piątek, 29 czerwca 2018

Pimpek opowiada #1: Szczęście ma cztery łapy.

Cześć! My się chyba, a właściwie na pewno nie znamy! Nazywam się Pimpek i właśnie zrobiłem mały włam na bloga mojej pani. Chcę opowiedzieć Wam moją historię, bo myślę, że może się Wam spodobać.

Pełna szczęścia mordka - taki jestem!
Pewnego listopadowego dnia biegałem sobie przy plaży w okolicach Wzgórza św. Maksymiliana w Gdyni. Ach, te zapachy, piasek, morze, no istne szaleństwo. Wtedy właśnie na moją drogę los zesłał pracowników Ciapkowa. Skończyło się bieganie samopas, trafiłem do schroniskowej klatki jako Erazmus. Dobrzy ludzie szukali moich właścicieli, ale nikt się nie zgłosił. Dni mijały, robiło się zimniej, były święta, potem huczny Nowy Rok, a ja dalej spoglądałem na świat zza krat. Nastał luty. W pierwszy weekend nowego miesiąca odwiedzili mnie całkiem sympatyczni ludzie. Wypatrzyłem ich swoim czujnym okiem i radośnie zatańczyłem na tylnych łapkach, wzbudzając ich zainteresowanie. Za chwilę ruszyli dalej, pewnie robili zapoznawczy obchód. Schroniskowe plotki niosły, że przyjechali po takiego jednego czarnego sierściucha, ale okazało się, że już jakaś rodzina się o niego stara. Po kilkunastu minutach przyszedł po mnie jeden z pracowników Ciapkowa i zaprowadził do biura, gdzie byli ci sami państwo, których widziałem wcześniej! To zapowiadało jedno - idziemy na spacer zapoznawczy. Godzina dreptania po pobliskim lesie była dla mnie okazją do zaprezentowania się z dobrej strony. Starałem się być grzeczny, trochę ciągnąłem na smyczy, ale przecież to można wybaczyć. Wołali do mnie kilka razy Pimpek - całkiem spoko, pomyślałem sobie wtedy "chyba to jest moje imię czy coś". Teraz już wiem.

Czekałem na dom...
Następnego dnia, w niedzielę, znowu ich spotkałem. Kazali mi wsiąść do jakiegoś czarnego pojazdu. Niechętnie wskoczyłem do "bagażnika", nie ufałem temu czemuś. Na tylnym siedzeniu była ona i mnie zagadywała. Dostałem smaczka. Jakoś zniosłem krótką podróż, choć trochę się stresowałem. Oni chyba byli zadowoleni, mówili coś o chorobie lokomocyjnej, a dokładniej o jej braku - co to jest w ogóle? Pierwsze słyszę, ja jestem zdrowy! Pojechaliśmy na spacer na Polankę Redłowską, przeszliśmy kawał Gdyni i wróciliśmy tajemniczym pojazdem do schroniska. Tego dnia nie popisałem się zbytnio - oczywiście, byłem grzeczny, ale nie w chwili, gdy jakiś inny czworonóg pojawiał się na horyzoncie. No nie lubię ich bardzo! Na szczęście moja agresja w stosunku do psów nie stała się barierą. Choć w niedzielę odstawili mnie do boksu, to później wrócili. Wracali tak wiele razy. Jeździliśmy w różne zakątki Gdyni. Spacerowaliśmy po Babich Dołach, po plaży w Orłowie, parku w Kolibkach lub po prostu w lesie przy schronisku. Kilka razy zabrali mnie nawet do domu! Dostałem wtedy takie fajne zabawki i PIŁECZKĘĘĘ! Tak, taką zieloną, PIŁECZKĘ! Jejku, jejku. Wybaczcie, ale PIŁECZKI są magiczne. Najmagiczniejsze na świecie. Już, już, wracam do opowieści. 

Nie do końca ufałem bagażnikowi.

Co? Siad? Jaki siad?
Minęło kilkanaście spotkań. Był deszczowy, zimny piątek. Brzydki, ale i piękny dzień. Wtedy trafiłem na stałe do ICH domu. Mogłem już sobie trochę odpuścić spinę i zacząć delikatnie broić. Nie, nie niszczę nic w mieszkaniu. Po prostu wskakuję na kanapę, kiedy ich nie ma, albo gdy śpią sobie w sypialni. Kilka razy mnie przyłapali, pogonili na moje piękne legowisko, ale potem wracałem, a co! Lubię też podkradać skarpetki i przenosić buty w inne miejsca, ale z reguły chowają je przede mną. Raz skosztowałem odmrażającego się chleba, powiem Wam, że ucztę miałem królewską. Innym razem zajrzałem do szafki, w której krył się magiczny kubeł ze śmieciuszkami. Wyszukiwanie smakowitych kąsków było i nadal jest dla mnie atrakcją... Dla mojej pani chyba nie, bo nie jest zadowolona z takiego widoku, kiedy wraca z pracy. Ale to sporadyczne wypadki. 

Kastracja? Dobra, ale zabierzcie ode mnie ten klosz od lampy!

Omnomnom moja pierwsza zabawka, sznureczek.
Poza tym chodzimy na dłuuuuugie spacery, czasem gdzieś wyjeżdżamy (teraz uwielbiam jazdę samochodem), dostaję różne przysmaczki, mam też sporo fajnych zabawek. Adam zrobił dla mnie długaśną smycz z linki, żebym mógł biegać za PIŁECZKAMI. Nie puszczali mnie zbyt często luzem, bo wiedzieli, że jak na horyzoncie pojawiają się inne cztery łapy, rozkręca się afera. Teraz mój stosunek do psów trochę się poprawił i coraz częściej dreptam sobie bez smyczy. Nawet poznałem taką jedną, kilka spacerów minęło w jej towarzystwie. Ach, zapomniałbym! Pierwszego dnia razem zaliczyliśmy kąpiel. Nie, nie tylko ja byłem mokry. No jak mogłem pozwolić, żeby moja pani była sucha. Łazienka też pływała. Nie oszczędziłem dywaników. Nie lubię prysznica.

