Hej Kochani! Nie ma się co oszukiwać, jesień rozgościła się na dobre. Zimne poranki, często deszczowe popołudnia i chłodne wieczory - lato się skończyło. Z jednej strony szkoda mi już tych ciepłych dni, z drugiej zaś cieszę się z kolorowych liści w parkach, ubóstwiam też sezon sweterkowy. Niektórzy z Was wymieniliby pewnie jeszcze wieczory z kubkiem gorącej herbaty w ręku, co oczywiście popieram, jednakże dla mnie stanowi ona chleb powszedni, obojętnie jaka pora roku by nie była. Żegnając okres wakacyjny postanowiłam poczynić pewne podsumowania. Letnie miesiące należały do bardzo intensywnych.
WAKACYJNY SEZON PODRÓŻNICZY
Organizację wakacyjnych atrakcji rozpoczęliśmy w drugim tygodniu czerwca. Wówczas dość spontanicznie wybraliśmy się na nieznane nam dotąd tereny Kaszub. Celem tamtej niedzielnej wycieczki była Wieżyca, o której mogliście (i nadal możecie) przeczytać TUTAJ. Kolejnych kilka weekendowych podróży związanych było ze spotkaniami rodzinnymi. W sierpniu wzięłam jeden dzień wolnego i korzystając z długiego weekendu wybraliśmy się na Litwę (Kowno - możecie przeczytać tu i tu, Wilno, Troki - te dwa miejsca dopiero pojawią się na blogu). Zahaczyliśmy wówczas o kilka punktów w Polsce, m.in. Stańczyki i Żerdziny.
W wakacje poznałam sporo nowych osób ze strony rodziny Adasia. W lipcu wybraliśmy się na zjazd rodzinny nad jezioro Miałkówek. Tamten weekend spędziliśmy w naprawdę fajnej atmosferze. Niedługo później odwiedziła nas w Gdańsku moja rodzinka. Sobotę do południa spędziliśmy na intensywnym zwiedzaniu, wieczór to wiadomo (:D), a niedziela minęła pod znakiem babskiego shoppingu! Dodam tylko, że był udany :). W sierpniu pojechaliśmy do Grudziądza, gdzie świętowaliśmy urodziny Babci. Letnie familijne spotkania zakończyliśmy w pierwszy weekend września. Pojechaliśmy pod Słupsk, do tej samej rodzinki, którą gościliśmy w lipcu. Wyskoczyliśmy na spacer do Ustki, a potem grillowaliśmy w ogródku... Właściwie to w połowie w garażu, w połowie poza nim, gdyż pogoda nie sprzyjała naszym planom.
Mosty w Stańczykach |
Kowno |
RODZINNE ZJAZDY I WYJAZDY :)
W wakacje poznałam sporo nowych osób ze strony rodziny Adasia. W lipcu wybraliśmy się na zjazd rodzinny nad jezioro Miałkówek. Tamten weekend spędziliśmy w naprawdę fajnej atmosferze. Niedługo później odwiedziła nas w Gdańsku moja rodzinka. Sobotę do południa spędziliśmy na intensywnym zwiedzaniu, wieczór to wiadomo (:D), a niedziela minęła pod znakiem babskiego shoppingu! Dodam tylko, że był udany :). W sierpniu pojechaliśmy do Grudziądza, gdzie świętowaliśmy urodziny Babci. Letnie familijne spotkania zakończyliśmy w pierwszy weekend września. Pojechaliśmy pod Słupsk, do tej samej rodzinki, którą gościliśmy w lipcu. Wyskoczyliśmy na spacer do Ustki, a potem grillowaliśmy w ogródku... Właściwie to w połowie w garażu, w połowie poza nim, gdyż pogoda nie sprzyjała naszym planom.
W Trójmieście właściwie co rusz organizowane są jakieś wydarzenia, z których mieszkańcy mogą zupełnie bezpłatnie skorzystać. Kiedyś, gdy nie mieszkałam jeszcze w Gdańsku, miałam więcej wolnego czasu, niż oferowano w mieście eventów. Teraz bywa odwrotnie. Częściej udaje mi się też dorwać wejściówki. Tym sposobem w tegoroczne lato zobaczyliśmy m.in. pokaz latających psów Dog Chow (klik) oraz kilka spektakli ze Sceny Letniej Teatru Miejskiego w Gdyni (klik). Ponadto, pod koniec sierpnia udaliśmy się ze znajomymi do Torunia na Bella Skyway Festival, ale o tym na blogu jeszcze nie pisałam.
Latające Psy Dog Chow |
Bella Skyway Festival 2017 |
A W TYGODNIU...
Pracowałam. Czytałam. Robiłam zakupy. Spotykałam się ze znajomymi. Dużo spacerowałam, oczywiście z Adasiem za rękę. Chodziliśmy na rowery, czasem na kręgle, raz na bilard (i chyba ostatni, bo ja plus kij i bile to totalne nieporozumienie :D). Pomysłów na spędzanie czasu nam nie brakowało :).
PLANY NA JESIEŃ
Tutaj właściwie niewiele się zmienia. Tygodnie nadal będą mijać pod znakiem pracy, obowiązków domowych, spotkań towarzyskich i godzin spędzonych nad książkami (oczywiście dla przyjemności, naukę mam już dawno za sobą). W kwestii spacerów także nie planuję nic zmieniać, no może jedynie ubiór, bo jednak wyjście bez kurtki jest właściwie już niemożliwe, a ja chora ZNOWU być nie chcę. Mam w głowie kilka aspektów, które zamierzam wdrożyć do swojej jesiennej codzienności, a które póki co zostaną tajemnicą. Nie chcesz zapeszyć? Nie mów! Ta zasada zawsze się u mnie sprawdzała :).
Jesień to także czas, kiedy mój blog obchodzi kolejne urodziny. W tym roku będziemy świętować pod znakiem liczby 3. Czekają na Was konkursy, także koniecznie zaobserwujcie bloga na bloggerze oraz fanpage na FB, gdzie w odpowiednim czasie pojawią się informacje na ten temat!
A Wy kochani, jak wspominacie lato? Jakie macie nastawienie na jesień? Jak zwykle czekam na komentarze :). Buziaki, Karolina.
Ja lubię jesień ze względu na długie wieczory :)
OdpowiedzUsuńDla mnie lato mogłoby się nie kończyć. Nie lubię jesieni, ale będzie trzeba sobie jakos poradzić;-) I moje plany na tą porę roku są bardzo zbliżone do Twoich ;)
OdpowiedzUsuńLato wspominam bardzo dobrze. Udało mi się zrealizować to, co sobie zaplanowałam, a także wiele więcej. :) We wrześniu pierwszy raz miałam okazję pograć w bilard i mi się spodobało. :) Ja również herbatę piję cały rok, więc jesień niczego w tej kwestii nie zmienia. :D
OdpowiedzUsuńFajne te Wasze wakacje ;) Ja mile wspominam jedynie lipiec, pozniej juz pogoda nie dopisywala
OdpowiedzUsuń