Hrabia Emmanuel d’Areynes, będąc przygotowanym na najgorsze po ataku apopleksji, musi rozdysponować swój dobytek i zabezpieczyć go przez osobami, do których nie powinien trafić. Po jego śmierci połową majątku będzie rządzić jego bratanica, Henryka, reszta powędruje do puli na cele dobroczynne. Jeśli chodzi o Henrykę, to jest pewien szkopuł - hrabia nie chce, aby w rozporządzaniu jego bogactwem miał udział mąż bratanicy, Gilbert Rollin. Emmanuel d’Areynes uważa go za cynicznego lekkoducha, marnotrawcę, rozrzutnika. Jako, że Henryka ślepo wierzy swojemu ukochanemu, hrabia musi tak skonstruować testament, aby Gilbert na tym nie skorzystał. Z pomocą przychodzi ksiądz Raul, będący bratankiem Emmanuela. Mężczyźni tak konstruują treść dokumentu, aby majątek został zabezpieczony dla wnuka hrabiego - syna Henryki i jej męża.
Niedługo później bratanica Emmanuela rodzi córkę. O tym, że dziecko umiera zaraz po porodzie, Henryka się nie dowiaduje. Jej mąż robi wszystko, aby prawda nie ujrzała światła dziennego. Za bardzo zależy mu na majątku i beztrosce, dlatego też zdolny jest to uknucia zaskakujących intryg. Okazja nadarza się w chwili, gdy Joanna Rivat, która niedawno wyszła za mąż i zaszła w ciążę, traci ukochanego - mężczyzna zostaje uznany za zmarłego po obronie Paryża. Joanna rodzi dwie córki, ale niestety długo nie cieszy się tym szczęściem... Gilbert i jego równie nikczemny kolega mają już plan wobec dziewczynek.
Niedługo później bratanica Emmanuela rodzi córkę. O tym, że dziecko umiera zaraz po porodzie, Henryka się nie dowiaduje. Jej mąż robi wszystko, aby prawda nie ujrzała światła dziennego. Za bardzo zależy mu na majątku i beztrosce, dlatego też zdolny jest to uknucia zaskakujących intryg. Okazja nadarza się w chwili, gdy Joanna Rivat, która niedawno wyszła za mąż i zaszła w ciążę, traci ukochanego - mężczyzna zostaje uznany za zmarłego po obronie Paryża. Joanna rodzi dwie córki, ale niestety długo nie cieszy się tym szczęściem... Gilbert i jego równie nikczemny kolega mają już plan wobec dziewczynek.
Gdy wojska pruskie podchodzą pod Paryż i zwykli obywatele muszą stanąć do walki, a ludzka podłość upomina się coraz bardziej o zabezpieczenie własnych interesów, losy mieszkańców zaczynają się krzyżować w zdumiewający sposób, który zapoczątkuje ciąg niebezpiecznych intryg.
"Żebraczka spod kościoła Świętego Sulpicjusza" to wspaniała, oryginalna, osadzona we Francji powieść z XIX wieku. Ksawery de Montepin przedstawił wielowątkową, zaskakującą historię, która przenosi nas do zupełnie innego świata. Autor, konstruując fabułę, w wyraźny sposób zaakcentował znaczenie niektórych kontrastów, np. dobra i zła, czy biedy i bogactwa. Patrząc na niektórych bohaterów możemy dostrzec, że materializm zawładnął ich życiem. Dla majątku gotowi byli knuć takie intrygi, które przyzwoitym osobom nigdy by nie przyszły nawet do głowy. Jak się okazuje, podłość czasem nie ma granic, jeśli w grę wchodzi możliwość wzbogacenia się. Na szczęście po świecie stąpają nie tylko złoczyńcy, bywają ludzie, którzy są po prostu dobrzy z charakteru, z serca i są zdolni do pomocy innym. Montepin wykreował naprawdę barwne i interesujące postacie. I chociaż z częścią z nich zapewne nie chcielibyśmy mieć w rzeczywistości do czynienia, to ja osobiście nie wyobrażam sobie bez nich całej tej historii. Każdy z bohaterów wnosi coś cennego do powieści, choć trzeba zaznaczyć, że nie zawsze jest to pozytywne działanie.
Ogromny plus należy się za cieszące oko wydanie. Świetna okładka i bogato ilustrowane wnętrze sprawiają, że czytanie staje się jeszcze większą przyjemnością. Prawdę powiedziawszy, nie wyobrażam sobie, aby cała ta historia została wydana inaczej, bez grafik autorstwa Roymonda de La Neziere, przeplatających się z tekstem i twardej oprawy trzymającej w ryzach ogrom stron (jest ich aż 1039).
Ogromny plus należy się za cieszące oko wydanie. Świetna okładka i bogato ilustrowane wnętrze sprawiają, że czytanie staje się jeszcze większą przyjemnością. Prawdę powiedziawszy, nie wyobrażam sobie, aby cała ta historia została wydana inaczej, bez grafik autorstwa Roymonda de La Neziere, przeplatających się z tekstem i twardej oprawy trzymającej w ryzach ogrom stron (jest ich aż 1039).
Cóż tu więcej dodawać - te książkę warto przeczytać i warto ją także mieć w swojej biblioteczce! Polecam!
Za egzemplarz "Żebraczki spod kościoła Świętego Sulpicjusza"
serdecznie dziękuję Dreams Wydawnictwo.
0 komentarze:
Prześlij komentarz