piątek, 28 lipca 2017

Czasem warto uwierzyć w przeznaczenie: Samantha Young "To, co najważniejsze".

Spokojne, nadmorskie miasteczko - któż nie kocha takiego klimatu? A gdyby tak dodać do tego tajemnicę sprzed lat, dzięki której ktoś zrozumie, czym jest prawdziwa miłość... Brzmi niezwykle intrygująco, prawda? Zapraszam zatem do Hartwell!



"Mocno przesycona erotyzmem"
USA TODAY

Jessica Huntington, silna i niezależna pani doktor, całą sobą angażuje się w pomoc dla kobiet z więzienia. Problemy podopiecznych stanowią ważny element jej codzienności. Życie prywatne nieco odsuwa na bok - zwłaszcza związki z mężczyznami. Niezbyt przyjemne doświadczenia spowodowały, iż Jessica tematu uczuć unikała jak ognia. Pewnego razu, w więziennej bibliotece, odkrywa stare listy miłosne. Postanawia dostarczyć je adresatowi - w tym celu wybiera się do Hartwell. Spokojne, umiejscowione nad morzem miasteczko oczarowuje panią doktor. Uwagę kobiety przyciąga także właściciel baru mieszczącego się przy nabrzeżnej promenadzie - oczywiście obłędnie przystojny.

Cooper Lawson także nie miał szczęścia w życiu. Niewierność żony doprowadziła do rozpadu związku i w efekcie do rozwodu. Mężczyzna postanowił skupiać się na tym, co było w jego życiu najważniejsze - na rodzinie i pracy. W chwili, gdy pierwszy raz spotyka w barze Jessicę, czuje, że mógłby ponownie pozwolić komuś zająć miejsce w jego sercu. Chemia między bohaterami staje się coraz bardziej wyczuwalna, choć kobieta stara się bronić przed zaangażowaniem się w ten związek. Cooper Lawson musi więc przekonać Jess, że mają o co walczyć.

Wiązałam z tą książką wiele nadziei i nie rozczarowałam się. "To, co najważniejsze" to takie typowe romansidło,  trochę sielankowe, ale która z kobiet sięga tylko i wyłącznie po bardzo ambitne lektury, nie pragnąc czasem zafundować sobie od nich odskoczni? Co więcej, romanse z erotyzmem w tle potrafią przyciągać mnie jak magnes :). Nie byłabym sobą, gdybym nie zwróciła uwagi na temat starych listów miłosnych. Mnie, jako miłośniczce tradycyjnej, pisanej korespondencji, wątek ten przypadł rzecz jasna do gustu. Mógłby być jedynie nieco bardziej rozwinięty. Poprowadzenie według mnie wciągającej akcji, ciekawie wykreowani bohaterowie i dobre zakończenie zdecydowanie czynią książkę wartą uwagi. Oczekiwałam chwili odprężenia i dzięki powieści Samanthy Young właśnie taką dostałam! Były chwile wzruszenia, ale też fragmenty z dawką humoru. Na plus zasługuje również oprawa wizualna - bardzo lubię takie romantyczne kadry na okładce. Co tu dużo ukrywać, wiele książek przyciąga mnie właśnie takimi ujęciami :).

Pokochałam Jess (mimo, że czasami miałam ochotę ją udusić), Coopera i całe Hartwell. Ta historia jest chwilami przesłodzona, ale tego właśnie oczekiwałam od "To, co najważniejsze". Było to moje pierwsze spotkanie z twórczością S. Young i zdecydowanie mogę je uznać za udane. Niebawem ponownie zawitam do Hartwell - tym razem dzięki książce "Wszystko, co w Tobie kocham".

Za egzemplarz książki "To, co najważniejsze"
serdecznie dziękuję Burda Książki.



1 komentarze:

  1. te stare listy bardzo mnie zaciekawiły :D każdej z nas czasem potrzebna jest taka lektura. dopisuję do listy! pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń