Witajcie! Nie mogłam czekać ani chwili dłużej - muszę podzielić się z Wami hitem trwającej jeszcze soboty. Bo weekendu to raczej nie wiadomo, mam wątpliwości bowiem, czy ten bohater dotrwa do końca dzisiejszego dnia, a co dopiero do chociażby początku niedzieli... Mowa o cudownym cieście truskawkowym, do wykonania którego nie musicie włączać nawet na sekundę piekarnika. Inspirację zaczerpnęłam z przepisu umieszczonego w sieci, jednak musiałam wprowadzić pewne zmiany do podanej receptury. Wiem, że pewnie znowu zabijacie mnie w myślach, bo ponownie prezentuję jakiś smakołyk, ale wybaczcie - nie mogłam tego przepisu trzymać tylko dla siebie!
"Misiek... to kiedy będzie to ciasto?" - takim pytaniem rozbawił mnie Adam, kiedy dałam mu do posmakowania resztę środkowej warstwy, jaka została w garnuszku. Wiedziałam, że kiedy tylko ciasto schłodzi się w lodówce, szybko będą znikać jego kolejne kawałki. Nie martwi mnie to zbytnio, gdyż przygotowanie truskawkowej rozkoszy jest banalnie proste i potrzeba zaledwie jednego wieczoru, aby móc cieszyć się kolejnego dnia pysznościami.
Zacznijmy od spodu!
- 200 g herbatników maślanych,
- po 2 paski czekolady gorzkiej i mlecznej,
- 50 g masła.
W kąpieli wodnej rozpuszczamy naszą czekoladę. W między czasie w rozdrabniaczu siekamy ciasteczka na konsystencję mokrego piasku. Następnym krokiem będzie dolanie do herbatników płynnej czekolady. Mieszamy przy użyciu naszego sprzętu, dodajemy miękkie masło i powtarzamy czynność. Jeśli posiekane ciasteczka nie połączą się dokładnie z masłem, możemy wspomóc się mieszaniem zwykłą łyżką. Kiedy już wykonamy wszystkie czynności, wykładamy formę papierem do pieczenia. My niestety nie mamy JESZCZE odpowiedniej blaszki (same keksówki :D), która jest potrzebna do wykonania tego ciasta, więc wybór padł... na naczynie żaroodporne :D. Tak czy siak, jego wymiary to jakieś 25x20 cm, no i 5 cm wysokości. Jeśli już przygotujecie formę, możecie wyłożyć masę, pomagając sobie w jej rozprowadzeniu szklanką, oczywiście pamiętając o dokładnym dociskaniu. Gotowy spód wkładamy do lodówki do stwardnienia. Ja po jakiejś godzinie zabrałam się za kolejną warstwę.
Kremowy środek...
- 250 g serka mascarpone,
- tabliczka białej czekolady, np. Alpen Gold (90 g).
Czas na czerwień!
- galaretka truskawkowa,
- truskawki.
Ciasto jest WYŚMIENITE i mówię to nie tylko ja, ale i Adam, który zjadł już jakieś 2/3 naszej hm... "blaszki" :D. Przechowywane musi być oczywiście w lodówce, ale to zdecydowany plus biorąc pod uwagę panujący od wczoraj gigantyczny upał, chłodne stanowi bowiem chwilowe ukojenie od wysokiej temperatury :). Zapraszam do kuchni i życzę smacznego! Buziaki.
baardzo podobne ciasto jadłam kiedyś u mojej babci, tylko zamiast truskawek, były borówki. ;) pyszne! moja ciocia często przygotowuje ciasta niewymagające użycia piekarnika. ;)
OdpowiedzUsuńdzisiaj mieliśmy mały zjazd rodzinny i jeśli chodzi o ciasta, to na stole znalazło się brazylijskie kokosowe (taka babka kukurydziana z kokosami), jabłecznik i tort jagodowy. ;)
No i podsunęłaś mi pomysł na zrobienie tego ciasta z borówkami i niebieską galaretką frugo :P! Chociaż nie wiem, co z tego wyjdzie, bo z moją nogą do sklepu trochę kiepsko :D. Mmmmm tort jagodowy brzmi wyśmienicie!
UsuńTaak, był pyszny! Moja mama stwierdziła, że mamy lato, świeże owoce, i że tym razem czas na lekki tort owocowy.
UsuńTy to lubisz pichcić, co? :D
Oczywiście! Jeśli jest tylko możliwość, trzeba korzystać z sezonowych owoców. Zimą będzie można korzystać jedynie z mrożonek...
UsuńHm... wiesz co, no jak mam możliwość, czas i fundusze... to chętnie :D Ale daleko mi jeszcze do kolejnego levelu haha :D.
Spód, a raczej składniki, z których jest zrobiony - mówią do mnie mamo! :) Kocham herbatniki. A reszta? Tylko lepsza. Świetne ciacho :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię herbatniki, szczególnie na spodzie ciasta :).
UsuńUwielbiam ten placuszek! :)
OdpowiedzUsuńPodzieliłabym się, ale no... nie ma :D!
UsuńKolejny świetny przepis:) Moja uwagę zwróciło to, że w ogóle nie dodaje się cukru, nie licząc czekolady i herbatników.
OdpowiedzUsuńCzekolada nadrabia za wszystko :D. Chociaż zastanawiam się, czy na drugi raz po prostu nie zrezygnować z jej dodania do spodu ciasta :).
UsuńCiasto wygląda pysznie :-))) Muszę wypróbować :-)))
OdpowiedzUsuńKoniecznie :)!
UsuńJadłam kiedyś podobne ciasto. Świetne jest to, że nie trzeba go piec, a owoce można tak naprawdę zastąpić praktycznie każdymi, które są akurat dostępne. Ja jadłam go chyba w wersji z brzoskwinią i chyba galaretka była morelowa - pyszne było:)
OdpowiedzUsuńOczywiście, można śmiało zmieniać owoce i galaretkę :). Chętnie bym spróbowała takiej wersji, o jakiej wspominasz. Adamowi tak zasmakowało, że wczoraj znowu mu je zrobiłam, ale spód już bez czekolady, same herbatniki, również było dobre :)!
Usuń