sobota, 12 września 2015

Święto Toruńskiego Piernika - część druga.

Hej Misiaki! Tak jak obiecałam - powracam z dalszą relacją toruńskiego eventu. W poprzedniej części mogliście zobaczyć, jakie atrakcje czekały na zwiedzających w Muzeum Toruńskiego Piernika. Zaprezentowałam jedynie pierwsze piętro tego budynku, jednak wciąż nie pokazałam Wam piwnicy! Gotowi? No to ruszamy z tematem!


Najniższy poziom zachwyca zwiedzających wystawą "Piernikowe korzenie - od formy do pieca". Goście mogą zobaczyć tam zabytkowe formy stosowane przy produkcji pierników, a także przemysłowy piec pochodzący z lat 60tych XX wieku. 


Jedna z tabliczek umieszczonych na ścianie informowała o technologii wypieku w fabryce pierników. Wiecie, że ciasto powstałe przy użyciu miodu pszczelego gotowano osobno? W takich fabrykach przygotowywano także ciasta z syropu buraczanego, a do niektórych dodawano cukier brunatny i miód trzcinowy sprowadzany prosto z Ameryki.


Do ciasta używano także syropu ziemniaczanego, ale tylko w przypadku wyrabiania brukowców. Przy produkcji herbatników, glazury i kremów sięgano po cukier biały. Czysty miód znalazł zastosowanie przy wytwarzaniu katarzynek. Takie ciasto miodowe leżakowało dłużej niż w pozostałych przypadkach.


Po wyciągnięciu pierników z pieca nie można było ich zsypywać z blachy! Ciastka zbierano ręcznie i od razu pakowano w pergamin. 



Najstarszy przepis na pierniki toruńskie swoimi korzeniami sięga XVIII wieku.





Dłuższą chwilę poświęciliśmy pracowni snycerza, jednemu z pomieszczeń znajdujących się w piwnicy. W tym miejscu wytłaczano pierniki z form drewnianych i glinianych. Zwyczaj ten znany był w Europie już w XV wieku.



Na uwagę zasługiwał także kantor mistrza piernikarskiego. Osoby o tym wysokim tytule prowadziły warsztaty, gdzie zatrudniały czeladników. Mistrzowie kształcili także uczniów.



Toruńskie specjały sprzedawane były głównie w kramach piernikarskich. Kolejne pomieszczenie, jakie odwiedziliśmy, nawiązywało właśnie do takich miejsc. Średniowieczne naczynia archeologiczne, a także beczki z XV i XVIII wieku nadawały tej części muzeum charakteru.


Kram był ostatnim pomieszczeniem, jakie zwiedziliśmy w piwnicy. Udaliśmy się znowu na parter, skąd mogliśmy przejść do firmowego sklepu z piernikami :D! Kolejka oczywiście przerażała swą długością, jednak nas to nie zniechęciło - cierpliwie czekałam, aż przyjdzie mój czas na zakupy. Ledwo się pohamowałam przed większymi zakupami, gdyż wystawione na półkach ciastka kusiły niczym diabeł! Ze sklepiku wyszłam z nadzianymi porzeczką piernikami oblanymi białą czekoladą oraz drobnym upominkiem dla Adasia czekającego na zewnątrz.


To byłoby na tyle, jeśli chodzi o Muzeum Toruńskiego Piernika. Ale to na pewno nie koniec mojej relacji z tegorocznego święta! Wśród zaplanowanych na ten dzień atrakcji znalazła się także plenerowa wystawa Graffiti Jam "Piernikowy Street Art".


Ścianki ustawione na Rynku Staromiejskim były częściowo już gotowe, jednak niektóre graffiti powstawały na bieżąco, co możecie zobaczyć na jednym z poniższych zdjęć.




Tuż obok mieszkańcy i turyści mogli podziwiać sztukę uliczną prezentowaną przez zdolnych artystów. Nie brakowało żonglerki oraz efektownych pokazów z ogniem w roli głównej.


Ostatnią atrakcją, jaką zobaczyliśmy w zeszłą sobotę, był dziedziniec Ratusza Staromiejskiego. Dlaczego akurat to miejsce? A dlatego, że dokładnie tam "ukryto" jedną z moim zdaniem największych atrakcji - Piernikową Mozaikę!


