piątek, 28 lutego 2020

LITERATURA DZIECIĘCA: Arnold Lobel "Mała świnka".


"W najlepszej zabawie nieraz przyjemnie jest się trochę ubrudzić.
Kto się zgadza, ręka w górę!"


Chlewik na pewnej farmie zamieszkiwała mała świnka. Bardzo lubiła jedzonko, hasanie po gospodarstwie, spanie i przede wszystkim taplanie się w błotku. Siadała, z przyjemnością zanurzała się w nim i odpoczywała. Była bardzo szczęśliwym zwierzakiem, farmer i jego żona uwielbiali ją i wielokrotnie powtarzali: "Jesteś najfajniejszą świnką na świecie". 

Niestety, pewnego dnia żona gospodarza postanowiła zabrać się za porządki. O ile w niczym nie wadziło śwince sprzątanie w domu, o tyle jej szczęśliwa codzienność zawisła na włosku, gdy kobieta zabrała się również za stodołę, stajnię, kurnik i... chlewik. Świnka bardzo ubolewała, bowiem zniknęło jej ukochane błotko. Rozgniewana uciekła w nocy z farmy... 

Jakie przygody czekały na świnkę? Czy odnalazła bezpieczne schronienie?

"Mała świnka" autorstwa Arnolda Lobela to cudowna opowieść skierowana dla młodszych czytelników, choć ja, mając prawie trzydziestkę na karku, także miałam ogromną przyjemność zapoznania się z nią. Sięgając po tę lekturę nie sądziłam nawet, że totalne zapomnę o Bożym świecie i przeniosę się do prawie beztroskiej krainy. Prawie, bowiem żywot małej świnki nie zawsze był szczęśliwy i kolorowy. Zwierzątko, uciekając z farmy, nie spodziewało się nawet, że może wpaść w tarapaty. Dotąd mieszkała w przyjaznym miejscu, wśród kochających ludzi, jednak nie wszędzie można trafić na takie warunki. Świnka, szukając poza farmą ulubionego błotka, z rozczarowaniem przenosiła się z miejsca na miejsce. Świat okazał się nie być tym, czego szukała. Miasto, do którego trafiła, było brudne, ale nie w taki sposób, jaki szukała. Miało w sobie coś przerażającego, nieprzyjaznego, o czym niestety musiała się sama przekonać.

Ta króciutka lektura podkreśla i uczy dzieci, że to dom jest dla nich najbezpieczniejszym miejscem. Wszędzie dobrze, ale to w domku jest najlepiej, szukając w złości czegoś innego, możemy wpaść jak świnka w kłopoty. Po drugie, czasami to, co wydaje nam się właściwe, nie zawsze jest dobre dla innych. Podejmując pewne decyzje, trzeba też liczyć się z innymi. Żona farmera chciała uporać się z porządkami, jednak nie wzięła pod uwagę tego, że może naruszyć strefę komfortu zwierząt.

"Mała świnka" to przeurocza lektura, do czytania zwłaszcza razem, z maluchem. W mojej ocenie jest przepięknie ilustrowana, co też zauważyła moja druga połówka. Chwyta za serce, a mnie nawet i wzruszyła. Gorąco polecam!

Recenzja powstała w ramach współpracy z portalem Bookhunter.pl.

0 komentarze:

Prześlij komentarz