Hej Kochani! Dawno nie publikowałam nic z serii Kartka z pamiętnika - czas to nadrobić. A szczerze powiedziawszy trochę ostatnimi czasy się działo :). Nie były to jakieś zachwycające wycieczki czy wielkie wydarzenia, jednak minione momenty sprawiły mi sporo przyjemności, a uśmiech często gościł na twarzy. Zapraszam na małą wycieczkę do mojej codzienności.
Zacznę może od spraw przyziemnych - kupiłam koc! W końcu. Marzyłam o nim już dłuższy czas, ale jakoś tak zawsze sprawy układały się inaczej. A to miałam ważniejsze wydatki, a to nie było promocji, a to zapominałam o zakupach. W środę w końcu słońce pojawiło się na moim horyzoncie. Wsiadłam do samochodu i ruszyłam do centrum handlowego. O dziwo nie zgubiłam się w parkingu podziemnym, a w samej galerii... Tak, chyba tylko ja jestem taka zdolna. Auto zaparkowałam i odnalazłam potem bez najmniejszego problemu, jednak po wejściu do centrum śmiało ruszyłam, jak sądziłam, we właściwym kierunku, który ostatecznie okazał się być tym złym :D. No same kłody los rzuca pod nogi, same kłody! Po małych zawirowaniach w końcu trafiłam do sklepu Jysk, chwyciłam wymarzony koc Lotus i udałam się do kasy ze swoją zniżką w telefonie. Futerko zdobi teraz naszą sypialnię, a ja z przyjemnością w ciągu dnia wyleguję się na nim, czytając książkę.
A jeśli już padło słowo "książka", to mam dobre wieści :). Pierwsza dotyczy konkursu. Nie, to nie ja wygrałam. Tym razem to Adaś zawalczył o czytadło dla mnie. Planował wygrać typowo babską książkę obyczajową. Prawie by się udało, niestety organizatorowi skończyły się te książki i postanowił obdarować moją drugą połówkę inną pozycją. No cóż, nie bardzo wiem, jak można organizować konkurs, w którym deklaruje się więcej przewidzianych nagród, niż jest się w ich faktycznym posiadaniu, jednakże bardzo się cieszę, że na moją półkę trafiła kolejna pozycja. Właściwie pod półkę, bo na niej absolutnie już miejsca nie ma.
Druga dobra wiadomość to absolutny hit minionego tygodnia. W końcu udało mi się zgrać wszystko tak, aby wziąć udział w spotkaniu autorskim Magdaleny Witkiewicz. Planowałam to od miesięcy. Wydarzenie odbywało się w piątek, w jednej z bibliotek mieszczącej się niedaleko naszego osiedla. Szybko przeleciałam autkiem przez miasto (o dziwo nie było korków, czego powiedzieć niestety o drodze powrotnej nie mogę), zasiadłam w przygotowanym pomieszczeniu i oczekiwałam ulubionej pisarki. Kameralne spotkanie minęło w naprawdę fantastycznym klimacie, Pani Magda jest bardzo pozytywną osobą i po prostu zaraża swoim optymistycznym podejściem. Do domu wróciłam w naprawdę dobrym nastroju, z czterema dedykacjami w moich książkach - "Po prostu bądź", "Pracownia dobrych myśli", "Awaria małżeńska" oraz "Opowieść niewiernej". Jedno wiem na pewno - to nie ostatnie spotkanie autorskie Pani Magdy, w którym brałam udział!
Piątkową kropką nad "i" okazał się list od Darii. Czekająca już na stole przesyłka tylko dopełniła mój fantastyczny humor po spotkaniu z pisarką. Pisanie listów od lat sprawia mi ogromną przyjemność i cieszę się, że mogę korespondować z osobami, które tak jak ja czują magię tradycyjnej korespondencji.
Koniec tygodnia celebrowaliśmy z Adasiem w Sobieszewie. W niedzielę pogoda po prostu była bajeczna, a że lubimy spacery w otoczeniu przyrody, lepszego miejsca na spędzenie kawałka dnia nie mogliśmy sobie wymarzyć. Siedem kilometrów pieszej wędrówki (jak podaje mi Endomondo) w otoczeniu wody, lasu i pozbawionego chmur nieba utrzymało nasze pozytywne humory. Uwielbiam wiosnę właśnie za to, że spacery na łonie natury stają się jeszcze lepsze niż zimą!
Wiecie co? Te drobne przyjemności pozwoliły mi naładować baterie :). Mimo, iż mam kupę pracy do wykonania na komputerze, do tego dochodzi przegląd ubrań w szafach i wiosenne porządki, to jakoś tak z lekkością myślę o tych wszystkich obowiązkach. Wiosna, słońce i małe rzeczy potrafią dać kopa! Życzę Wam Wszystkim, aby i u Was nie brakowało dobrych momentów i energii do działania :). Buziaki, Karolina.
Spotkania autorskie są zawsze bardzo mocno inspirujące :)
OdpowiedzUsuńkoc super, takie spotkania z autorami to super sprawa
OdpowiedzUsuńO rany ale śliczny ten kocyk, pewnie mega milusi! <3 W niedzielę tez byłam na spacerku piękna pogoda była :)
OdpowiedzUsuńOj tak, koc w dotyku po prostu bije inne mi znane na głowę :).
UsuńKoc wymiata! Jest jak taki domowy niedźwiedź :D Dziwna sytuacja z tym konkursem, ale jak dla mnie ta ksiazka to bomba, sama chetnie bym ją przeczytała. Muszę w końcu zabrać się za film, uwielbiam Toma Hanksa. Z literaturą Witkiewicz jeszcze sie nie zetknęłam, ale to miłe wybrać się na takie spotkanie i zobaczyć czy zamienić kilka słów z autorem. List cudowny, aż chce sie na niego siedzieć i patrzyć, już nie mówiąc o czytaniu ;)
OdpowiedzUsuńHaha domowy niedźwiedź, podoba mi się to określenie :D! Konkurs organizowany był przez jakiś lokalny portal, więc właściwie mnie to nie dziwi, że takie rzeczy się dzieją :D. Tym bardziej, że Adam zaliczył podwójne podejście do odbioru nagrody. Za pierwszym razem placówka była zamknięta, mimo, iż w mailu informowano go o jej całodobowym otwarciu... Listy od Darii mogłabym oprawiać w ramki normalnie hahha :D.
UsuńAle cudownie widzieć mój list u ciebie <3 zazdroszczę Ci tego spotkania autorskiego, kocham czytać, ale na takim wydarzeniu nigdy nie byłam, mam więc nadzieję, że kiedyś się to zmieni! A długie spacery to coś, na co i ja czekałam długi czas :)
OdpowiedzUsuńNajwazniejsze to czerpac radosc z drobnych rzeczy :D
OdpowiedzUsuń