Czy wraz z sercem można przeszczepić wspomnienia i uczucia innej osoby?
Evi Brouwer, nastolatka cierpiąca na bardzo poważną chorobę serca, potrzebuje przeszczepu. Dziewczyna z dnia na dzień staje się coraz słabsza. Jej życie zależy od operacji, od tego, czy znajdzie się dla niej organ. W takich sytuacjach silne emocje przeżywają nie tylko chorzy, ale ich bliscy. Nie inaczej jest w przypadku zrozpaczonej matki Evi, Chantal, przechodzącej załamanie. Kiedy kobieta powoli już traci nadzieję na uratowanie córki, nagle pojawia się możliwość przeszczepu. Evi otrzyma serce Finyi, młodej dziewczyny, która zginęła w wypadku samochodowym.
Wydawałoby się, że wszystko zmierza w dobrym kierunku. Nikt nie spodziewał się, że przeszczepiony organ zachowa, niczym twardy dysk, wspomnienia oraz, co gorsza, cechy osobowości dawczyni. Niestety, istnieje takie zjawisko, jak pamięć tkankowa... Serce Finyi staje się intruzem w ciele Evi. Zaczyna przejmować nad nią i jej życiem kontrolę. Evi dręczą niezrozumiałe sny, a coś tajemniczego, nieznanego, ciągnie dziewczynę w obce jej miejsca i popycha w ramiona Sandera.
Matka Evi dopiero teraz może tak naprawdę stracić córkę. Czuje, że sytuacja jest poważna i decyduje się zrobić wszystko, co możliwe, aby nie dopuścić do tragedii. Czy uda jej się przekonać kogokolwiek, że z jej dzieckiem dzieje się coś bardzo niedobrego? Czy przeszczepiony organ może i chce zaszkodzić Evi?
"Tkanki" to wciągający thriller polskiej autorki z Suwalszczyzny, mieszkającej obecnie w Holandii. Przyznam szczerze, że nazwisko początkowo mnie zmyliło i myślałam, że mam do czynienia z zagraniczną twórczynią. Byłam mile zaskoczona, gdy dowiedziałam się, że autorką tak dobrej książki jest rodzima pisarka! To moje pierwsze spotkanie z twórczością Dominiki van Eijkelenborg, które uważam za niezwykle udane. Książka, choć początkowo średnio mnie wciągała, potem zaabsorbowała mnie do tego stopnia, że nie mogłam się od niej oderwać. Autorka poruszyła w swym utworze kwestię pamięci tkankowej, z czym nigdy wcześniej się nie spotkałam. Ciało człowieka, już na poziomie tkanek, może zapamiętywać niektóre odczucia, kojarzyć bodźce, zarówno pozytywne, jak i negatywne. Temat interesujący i z pewnością oryginalny. Kolejną pozytywną stroną książki był niewątpliwie tajemniczy i niosący niepokój klimat. Ja, jako odbiorca, byłam niesamowicie ciekawa, co wydarzy się za chwilę i jakie będzie zakończenie całej tej historii. W tej książce nie brakuje emocji, zwłaszcza, że narracja prowadzona jest z perspektywy kilku bohaterów, a Ci z kolei zostali bardzo dobrze wykreowani - mam tu na myśli prawdziwą mieszankę charakterów, bez postaci nudnych niczym przysłowiowe "flaki w oleju".
Wydawałoby się, że wszystko zmierza w dobrym kierunku. Nikt nie spodziewał się, że przeszczepiony organ zachowa, niczym twardy dysk, wspomnienia oraz, co gorsza, cechy osobowości dawczyni. Niestety, istnieje takie zjawisko, jak pamięć tkankowa... Serce Finyi staje się intruzem w ciele Evi. Zaczyna przejmować nad nią i jej życiem kontrolę. Evi dręczą niezrozumiałe sny, a coś tajemniczego, nieznanego, ciągnie dziewczynę w obce jej miejsca i popycha w ramiona Sandera.
Matka Evi dopiero teraz może tak naprawdę stracić córkę. Czuje, że sytuacja jest poważna i decyduje się zrobić wszystko, co możliwe, aby nie dopuścić do tragedii. Czy uda jej się przekonać kogokolwiek, że z jej dzieckiem dzieje się coś bardzo niedobrego? Czy przeszczepiony organ może i chce zaszkodzić Evi?
"Tkanki" to wciągający thriller polskiej autorki z Suwalszczyzny, mieszkającej obecnie w Holandii. Przyznam szczerze, że nazwisko początkowo mnie zmyliło i myślałam, że mam do czynienia z zagraniczną twórczynią. Byłam mile zaskoczona, gdy dowiedziałam się, że autorką tak dobrej książki jest rodzima pisarka! To moje pierwsze spotkanie z twórczością Dominiki van Eijkelenborg, które uważam za niezwykle udane. Książka, choć początkowo średnio mnie wciągała, potem zaabsorbowała mnie do tego stopnia, że nie mogłam się od niej oderwać. Autorka poruszyła w swym utworze kwestię pamięci tkankowej, z czym nigdy wcześniej się nie spotkałam. Ciało człowieka, już na poziomie tkanek, może zapamiętywać niektóre odczucia, kojarzyć bodźce, zarówno pozytywne, jak i negatywne. Temat interesujący i z pewnością oryginalny. Kolejną pozytywną stroną książki był niewątpliwie tajemniczy i niosący niepokój klimat. Ja, jako odbiorca, byłam niesamowicie ciekawa, co wydarzy się za chwilę i jakie będzie zakończenie całej tej historii. W tej książce nie brakuje emocji, zwłaszcza, że narracja prowadzona jest z perspektywy kilku bohaterów, a Ci z kolei zostali bardzo dobrze wykreowani - mam tu na myśli prawdziwą mieszankę charakterów, bez postaci nudnych niczym przysłowiowe "flaki w oleju".
Kochani, jeśli szukacie naprawdę dobrego, zaskakującego i przede wszystkim oryginalnego thrillera, śmiało możecie sięgnąć po "Tkanki". Dominika van Eijkelenborg skradła tą książką moje serce, może skradnie i Wasze :)?
Za egzemplarz recenzencki "Tkanki"
serdecznie dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu!
Czytałam o tym zjawisku w prasie. Chętnie więc poznam też tę książkę.
OdpowiedzUsuńWłaśnie zaczęłam czytać i mam nadzieję, że mnie wciągnie i będę zadowolona z lektury! :)
OdpowiedzUsuń