Podobno mam kochany nosek.

Wiem wiem, sama słodycz! Po plaży należy się przecież relaks!
Wiecie, co jest najlepsze? Że zawsze rano mogę do kogoś merdać ogonem. Że mam się z kim pobawić, wyjść na super spacer, pojechać na wycieczkę. Uczą mnie, miziają za uszkiem i po brzuszku. Dostaję w nagrody różne smakołyczki, co jakiś czas pojawia się też nowa zabawka. Mam kochających opiekunów i ciepły dom. Czego chcieć więcej :)? 

Z moją panią! Na fotkę z panem tu on nie wyraził zgody - nie wiem, wstydził się czy co?
Jeśli zastanawiacie się nad uratowaniem jakiegoś zwierzątka ze schroniskowych krat, to nie wahajcie się, tylko działajcie. Ja dostałem swoją szansę. A ile jest takich futrzaków, które wciąż na nią czekają?


Pozdrawiam Was merdająco
Pimpek

niedziela, 24 czerwca 2018

"Czas gniazdowania" Doroty Pasek.



Jeden dzień, który zmienił wszystko.

Sara, mieszkająca na wsi nauczycielka, posiada trzy domy. W jednym z nich po prostu mieszka. Drugi okazuje się dla niej oazą w chwili, gdy nie ma na nic siły, gdy ogarnia ją rozpacz. Trzeci to ten, o którym Sara marzy. Kiedy ciemne chmury kolejny raz zmierzają nad głowę kobiety, do jednego z jej domów wprowadza się Grzegorz.

"Czas gniazdowania" kolejny debiut, który pozytywnie mnie zaskoczył! Nie ukrywam, że w dużej mierze ku tej lekturze skłoniła mnie piękna, wprowadzająca w sielankowy klimat okładka. Opis również mnie zachęcił, aczkolwiek pierwsze pozytywne wrażenie zawdzięczam oprawie. Za to kiedy zatopiłam się w treści... przepadłam!

Autorka postawiła na dość powtarzalną kreację bohaterów. Ona, z jednej strony wykształcona kobieta, aspirująca na dyrektorkę szkoły, z drugiej zaś nieco zagubiona, marząca o miłości, bojąca się samotności - on, mężczyzna po przejściach, raczej zamknięty w sobie, nieujawniający swoich emocji. Ich drogi schodzą się oczywiście w niespodziewanym momencie. Przypadek? A może przeznaczenie? To wszystko brzmi nieco znajomo, wiele książek opiera się na takiej konstrukcji. Na szczęście autorka podeszła do tematu w sposób niesztampowy. Punkt wyjścia może wydawać się banalny, powtarzalny, natomiast kiedy akcja zaczyna się rozwijać, ciężko jest oderwać się od tej ciekawej, intrygującej historii. Pióro pani Doroty, język, którym się posługuje, zdecydowanie przypadły mi do gustu. Powieść czytało się bardzo dobrze, przepiękne i barwne opisy, które lubię, pobudzały wyobraźnię. Ta książka ma w sobie coś ciepłego, co otula niczym ciepły koc. Ładunek emocjonalny sprawiał, że nie mogłam oderwać się od losów bohaterów, ich przeżyć, byłam ciekawa każdej kolejnej strony i każdego kolejnego zdania.
Z uciechą przeczytałam "Czas gniazdowania" i śmiało mogę polecić tę lekturę na długie, letnie wieczory na tarasie lub balkonie (czytaj tak jak zrobiłam ja :D) lub na każdą inną okazję! Spędzicie przy tej lekturze wiele przyjemnych godzin :).

Za egzemplarz powieści Doroty Pasek
serdecznie dziękuję Zysk i S-ka Wydawnictwo.


piątek, 22 czerwca 2018

Trudy macierzyństwa - "Wszystkie pory uczuć. Lato" Magdaleny Majcher.




Pełna emocji opowieść o trudnym macierzyństwie.

To miał być najpiękniejszy czas w życiu Joasi i Maćka, najpiękniejsze lato - na świat przyszło ich dziecko. Marzenie o rodzinie się spełniło... Niestety, coś idzie nie tak. Joasia nie czuje takiej radości, jaka powinna przepełniać świeżo upieczoną mamę. Macierzyństwo nie przynosi jej szczęścia, ale strach...

Czy bliscy zorientują się, z jakim problemem zmaga się Joasia? Czy zdążą jej pomóc?

Pani Magda w każdej z powieści wchodzących w cykl "Wszystkie pory uczuć" porusza ważne, trudne, życiowe tematy. Nie było inaczej i tym razem. Na tapecie znalazł się temat depresji poporodowej. Joasia, główna bohaterka powieści, znajduje się na granicy wytrzymałości. Pierwsze chwile macierzyństwa ją przerastają, nie są takie idealne, jak wszyscy starają się utrzymywać. To nie szczęście i radość, ale lęk pojawia się we wnętrzu Joasi.

Macierzyństwo nie jest łatwym etapem w życiu człowieka. Rodzice zmuszeni są zrezygnować z wielu spraw, aby móc w pełni zaangażować się w wychowanie pociechy. Początki nie są łatwe (a im dalej w las, tym jeszcze ciężej), aczkolwiek wiele mam-celebrytek jak gdyby nigdy nic wraca do formy, ma czas na kompleksowe zadbanie o ciało, zajęcia sportowe i realizowanie siebie. Owszem, zajmując się swoim dzieckiem można dążyć do spełnienia marzeń, jednak nie zawsze wszystko wygląda tak kolorowo. Świat związany z macierzyństwem, który przedstawia się nam w telewizji, prasie, poradnikach, internecie, zdecydowanie jest wyidealizowany. Młode mamy, które w ogóle nie mają doświadczenia, boleśnie zderzają się z rzeczywistością. Są sobą niejednokrotnie rozczarowane - bo przecież ktoś inny radzi sobie znacznie lepiej!

Depresja poporodowa to temat, który zdecydowanie zbyt rzadko jest poruszany. Nie zdajemy sobie sprawy, jak ta choroba może wyglądać, jakie mogą wystąpić skutki. Autorka ukazała świat takim, jakim on jest naprawdę. Żadnego mydlenia oczu, nieskazitelnych figur, krainy wiecznej szczęśliwości, pozorów. Macierzyństwo, mimo wszystkich swoich dobrych stron, związane jest także z trudnymi chwilami. Brawa dla pani Magdy, dzięki takim książkom świadomość społeczeństwa na temat depresji poporodowej czy też innych ciężkich tematów rośne.
"Wszystkie pory uczuć. Lato" to ostatnia część cyklu, jakim autorka raczyła czytelników w minionych miesiącach. Z żalem zamknęłam książkę po dotarciu do ostatniej strony. Pani Magda nie tylko pisze w sposób wciągający, ale i mądry. Powieści z tej serii nie są tylko historyjkami obyczajowymi o perypetiach pewnych osób, to także wartościowe treści, pozwalające spojrzeć zupełnie inaczej, a czasem i pierwszy raz na pewne tematy. Serię "Wszystkie pory uczuć" polecam z całego serca!

Za egzemplarz "Wszystkie pory uczuć. Lato"
serdecznie dziękuję Wydawnictwu Pascal.


środa, 20 czerwca 2018

Magda M. Serial, który po wielu latach wciąż wzbudza pozytywne emocje.

Cześć! Dziś przygotowałam dla Was wpis o serialu, który bezapelacyjnie znajduje się na podium moich ulubionych produkcji. To serial, do którego nieustannie wracam. To serial, który podnosi na duchu. To serial, przy którym zapomina się o całym świecie. Zabawny, sentymentalny. To Magda M.

źródło
O MAGDZIE M.

Magda, młoda prawniczka wiedzie całkiem przyjemne życie w stolicy. Świetna posada w kancelarii, sukcesy na sali sądowej, przepiękne mieszkanie ze wspaniałym tarasem, mama, z którą można porozmawiać o wszystkim, przyjaciel-gej u boku, oddane przyjaciółki, praca w fundacji i przystojny Piotr w jej sercu - to tak w bardzo dużym skrócie o serialu, a właściwie o głównej bohaterce. Serial na szczęście nie skupia się tylko wokół Magdy - mamy tu perypetie dotyczące każdej z postaci, smutki, radości, wszystko to, co spotyka każdego i każdą z nas.

źródło
ZA DUŻO SŁODYCZY?

Świat Magdy może wydawać się nieco przekoloryzowany. No bo jak tak codziennie móc pracować w kancelarii, przeglądać tony papierów, jeździć do fundacji (w Warszawie nie tak łatwo przecież przebić się w korkach), a po tym wszystkim znaleźć jeszcze czas na spotkania z przyjaciółmi, zajęcia fizyczne i przygotowanie się na drugi dzień do sądu... W międzyczasie znajdzie się kilka adoratorów, którzy usypią drogę płatkami róż, obdarują kosztownymi prezentami i oddadzą wszystko za spotkania... Co więcej, Magda ma piękne, przytulne mieszkanie, z tarasem, którego zazdrościło jej spore grono telewidzek... Dlaczego więc tak wiele osób wciąż bardzo kocha tę produkcję?

źródło
NUTKA PRZESŁANIA

Moim zdaniem ten serial powstał po to, aby pokrzepić serducha, zafundować sporą dawkę rozrywki. Zasiadając przed telewizorem przenosiłam się do świata, w którym dobrze się czułam. Nie ma takiej sytuacji, z której nie byłoby wyjścia. Ambicje i motywacje pozwalają dotrzeć do celu, a główna postać oraz jej przyjaciele to udowadniają. Oczywiście, gorsze chwile nachodzą każdego, ale po chwili słabości (np. z lodami i popcornem ;)) i wsparciu najbliższych wszystko wraca na właściwe tory.

JAK POKOCHAŁAM SERIAL

Moja przygoda z Magdą M. zaczęła się w gimnazjum. Wówczas zakochałam się w tej produkcji na tyle, że po latach wciąż do niej wracałam. I wracam. Nie zliczę nawet, ile razy odpalałam playera, przeżywałam na nowo historię Magdy i jej prawdziwie różnorodnych przyjaciół, a także delektowałam się GENIALNĄ ŚCIĘŻKĄ DŹWIĘKOWĄ i PIĘKNĄ WARSZAWĄ. Zawsze z niedosytem parzyłam na wieńczący ostatni odcinek napis "KONIEC". Chciałam więcej! Wiecie co? Marzenia, również te drobne, w końcu się spełniają. Od dziś w księgarniach można kupić książkę Radosława Figury - "Magda M. Ciąg dalszy nastąpił". Czekałam na tę pozycję niecierpliwie - już za chwilę do niej zasiądę i będę mogła przepaść bez śladu!

Przeczytacie książkę :)? 

niedziela, 17 czerwca 2018

ELITE KINGS CLUB #2: "Marionetka" Amo Jones.




Madison poznała pewne mroczne sekrety z tajemniczego Elite Kings Club, przez co jej życie znalazło się teraz w niebezpieczeństwie. Powinna czym prędzej ukryć się przed chłopakami z klubu. Czas leci, a jeden zły krok może przepłacić życiem. Sęk w tym, że przed przywódcą klubu nie tak łatwo się ukryć, zwłaszcza, kiedy oddało mu się już część siebie...

Teraz jestem tylko zepsutą zabaweczką, nie da się mnie naprawić.

Madison, zaopatrzona w podrobione papiery, opuszcza kraj. U swojego boku ma najlepszą przyjaciółkę, z którą udają się do Nowej Zelandii. Ona także szuka miejsca jak najdalej od ekipy Elite Kings Club. Ucieczka to dopiero pierwszy krok. Dziewczyny, a zwłaszcza Madison, muszą się bardzo pilnować.

Ile można oglądać się za siebie? Czy serce można oszukać?

Mroczna, pełna wulgarności, fascynująca historia. Mnogość intryg, niebezpiecznych i nieprzewidywalnych sytuacji sprawia, że od "Marionetki" ciężko się oderwać. Tutaj nie ma zasad moralnych, a napięcie podczas czytania nie odpuszcza. Tutaj nie ma nic "na pewno", jedni się kochają, a zaraz nienawidzą. Nic nie jest w pełni jasne.

Na plus zasługuje pewna przemiana głównej bohaterki względem poprzedniego tomu. Odniosłam wrażenie, że Madison w tej części była bardziej rozważna, przynajmniej w pewnych momentach. Niektóre decyzje podejmowała z rozwagą, aczkolwiek nie zawsze. W określonych sytuacjach ujawniała się jej naiwność, ale nie było to już tak irytujące.

Z serią Elite Kings Club trzeba uważać. Grzeczne dziewczyny na pewno nie odnajdą w tej lekturze przyjemności, chociażby już na wstępie ze względu na wulgaryzmy obecne w tekście. Im dalej, tym ostrych wątków więcej. Mnie lektura przypadła do gustu, byłam przygotowana na tego typu niespodzianki, w końcu "Marionetka" to romans w stylu dark. Klimat podkreśla też oprawa książki - w ogóle okładki z tej serii mają w sobie coś intrygującego, mrocznego :).

Za egzemplarz "Marionetki"
serdecznie dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu.

ALABAMA SUMMER: "Gdy upadnę" J. Daniels.




Reed Tennyson, niegdyś bardzo zraniony przez kobietę, postanawia nigdy więcej nie angażować się w żadne związki. Przelotne przygody? Ok, ale żadnych deklaracji na dłużej. Trzyma się swoich zasad, uparcie nie schodzi z drogi, którą obrał i każdą dziewczynę, z którą zamierza spędzić tylko jedną, gorącą noc, uprzedza o tym. Wszystko się zmienia, gdy los zsyła mu na drogę Beth.

Beth nie miała łatwo. Całe swoje życie spędziła u boku matki narkomanki, a kiedy ta zmarła, dziewczyna wylądowała na ulicy. Na szczęście udało jej się odnaleźć rodzinę - siostrę matki, która przyjęła bezdomną Beth z radością, jak córkę.

Kiedy drogi Beth i Reeda krzyżują się, ten rozumie, że nie może dłużej trzymać się swoich zasad. Dla Beth traci głowę i zmienia swoje życie, choć w jego wnętrzu pojawia się myśl, aby wzbraniać się przed poważniejszymi uczuciami. Oliwy do ognia dolewa powrót do miasta... jego byłej dziewczyny.

Przeszłość, o której chcemy zapomnieć, niekiedy do nas wraca, a demony przeszłości nie chcą tak łatwo dać się pogonić.

"Gdy upadnę" wchodzi w cykl "Alabama Summer" autorstwa J. Daniels. To lektura idealna na wakacje. Fabuła wydaje się być nieco oklepana, historii, w których bohaterowie o trudnej przeszłości zaczynają darzyć się uczuciem, ale dawne wydarzenia stają na drodze ku ich szczęściu, było wiele. To tylko pozorne odczucie, bowiem w większości przypadków (z mojego punktu widzenia) każda z tych opowieści ma w sobie coś innego, świeżego. "Gdy upadnę" mile mnie w tej kwestii zaskoczyła. W książce nie brakuje elementów humorystycznych, nadających przyjemnego tonu, lekkiego w odbiorze, przeplatającego się z poważniejszymi kwestiami. Kreacja bohaterów jest interesująca, choć muszę przyznać, że Beth nie zalicza się do grona moich ulubionych postaci. Reed natomiast zdecydowanie zasłużył na moją sympatię.
Trzeci tom "Alabama Summer" można określić mianem erotyku, chociażby ze względu na ilość scen łóżkowych. Nie wszystkie wplotły się w mój gust, niektóre mogłyby w ogóle nie mieć miejsca i na pewno nie wpłynęłoby to negatywnie na ogólną ocenę książki. Wręcz przeciwnie! Tak czy siak, "Gdy upadnę" będę miło wspominać i śmiało mogę polecić tę pozycję, zwłaszcza miłośnikom serii "Alabama Summer".

Za egzemplarz powieści "Gdy upadnę"
serdecznie dziękuję Edipresse Książki.

wtorek, 12 czerwca 2018

The Coincidence: "Niepewność Violet i Luke'a" Jessiki Sorensen.

Czy Violet i Luke'owi uda się odzyskać spokój, by mogli przezwyciężyć swoje lęki i stwierdzić, co naprawdę do siebie czują?


Życie Violet to pasmo katastrof. Codzienne zawirowania sprawiają, że dziewczyna powoli zaczyna tracić kontrolę nad czymkolwiek, zwłaszcza nad sobą. Oliwy do ognia dolewają pewne niespodziewane wieści - zagubiona dziewczyna nie radzi sobie do tego stopnia, że prawie traci życie... Po nieudanej próbie obiecuje sobie, że teraz wszystko będzie inaczej wyglądać. Oparcia jak zwykle upatruje w Luke'u. Chłopak jest jedyną osobą, na którą zawsze mogła liczyć.

Przeszłość Luke'a nie należała do najłatwiejszych Alkohol, hazard, liczne zawirowania i poważne problemy... Teraz chłopak wychodzi na prostą. Niestety nie w każdym aspekcie życia przyszłość dobrze się klaruje. Luke czuje, że zakochał się w Violet, ale za żadne skarby nie chce wyznać jej prawdy. Martwi się, że dziewczyna albo się wystraszy, albo w najgorszym przypadku w ogóle nie odwzajemni jego uczuć.

Jak potoczą się losy Violet i Luke'a? Co się zmieni, gdy na horyzoncie pojawi się były chłopak dziewczyny?


"Niepewność Violet i Luke'a" to kolejny tom przepełnionej emocjami serii "The Coincidence", do której mam ogromną słabość. Choć tomy poświęcone Callie i Kaydenowi o wiele bardziej mi się podobały, to jednak część poświęcona Violet i Luke'owi również wzbudza zainteresowanie i wywołuje pozytywne wrażenie.

Jessica Sorensen przyzwyczaiła nas już do tego, że w jej książkach kipią uczucia. W tej części, tak jak i w poprzednich, nie brakuje zawirowań. Autorka tradycyjnie wplotła w karty swej powieści wątki psychologiczne. Mamy też do czynienia z podkreśleniem znaczenia innych, bliskich nam osób w naszym życiu. Bez wsparcia przyjaciół, rodziny, ukochanej lub ukochanego, czasem ciężko jest przetrawić pewne fakty, pogodzić się z określonym biegiem wydarzeń czy po prostu wyjść na prostą. 

Czytelnik, dzięki narracji z perspektywy bohaterów, ma szansę dokładniej odczuwać wszystko to, co ich dotyczyło, może lepiej ich zrozumieć i dzięki temu jeszcze więcej czerpać z lektury. Kreacja bohaterów niewiele różni się od poprzednich tomów - to skomplikowane osobowości, doświadczone przez przeszłość, zagubione w teraźniejszości. Dzięki takiemu zobrazowaniu postaci wiele osób ma szansę dostrzec, że młodość nie jest taka kolorowa i beztroska, jakby mogło się wydawać, a na wewnętrzną przemianę nigdy nie jest za późno.

"Niepewność Violet i Luke'a" to piękna, wzruszająca historia o niełatwym uczuciu. Porywa już od pierwszych stron, po wszystkim zachwyca i smuci - ale jak to, koniec?! Chciałoby się więcej! 

Za egzemplarz powieści "Niepewność Violet i Luke'a"
serdecznie dziękuję Zysk i S-ka Wydawnictwo.


poniedziałek, 11 czerwca 2018

"Nieznośny ciężar tajemnic" Samanthy Young.

Niektóre sekrety są tak duże, że mogą zmienić wszystko.


India Maxwell musiała przeprowadzić się na drugi koniec kraju. Nowe miejsce to także nowi znajomi, wśród których nie od razu można stać się popularnym. Kiepskie kontakty towarzyskie i problemy w rodzinie to słaba mieszanka. Chcąc zapomnieć o kłopotach, dziewczyna robiła wszystko, by ponownie zająć poważane miejsce w swoim środowisku.

Zamieszkała w Bostonie wraz z matką, jej bogatym narzeczonym i jego córką. Cała czwórka przeprowadziła się do jednej z najbogatszych dzielnic. Niestety, nowe miejsce to nowe problemy. Eloise, przyrodnia siostra, jej specyficzni znajomi i arogancki facet, Finn, zatruwają życie Indii. Dziewczyna czuje się podle, jak śmieć. W swoim życiu doświadczyła już wiele złego... Teraz obawia się, że jej dawne sekrety ujrzą światło dzienne.

Nikt nie jest taki, za jakiego można by go uważać, a życie może być jeszcze bardziej skomplikowane. Nie każdy jest tym, za kogo uchodzi wśród innych...

"Nieznośny ciężar tajemnic" mile mnie zaskoczył! Fabuła tej książki to coś zupełnie innego, niż do tej pory przyzwyczaiła mnie Samantha Young. Co prawda tylko kilka książek tej autorki mam już za sobą, ale ta wyróżnia się na tle pozostałych. Owszem, mamy w tym przypadku do czynienia z wątkami romantycznymi, są też inne, trudne i ważne tematy, jednak czytając tę pozycję czułam coś więcej. To nietuzinkowa powieść, w której została podkreślona siła pieniądza, zwłaszcza w kręgach nastolatków. Ludzie często nie patrzą, co kryjemy wewnątrz, a na to, jak zasobny jest nasz portfel i jakie korzenie ma nasza rodzina. Autorka poruszyła również kwestie relacji na linii dziecko-rodzice, które zdecydowanie nie należą do najłatwiejszych. Samantha Young podkreśliła rolę przyjaźni w życiu człowieka, a także tematy, których z reguły się unika. Ładunek emocjonalny tej książki jest spory!

