Pasja - coś, co sprawia nam przyjemność. Coś, co wykonujemy dla chwili relaksu.
Praca - coś, co ma przynieść nam dochód, a tym samym zapewnić byt.
A gdyby tak połączyć te dwie rzeczy... Efekt mógłby być piorunujący! Wielu z nas narzeka na swoją pracę, którą wykonuje właściwie z przymusu, nie mając niekiedy innej możliwości utrzymania się. Uciekając od obowiązków, zatapiamy się w przyjemnych dla nas hobby. Czasem nie można zintegrować pasji z pracą, jednak zdarza się, że te dwie części naszego życia udaje się niektórym połączyć i stworzyć coś fantastycznego. Jedną z takich osób jest Ela, właścicielka ELLDEKOR, z którą ucięłam sobie małą pogawędkę.
Rękodzieło wbrew pozorom nie należy do łatwych przyjemności. W tym fachu niezbędne są odpowiednie zdolności manualne, no i przede wszystkim kreatywność! Kiedy poczułaś, że masz do tego talent? Jak rozpoczęła się Twoja przygoda z rękodziełem?
Paradoks polega na tym, że w szkole nie miałam talentu do
prac plastycznych (do dziś nie umiem rysować :)).
Zawsze byłam umysłem ścisłym – kochałam fizykę i matematykę. W życiu nie
sądziłam, że kiedyś zajmę się tworzeniem rękodzieła. Jak mówi przysłowie „Potrzeba
matką wynalazku”, tak było i w moim przypadku. Na rynku pojawiła się moda na
takie artykuły, więc postanowiłam tworzyć je sama i ku mojej uciesze udało się.
Skąd pomysł na rozpoczęcie takiej działalności? Czy łączenie pracy z pasją sprawia Ci przyjemność?
Skąd pomysł na rozpoczęcie takiej działalności? Czy łączenie pracy z pasją sprawia Ci przyjemność?
Początek przygody z działalnością był dość skomplikowany,
ale nie będę się nad tym rozwodzić. Większość z nas, młodych ludzi, poszukuje
godnego zatrudnienia. Ja takiego na stałe nie znalazłam, dlatego pomyślałam o
działalności. Ze względów zdrowotnych potrzebowałam spokojnej pracy, przede
wszystkim nie wymagającej dużego wysiłku fizycznego. Wtedy narodził się pomysł założenia Elldekor. W
dzisiejszych czasach rzadko udaje się połączyć pracę z pasją. Na etacie jest to w
szczególności trudne do osiągnięcia. Postanowiłam robić to, co lubię, rozwijać
się w tym kierunku i po prostu – czuć się szczęśliwą.
Jak długo prowadzisz Elldekor? Czy miałaś chwile zwątpienia? A może nigdy nie opuszcza Cię wena?
Elldekor świętował 20 września swoje 7 urodziny :). Czy miałam chwile zwątpienia? Myślę, że każdy młody człowiek stawiający pierwsze kroki w biznesie ma obawy i właśnie takie chwile, ja także. Gdyby w naszym kraju opłaty związane z własną działalnością i jej prowadzeniem miały niższy poziom, łatwiej byłoby wystartować i utrzymać się na rynku. Wena do rozwoju firmy, jak i poszerzania asortymentu mnie nie opuszcza. Mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości jeszcze bardziej rozwinę skrzydła.
Wykonujesz m.in. artystyczne kartki okazjonalne, kreatywne boxy, ozdoby świąteczne. Przygotowywanie których artykułów sprawia Ci najwięcej przyjemności? Skąd czerpiesz pomysły :)?
Zacznę o pomysłów – bywa z nimi różnie. Niekiedy zobaczę coś
w Internecie, czasem znajdę inspirację w gazecie czy też na witrynie sklepowej.
Zdarzają się zapytania zainteresowanych osób, czy bym coś zrobiła, a ja wtedy
szukam pomysłu w głowie. Niegdyś pracowałam jako grafik, co bardzo mnie
rozwinęło. Dużo nauczyłam się sama z tworzenia projektów. Ukończyłam także kurs
Konsultanta Ślubnego – chyba jest to coś, czym chciałabym zająć się docelowo, w
tym czuję się jak w bajce! Tak naprawdę pomysły rodzą się znikąd. Gdy odkryłam
w sobie artystyczną duszę, zaczęłam bardzo dużo rzeczy dostrzegać w otaczającym
nas świecie. Tak jak na przykład Ty chwytasz takie elementy na fotografiach :). Jeśli chodzi o
największą przyjemność z tworzonych prac, to myślę, że najbliższe memu sercu są
rzeczy, które tworzę dla najbliższych i dla osób, które znam. Wtedy łatwiej
jest mi dobrać odpowiedni kolor i elementy dekoracyjne, bo wiem, jakie
preferencje ma dana osoba. Przygotowując tort z pieluszek dla chrześniaka
miałam niesamowitą frajdę kupując dla niego te wszystkie rzeczy, a potem
starannie układając to w całość. Wypełniły mnie wspaniałe emocje, czułam, że
robię coś fantastycznego dla tej małej istotki. Najcudowniejszym momentem są
chwile, gdy osoba zamawiająca moje małe dzieła (lubię je tak określać :)) w chwili otwarcia
zamówienia ma błysk w oku, odczuwa zachwyt, a na jej twarzy pojawia się uśmiech.
Często jest tak, że tworzę rzeczy po wcześniejszym nakreśleniu pomysłu przez
zamawiającego, choć zdarzają się zamówienia, gdzie oczekuje się ode mnie
własnej inwencji twórczej i propozycji. Trzeba pamiętać, że dla mnie kolor np.
różowy ma 30 odcieni, no i to jest chyba najtrudniejsze w tym dogadywaniu się :). Ale jakoś daję radę :)!
Elu, serdecznie dziękuję Ci za tę rozmowę. Gratuluję talentu i przede wszystkim życzę Ci dalszego rozwijania skrzydeł, nieustannie przybywających do Ciebie nowych klientów, niekończącej się weny i kolejnych sukcesów :)!
I ja Ci dziękuję, również za to, że mogłam zaistnieć na
Twoim blogu. A wszystkich czytelników zapraszam na mój profil na Facebooku.
Będę wdzięczna za każdy like! PS. Na hasło „A w wolnej chwili” niespodzianka do
zamówień! Pozdrawiam Was serdecznie :*.
Podziwiam ludzi, którzy tworzą takie cuda...
OdpowiedzUsuńAleż to wszystko piękne! Podziwiam i zazdroszczę takiego wspaniałego talentu! :-)
OdpowiedzUsuńSame cudeńka! Bardzo mi się podobają własnoręcznie robione kartki, sama też robię je dla najbliższych na różne okazje. :) Myślę, że to fajny prezent, bo widać włożone w niego serce i wysiłek. :)
OdpowiedzUsuń