czwartek, 31 maja 2018

"Żona między nami" Sarah Pekkanen, Greer Hendricks.

Niczego nie zakładaj. Podczas lektury pomyślisz, że to książka o zazdrosnej byłej żonie. I że ma ona obsesję na punkcie swojej następczyni - pięknej i młodej kobiety. Nic nie jest takie, jakie się wydaje... Czytaj między kłamstwami.



Vanessa dla męża Richarda poświęciła wiele. Zrezygnowała z pracy i ze swoich przyjaciół tylko po to, aby żyć u boku dobrze sytuowanego menedżera. Niestety, "idealne" małżeństwo z czasem się rozpadło. Nową wybranką Richarda zostaje młodsza kobieta, nauczycielka, co zdecydowanie nie stanowi powodu do radości dla Vanessy. Nie potrafi sobie poradzić w nowej sytuacji. Nie chce nawet myśleć o tym, że Richard mógłby poślubić Nellie...

Nowa wybranka Richarda czuje się przy nim naprawdę szczęśliwa. W starszym o dziewięć lat przystojnym mężczyźnie zakochała się po uszy. Richard jest dla czarujący, rozpieszcza ją niczym królową. Wszystko ma jednak swój kres...

"Żona między nami" to wciągający thriller, w którym nic nie jest oczywiste. Moim zdaniem tytuł świetnie miesza już na wstępie. Zobaczywszy go po raz pierwszy pomyślałam, że będę mieć do czynienia z zazdrosną byłą żoną, która za wszelką cenę chce odzyskać męża. Wiecie, po trupach do celu. Uchylając rąbka tajemnicy podpowiem, że historia okazała się o wiele bardziej interesująca. Intrygi, sekrety, niejasne odpowiedzi i psychologiczne zagrywki - taką kompozycję zafundowały czytelnikom autorki. Nie brakuje zwrotów akcji, które mieszają w głowie. Od dobrego thrillera oczekuję elementu, a właściwie elementów zaskoczenia. W tej książce ich nie brakuje, dzięki czemu ciężko się od niej oderwać, ciekawość cały czas narasta!

"Żonę między nami" czyta się przyjemnie. Wciągająca fabuła, styl autorek, który mi przypasował, towarzyszące czytaniu uczucie napięcia, niepewności i zaciekawienia - czas, który spędziłam z tą książką z pewnością nie był stracony. 

Za egzemplarz "Żona między nami"
serdecznie dziękuję Zysk i S-ka Wydawnictwo.



wtorek, 29 maja 2018

Świat kobiet za kratami - "Skazane na potępienie" Ewy Ornackiej.

Zastanawialiście się kiedyś, jak wygląda świat za kratami? Jakie życie czeka na więźniów i więźniarki? Jak wygląda ich codzienność, jakie tajemnice skrywają mury?


Świat kobiet po tamtej stronie krat nie jest taki, jak go sobie dotąd wyobrażaliśmy.

Ewa Ornacka stworzyła książkę, dzięki której możemy odkryć pewne prawdy na temat życia kobiet w więziennych murach. Ten zamknięty świat poznajemy dzięki rozmówczyni autorki - skazanej prawniczce, która przed laty sama wydawała wyroki. Na światło dzienne wychodzą tajemnice, o których ludzie przebywający na wolności nawet by nie pomyśleli.

W zakładzie karnym w Grudziądzu wśród osadzonych znalazło się wiele kobiet, których sprawy nagłośniono w mediach - mam tu na myśli m.in. matkę małej Madzi z Sosnowca. Chyba nie ma takiej osoby, która nie usłyszałaby o zbrodni, jakiej dopuściła się Katarzyna W. Poszukiwaniami dziewczynki żyła cała Polska. W sprawę zaangażowanych było wiele osób, w tym i detektyw Rutkowski. W końcu okazało się, że to właśnie ona odpowiedzialna jest za tajemnicze zniknięcie dziecka, a co za tym idzie za jego śmierć...

Zakład Karny nr 1 dla Kobiet w Grudziądzu jest jak Alcatraz.