Wciągająca i realistyczna fabuła, interesująca kreacja bohaterów, wątki dotykające problemów i wartości ludzkich - w moim odczuciu ta książka jest naprawdę udana i warto po nią sięgnąć!

Za egzemplarz książki "Nieznośny ciężar tajemnic"
serdecznie dziękuję Edipresse Książki.

ROYALS: "Sekret księcia" Genevy Lee.

Geneva Lee powraca z drugą częścią wciągającej trylogii "ROYALS"! Czy kolejny tom jest godny uwagi?


Alexander nie jest typem księcia na białym koniu, o którym marzą wszystkie dziewczyny w młodości. To klasyczny bad boy, którego serce skrywa wiele mrocznych sekretów. Poza tym sam niegdyś stwierdził, nie jest zdolny do uczuć... Kto poczuje coś do Alexandra, musi liczyć się z cierpieniem. Taki los spotkał właśnie Clarę. Dziewczyna, mając złamane serce, pragnie zapomnieć o relacji, która łączyła ją z księciem. To właśnie przez demony przeszłości i mroczne tajemnice ta dwójka się rozstała. Uleczenia upatruje w natłoku pracy. Okazuje się jednak, że Aleksander nie do końca jest taki bezuczuciowy - nie chce się poddać bez walki, zamierza odzyskać Clarę.

Czy dla tych dwojga jest jeszcze jakaś szansa? Czy po tych wszystkich tajemnicach da się zbudować prawdziwy związek? Co z dzielącymi ich różnicami społecznymi?

Pierwsza część trylogii "Royals" zdecydowanie wplotła się w mój gust. Oczywistym było więc, że sięgnę po kolejny tom. Przyznam, że Geneva Lee mnie nie zawiodła. Książka "Sekret księcia" wciągnęła mnie równie mocno, co poprzedniczka. Nie brakowało tutaj ogromu emocji, które nie tylko wylewały się z kart powieści, ale i rodziły w mojej czytelniczej duszy. Historia trzymała w napięciu, zdecydowanie. Ku mojej uciesze, kilka spraw zostało wyjaśnionych. Zakończenie intryguje, po wszystkim pomyślałam "już?!", dlatego też na pewno sięgnę po kolejną część trylogii!

Żeby zbyt dużo tutaj nie słodzić, muszę wytknąć, jak dla mnie, drobny mankament. Jeny, ile tutaj było seksu! Nie wiem, czy miałam jakiś gorszy moment i wyjątkowo się na te sceny nie miałam aż takiej ochoty, czy może jednak autorkę trochę poniosło. Trochę za dużo erotyki w erotyku, ale sytuację ratuje fakt, że przedstawione zbliżenia opisane zostały w sposób, który nie budzi niesmaku. Na szczęście w tej kwestii Geneva Lee trzymała się wypracowanego w pierwszej części stylu.

Jeśli mieliście okazję zapoznać się z tomem "Kochanka księcia", polecam Wam "Sekret księcia". Natomiast w przypadku, gdy macie już pierwszą część za sobą i nie spodobała Wam się, nie ma co na siłę kontynuować tej przygody. Ja jestem zadowolona!

Za egzemplarz powieści "Sekret księcia"
serdecznie dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu.


niedziela, 10 czerwca 2018

Pouczająca klasyka: "Królewicz i żebrak" Marka Twaina.

Wzruszająca historia niezwykłej zamiany.



XVI- wieczny Londyn i dwójka podobnych, ale różnych chłopców.

Tom wywodzi się z bardzo biednej rodziny, jest żebrakiem, Edward zaś ma królewskie korzenie. Dwa różne światy pewnego dnia się ze sobą splatają - chłopcy niespodziewanie spotykają się ze sobą i dla żartu zamieniają ubraniami, a co za tym idzie... rolami! Jak poradzą sobie w tej sytuacji?  

"Królewicz i żebrak" to historia, która najprawdopodobniej wydarzyła się w rzeczywistości. Mark Twain, kultowy pisarz, którego większość z nas poznała od strony literackiej jeszcze za czasów szkolnych dzięki lekturom obowiązkowym, w rewelacyjny sposób spisał tę opowieść. Jego styl niezmiennie zachwyca, bawi i wzrusza. Uroku dodają książce wspaniałe ilustracje, a także wyjątkowa oprawa. "Królewicz i żebrak" to pozycja wchodząca w zbiór "Mała klasyka" wydawnictwa Zysk i S-ka. Szczerze Wam powiem, że uwielbiam tę serię. Z tych książek płynie nauka, zarówno dla młodszego, jak i starszego pokolenia. One zmuszają do refleksji - nie inaczej jest i tym razem. Mark Twain idealnie ukazał to, jak postrzegane są poszczególne warstwy społeczne. Bycie bogatym nie zawsze jest takie cudowne, jak myślą inni, czasem skromne życie, nawet w biedzie, nie jest takie beznadziejne, jakby mogło się wydawać. Każda z pozycji w środowisku ma swoje plusy i minusy, blaski i cienie. Sprawiedliwość i moralność w społeczeństwie nie zawsze wygląda tak, jak powinna...

Mark Twain napisał książkę, którą każdy powinien poznać. To przepełniona mądrością powieść, obok której nie można przejść obojętnie. POLECAM Z CAŁEGO SERCA!

Za egzemplarz książki "Królewicz i żebrak"
serdecznie dziękuję Zysk i S-ka Wydawnictwo.

