Witam serdecznie :). Zgodnie z obietnicą z poprzedniego wpisu dziś ruszam z wycieczkowymi postami. Zacznijmy jednak od początku...
Niedawno Adam kończył swoją długą delegację w Jaworznie. Tak się fajnie złożyło, iż ten ostatni weekend miał wolny, dlatego też zaproponował mi, abym przyjechała do niego i po prostu byśmy spędzili te trzy ostatnie dni tygodnia na zwiedzaniu miast znajdujących się niedaleko. Oczywiście zgodziłam się na taki układ, kończące się wakacje warto spędzić kreatywnie i w parze :). Gdyby nie moja praca na targach TRAKO, o których zresztą niedługo też napiszę, zostalibyśmy tam dłużej. Tak czy siak, trzy dni też starczyły, aby świetnie się zabawić. W piątek o 3:37 wsiadłam w Grudziądzu do pociągu... Na szczęście tata mnie podwiózł na dworzec. Godzina cudowna, ale biorąc pod uwagę dziewięć godzin podróży, było to najrozsądniejsze wyjście. Po piątej czekała mnie przesiadka w Bydgoszczy, a potem już tylko romantyczne powitanie w Katowicach po dwunastej <3. Tym sposobem mieliśmy cały dzień dla siebie.
Dlaczego Katowice? A bo są niedaleko Jaworzna, no i musieliśmy też załatwić jedną rzecz w tym mieście. Korzystając więc z okazji przeszliśmy się w pobliżu dworca, gdzie zostawiliśmy samochód. Nie było to jakieś intensywne zwiedzanie, raczej szybki spacer, między innymi w okolicach Rynku, który zrobił na mnie wrażenie.
Rynek położony jest w centrum Katowic. Zabudowania powstawały od połowy XIX wieku, a w okresie PRLu wyburzono niektóre zabytkowe kamienice celem umieszczenia na ich miejscu nowoczesnych obiektów. Charakterystyczną cechą rynku jest przecinająca go sieć torów tramwajowych.
Muszę przyznać, że byliśmy zaskoczeni ilością ciągle przejeżdżających tramwajów! Ledwo udało się nam przejść przez ulicę, a tu znowu coś jechało. Sieć tramwajowa znajduje się głównie w północnej części miasta. Łączy kilka dzielnic, stanowiąc tym samym najdłuższy fragment sieci tramwajów konurbacji górnośląskiej. Ma charakter promienisty, z koncentracją właśnie na Rynku, gdzie linie rozchodzą się w czterech kierunkach.
Tramwaje tramwajami, a co z resztą? Niewiele jej było, jednak obiekty, które zobaczyliśmy, w jakimś stopniu nas zaciekawiły. Tak było z Teatrem Śląskim im. Stanisława Wyspiańskiego, który możecie zobaczyć na poniższym zdjęciu.
Teatr znajduje się na wcześniej wspomnianym katowickim Rynku. Jest to największa scena teatralna w województwie śląskim! Budynek wykonany w stylu neoklasycznym oddano do użytku w roku 1907, po dwóch latach prac budowlanych.
Działalność teatru zainaugurowano w październiku wspomnianego 1907 roku, czemu towarzyszyła premiera Wilhelma Tella. Najlepszy okres tego miejsca datuje się na lata 40-50te, bowiem wówczas występowali w nim Gustaw Holoubek czy też Tadeusz Łomnicki.
Po obejrzeniu teatru przeszliśmy jeszcze raz przez rynek i udaliśmy się do jednego ze sklepów. Po drodze mijaliśmy oczywiście mnóstwo tramwajów, a także ulotkowiczów, których ilość zaczęła mnie w pewnym momencie przerażać! Chwilami co druga osoba chciała wręczyć mi jakiś świstek papieru. Ogólnie nic nie mam do takiego sposobu zarabiania, zazwyczaj biorę wręczane mi ulotki, jednak w Katowicach zaczęłam dziękować, gdyż w końcu zabrakłoby mi miejsca w torebce!
Po drodze do sklepu trafiliśmy na taką oto fontannę (zdjęcie powyżej). Potem już został tylko powrót do samochodu i ruszenie w dalszą drogę - do Chorzowa! Ale o tym dopiero w kolejnym wpisie :).
Na zakończenie coś dla miłośników kolei :). To cudowne bodajże rondo zobaczyłam w ostatniej chwil, ledwo zdążyłam wyciągnąć aparat i zrobić zdjęcie z wnętrza samochodu. Bardzo fajna dekoracja urozmaicająca infrastrukturę. Wtedy także zdałam sobie sprawę, że kompletnie zapomniałam o zakupie pocztówek... Nie mam pytań.
Dziękuję pięknie wszystkim za uwagę! Jestem na etapie wyboru zdjęć z pozostałych miejsc, jakie odwiedziliśmy podczas naszego małego urlopu, także nowe wpisy już niedługo! Pamiętajcie - następny raz widzimy się w Chorzowie ;)! Ściskam, K.