Oliwia jest młodą redaktorką w popularnym dzienniku. Można wręcz rzec, że ma wszystko, o czym marzą kobiety w jej wieku. Są jednak rzeczy, których nie zastąpią uroda, owocnie rozwijająca się kariera zawodowa czy dobra pozycja materialna. Jedną z takich rzeczy jest... MIŁOŚĆ. Życie w wielkim mieście pełne jest niespodzianek. Tam wszystko może się zdarzyć.
"Zbiór miłości niechcianych" to debiutancka powieść polskiej autorki, Edyty Folwarskiej. Pierwsze czytelnicze spotkanie i pełen sukces. Pisarka stworzyła historię, która ma w sobie coś przyciągającego. I chociaż na kartach tej książki nie znalazłam nic spektakularnego, wybitnego, to mimo to warto sięgnąć po tę pozycję, chociażby po to, aby zrelaksować się w "przysłowiową", leniwą niedzielę lub po prostu po trudnym, przepełnionym obowiązkami dniu.
Oliwia ma wiele, ale nie ma najważniejszego - uczucia, miłości. Ledwo wyszła za mąż, a pech dał o sobie znać i poprowadził ją do rozwodu. Kolejni mężczyźni na jej drodze to kolejne nieudane relacje. Czasami naiwność Oliwii ściągała na nią te nieszczęścia, ale z drugiej strony człowiek spragniony wyjątkowego uczucia nie zawsze widzi wszystko klarownie. Sytuację ratowało zdystansowane podejście Oliwii, a także fakt, że mimo miłosnych niepowodzeń, nie oburzała się jak urażona dziewczynka, nie użalała się, nie zamykała się w sobie i dalej walczyła o swoje marzenia.
"Zbiór miłości niechcianych" czyta się bardzo dobrze. Autorka posługuje się lekkim piórem, co więcej, przemyca do tej historii wiele humoru. W mojej ocenie ten debiut jest jak najbardziej wart uwagi ;).
Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu Burda Książki.
Jestem bardzo ciekawa tej książki. Myślę, że się na nią skuszę.
OdpowiedzUsuńTeż byłam zadowolona z tej lektury i nie wiem, czemu tyle hejtu wokół niej :)
OdpowiedzUsuń