BRACIA SLATER: "Kane" i "Aideen" L.A. Casey.

W maju kolejny raz spotkałam się z Braćmi Slater. Tym razem miałam okazję poznać ich historię dzięki książkom "Kane" oraz "Aideen". Czy te dwie historie przypadły mi do gustu?



"KANE"


Kane pragnie Aideen. Kane bierze to, co chce.

Kane Slater to typ szorstkiego faceta. Nic w tym dziwnego, to Slater. Inni nie mogą go zrozumieć, a niektórzy wręcz się go boją - wszystkiemu winne są blizny pokrywające jego ciało. Taka sytuacja nie stanowi dla Kane'a problemu. Wręcz przeciwnie, on się tym strachem rozkoszuje, a fakt, że nikt nie chce go bliżej poznać, jest mu na rękę.

Aideen to dziewczyna, która ma poszarpaną przeszłość. Dorastała bez matki, ale mimo to potafi zadbać o siebie, zawalczyć o swoje. Nie inaczej jest w przypadku Slatera - Aideen potrafi mu się przeciwstawić i bez ogródek powiedzieć, co o nim myśli. Kane za to zna jej sekrety...

I chociaż oboje nie potrafią się ze sobą dogadać, to jak to w burzliwych relacjach bywa, potrzebują siebie na wzajem. Kiedy Kane podupada na zdrowiu... Aideen troszczy się o niego. Los bywa przekorny, a demony przeszłości lubią wracać i mieszać w teraźniejszości.

"AIDEEN"


Aideen kocha Kane’a. Aideen dba o to, co kocha.


Każdy w swoim życiu ma chwile, kiedy wszystkie problemy świata spadają na głowę. Aideen właśnie tego doświadcza. Ma wszystkiego dość, męczy ją ciąża, nie może znieść Kane'a i jego wybuchów - typowa burza hormonów. Kane jest szczęśliwy, tak prawdziwie. Radość przynosi mu Aideen, którą kocha, i fakt, że niedługo na świat przyjdzie ich dziecko. Będzie musiał zmierzyć się z ojcostwem, ale jest dobrej wiary. Wydaje mu się, że wszystko będzie się dobrze układać.

Kiedy oboje zostają rodzicami, w ich wnętrzu pojawia się nutka niepewności, strach. Zło czai się za plecami, a oni nie chcą otwarcie przyznać, że mroczna przeszłość powoli miesza w ich związku. Aideen jest twarda, działa z determinacją, zrobi wszystko, by ochronić swoją rodzinę... W końcu dba o to, co kocha.


"Kane" i "Aideen" to dwie kolejne historie gorącej serii o Braciach Slater (poprzednie tomy znajdziecie tutaj: Dominic, Bronagh, Alec, Keela). Miło było móc prześledzić dalsze losy bohaterów, których przez kilka książek zdążyłam polubić. Nie brakuje wydarzeń, w wyniku których następuje zamieszanie komplikujące pewne sprawy,  kłótni i dramatów trzymających w niepewności, a także trudnych decyzji do podjęcia. Bohaterowie oczywiście wciąż mają tendencję do absurdalnych posunięć, ale taki już ich urok. Czasem się w duchu śmieję, że to taki znak rozpoznawczy dla tych książek. Charakterystyczne okładki również, choć muszę przyznać, że oprawa "Aideen" nie trafia w mój gust w ogóle.

Styl autorki nadal jest prosty, lekki, nie sprawia żadnych kłopotów w odbiorze. W dialogach wciąż pojawiają się cięte riposty, wulgaryzmy, czyli to, do czego przyzwyczaiła nas L.A. Casey już w poprzednich częściach. Pisarka nie zapomniała także o elementach humorystycznych. "Kane" i "Aideen" nie są lekturami dla grzecznych dziewczynek. Czekam na kolejne tomy!

Za możliwość zapoznania się z książkami "Kane" i "Aideen"
serdecznie dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu.


wtorek, 5 czerwca 2018

Wyjątkowa powieść obyczajowa - "W cieniu paproci" Aniki Stelmasik.

O samotności i miłości,
o przegranych bitwach
i wygranych wojnach.


Adam - niepełnosprawny mężczyzna, artysta malarz, który nie opuszcza swojego lokum, żyje tylko sztuką. Mieszkanie jest dla niego pracownią, a on poza twórczością artystyczną nie wyznaje innych wartości. Po wypadku nie opuszcza swoich czterech ścian. Nie lubi dzielić się swoją twórczością, jednak niekiedy zmuszony jest malować pewne obrazy celem zarobku. Adam to samotnik z natury, zdecydowanie najlepiej czuje się w swoim towarzystwie, ale od czasu do czasu pomaga mu zaprzyjaźniony listonosz.

Niki - zakręcona, szalona, energiczna nastolatka z rozpędem wkracza w życie Adama, wprowadzając tym samym mnóstwo zamieszania. Pod pozorem szkolnej akcji pomaga mu w mieszkaniu, a co więcej, prowokuje zmiany, których Adam nigdy by się nie spodziewał.

Maria - dojrzała kobieta, która nadal mieszka z matką, w tej samej kamienicy, co Adam. Niestety, nie ułożyła sobie życia z żadnym mężczyzną. W jej sercu wciąż tliło się uczucie do Jana, swojej miłości jeszcze z czasów młodości. Po latach poznaje prawdę na temat jego zniknięcia... Teraz bliska była jej już paproć, którą pielęgnowała z sercem.

I Adam, i Maria borykają się z samotnością. Niekiedy widują siebie w oknie kamienicy, zwłaszcza, gdy dopada ich nocna bezsenność. Czy wszystko zostało już przesądzone?

"W cieniu paproci" to przepiękna powieść obyczajowa, która chwyciła mnie za serce. Jestem mile zaskoczona twórczością Aniki Stelmasik. Bardzo spodobał mi się styl, w jakim została zachowana ta wyjątkowa historia. Autorka zawarła w niej wszystko to, co dzieje się w życiu każdego z nas. Mamy tutaj wątki związane z tajemnicą, wydarzenia, przez które w sercu rodzi się gorycz, ale i aspekty podnoszące na duchu, takie jak bezinteresowna pomoc, przyjaźnie i miłość. "W cieniu paproci" ma realistyczny wydźwięk, ta książka intryguje i wywołuje całą paletę emocji. Zmusza do refleksji, pozwala dostrzec ważne aspekty życia każdego z nas.

Bohaterowie zdecydowanie skradli moje serce. Ich kreacja zasługuje na plus. Każdy przedstawia jakąś historię, ma swoje życie, autorka nie powtarza utartych w literaturze schematów. Poza tym, że polubiłam głównych bohaterów, niezwykle pozytywne uczucia wywołał we mnie bardzo pomocny listonosz. Oj, oby takich ludzi było jak najwięcej, nie tylko w literaturze, ale zwłaszcza w świecie realnym!

W książce znajduje się sporo opisów, które niektórych mogą przytłoczyć. Osobiście lubię takie elementy w powieściach, już w czasach szkolnych miałam do nich słabość (wtedy też inni się dziwili, jak ja mogę takie "nudy" sobie cenić :D). Pobudzają wyobraźnię, pozwalają na dokładniejsze zwizualizowanie danych sytuacji, miejsc czy osób.

Podsumowując, "W cieniu paproci" to książka zdecydowanie godna uwagi! Mile spędziłam przy niej czas i cieszę się, że taką pozycję mogę umieścić na jednej z półek mojej domowej biblioteczki :).

Za egzemplarz "W cieniu paproci"
serdecznie dziękuję Zysk i S-ka Wydawnictwo.

niedziela, 3 czerwca 2018

Zapraszam na trzy letnie wesela: "Panny młode. Lato" Beth Wiseman, Marybeth Mayhew Whalen, Debora Clopton.




CZERWCOWA PANNA MŁODA Beth Wiseman

Wynne Hardy nigdy nie przypuszczała, że zrobi coś tak szalonego, jak zaręczyny podczas reality show. Serce jednak nie wybiera - kiedy poznała Andy'ego, wiedziała, że to jest to. Oboje wpadli sobie w oko. Jak przystało na reality show, ślub musi odbyć się w wyjątkowych okolicznościach. Para wiążące ich węzłem małżeńskim słowo "tak" ma wypowiedzieć na plaży. Niestety, nie zawsze wszystko przebiega bezproblemowo. Kiedy marzenia dziewczyny zaczynają się spełniać i wreszcie czuje się prawdziwie szczęśliwa, do gry wchodzi jej ex, który niegdyś złamał jej serce. Co z dawnymi uczuciami? Czy Wynne stanie na ślubnym kobiercu?

LIPCOWA PANNA MŁODA Marybeth Mayhew Whalen

Alyssa została porzucona przed ślubem. Brendan sprawił, że poczuła się poniżona, a jej serce przepełnił wstyd. Po takim doświadczeniu, jak porzucenie przed ołtarzem, trudno ponownie zaufać mężczyźnie... Brendan zdaje sobie sprawę, że Alyssa to jedyna kobieta, którą tak naprawdę kochał i kocha. Teraz chce odzyskać ukochaną, jednak nie będzie to takie łatwe.

SIERPNIOWA PANNA MŁDA Debora Clopton

Kelsey musi zmierzyć się z nadmorskim weselem kuzynki. Dziewczyna, jako że ma już za sobą jeden zawód miłosny, nie wierzy w szczęśliwe zakończenia, dlatego też ślub w rodzinie to dla niej weekend tortur. Podobnie sprawa ma się w przypadku Brenta. Mężczyzna nie ma szczęścia do kobiet, dlatego też nawet nie szuka uczucia. Fakt, że jest drużbą swojego przyjaciela, niespecjalnie go cieszy. Ceremonia nabiera innego znaczenia w chwili, gdy Kelsey i Brent poznają się. Wpadają sobie w oko, jednak dziewczyna ze względu na swoją przeszłość nie bardzo chce rozwijać znajomość z kowbojem - to właśnie kowboj złamał jej przed laty serce. Brent zakochuje się w niej, cierpliwie próbuje przekonać do siebie wybrankę. Czy uda mu się przełamać postanowienie Kelsey?


Uwielbiam cykl "Rok ślubów". W każdym tomie zawarte są trzy różne obyczajówki, które wyszły spod pióra trzech różnych autorek. Każda z historii dotyczy osób, których sprawy uczuciowe nie do końca idą właściwym torem. Ogólny wydźwięk serii jest pozytywny, dlatego też oczekiwałam dobrego zakończenia wszystkich trzech opowiadań. Od tych historii bije ciepło, nadzieja. Autorki ukazują, jak piękna, ale i chwilami trudna może być miłość. Najważniejsze, aby umieć wybaczać i dawać ludziom drugą szansę. "Panny młode. Lato" to nie tylko lektura, która ma zapewnić nam chwilę przyjemnej odskoczni od codzienności, to także historie, w których czytelnik ma szansę odnaleźć kilka cennych prawd. POLECAM!

Za egzemplarz "Panny młode. Lato"
serdecznie dziękuję Dreams Wydawnictwo.