest tak sobie. Może pożyczę ją kiedyś z biblioteki, żeby nie stracić pieniędzy w razie czego :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że biblioteka będzie najlepszym rozwiązaniem :).
UsuńJuż wiem co i jak :D W sumie dałyśmy taką samą ocenę na Lubimy Czytać, ale rzeczywiście Ty zazwyczaj dawałaś takie wysokie, więc to w Twoim przypadku niska ocena dla książki. W moim przypadku nawet wysoka :D
OdpowiedzUsuńNo tak, ja to nie szczędzę gwiazdek haha :D. Najmniej w mojej czytelniczej karierze przydzieliłam "Zostań, jeśli kochasz" - 5 :).
UsuńWyglada bardzo zachecajaco :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie cała pozwoliła Ci się cieszyć czytaniem. Kupiłam ją ostatnio, dużo dobrego o niej czytałam, ale sama jeszcze się za nią nie zabrałam :P
OdpowiedzUsuńJuż sam intrygujący tytuł zachęca do przeczytania tej książki:)
OdpowiedzUsuńOkładka przyciąga wzrok, opis również, ale na kupno, po kilku przeczytanych opiniach raczej się nie skuszę. Jeśli jednak wpadnie mi ona w ręce np. w bibliotece, to raczej spróbuję ;)
OdpowiedzUsuńBilbioteka w przypadku tej książki, oczywiście moim zdaniem, jest najlepszą opcją :P. Poza tym, jeśli tylko książka zawładnie naszym sercem, zawsze można dokupić swój własny egzemplarz.
UsuńМаалымат үчүн рахмат ар дайым ден-соолугу боюнча
OdpowiedzUsuńObat Leukimia
Obat Herbal Kista
Zahra Herbal
Obat Jantung Bocor
Obat Penyubur Kandungan
Fajnie napisane. Pozdrawiam i gratuluję.
OdpowiedzUsuń