sobota, 10 lutego 2018

Bernard Minier mrozi krew w żyłach! Recenzja książki "Noc".

Moi Drodzy, po dawce lektur obyczajowych i romantycznych, pora na coś mrożącego krew w żyłach! 31 stycznia miała miejsce premiera najnowszej książki Bernarda Miniera - "Noc", będącej czwartą częścią serii o komendancie Martinie Servazie.



Inspektor norweskiej policji, czterdziestoletnia Kirsten Nigaard, prowadzi sprawę morderstwa pewnej kobiety, która pracowała na platformie wiertniczej zlokalizowanej na Morzu Północnym. Ofiara została zamordowana w kościele w Bergen, a jej ciało ktoś pozostawił na ołtarzu. Można by pomyśleć - "brutalna zbrodnia, ale takie się niestety zdarzają". Nie codziennie jednak bywa, że w kieszeni denatki znajduje się kartkę z nazwiskiem policjanta lub policjantki - w tym przypadku Kirsten! O co tak naprawdę chodzi?

Na zbiórce personelu brakuje jednego z pracowników. W jego kabinie policjantka znajduje tajemnicze zdjęcia. Kilka dni później Kirsten spotyka się z komendantem Martinem Servazem w jego biurze, w Tuluzie we Francji. Ku zaskoczeniu Martina, na przywiezionych przez policjantkę zdjęciach rozpoznaje... siebie. Co więcej, jest jeszcze jedna fotografia, tym razem przedstawiająca dziecko. Na jej odwrocie zapisano imię - Gustav. Materiał zebrany przez norweską inspektor pozwala sądzić, że za tym wszystkim stoi Julian Hirtmann, wróg Servaza, nieuchwytny psychopata i morderca.

Czy można wygrać z niebezpiecznym przestępcą?

"Noc" mrozi krew w żyłach. Mroczny, ponury nastrój odczuwa się już od pierwszych stron, a właściwie od samej okładki! No powiedzcie, czy ten mroźny, nocny obrazek nie przynosi na myśl niepokojących skojarzeń? Autor wie, jak pociągać sznurki, aby zabawić się emocjami czytelnika. Bernard Minier zadbał o nieoczekiwane zwroty akcji, które moim zdaniem w dobrym kryminale są niezbędne. Opisy, zwłaszcza szczegółowe, budują i potęgują napięcie. Do tego wszystkiego dochodzi zaskakujące zakończenie - czego chcieć więcej? Nie jestem mistrzynią odgadywania zagadek kryminalnych, jednak zdarza się, że czytając niektóre pozycje w pewnych momentach w mojej głowie rodzą się podejrzenia co do rozwiązania zagadki. Śledząc wydarzenia zawarte w książce "Noc" nie miałam bladego pojęcia, jakie będzie zakończenie. Być może jest to poniekąd zasługa złożonej fabuły. Jedynym elementem, który mi się nie spodobał, było zafundowanie postrzelenia i śpiączki Martinowi. Co prawda nie znam tej postaci z poprzednich trzech części cyklu (to moje pierwsze spotkanie z twórczością Miniera) i nie wiem, jak zachowywał się wcześniej, jednak w moim odczuciu był to zbędny wątek.

Najnowsza książka Miniera zaskakuje, szokuje. Niebezpieczeństwo czyha na każdym kroku... Polecam ją zwłaszcza na wieczorne czytanie w łóżku - nadchodząca noc i jej klimat tylko spotęguje emocje. Książka wywarła na mnie pozytywne wrażenie, zdecydowanie ją polecam! Myślę, że w przyszłości (być może niedalekiej) sięgnę po wcześniejsze tomy serii o Martinie Servazie :).

Za egzemplarz "Noc" autorstwa Bernarda Miniera
serdecznie dziękuję Domowi Wydawniczemu Rebis.


1 komentarze: