poniedziałek, 29 sierpnia 2016

Weekend w Pradze #2.

Hej hej Kochani! Jak minął Wasz weekend :)? Mam nadzieję, że nie próżnowaliście i spędziliście go owocnie. W końcu dla wielu osób był to ostatni, wakacyjny weekend... Za chwilę bowiem nadejdzie dzień wielkiego powrotu do szkół! Jeśli emocje już opadły, śmiało możecie zabrać się za podróżniczą lekturę związaną z Pragą. Dzień pierwszy poznaliście w poprzednim wpisie, a jeśli jeszcze tego nie zrobiliście, to gorąco zachęcam do nadrobienia zaległości.

Sobotni poranek rozpoczęliśmy o 7:00. O tej godzinie rozpoczynały się śniadania w hotelu, a my chcieliśmy korzystać z dnia już od samego rana. Zeszliśmy kilka pięter niżej i delektowaliśmy się pysznym posiłkiem serwowanym w formie bufetu. Po zapełnieniu brzuchów wróciliśmy do pokoju, przebraliśmy się i ruszyliśmy na miasto. Dojechaliśmy autobusem do stacji zielonej linii praskiego metra - Náměstí Míru, skąd udaliśmy się pociągiem do Malostranská

W oczekiwaniu na metro na stacji Náměstí Míru.
Pierwsze widoki po wyjściu ze stacji Malostranská.
Naszym celem były Hradčany, praska dzielnica powstała w XIV wieku na zachodnim brzegu Wełtawy, o której to rzece wspominałam ostatnio. Dzielnica nazywana jest często "królewską", nie bez powodu oczywiście, bowiem w jej skład wchodzi m.in. kompleks zamku królewskiego, założonego w IX wieku. Zamek do 1918 roku stanowił siedzibę monarszą, a po tym roku stał się siedzibą prezydenta republiki. Zanim jednak weszliśmy na teren zamku, musieliśmy zaliczyć mały spacerek schodkami pod górę. 




Kiedy doszliśmy do pierwszego punktu widokowego, udaliśmy się w prawo, wchodząc tym samym na obszar zamkowego kompleksu. Mijaliśmy wiele zabytkowych obiektów, detali, rzeźb no i budynków, w tym muzeów, do których jednak nie wchodziliśmy - kolejki po bilety były gigantyczne. 









Przyznam jednak, że daliśmy ciała z tzw. Złotą Uliczką (Zlatá ulička), gdyż w ogóle jej nie zaliczyliśmy i jakimś cudem ominęliśmy... Niegdyś nazywana była ulicą Złotniczą z racji tego, iż była najprawdopodobniej siedzibą miejscowych złotników. Byli oni Żydami, którzy pracę traktowali jako schronienie za murami zamku. 

źródło
Na zamku czekała jeszcze jedna atrakcja - Jižní zahradyPołudniowe Ogrody powstały na miejscu fortyfikacji pod Zamkiem Praskim. Po ostatnim remoncie sprzed czterech lat ogrody powróciły do swojego pierwotnego wyglądu z lat 20.


Bramy ogrodu otwierane są o godzinie 10tej, a zamykane o 18tej. Wstęp jest oczywiście bezpłatny. Poza doznaniami związanymi z obserwacją przepięknych, roślinnych aranżacji, na zwiedzających czekają inne, wspaniałe atrakcje - kilka punktów widokowych, z których można podziwiać praską panoramę. 











Po opuszczeniu wspaniałych, zamkowych terenów udaliśmy się do znajdującego się w sąsiedztwie miejsca zwanego Letenské sady. Pod nazwą kryje się zwyczajny park usytuowany na wzgórzu Letná. Tutaj także mamy możliwość podziwiania miasta z punktu widokowego.



W parku, oczywiście poza odpoczynkiem na ławeczce, można także przystanąć na chwilę przy Metronomie, zwanym także "wehikułem czasu". Nie bardzo jednak rozumiem ideę wieszania butów w różnych częściach miasta, co miało miejsce i tutaj, może ktoś jest mi w stanie to wytłumaczyć ?



Po kilku ochach i achach ruszyliśmy wzdłuż brzegu rzeki w kierunku Mostu Karola. 



W końcu dotarliśmy do słynnej, praskiej atrakcji. Karlův most mierzy 516 m długości i 9,50 m szerokości. Początkowo nazywany był Kamiennym lub Praskim Mostem, jednak mniej więcej w okolicach 1870 roku przyjęło się używać ówczesnego określenia - Most Karola. Aktualnie poruszać się po nim można jedynie pieszo, aczkolwiek dawniej kursował po nim trawmaj konny, elektryczny i nawet samochody. Obiekt liczy sobie już ponad 600 lat!


Most oblegany jest przez rzesze turystów, a przy murach co rusz można trafić na kramiki z biżuterią czy ulicznych artystów, którzy oczywiście za odpowiednią opłatą narysują Waszą karykaturę. Tłok rekompensują krajobrazy zarówno po jednej, jak i po drugiej stronie ;).




Po przejściu na drugą stronę rzeki postanowiliśmy coś zjeść. Udaliśmy się do wcześniej wyhaczonej w sieci knajpki - Hooters. Fajne miejsce, serwowane dania są smaczne, a dodatkowym plusem jest miła obsługa (kuso ubrana, ale to już raczej plus dla męskiej części odwiedzających). Po przepysznych burgerach ruszyliśmy na Staré Město, czyli Stare Miasto, zabytkową dzielnicę Pragi.

St. Salvator's Church
Pierwsze wzmianki o Starym Mieście pojawiły się w VIII w., a sama dzielnica do 1784 r. stanowiła samodzielne miasto. Stare Miasto to dzielnica wąskich uliczek, niewielkich sklepików oraz knajpek ukrytych często w podziemiach budynków. To właśnie na Starym Mieście znajduje się najbardziej reprezentacyjny plac miasta - Staroměstské náměstí, czyli Rynek Staromiejski, otaczany przez kilkusetletnie kamienice, głównie z okresu baroku lub też średniowiecza. Na rynku znajduje się także pomnik Jana Husa z 1915 r. oraz Staroměstská radnice, ratusz staromiejski z XIV wieku. 

Rynek wraz z pomnikiem Jana Husa.




Spacerując po tej części miasta zgodnie stwierdziliśmy, że zaczynają nas boleć nogi i chyba starczy wrażeń na dziś. Udaliśmy się w kierunku metra - ze stacji Náměstí Republiky (gdzie przy okazji dorwałam jeden pociąg) dojechaliśmy do przystanku naszego autobusu. 




Do hotelu wróciliśmy przed godziną 18:00, udaliśmy się na spacer do Kauflandu (po czeskie piwo, przywiozłam je w prezencie dla rodziców), który mieliśmy kilkaset metrów dalej, a potem regenerowaliśmy siły w pokoju. W końcu czekały na nas jeszcze niedzielne atrakcje, ale o nich już w kolejnym poście :)! Trzymajcie się ciepło, Karolina.

wtorek, 23 sierpnia 2016

Weekend w Pradze #1.

W czwartkowe popołudnie w mieszkaniu rozbrzmiał się dźwięk mojego telefonu - tak, o dziwo nie miałam wyciszonego (jak to zawsze bywa). Na wyświetlaczu pokazała się twarz Adasia, więc szybko odebrałam i się przywitałam. Zamiast słodkiego powitania usłyszałam, iż mam nas spakować na tydzień i o nic nie pytać. Planowaliśmy od dawna wyjazd do Wrocławia, jednak z noclegiem był delikatny problem, dlatego też stwierdziłam, że to na pewno nie o to miasto chodzi. Do głowy by mi nie przyszło, że to, o czym wspominał wcześniej Adam, może się spełnić. Dzięki temu niespodzianka udała się w pełni - moja druga połówka zabrała mnie do PRAGI <3. 

Zdjęcie zrobione drugiego dnia wycieczki.
W drogę ruszyliśmy w piątek wczesnym rankiem, zahaczając jeszcze o kilka miejsc (nie w celach turystycznych) i zaliczając chwilowy postój w korku pod Pragą. O podróżowaniu samochodem po Czechach napiszę jeszcze w osobnym, praktycznym poście. Do stolicy naszych sąsiadów dotarliśmy przed 17tą. Zameldowaliśmy się w Hotelu Abito, o którym również wspomnę w części praktycznej. Zostawiliśmy bagaże w pokoju mieszczącym się na dziewiątym piętrze, przebraliśmy się, kupiliśmy w recepcji bilety całodobowe i z darmową, hotelową mapą w ręku ruszyliśmy o 18tej autobusem na miasto.

Wysiedliśmy na przystanku przy Náměstí Míru i ruszyliśmy w pieszą wycieczkę po mieście. Chodziliśmy trochę na czuja, nie do końca jeszcze ogarniając mapę. Cóż, mistrzami w tej dziedzinie nie jesteśmy, w szczególności ja :D. Całe szczęście na koniec dnia Adam miał już wszystko w małym paluszku i w kolejne dni bezproblemowo poruszaliśmy się po Pradze. Na pierwszy rzut zainteresował nas znajdujący się w dzielnicy Vinohrady Kościół Świętej Ludmiły - okazała, neogotycka budowla z końca XIX wieku. Mój wzrok przyciągnęły także znajdujące się w jego pobliżu rzeźby i inne tego typu detale. Na placu pod kościołem praktycznie ciągle ktoś się kręcił, ale to nic dziwnego, okolica należy raczej do tych, w których chętnie się odpoczywa na ławeczce, z książką w ręku.





Spacerując spokojnie po mieście dotarliśmy na wiadukt, z którego mogłam obserwować Hlavní nádraží - główny dworzec osobowy w Pradze. Budynek otwarto w 1871 roku jako końcowy przystanek linii kolejowej z Wiednia. W późniejszych latach praski dworzec obsugiwał połączenia w innych kierunkach. Oj, byłam zachwycona widokami, szczególnie wtedy, gdy ze stacji ruszały pociągi. Czuję, że gdybym mieszkała w Pradze, pewnie wiele czasu spędziłabym w tym miejscu...




Stać nad torami wiecznie nie można było, więc ruszyliśmy dalej. Mijając Náměstí Wilstona Churchilla doszliśmy do dzilenicy Florenc, gdzie swoją drogą trafiliśmy do taniej i smacznej chińskiej knajpki. Adam uciszył swój burczący brzuch i udaliśmy się nad Wełtawę (Vlatva), najdłuższą rzekę w granicach Czech. 





Spacer rozpoczęliśmy od Hlávkův most kierując się w stronę Karlův most (Mostu Karola, do którego tego wieczora nie dotarliśmy). Praga nad wodą, zatopiona w barwach zachodzącego słońca po prostu chwytała za serce. A to jedynie niewielka część tego uroczego miasta. 







Podziwiam romantyczne krajobrazy :D!
W okolicach Čechův most, najkrótszego z mostów w Pradze, skręciliśmy w stronę miasta, szukając stacji metra. Koniec końców wylądowaliśmy sami nie wiemy gdzie! Trochę pobłądziliśmy w gąszczu staromiejskich, wąskich uliczek, aż w końcu korzystając z dwóch linii metra dotarliśmy na przystanek naszego autobusu. Do hotelu zajechaliśmy po 22giej. Szybki prysznic i czas na zasłużony odpoczynek :). W sobotę czekało na nas wiele atrakcji, ale o nich w kolejnym poście. Pozrawiam Was serdecznie i widzimy się już niebawem :). Karolina.