Cześć i czołem! Wybaczcie małą przerwę, ale powrót do domu bez zasilacza do laptopa mówi chyba sam za siebie. Dziś postaram nadrobić się wszelkie zaległości, zarówno tu, jak i u Was! Na początek jednak naskrobię kilka słów o minionym Bożym Narodzeniu :).
Tegoroczne święta spędzałam jak zawsze w Grudziądzu, jednak tym razem w większym gronie, bowiem spotkaliśmy się z resztą rodziny. Nawet nie chcę wiedzieć, jak te kilkanaście godzin rozmów i siedzenia przy stole wpłynęło na moją wagę. Ale co tam, Boże Narodzenie to jedna z takich okazji, kiedy nie myśli się o skutkach, a tylko sięga po ulubione potrawy. W tym roku standardowo rozsmakowałam się w grzybowej z łazankami i barszczu z uszkami. Nie odpuściłam sobie łososia z koperkiem, no i pasztecików ze szpinakiem i fetą (nowość!). Pierwszego dnia świąt skusiłam się na ulubionego zraza oraz sałatkę gyros. A gdzie w tym wszystkim słodycze? A były, były! Dziennie jadłam z mamą na pół po dwa, trzy ciasta - mogłyśmy zasmakować więcej bez zbędnego obżarstwa. Mimo wszystko teraz czuję, jak puchnę hahah. Samym jedzeniem człowiek jednak nie żyje! Co jak co, ale niedłącznym elementem świąt są prezenty :D! W końcu mogę przyznać się do tego, jakie podarunki przygotowałam dla swoich bliskich, no i co sama dostałam od Mikołaja.
Ten prezent widzieliście już w połowie grudnia na IG. To tak naprawdę pierwszy tego roku podarunek świąteczny, idealnie trafiony w moje gusta. Pewnie miała to być zapowiedź udanych prezentów, bowiem wszystkie bardzo mnie ucieszyły. Szczególnie te od Adasia, ale o tym wspominałam już w poprzednim poście.
Pod świątecznym drzewkiem znalazłam pieniążki (które mam zamiar częściowo spożytkować jeszcze w tym roku!) oraz inne przyjemne podarki. MERCI już rozpracowaliśmy z Adamem, MILKA została w domu, wierzcie mi, i tak miałam ciężką torbę. Kosmetyki także, bo mam tutaj całkiem spory zapas, no i niestety magiczne pudełeczko z kubkiem i czterema piramidkami zielonej herbaty musi poczekać do kolejnego przyjazdu. Wiecie, gdzie można takie dostać? Widziałam na jego odwrocie, że jest jeszcze kilka produktów z tej serii, a że cały pomysł przypadł mi do gustu, to może i bym się skusiła na więcej... Ach ten zakupoholizm :D.
A to cudeńko czekało na mnie już w Gdańsku! Mama Adasia trafiła idealnie, będę teraz jeszcze więcej kombinować w zakątku kuchennym. W końcu sesja i te sprawy, więc oczywistym staje się fakt, iż zawsze znajdzie się jakieś ważniejsze niż nauka zajęcie.
KRAKOWSKI KREDENS powędrował do mojej Babci. Długo myślałam nad tym, co sprezentować Babuni, no i w ostatni weekend przed świętami mnie olśniło. Raz, że w Grudziądzu nie ma sklepu tej sieci, a dwa, słodycze przecież każdy lubi. Krzyżówki o poranku także :). Skoro jest już po świętach, to mogę też powiedzieć, co sprezentowałam rodzicom - sokowirówkę ZELMER. Mama zawsze o takim sprzęcie marzyła, więc postanowiłam spełnić to życzenie. Niech sobie piją soczki z tatą, na zdrowie :)!
Święta zleciały bardzo szybko, a dzień powrotu do Trójmiasta nastąpił jakby nagle... Chciałabym podziękować wszystkim za życzenia, kartki i prezenty :). Sprawiliście mi ogromną radość! A jak Wam minął ten czas? Mam nadzieję, że jesteście zadowoleni! Buziaki, Karolina.