niedziela, 9 sierpnia 2015

Szwecja w jeden dzień - część pierwsza.

Też macie tak, że wracacie z wakacyjnego wyjazdu z masą zdjęć i zastanawiacie się, od czego by tu zacząć? Jak podzielić wpisy? Przecież nie da się ująć całej podróży w jednym poście... Cały czas przeżywałam właśnie tę rozterkę. No cóż, najwygodniej będzie chyba opisać wszystko po kolei, stosując w odpowiednim momencie pauzę ;). Zapraszam zatem na małą wycieczkę do skąpanej w słońcu Szwecji.

Na pierwszy ogień pójdzie podróż promem Stena Line z Gdyni do Karlskrony. Statek Stena Vision wypływał o 19tej, jednak pasażerowie w związku z odprawą standardowo musieli pojawić się najpóźniej godzinę przed planowanym rozpoczęciem podróży. Podczas zakupu biletów otrzymaliśmy potwierdzenie, które pozwoliło nam na odebranie kart pokładowych. Można zrobić to samemu w automacie bądź też udać się do kasy. Głównym zadaniem kart jest umożliwienie wejścia do kabiny, aczkolwiek potrzebne są także przy odprawie. 


Kiedy już pomyślnie przeszliśmy pierwszy mały etap wycieczki, udaliśmy się na pokład w poszukiwaniu naszego tymczasowego lokum. Wnętrze statku możecie zobaczyć tutaj, kiedy to pisałam o dniu otwartym Stena Line. Zostawiliśmy bagaże i udaliśmy się na zewnątrz, aby móc za chwilę obserwować moment wypłynięcia. 


Zanim wyruszyliśmy w morską podróż, delektowaliśmy się gdyńskimi widoczkami. W najbliższym otoczeniu mogliśmy podziwiać ogrom BCTu, a także osiedla znajdujące się kilkaset metrów dalej.


Z każdą chwilą coraz więcej turystów, głównie polskich i szwedzkich, pojawiało się na zewnątrz. Nikt jednak nie siadał na czystych ławeczkach, bowiem wszystkich ciągnęło do barierek. Co się dziwić, stamtąd najlepsze widoki ;).


Zrobiłam kilka zdjęć i czekałam na start promu... No i w końcu się doczekałam. Tak, to była moja pierwsza podróż tak wielkim statkiem! Muskana przez wiatr obserwowałam wypłynięcie z portu. Dobrze zająć sobie wcześniej miejsce przy barierkach, gdyż potem jest z tym ogromny problem! Warto pamiętać też, aby zabrać ze sobą coś cieplejszego. Mimo, iż Gdynię zalewało słoneczko, to kiedy stateczek zaczynał się rozkręcać, czuło się chłód z racji coraz to większej prędkości. Musiałam wrócić do kabiny po sweterek, gdyż moje gołe ramiona zaczynały marznąć.


Kiedy my żegnaliśmy Trójmiasto, inny prom Stena Baltica zbliżał się do terminalu promowego w Gdyni. Ach, zapomniałabym! Chwilę przed odpłynięciem na statku rozbrzmiewały komunikaty w kilku językach - angielskim, szwedzkim i polskim. Kapitan informował ile będzie trwała podróż (w naszym przypadku 12 godzin), a także o warunkach panujących na morzu. 


Pokręciliśmy się trochę na zewnątrz (zachód słońca na morzu - widok bezcenny!), zajrzeliśmy do sklepu bezcłowego (o tym więcej będzie w ostatnim poście dotyczącym wycieczki), pozbieraliśmy istotne ulotki znajdujące się w centrum informacji na pokładzie numer siedem, a następnie udaliśmy się do kabiny. Skorzystaliśmy z łazienki, która swoją drogą była bardzo przyzwoita, po czym rozłożyliśmy łóżka i próbowaliśmy spać. Tak, to dobre określenie. Nie chodzi tu bynajmniej o żadną chorobę morską, której swoją drogą się bezpodstawnie obawiałam, bo sama podróż pod tym względem należała do przyjemnych doświadczeń. Problem ze snem mieliśmy z dwóch powodów - ja po prostu budziłam się co jakiś czas, natomiast Adamowi i mojej mamie przeszkadzały głośne rozmowy u sąsiadów. Cóż, ściany kabin nie są murowane, więc wszystko niesie się koncertowo. Niestety nie każdy rozumie, czym jest cisza nocna. Tak czy siak, dotrwaliśmy do rana. 

Godzinę przed planowanym przybyciem do portu w Karlskronie pasażerów budził fragment piosenki Roda Stewarta "Sailing". Potem wygłoszono standardowe komunikaty - m.in. informujące o zabraniu swojego bagażu z kabiny najpóźniej na 30 minut przed końcem podróży. Kiedy doprowadziliśmy się już do ładu, skorzystaliśmy z czasu, jaki nam jeszcze został i udaliśmy się na zewnątrz podziwiać poranek na morzu. Pogoda rozpieszczała nas od samego rana, a to przecież był dopiero początek!


Widoki powalające! Co więcej, o tej porze zaczynają pojawiać się pierwsze szwedzkie wysepki. Na poniższym zdjęciu możecie zobaczyć Aspö, jedną z wysp archipelagu Karlskrony. Jest to jedynie fragment tego, co ukazuje się oczom turysty podczas wpływania do de facto miasta partnerskiego Gdyni.


O godzinie siódmej dobiliśmy do portu. Czas na zabranie swoich gratów (wracaliśmy innym promem, więc rzeczy musieliśmy albo zabrać ze sobą, albo zostawić w płatnych szafkach na terenie terminalu - podobno takie są, ja nie zwracałam na nie uwagi), opuszczenie promu i udanie się na przystanek autobusowy... Ale o tym dopiero w kolejnym wpisie! Jeśli nie możecie się doczekać, polecam zajrzeć na instagram. Opisów za dużo nie ma, ale może nasycicie się zdjęciami ;). Pozdrawiam Was serdecznie, buziaki, K.

18 komentarze:

  1. Super zdjęcia! Pływam w taki rejs co najmniej raz w roku, świetna zabawa, piękne widoki i niesamowicie wyjątkowy klimat Skandynawii :)

    WARSAW - IS SO CRAZY IF YOU ASKIN ME (nowy post)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś czuję, że i u mnie podróż do Szwecji stanie się kiedyś taką małą tradycją :D :).

      Usuń
  2. Przede wszystkim fajnie, że pogoda Wam dopisała. Ja też kiedyś chciałam popłynąć StenaLine, ale nie wyszło, chyba ze względu na cenę. O ile dobrze pamiętam, to udało Wam się skorzystać z promocji. Fajnie, że takie są, może kiedys mi też się uda :)
    Czekam na dalszą relację.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, dokładnie, udało nam się zakupić bilety w promocji :). Jeśli kiedyś będziesz mieć okazję, a cena Cię nie zrazi, to śmiało - płyń! Ja już kombinuję, żeby znowu się tam wybrać :D. Pogody lepszej nie mogłam sobie wymarzyć :).

      Usuń
  3. To musiała być wspaniała i długa podróż:) Miałem okazję płynąć promem do Ystad, znacznie krócej niż Ty. Pamiętam, że bilet po szwedzku brzmi podobnie - biljet:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak najbardziej, mega wspaniała :)! Chętnie wybrałabym się i do Ystad, jednak trochę mi daleko do promu :P.

      Usuń
  4. Jaka jest cena takiej wycieczki? :D
    Ja też nigdy nie płynąłem statkiem, ale bardzo mi sie podoba jak wyglądają kabiny w "Nie ma to jak statek" ;-;; XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://karlin91.blogspot.com/2015/06/dzien-otwarty-stena-line.html tutaj na końcu postu rozpisałam ceny :D Ogólnie nam się udało i tak naprawdę całość kosztowała nas mega grosze - prom plus obiad 120 zł :).

      Usuń
  5. zawsze mam ten problem - jak podzielić relację z podróży? ale w końcu jakoś się udaje. :D
    oo, to nam nie przeszkadzali sąsiedzi, mnie bardziej paraliżował w nocy mój strach i myśli: "sztorm? czy już toniemy? dlaczego te fale są takie duże?" to była masakra i w sumie chyba nigdy więcej nie chcę płynąć promem. racja, widoki były cudne, szczególnie w pobliżu Szwecji (mnóstwo wysepek <3), ale kurczę, mój strach przed wielką wodą jest nie do pokonania.
    czekam na kolejne zdjęcia i posty, ściskam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze mam żal, że nie mogę umieścić tych wszystkich zdjęć... Ale no trudno, tak jak piszesz - jakoś to idzie :D. Te wysepki to bajka! Może kiedyś przełamiesz swoje wewnętrzne bariery ;). Ja już nie mogę się doczekać kolejnej wyprawy do Szwecji, muszę sobie wszystko zaplanować :D! Buziaki :*.

      Usuń
  6. Mam w planach kiedyś również wybrać się w taką podróż ;)
    Oczywiście czekam na dalszą część wpisu ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jaacie.. <3 Ile płaciliście za prom? Słyszałam, że to dość duży koszt.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z okazji dnia otwartego (http://karlin91.blogspot.com/2015/06/dzien-otwarty-stena-line.html) skorzystaliśmy z promocji (na końcu posta w linku). W efekcie przepłynięcie kosztowało nas 100 zł plus obiad 20 :). Ale szczerze? Nawet za większą kasę wybrałabym się znowu w taką podróż!

      Usuń
  8. Każda wycieczka kończy się u mnie masą zdjęć. W tym roku na urodziny dostałam aparat od mojego R., więc liczba wakacyjnych zdjęć ciągle rośnie i rośnie. Aż miejsca na dysku zabraknie :) Moja ciocia wyprowadziła się do Szwecji. Mam nadzieję, że uda mi się kiedyś tam wybrać. Z jej opowieści wiem, że to cudowny kraj, a ludzie jeszcze lepsi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bez aparatu jak bez ręki w takie wyjazdy. Doskonale wiem o czym mówisz :P. Planuję sobie kupić dysk, bo w planach jest już lustrzanka, muszę się tylko zdecydować, którą kupić. Wtedy to już w ogóle sto milionów zdjęć xD. Wow, super, że masz tam rodzinę. To prawda, Szwedzi są bardzo mili!

      Usuń
  9. Ja też mam w planach kiedyś wybrać się w taką podróż promem. Byłam w Gdyni w tym roku i patrząc na morze, chciałoby się w nie wypłynąć. Muszę tylko znaleźć kogoś kto by chciał ze mną się udać do Szwecji właśnie promem. Piękne zdjęcia. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdynia jest przepiękna, w ogóle się nie dziwię, że nabrałaś ochoty na morskie podróże. Życzę Ci, abyś znalazła kompana i wybrała się w ten cudowny rejs :). Dziękuję za pozytywną ocenę zdjęć, bardzo mi miło :)! Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń