niedziela, 9 lutego 2020

PODSUMOWANIE MIESIĄCA: STYCZEŃ 2020.

Cześć! Na początku roku zapowiadałam, że będzie na Was czekać trochę nowości na blogu :). Nie rzucając słów na wiatr ruszam z serią podsumowań miesięcznych. Styczeń minął mi niesamowicie szybko. Nawet dobrze się nie obejrzałam, a już minął pierwszy tydzień lutego. Jaki był początek nowego roku? 

DOŚWIADCZENIA

W tym roku Adam kolejny raz udał się na narty. Chciał zabrać mnie ze sobą, jednak nie dysponuję nieskończoną ilością dni wolnych, co mnie przyblokowało (on pracuje u siebie, ja na etacie i w konsekwencji mam ograniczoną pulę urlopu do wykorzystania). Wakacje teraz, zimą, skróciłyby te letnie. Adam, przygotowując się do wyjazdu, zarezerwował dla nas lekcje na skipasie. On jest bardziej zaawansowany, a ja dopiero się uczyłam. Fantastyczna sprawa, choć mój wewnętrzny cykor nieco mnie pospinał i wyżej niż przy barierce nie chciałam jeździć :D. Na pewno jeszcze kiedyś skorzystam z takiej aktywności, mam nadzieję, że następny raz zrobię to już na stoku.

KOLEJNE URODZINY

W tym roku na mój licznik wskoczyła liczba 29. Ostatnia dwudziestka, za rok już trójka z przodu. Nie robiłam żadnej hucznej imprezy, chyba się "starzeję", bo już któryś rok z rzędu stawiam na spokojne urodziny. Zjedliśmy pyszny obiad w knajpce, skusiliśmy się na kawałek tortu cytrynowego z Sowy (do tej pory zamawialiśmy całe ciasto, tym razem ograniczyliśmy się tylko do dwóch porcji), udaliśmy się na dłuższy spacer i leniuchowaliśmy potem do końca dnia. 

PANIC! AT THE DISCO

Styczeń zdecydowanie należał do jednego z moich ulubionych zespołów. W aucie praktycznie nie rozstawałam się z ich płytami, co więcej, udało mi się dokupić brakujące egzemplarze w dobrej cenie i tym sposobem skompletowałam całą dyskografię. O Panic! At the disco opowiem w osobnym poście.



HAUL MODOWY I SPOŻYWCZY

Tak, jak kiedyś prawie w ogóle nie korzystałam z zakupów przez internet, tak teraz stałam się ich zwolenniczką. Oszczędzam czas, niejednokrotnie pieniądze i mam przyjemność z otwierania paczuch. Oczywiście nie zawsze preferuję tę metodę, są sytuacje, kiedy wolę udać się do sklepu stacjonarnego, zwłaszcza w przypadku poszukiwania ubrań. W styczniu pod względem modowym zakupy poczyniłam i online, i stacjonarnie. Dorwałam na stronie mojego ukochanego Diverse'a dwie torebki, a co więcej, przy wizycie już w sklepie wyhaczyłam trzecią. 


W styczniu uzupełniłam zapasy w granolach. Od pewnego czasu wprost ubóstwiam produkty One Day More, mają fajny skład i przede wszystkim są przepyszne. Nawet Pimpeusz ledwo się im opiera (pewnie dlatego, że za wysoko stoją na półce :D). 



Dodatkowo zamówiłam moje ulubione miody smakowe od Pasieki Sadowskich. Polecam z całego serducha! Kilka słoiczków zostawiłam rodzicom, bo im także przypadły te pyszności do gustu.


W styczniu zapomniałam o prowadzeniu kalendarzyka z przeczytanymi stronami, ale w lutym nadrabiam zaległości, także w kolejnym podsumowaniu zaprezentuję wyniki ;). Widzimy się w tym cyklu za miesiąc, pozdrowionka! K.

0 komentarze:

Prześlij komentarz