Hej Misiaczki :)! Dawno nie było tutaj kulinarnego wpisu, a wciąż wiele przepisów czeka na swoją kolej. Dziś mam trochę więcej czasu, na dostęp do sieci też nie narzekam, tak więc przygotuję kilka smakowitych postów z przeznaczeniem na automatyczną publikację. Wierzcie, będzie smacznie!
Co przygotowałam na początek tygodnia? Wyśmienite, czekoladowe ciasto z kolorowymi pastylkami, naturalnie z moją ulubioną masą mascarpone. Niektórzy z Was widzieli już je na IG.
Krok pierwszy - pieczemy ciemny biszkopt. Na pewno Wam się uda, nie martwcie się. Kiedyś gdzieś znalazłam bardzo prosty przepis, lekko go zmodyfikowałam i z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że zawsze mi się udaje. Na blaszkę (mniej więcej wielkości zeszytu A4) przygotujcie następujące produkty:
- 3 jajka,
- 1 łyżkę kakao (max. 1,5),
- 3/4 szklanki cukru (ja używam trzcinowego),
- szklankę mąki tortowej,
- płaską łyżeczkę proszku do pieczenia,
- pół olejku pomarańczowego.
Jajka i cukier miksujemy - im dłużej, tym jest większa szansa, że biszkopt wyrośnie nam pulchniejszy. Dosypujemy przesianą mąkę oraz proszek do pieczenia. Miksujemy, a następnie dodajemy kakao i znowu miksujemy. Jeśli masa będzie Waszym zdaniem zbyt jasna, można dodać jeszcze trochę kakao, np. pół łyżki. Wylewamy na wyłożoną papierem do pieczenia blachę i wrzucamy do piekarnika na 35 minut. Nie ma potrzeby wcześniejszego nagrzewania, pożądana temperatura podczas pieczenia to 170 stopni.
Ciasto gotowe? Ostygnięte? No to robimy kremy. Co będzie potrzebne?
- tabliczka białej i mlecznej (opcjonalnie gorzkiej) czekolady,
- 2 opakowania serka mascarpone (po 250 g).
Najpierw rozpuszczamy białą czekoladę w kąpieli wodnej - całą tabliczkę. Następnie mieszamy ją z 3/4 serka i układamy niedbale na górze ciasta. Kolejny krok - robimy dokładnie to samo z ciemniejszą czekoladą. Możemy ją rozpuścić w tym samym garnuszku, co białą, nic się bowiem nie stanie, jeśli trochę jasnej zmiesza się nam z mleczną. Gotową, drugą masę nakładamy na górę i rozmazujemy, połączy się w niektórych miejscach z białą, ale o taki artystyczny nieład właśnie chodzi. Jak dobrze liczycie - zostanie Wam jeszcze pół opakowania serka. Jeśli nie macie potem co z nim zrobić, możecie przyjąć proporcję 1 czekolada na 1 serek, będziecie mogli cieszyć się wówczas większą ilością smacznej masy. Pytanie tylko, czy lubicie taką dozę słodyczy ;).
Masy nałożone? Jeśli tak, to na koniec rozrzucamy czekoladowe pastylki Mimi z Biedronki (pół opakowania wystarcza) i wkładamy ciasto do lodówki, gdzie powinno być przechowywane do ostatniego kawałka. Warto odczekać godzinę/dwie, zanim zabierzecie się do konsumpcji.
Wybaczcie te średnio artystyczne zdjęcia, ale zrobiłam je na szybko, a potem ciacho zniknęło niczym przy pstryknięciu palcami i nie miałam już okazji na poprawki :D. Przyznam szczerze, że jadłabym je garściami! Oczywiście gdyby tylko nie groziło to dodatkowymi kilogramami.
Kochani! Jak tylko znajdziecie chwilę, lećcie do kuchni, pyszności same się nie zrobią ;)! Życzę Wszystkim miłego wieczoru, buziaki, K.
Mmm pychota. Uwielbiam takie pyszności!
OdpowiedzUsuńależ bym to zjadła! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie ;)
Jak byłam mała uwielbiałam te "pastylki", szczególnie takie ze Słowacji przywożone przez ciocię, ale z biegiem lat miałam coraz mniejszą ochotę na nie... Tak czy inaczej chętnie bym spróbowała ! :D
OdpowiedzUsuńPamiętam takie pastylki w małej tubce <3. Ach te czasy dzieciństwa <3.
Usuńwygląda super zachęcająco :)
OdpowiedzUsuńHej!
OdpowiedzUsuńZapraszam Cię do zabawy Liebster Blog Award :) Nominowałam Cię na swoim blogu, znajdziesz tam listę pytań:
http://przewodnik-po-dietetyce.blogspot.com/2015/11/liebster-blog-award.html
Pozdrawiam
PS. A ciasto wygląda pysznie!
Dziękuję za nominację :)! Odpowiem na pytania do końca tego tygodnia :).
UsuńTak jak pisałam Ci na Instagramie, to ciasto aż kusi żeby zjeść :D jednak chwilowo nie skorzystam z tego przepisu. Chciałabym do wiosny trochę zrzucić kg. Wtedy może coś słodkiego się przyda dla odmiany i wykorzystam Twój przepis :)
OdpowiedzUsuńWiem i trzymam za Ciebie kciuki :). Na słodkości przyjdzie czas kochana :*.
UsuńMniam po raz kolejny! Uwielbiam M&M's albo tego typu właśnie drażetki, więc ciasto musi być dobre i nie ma innej opcji. Moja mama uwielbia mascarpone, więc by jej na bank smakowało :)
OdpowiedzUsuńNa bank by jej smakowało, na bank!!! Normalnie niebo w gębie to ciacho :D. Połączenie białej i ciemnej masy rozpływa się w ustach, także polecam :D!
UsuńWygląda smakowicie! Ja ostatnio wprawiam się w robienie szarlotki. Mam mnóstwo jabłek i korzystam :)
OdpowiedzUsuńKocham jabłka <3. Szarlotki jeszcze nie robiłam, to ciasto ciągle jeszcze przede mną, nawet bym je teraz upichciła, ale Adama nie ma, to dla mnie samej bez sensu :(.
Usuńnie wiem, czy to przez zdjęcie, czy co, ale mi to ciasto wygląda na... małe i jakieś niewysokie. w smaku na pewno jest boskie i sam pomysł mi się podoba, ale takie średnio wyrośnięte się wydaje :/ ale może to tylko tak mi się wydaje przez perspektywę.
OdpowiedzUsuńPołożyłam je na wiekszej blaszce, ale tak, nie wydaje Ci sie, to ciacho jest niskie :). Takie bylo zamierzenie, piekę głównie pod Adama, bo on tego wiecej zjada, a jednoczesnie nie lubi zbyt duzo ciasta, woli więcej kremu :D. Takze szukajac jakiegos kompromisu postanowilam zrobic nizszy spod.
Usuń