Dla Tracy Campbell opuszczenie Przystani Nadziei nie wchodziło nigdy w grę. Niestety, los bywa przewrotny - kobieta musiała pożegnać się z Oregonem i rodzinną plantacją żurawiny, gdzie spędziła dzieciństwo. Życie i perypetie uczuciowe zweryfikowały jej plany na przyszłość, ale kiedy tragiczne wydarzenia kolejny raz totalnie zmieniają jej świat, obracając go do góry nogami, Tracy wraca do swojej małej oazy, gdzie zamierza uratować kulejącą już plantację, rzucając się tym samym w wir obowiązków. Na pewno nie myśli o miłości, tak jak i turysta z Chicago, Michael Hunter. Przeszłość mężczyzny również nie była usłana różami, a w sercu do dziś skrywa mroczne tajemnice. Sprawy zaczynają jednak biec innym torem - Tracy angażuje przypadkowo poznanego Michaela do pomocy w organizacji charytatywnej, co wnosi wiele dobrego nie tylko w ich życie, ale również niesie nadzieję dla innych ludzi...
"Przystań nadziei" to wyjątkowa pozycja. Uwielbiam takie ciepłe powieści, które niosą nie tylko chwilę zapomnienia dla czytelnika, ale i pewien przekaz. Autorka wplotła w karty swej powieści takie treści, które zmuszają nas, aby na chwilę odpocząć od pędzącego trybu i zastanowić się nad pewnymi kwestiami. W "Przystani nadziei" odnajdziemy morały, które mogą sporo wnieść do naszego życia. W tej historii Irene Hannon zawarła wiele życiowej mądrości i każdy odnajdzie coś dla siebie. Codziennie zmagamy się z jakimiś swoimi większymi lub mniejszymi problemami, tak samo jest w przypadku bohaterów książki. A jak już o nich mowa, to muszę zaznaczyć, że kreacja tych postaci także przypadła mi do gustu. Ich losy zaabsorbowały mnie w całości, kibicowałam, aby wszystko dobrze im się układało, przeżywałam razem z nimi wszelkie wydarzenia.
Rozterki rodzinne, problemy związane z miłością, uczuciami, ból, ale i radości, zrozumienie, dążenie do celu, walka o marzenia i nadzieje o lepsze jutro przepełniają " Przystań nadziei". Jest to powieść idealna na zapomnienie o codzienności i zafundowanie sobie dozy relaksu z nutą refleksji i nawiązań do wiary. Książkę skończyłam z żalem - urzekła mnie ta historia i z całego serca polecam ją innym! To zdecydowanie wartościowa pozycja :).
"Przystań nadziei" to wyjątkowa pozycja. Uwielbiam takie ciepłe powieści, które niosą nie tylko chwilę zapomnienia dla czytelnika, ale i pewien przekaz. Autorka wplotła w karty swej powieści takie treści, które zmuszają nas, aby na chwilę odpocząć od pędzącego trybu i zastanowić się nad pewnymi kwestiami. W "Przystani nadziei" odnajdziemy morały, które mogą sporo wnieść do naszego życia. W tej historii Irene Hannon zawarła wiele życiowej mądrości i każdy odnajdzie coś dla siebie. Codziennie zmagamy się z jakimiś swoimi większymi lub mniejszymi problemami, tak samo jest w przypadku bohaterów książki. A jak już o nich mowa, to muszę zaznaczyć, że kreacja tych postaci także przypadła mi do gustu. Ich losy zaabsorbowały mnie w całości, kibicowałam, aby wszystko dobrze im się układało, przeżywałam razem z nimi wszelkie wydarzenia.
Rozterki rodzinne, problemy związane z miłością, uczuciami, ból, ale i radości, zrozumienie, dążenie do celu, walka o marzenia i nadzieje o lepsze jutro przepełniają " Przystań nadziei". Jest to powieść idealna na zapomnienie o codzienności i zafundowanie sobie dozy relaksu z nutą refleksji i nawiązań do wiary. Książkę skończyłam z żalem - urzekła mnie ta historia i z całego serca polecam ją innym! To zdecydowanie wartościowa pozycja :).
Za egzemplarz powieści "Przystań nadziei"
serdecznie dziękuję Dreams Wydawnictwo.
Na jakieś letnie pipopopołu to pozycja idealna.
OdpowiedzUsuńPopołudnie.
UsuńUwielbiam takie ciepłe historie z wątkiem odbudowy własnego życia 💕
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Książkowa Przystań