Kiedy tylko trafiłam na tę książkę w sieci, w głowie od razu pojawiła się myśl "muszę przeczytać". Wynikało to nie tylko z faktu, że ten zamknięty świat wzbudził moje zainteresowanie, ale znaczenie miało również miejsce wydarzeń - więzienie mieści się w moim rodzinnym mieście, Grudziądzu.

Treść tej książki nie jest dla wszystkich. Poruszone zostały naprawdę trudne tematy, niejednokrotnie włos jeżył mi się na głowie... To, co dzieje się na terenie więzienia, szokuje. Lektura dla osób bardzo wrażliwych może okazać się zbyt ciężka w odbiorze. Czytelnik ma szansę poznać, jak wygląda przebieg kar i to, jak odsiadka wpływa na życie i charakter osadzonych. Każdy jest chyba świadomy, że ten czas nie jest usłany różami. Zbrodnie, groza i mrok więziennych cel zdecydowanie nie wnoszą do życia pozytywów. W zakładzie karnym znajdują się nie tylko osoby, które dopuściły się bestialstw z premedytacją, są też skazani, którzy w gruncie rzeczy byli dobrymi ludźmi, ale w obliczu pewnych wydarzeń dopuścili się złego. Przypadków różnych przestępstw jest mnóstwo...

"Skazane na potępienie" Ewy Ornackiej to naprawdę mocna lektura, pod której jestem wrażeniem. Tę książkę trzeba poznać, aby zrozumieć, jak wygląda świat nieznany ludziom na wolności. 

Za egzemplarz "Skazane na potępienie"
serdecznie dziękuję Domowi Wydawniczemu Rebis.

poniedziałek, 28 maja 2018

"Przystań nadziei" Irene Hannon.



Dla Tracy Campbell opuszczenie Przystani Nadziei nie wchodziło nigdy w grę. Niestety, los bywa przewrotny - kobieta musiała pożegnać się z Oregonem i rodzinną plantacją żurawiny, gdzie spędziła dzieciństwo. Życie i perypetie uczuciowe zweryfikowały jej plany na przyszłość, ale kiedy tragiczne wydarzenia kolejny raz totalnie zmieniają jej świat, obracając go do góry nogami, Tracy wraca do swojej małej oazy, gdzie zamierza uratować kulejącą już plantację, rzucając się tym samym w wir obowiązków. Na pewno nie myśli o miłości, tak jak i turysta z Chicago, Michael Hunter. Przeszłość mężczyzny również nie była usłana różami, a w sercu do dziś skrywa mroczne tajemnice. Sprawy zaczynają jednak biec innym torem - Tracy angażuje przypadkowo poznanego Michaela do pomocy w organizacji charytatywnej, co wnosi wiele dobrego nie tylko w ich życie, ale również niesie nadzieję dla innych ludzi...

"Przystań nadziei" to wyjątkowa pozycja. Uwielbiam takie ciepłe powieści, które niosą nie tylko chwilę zapomnienia dla czytelnika, ale i pewien przekaz. Autorka wplotła w karty swej powieści takie treści, które zmuszają nas, aby na chwilę odpocząć od pędzącego trybu i zastanowić się nad pewnymi kwestiami. W "Przystani nadziei" odnajdziemy morały, które mogą sporo wnieść do naszego życia. W tej historii Irene Hannon zawarła wiele życiowej mądrości i każdy odnajdzie coś dla siebie. Codziennie zmagamy się z jakimiś swoimi większymi lub mniejszymi problemami, tak samo jest w przypadku bohaterów książki. A jak już o nich mowa, to muszę zaznaczyć, że kreacja tych postaci także przypadła mi do gustu. Ich losy zaabsorbowały mnie w całości, kibicowałam, aby wszystko dobrze im się układało, przeżywałam razem z nimi wszelkie wydarzenia.

Rozterki rodzinne, problemy związane z miłością, uczuciami, ból, ale i radości, zrozumienie, dążenie do celu, walka o marzenia i nadzieje o lepsze jutro przepełniają " Przystań nadziei". Jest to powieść idealna na zapomnienie o codzienności i zafundowanie sobie dozy relaksu z nutą refleksji i nawiązań do wiary. Książkę skończyłam z żalem - urzekła mnie ta historia i z całego serca polecam ją innym! To zdecydowanie wartościowa pozycja :).


Za egzemplarz powieści "Przystań nadziei"
serdecznie dziękuję Dreams Wydawnictwo.

niedziela, 27 maja 2018

CARVE THE MARK: "Spętani przeznaczeniem" Veroniki Roth.

O tej pozycji jest głośno. Mówi się, że to najlepsza opowieść Veroniki Roth, autorki bestsellera "Niezgodna". Czy rzeczywiście tak jest? Moi drodzy, zapraszam na recenzję książki "Spętani przeznaczeniem".


Ona - zabija dotykiem.
On - jako jedyny jest na ten dotyk odporny.

Akos jest synem podbitego narodu. Jego zadaniem jest posługa Cyrze, księżniczce z Shotet. Los obojga już dawno został określony przez wyrocznie, a jak wiadomo raz przepowiedziana przyszłość już się nie zmienia. Wyroki te są z zasady nieodwracalne. Życiem Cyry i Akosa od samego początku kieruje przeznaczenie... Miłość? Będzie ciężko, gdyż rodzącemu się uczuciu towarzyszy fatum. Fatum śmierci.

Świat walczy o powrót do równowagi, a dawne demony ponownie wkraczają do gry. Mieszkańcy planety Thuvhe są zagrożeni. Z kosmicznej wędrówki powraca Lazmet Noavek. Tyran, ojciec Cyry, uznany już za martwego. Nie ma dobrych zamiarów - chce przejąć władzę. Cyra i Akos łączą siły ze swoimi sprzymierzeńcami i dążą do obalenia tyranii. Jak będzie wyglądać ta walka? Czy na planecie zapanuje pokój? Co z uczuciami głównych bohaterów?

"Spętani przeznaczeniem" to powieść, która przenosi czytelnika w zupełnie inną rzeczywistość. Autorka wykreowała niebanalny, fascynujący świat, z własnymi prawami, kulturą, świat, który nie powinien znudzić czytelnika - to oczywiście moja subiektywna opinia. Już od samej okładki (przepięknej!) bije magia, a kiedy zatopiłam się w treści, ciężko było mi się oderwać od tej wielowątkowej historii.  Muszę przyznać, że niektóre fragmenty nie do końca były dla mnie zrozumiałe, ale być może jest to wynikiem tego, że nie czytałam pierwszej części serii "Carve the Mark". Nie zmienia to jednak faktu, że książka dostarczyła mi dawkę naprawdę niezłej fantastyki. Serce oczywiście radowało się na wątek związany z miłością. Oj, to zdecydowanie moje klimaty. Emocje i rodzące się uczucie między bohaterami przypadły mi do gustu. Poza tym autorka wplotła na karty swej powieści coś, co ma miejsce również w realnym, współczesnym świecie, nie tylko gdzieś w kosmosie - mam tu na myśli m.in. negatywne uczucia ludzi, które prowadzą do wojen, relacje rodzinne, które nie zawsze są łatwe, czy też rozterki związane z wiarą w różnorodnych kwestiach. Dzięki temu treść książki dostarcza nie tylko przyjemności, ale i kilku wartościowych, pouczających treści.

Czy "Spętani przeznaczeniem" jest najlepszą książką Veroniki Roth? Tego stwierdzić nie mogę, gdyż było to moje pierwsze czytelnicze spotkanie z autorką. Mogę jedynie przyznać, że ta opowieść zdecydowanie przypadła mi do gustu i z chęcią sięgnę po inne utwory, które wyszły spod pióra Veroniki. 

Za egzemplarz serdecznie dziękuję




sobota, 26 maja 2018

"Przyciąganie" - najnowsza powieść Elżbiety Rodzeń.



Każdy człowiek chociaż raz zmuszony był zacząć wszystko od nowa. Są takie chwile i takie wydarzenia, które sprawiają, że życie wywraca się do góry nogami. To samo spotkało Nadię. Niegdyś była silną kobietą, choć życie jej nie rozpieszczało, teraz przepełniał ją strach. Jedyną rzeczą, której bardzo potrzebuje, jest spokój. Szansa pojawia się w chwili, gdy znajduje pracę w charakterze opiekunki.

