Czymże byłyby nasze wyjazdy, gdyby nie suweniry przywiezione do domu! Z podróży wracamy bogatsi o nowe wspomnienia, utrwalone w pewnej części na karcie pamięci aparatu... Jednak dla turystów takich jak my to o wiele za mało! Tym bardziej, że w naszej dwójce nie kryje się w ogóle pocztówkowy maniak :). Mam sentymentalną naturę i wierzcie mi, nie przepuszczę żadnej okazji, aby zachować jakikolwiek świstek papieru związany z jakimkolwiek ważnym dla mnie, dla nas wyjazdem. Tak też było i tym razem. Jesteście ciekawi, co takiego ze sobą przywieźliśmy? Ok, już spieszę z prezentacją!
1. Bilety wstępu do Klimahaus - zaraz po wejściu na teren obiektu schowałam je w bezpiecznym miejscu w torebce, tak, aby broń Boże się nie pogniotły.
2. Gadżety z Bremerhaven - pocztówka (0,45 euro) oraz magnesik (1,95 euro). Jeszcze przed podróżą postanowiliśmy umieszczać na lodówce odwiedzane przez nas miasta. Pani w sklepie nasze zakupy zapakowała w przeuroczy papier - przesłanie mówi samo za siebie <3. O ile dobrze przetłumaczyłam brzmi ono Szczęściem jest mieć przyjaciół, którzy warci są pocztówki. Inaczej powiedziawszy, wspaniale jest mieć przyjaciół, którym można wysłać pocztówkę :)!
3. Magnesy z Amsterdamu - no dobra, magnes, bo dla siebie zostawiliśmy tylko jeden, ten z rowerem. Most przypadł rodzicom Adasia, a ostatnia sztuka powędrowała do moich. Za trzy egzemplarze zapłaciliśmy 5 euro.
4. Pakiet pocztówek z Amsterdamu - Adaś był tak miły, że wybrał dla mnie 9 pięknych wzorów prezentujących perełkę Holandii. Jestem nimi oczarowana w stu procentach! Przecudowna pamiątka. Cena jednej kartki w sklepiku niedaleko dworca to 0,50 euro.
5. Bilety na metro - o nich wspominałam już przy okazji wpisu na temat parkowania w Amsterdamie.
6. Klocki LEGO - już wyobrażam sobie miny niektórych :D! Okazało się, że przy tankowaniu Shell obdarowywał swoich klientów właśnie takim upominkiem. Dokładnego progu cenowego upoważniającego do odbioru gratisu nie znam, za pierwszym razem tankowaliśmy w Szczecinie za niespełna 90 złotych, a w drodze powrotnej już do pełna, za jakieś 250 zł.
Jak zauważyliście, nie przywieźliśmy nic z Groningen. Niestety, podczas naszego spaceru w tym mieście trafiliśmy jedynie na zamknięte sklepiki za pamiątkami, ale o tym już wspominałam. Cóż, to ostatni post z serii EUROTRIP. Mam jednak głęboką nadzieję, że inne wpisy na temat wycieczek po Europie jeszcze się pojawią! Planów mamy mnóstwo, czekamy tylko na dogodny moment na ich realizację :). Całuję Was Kochani, Karolina.