Trochę się nachodziliśmy, zanim znaleźliśmy to cudeńko. Trafiliśmy tam dzięki cennym wskazówkom jednej z osób organizującej atrakcje. Mozaika zachwycała już odwiedzających na wystawie EXPO 2015 w Mediolanie. Wiecie, że waży 300 kg, z czego 100 kg to pierniki?! Do jej wykonania użyto aż 7 różnych rodzajów toruńskich specjałów, łącznie około 15 tysięcy pierników.


Na dziedzińcu, poza cudowną mozaiką, zwiedzający mieli okazję na zapoznanie się z przepisami na cudowne ciacha, będące symbolem Torunia.


Na kilku tablicach umieszczono receptury pozwalające na wypiek pierników czy też katarzynek. Opuszczając dziedziniec zauważyłam ciekawą budkę, a w niej... Piernikową Wróżkę! Chociaż ona bardziej przypominała mi czarownicę :D.


Tym magicznym akcentem zakończę moją opowieść :). Niestety nie starczyło nam czasu (a co niektórym też energii :P) na jeszcze jakąś atrakcję związaną ze świętem, a tych było zaplanowanych naprawdę sporo. Mam nadzieję, że w przyszłym roku również uda mi się wziąć udział w tym wydarzeniu. Jeśli nie macie dość Torunia, to spodziewajcie się w niedalekiej przyszłości małej fotorelacji z tego miasta. Podczas ostatniej wycieczki uchwyciłam kilka kadrów, które moim zdaniem są warte pokazania ;). Dziękuję za uwagę i mocno ściskam! Do usłyszenia, Karolina. 

10 komentarze:

  1. Woow wielkie wrażenie robi piernikowa mozaika :D Ciekawa jestem co się z tą masą pierników dzieje później... Ale ogólnie wydarzenie wygląda mega ciekawie. Kurczę, fajne rzeczy dzieją się w Toruniu, trzeba by się wybrać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie dobre pytanie... Ciekawe, jaki dalszy los będzie tej mozaiki :D! Ojjj Toruń ostatnio mnie zachwycił pod względem tych imprez :).

      Usuń
  2. O tej mozaice czytałam w necie i to było coś, co bardzo chciałam zobaczyć. No ale cóż, dobrze, że chociaż u Ciebie na blogu mogę nacieszyć oko tym dziełem, bo wygląda naprawdę mega! :D A informacje o graffiti musiałam przeoczyć... :/
    Kupiłaś chyba jedne z lepszych toruńskich pierników. Swoją drogą powiedziałam moim rodzicom, że na osiemnastkę mają mi kupić torbę rzeczy z Kopernika, czyli tej firmy od pierniczków, katarzynek, teatralnych itp. :D :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz co, ja kierowałam się atrakcjami wypisanymi w wydarzeniu na facebooku. Tam właśnie znalazłam informacje o graffiti. Oj, co do pierników, to żałuję, że nie kupiłam ich więcej :D! Torba rzeczy z Kopernika.... Marzenie!!! Babeczka przede mną zrobiła właśnie takie ogromne zakupy, że aż żałowałam, że tak mało kaski wzięłam :D!

      Usuń
  3. Ależ mi się zachciało takiego piernika. Aż głodna się zrobiłam!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ta mozaika wygląda bajecznie! Tyle pierników zostało do tego wykorzystanych, ale jednak robi wrażenie. Tak samo jak graffiti, bo one również wyglądają super :)
    Chętnie zobaczę także inne migawki z Torunia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak tylko znajdę chwilę, przygotuję toruński post :)!

      Usuń
  5. Uwielbiam toruńskie pierniczki :) Zapachniało mi świętami, nie wiem czemu ale pierniki mi się kojarzą z Bożym Narodzeniem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No w sumie masz rację, mama zawsze na święta piecze domowe pierniczki. Mają różne kształty i posypki. Te takie kupne zdarza mi się od czasu do czasu zjeść tak po prostu, ale mało w nich świątecznej atmosfery :P.

      Usuń
  6. Zjadłabym sobie toruńskiego piernika.

    OdpowiedzUsuń