Garret prowadził życie w taki sposób, że sporo osób mogłoby mu zazdrościć. Ten młody, ekscentryczny prawnik odnosił sukcesy w sporcie, a u swego boku miał piękną dziewczynę. Udzielał porad prawnych kobietom, które znalazły się w kiepskiej sytuacji, a także pracował w fundacji. Nigdy nie spodziewał się tego, że z łatwością wszystko straci. Teraz musi walczyć każdego dnia. Uraz kręgosłupa, a dokładniej mówiąc rdzenia kręgowego, zmienił całą jego przyszłość. Na każdym kroku próbuje udowodnić, że niepełnosprawność nie może przekreślić życia pełną piersią. To jedynie mała przeszkoda. Kiedy jego rodzice zatrudniają dla niego pielęgniarkę, nie jest zadowolony. Robi wszystko, aby dziewczyna zniknęła...

Zaraz, zaraz... Czy tego już gdzieś wcześniej nie spotkałam? Owszem, po przeczytaniu opisu odniosłam wrażenie, że mam do czynienia z ponownie opowiedzianą (tylko innymi słowami) historią Lou i Willa z "Zanim się pojawiłeś". Na szczęście po zagłębieniu się w lekturę, okazało się, że na podobieństwie ogólnego zarysu się kończy. No dobra, jest jeszcze jeden aspekt, który łączy obie historie - emocje. Co tu się działo! Nie mogłam oderwać się od "Przyciągania". Ten tytuł idealnie pasuje do książki. Styl autorki już dawno przypadł mi do gustu - miałam bowiem okazję przeczytać "Przyszłość ma Twoje imię". Bardzo podobała mi się kreacja bohaterów. Pisarka połączyła dwie zranione dusze uczuciem. Dała szansę na lepsze jutro osobom, które mają już pewien bagaż doświadczeń, dlatego też książka wywołuje tyle emocji. Są smutki, ale i radości, trudne chwile i ciężkie decyzje do podjęcia, ale i nadzieje na lepsze jutro. 


Powieść wywołała na mnie ogromne wrażenie. "Przyciąganie" jest bardzo realistyczne, taka historia mogłaby spotkać każdego z nas. Fabuła sprawiła, że zagłębiłam się w wydarzeniach tak, jakby bezpośrednio mnie dotyczyły. Zżyłam się z bohaterami i to bardzo. Cóż mogę więcej dodać - najlepiej poznać tę historię osobiście i zafundować sobie sporą dawkę czytelniczych przeżyć. Gorąco polecam!

Za egzemplarz książki "Przyciąganie"
serdecznie dziękuję Zysk i S-ka Wydawnictwo.



wtorek, 22 maja 2018

Wciągający debiut - "W ceniu magnolii" Anny Płowiec.


Niewinna gra w pokera w domu Alicji okazała się
nowym rozdaniem nie tylko kart, ale i uczuć.



Serce nie wybiera - w przypadku głównej bohaterki, Alicji, rozdarło się między dwóch mężczyzn. Z jednej strony nie potrafiła się oprzeć bardzo przystojnemu, aroganckiemu i jednocześnie toksycznie zachowującemu się Leszkowi. Z drugiej zaś los na jej drogę zsyła przypadkowo Janka. Cichy, wrażliwy i troskliwy mężczyzna, o spokojnym usposobieniu, wywraca życie Alicji do góry nogami... 

Szalone lata 90., miłość, pożądanie, trudne wybory, nadzieje, spotkanie po latach i magiczny Kraków w tle.

"W cieniu magnolii" to debiutancka powieść Anny Płowiec. Kolejna rodzima autorka, która pozytywnie mnie zaskoczyła! Mamy tutaj burzliwe uczucia, dzięki czemu nie mam mowy o nudzie. Cały czas coś się dzieje i naprawdę ciężko było mi się odrywać od książki. Wzruszałam się, śmiałam, zasmucałam i radowałam - tego właśnie potrzebowałam i oczekiwałam od tej lektury. I pomyśleć, że kiedyś nie tknęłabym polskiej twórczości. Ile bym straciła!

