Kochani! Pamiętacie "Akademię" z popularnej na całym świecie serii NA "Fallen Crest"? Jeśli nie - koniecznie nadróbcie, bowiem na półki trafiła kolejna część cyklu, "Rodzina"!
Samantha i Mason są w sobie szaleńczo zakochani. Trzymają się blisko, prawie jak papużki nierozłączki. Z pozoru wszystko układa się wspaniale, żadnych przeszkód na drodze ich uczucia, ale... No właśnie, zbyt kolorowo być nie może! Na horyzoncie pojawia się pewien problem - nie wszyscy akceptują ich związek. Jedną z takich osób jest Analise, matka dziewczyny. Aby rozdzielić Samanthę i Masona, stawia córce ultimatum. Kobieta z reguły dostaje to, czego pragnie, nie ma rzeczy, które powstrzymałyby ją przed osiągnięciem swojego celu, dlatego i tym razem wdraża w życie swoje gierki. Samantha nie dopuszcza do siebie myśli, w których ona i Mason nie mieliby być razem! Dziewczyna musi zebrać się w sobie i przeciwstawić się matce. Wspomnienia z przeszłości wracają, a przyszłość ukochanego staje się niepewna. Uczucie Samanthy i Masona zostaje wystawione na próbę.
Jaką drogę wybierze Samantha? Czy Masonowi zależy na ich związku? Czy Analise osiągnie to, co sobie zaplanowała?
"Rodzina" wciągnęła mnie o wiele bardziej, niż jej poprzedniczka, "Akademia". Tajemnice i intrygi zaabsorbowały mnie totalnie. Napięcie i ciekawość rosły z każdą stroną. Fabuła, mimo, że jest nieco skomplikowana, przyciąga nieoczekiwanymi zwrotami akcji. Bohaterowie, a właściwie ich kreacja, tym razem bardziej do mnie przemawiała. Autorka zafundowała postaciom w pewnych obszarach przemianę, dzięki czemu uczucie irytacji, towarzyszące mi podczas czytania pierwszej części, teraz odeszło w cień. Uwidacznia się też prawdziwy charakter niektórych postaci - m.in. najciemniejsza strona Analise.
W mojej ocenie na plus zasługują akcenty humorystyczne, nie wyobrażam sobie tej książki bez nich! Nadają przyjemnego tonu w obliczu rodzinnych konfliktów, jakie pojawiły się w familii Samanthy. Problemy poruszone przez autorkę w powieści sprawiają, że ta lektura nie jest taka lekka, jakby mogło się wydawać. Niemniej jednak czyta się ją szybko, a po wszystkim chce się więcej :). Mam nadzieję, że kolejne tomy niebawem pojawią się na rynku :)!
Jaką drogę wybierze Samantha? Czy Masonowi zależy na ich związku? Czy Analise osiągnie to, co sobie zaplanowała?
"Rodzina" wciągnęła mnie o wiele bardziej, niż jej poprzedniczka, "Akademia". Tajemnice i intrygi zaabsorbowały mnie totalnie. Napięcie i ciekawość rosły z każdą stroną. Fabuła, mimo, że jest nieco skomplikowana, przyciąga nieoczekiwanymi zwrotami akcji. Bohaterowie, a właściwie ich kreacja, tym razem bardziej do mnie przemawiała. Autorka zafundowała postaciom w pewnych obszarach przemianę, dzięki czemu uczucie irytacji, towarzyszące mi podczas czytania pierwszej części, teraz odeszło w cień. Uwidacznia się też prawdziwy charakter niektórych postaci - m.in. najciemniejsza strona Analise.
W mojej ocenie na plus zasługują akcenty humorystyczne, nie wyobrażam sobie tej książki bez nich! Nadają przyjemnego tonu w obliczu rodzinnych konfliktów, jakie pojawiły się w familii Samanthy. Problemy poruszone przez autorkę w powieści sprawiają, że ta lektura nie jest taka lekka, jakby mogło się wydawać. Niemniej jednak czyta się ją szybko, a po wszystkim chce się więcej :). Mam nadzieję, że kolejne tomy niebawem pojawią się na rynku :)!
Za egzemplarz "Fallen Crest. Rodzina"
serdecznie dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu.
serdecznie dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu.
Widzę, że kolejne tomy są jeszcze lepsze.
OdpowiedzUsuń