Autorka pokazuje, że czasami dobrze jest zaufać sobie, swoim uczuciom, nawet w chwili, gdy wydaje nam się, że cały świat zwrócił się przeciwko nam. Każdy człowiek poszukuje szczęścia, ale i u każdego zdarzają się chwile słabości i gorsze momenty. Nie warto poddawać się, nawet, gdy wszystko idzie nie po naszej myśli. Alicja pragnęła szczęścia, jednak z pewnych względów nie mogła sobie pozwolić na jego pełnię. Toksyczny narzeczony pokrzyżował jej plany... Teraz, po wielu latach, wydaje się, jakby los znowu się do niej uśmiechał. Czy to szansa na lepsze juro?

W tej powieści jest wszystko, czego moja dusza zapragnęła. Och, jakże ucieszyłam się, że autorka na miejsce akcji swojej powieści wybrała właśnie Kraków! Magia tego miasta wylewała się z kart powieści. Choć byłam tam raptem dwa razy (pierwszy pamiętam jak przez mgłę), to mam do Krakowa sentyment. Poza tym moje pozytywne odczucia wzbudzili bohaterowie - no, może nie wszyscy (ten niezdrowo zazdrosny Leszek...). Autorka pisze lekko, aż chce się przewracać kartki dalej i z uwagą śledzić losy postaci.

Przeczytanie "W cieniu magnolii" dostarczyło mi sporą dawkę przyjemności. Może i Wam powieść ta przypadnie do gustu? Sprawdźcie, warto ;). PS. Uwielbiam tę okładkę!

Za egzemplarz powieści "W cieniu magnolii"
serdecznie dziękuję Wydawnictwu Znak.

niedziela, 20 maja 2018

Zdrap wspomnienia - MAPA ZDRAPKA by PLAYPRINT.

Wiosna i lato to dla mnie sygnał, że trzeba zacząć myśleć już o jakimś wyjeździe, najlepiej za granicę. Wtedy też wspominam podróże, które mamy za sobą. Razem odwiedziliśmy Niemcy, Holandię, Szwecję, Czechy, w zeszłym roku do listy dołączyła Litwa... To właśnie ją zdrapałam jako ostatnie państwo na MAPIE ZDRAPCE. Gadżet ten towarzyszy nam od jakiegoś czasu, a że jesteśmy z niego bardzo zadowoleni, to grzechem byłoby ukrywać go przed Wami!



MAPA ZDRAPKA - WŁAŚCIWIE, TO PO CO?

Po pierwsze - po to, żeby było przyjemnie wspominać wycieczki. Teraz, kiedy spoglądam na mapę i widzę zdrapane przez nas kraje, w głowie pojawiają się obrazy z tamtych wyjazdów.

Po drugie - mapa świetnie przydaje się podczas planowania kolejnych wojaży. Mając przed sobą obraz miejsc, które odwiedziliśmy i tych, które czekają jeszcze na odkrycie, łatwiej jest nam wybrać kierunek kolejnej wyprawy. 

Po trzecie - dla przyjemności! No powiedzcie sami, czy taki gadżet nie poprawiłby humoru, zwłaszcza miłośnikom wyjazdów? Mapa zdrapka to must have podróżnika.

Po czwarte - mapa zdrapka to nie tylko wspomnienia, planowanie czy zabawa. To także elegancja. Stylowa mapa pięknie prezentuje się w szkle lub w specjalnej ramie na ścianie. Swoją drogą, nie tylko ona jest modna - tuba także prezentuje się elegancko!





DLA KOGO?

Ktoś, kogo pasjonują podróże, powinien sobie taki prezent sprawić. Mapka może też całkiem nieźle się sprawdzić w przypadku początkującego turysty. Kto wie, być może przy zdrapywaniu pierwszych państw spodoba się na tyle, że będzie chciał więcej :)?




OD WYBORU DO KOLORU

Nasza mapa ujęła nas swoją kolorystyką. Czarne tło oceanów otaczających kontynenty, złoto na nieodkrytych lądach i pastelowe barwy odwiedzonych już miejsc - jak dla mnie kombinacja idealna! Na dole mapki znajdują się największe atrakcje turystyczne z każdego zakątka naszej planety. Dla mnie rewelacja, choć nie każdy będzie doborem takich barw zachwycony. VIP to nie jedyna kompozycja dostępna na stronie Playprint.  Poniżej znajdziecie inne wersje - zachowane w jasnych kolorach, z flagami zamiast atrakcji turystycznych pod mapą. Szczegóły dotyczące wybranych wersji poznacie po kliknięciu w wybrany gadżet na TEJ stronie.


PREZENT NA KAŻDĄ OKAZJĘ


Mapa zdrapka idealnie nadaje się na prezent dla podróżników. Jeśli nie wiecie, co sprezentować osobie kochającej wyjazdy i poznawanie świata, to ten produkt idealnie nada się na podarunek - czy to na urodziny, na imieniny, nawet pod choinkę czy jako prezent ślubny! Każda okazja będzie dobra, aby wręczyć ten wyjątkowy gadżet komuś bliskiemu.

KONKURS

Spodobała Wam się mapa zdrapka? Jeśli tak, koniecznie wpadajcie na fanpage bloga na Facebooku! Do zgarnięcia jest jedna sztuka :). Pozdrawiam Was ciepło, K.

czwartek, 17 maja 2018

"Bajarka opowiada. Zbiór baśni całego świata" Marii Niklewiczowej.

Kochani! Jak wiecie, od czasu do czasu lubię sięgnąć po jakąś lekką lekturę, która kojarzy się z okresem beztroski. Wiem też, że obserwują mnie mamy, szukające interesujących tytułów dla swoich pociech. Kiedy na horyzoncie pojawiła się książka "Bajarka opowiada. Zbiór baśni całego świata" autorstwa Marii Niklewiczowej, nie mogłam jej sobie odpuścić!


„Zbiór baśni — to podstawowy repertuar bajarza”.

Ta książka przepełniona jest magią, przenosi czytelnika w zupełnie inny świat. Część osób może pamiętać ją z dzieciństwa, ja osobiście spotkałam się z nią pierwszy raz, aczkolwiek kilka baśni ze zbioru miałam okazję już poznać. W "Bajarce..." zebrano przepiękne opowiadania z całego świata - każde zostało oznaczone krajem pochodzenia. Sięgając po ten magiczny zbiór, spotkamy się ze starannie dobranymi, tradycyjnymi historyjkami wywodzącymi się m.in. z rodzimej Polski, krajów słowiańskich czy Europy Zachodniej. Będziemy mieć też okazję, aby poznać baśnie murzyńskie i chińskie. Lista jest dłuższa, a dzięki tej różnorodności "Bajarka..." staje się naprawdę wspaniałą przygodą i okazją do obcowania z nieznaną kulturą.

Ogromnym plusem baśni jest język. Nie uświadczymy tu infantylnego stylu, autorka pisze w taki sposób, że uciechę w lekturze odnajdą nie tylko dzieci, ale i dorośli. Książka pobudza wyobraźnię i fascynuje. Dla młodszych okaże się fascynującą przygodą, a dla starszych wspomnieniem dawnych czasów. Co więcej, śmiało można ją przekazywać z pokolenia na pokolenie, będzie to wspaniały prezent. Bajki i baśnie nigdy się "nie przeterminują".

Oprawa graficzna rozłożyła mnie na łopatki. Ilustracje są po prostu świetnie dobrane, a sama okładka idealnie nawiązuje do tytułu. Kobieta, wokół której rozsiadły się dzieci, opowiada im bajki - przecież tak właśnie kiedyś to wyglądało! Nie telewizory, nie komputery, a właśnie bajarz lub bajarka, często w postaci babci lub dziadka :). Ten obrazek pozwala poczuć jeszcze przed samą lekturą specyficzny, wyjątkowy, baśniowy klimat.



"Bajarka opowiada. Zbiór baśni całego świata" to jedna z tych książek, które warto mieć na półce w swej domowej biblioteczce. Must have! Polecam :).

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Zysk i S-ka Wydawnictwo.


wtorek, 15 maja 2018

ANIMAL BALTIC: Międzynarodowe Targi Zoologiczne w Gdańsku.

Pod koniec kwietnia hala Amber Expo w Gdańsku zamieniła się w prawdziwy raj dla miłośników zwierząt. Psy, koty, gady, papugi, gryzonie, a nawet alpaki znalazły się pod jednym dachem. Nie brakowało firm branżowych, sklepów zoologicznych oraz przedstawicieli schroniska Promyk. Wszystko to w ramach Animal Baltic, czyli Międzynarodowych Targów Zoologicznych.


Zawsze staram się śledzić nadchodzące wydarzenia w Trójmieście, dlatego kiedy trafiłam na informację o targach zoologicznych, od razu zarezerwowałam sobie ten termin w kalendarzu i później wielokrotnie przypominałam o evencie Adamowi (męska skleroza). Wybraliśmy się oczywiście głównie ze względu na obecność różnej maści psiaków. Jako miłośniczka czworonożnych przyjaciół nie mogłam sobie odpuścić takiej okazji.




Na miejscu na odwiedzających czekała cała masa atrakcji. Przy jednym z wejść goście mogli sprawić sobie kubki, koszulki oraz inne gadżety nawiązujące do tematyki spotkania - zwierząt.
A jeśli już mowa o zakupach, to muszę wspomnieć o ogromnym stanowisku Zoo Kariny. Choć nie należy ona do najtańszych sklepów zoologicznych, to ma naprawdę fajny asortyment. Co więcej, tego dnia kupujący mogli skorzystać z wielu promocji i otrzymać sporo testerów. Darmowe przysmaki dla pupili oraz próbki karm rozdawano także na terenie całej hali, przy stoiskach wybranych firm.


Niektórzy wystawcy pokusili się zaprezentowanie żywych zwierząt. Furrorę, zwłaszcza wśród młodszej części gości, wywołały alpaki. Zainteresowaniem cieszyły się również barwne ptaki z gdańskiej Papugarni. Zwiedzający chętnie przyglądali się gryzoniom, m.in. szczurkom, a także jaszczurkom i wężom, choć te dwie grupy trochę mnie przerażały!






W środkowej części hali znajdowało się najważniejsze - wybiegi dla psów, na których te były poddawane ocenie. Owczarki, pomeraniany, goldeny, labradory... Oj, mogłabym wymieniać i wymieniać! Patrząc na te wszystkie psie piękności nie sposób było się nie zachwycać.






Wyniki ogłoszono później, niestety nie mogliśmy tak długo zostać na miejscu. Nawiasem mówiąc - którykolwiek pies by nie wygrał, wszystkie prezentowały się naprawdę wspaniale :). 


Teraz w sobotę, w jednej z trójmiejskich galerii, odbędzie się wystawa kotów. Nie mogę się już doczekać! Lubicie takie eventy :)? Buziaki, Karolina.

REWELACYJNA I PRZEZABAWNA: "Hot Mess" Lucy Vine.


Hot mess - atrakcyjna osoba, która wciąż pakuje się w kłopoty


Ellie (Eleanor) Knight to dwudziestodziewięcioletnia singielka, w której życiu panuje nieład. Jest mistrzynią pakowania się w dziwne, niezręczne sytuacje. Nienawidzi swojej pracy, która jej nie satysfakcjonuje (już dawno powinna z niej zrezygnować), a zamiast spotkania ze znajomymi woli posiedzenie pod kocem, z pizzą i serialami. Jej mieszanie (zwane "Norą") zarasta pleśń, a uroku dodają specyficzni (delikatnie mówiąc) współlokatorzy. Można byłoby poszukać czegoś innego, ale... to lokum jest tanie. Przyjaciele mają swoje drugie połówki i najchętniej zeswataliby i Ellie, ona jednak woli pocieszyć się nutellą po nieudanej walentynkowej randce. Swoją drogą wcale nie ma ochoty na siłę szukać faceta, z którym najlepiej powinna od razu wziąć ślub i stworzyć rodzinę. Doskonałość? Ład? Eee, przereklamowane. Bałagan - słowo, które trafnie opisuje życie bohaterki. 

"Hot Mess" to rewelacyjna komedia romantyczna! Idealnie wpisuje się w czasy mojego pokolenia. Lucy Vine nie wyciśnie z Was łez. No dobra, tylko te ze śmiechu. Dawno się tak nie ubawiłam, czytając jakąś powieść. Owszem, na mojej liście książek przeczytanych znajduje się kilka zabawnych pozycji, jednak "Hot Mess" bije je na głowę!

Pokazuje bilans trzydziestolatki w erze emotikonów i Tindera. Sprośny humor, mrożące krew w żyłach opowieści z randek i rozbrajające dialogi – to cała „Hot mess”.

Muszę przyznać, że autorka stworzyła taką bohaterkę, którą sama osobiście chciałabym poznać! Co więcej, z chęcią wyskakiwałabym z taką osobą na kawki, herbatki i ploteczki :). Ellie nie da się nie lubić! Ta nieszablonowa postać jest bardzo autentyczna, być może ma to związek z tym, że Lucy Vine umiejscowiła w Ellie pierwiastek samej siebie. Z drugiej strony, każda z nas odnajdzie w głównej bohaterce część swojej osoby. Ellie, której życie toczy się własnym biegiem, niekoniecznie zgodnie z oczekiwaniami samej zainteresowanej, podbije Wasze serca.

"Hot Mess" to nie tylko zabawna historyjka o wciąż pakującej się w kłopoty singielce. Autorka w swej powieści zawarła kilka cennych prawd, chociażby na temat tolerancji, jak i tego, że nie powinno się na siłę kogoś uszczęśliwiać. Presja związana z przymusem posiadania kogoś bliskiego często odnosi zupełnie odwrotny skutek.

Rewelacyjna na poprawę nastroju i zafundowanie sobie zdrowej dawki humoru. W tej książce nie brakuje śmiesznych anegdot, licznych akcentów humorystycznych, a także treści dla osób 18+ :). Lekkie w odbiorze pióro sprawi, że szybko przewrócicie ostatnią kartkę i zatęsknicie za pogmatwanym życiem Ellie. Drogie Panie, POLECAM z całego serca!

Za zabawną i urzekającą "Hot Mess"
serdecznie dziękuję Burda Książki

poniedziałek, 14 maja 2018

Historia niezwykła: "Mój przyjaciel kot" Britt Collins.


Zagubiony futrzak, samotny facet i ich niezwykła podróż


Michael King żyje na ulicach Portalnd. Wydarzenia z przeszłości sprawiły, że do jego życia wkradła się depresja, alkohol i bezdomność. Pewnej nocy mężczyzna odnajduje ranną kotkę. Bezdomny, smutny i zagubiony człowiek, po nieudanej akcji poszukiwawczej właściciela, postanawia przygarnąć zaniedbaną przylepkę, nadając jej imię Tabor. Kociak sprawia, że w życiu tej dwójki zaczyna dziać się coś dobrego. W końcu zaczynają go zauważać ludzie. Dobrzy ludzie. Dają tej nietypowej parze jedzenie, ofiarują pieniążki. Jest lepiej!

Kiedy przychodzi czas na zimowe, mroźne miesiące, Michael decyduje się na opuszczenie Portland i wyruszenie tam, gdzie jest cieplej - do Kalifornii. Tym sposobem stawia pierwsze kroki w niesamowitej podróży z kotem u boku. Na ich drodze nie brakuje przygód, dobrych i życzliwych ludzi, ale i trudności, które muszą oboje pokonać. Kotka napędza Michaela do działania, nadaje jego życiu sens, wnosi do codzienności radość i szczęście, budzi w nim poczucie troski i odpowiedzialności względem futrzaka, a także inspirację do bycia kimś lepszym.

Wszystko wygląda kolorowo do czasu, kiedy Michael zabiera Tabor do weterynarza. W gabinecie okazuje się, że kotka ma wszczepiony chip identyfikacyjny, a w domu czeka na nią utęskniony właściciel Ron. Co powinien zrobić Michael? Czy rozstając się z Tabor, będzie w stanie odnaleźć dla siebie nowy cel?

"Mój przyjaciel kot" to wspaniała, ciepła książka! Odnajdziemy w niej nie tylko akcenty związane z przygodą, ale i wiele pouczających wątków. Przyjaźń ze zwierzakiem może mieć ogromne znaczenie dla człowieka i odwrotnie. Wiecie, co jest niesamowite? Ta przesympatyczna historia wydarzyła się naprawdę!

Michael to świetna postać! Nie mam ku temu żadnych wątpliwości. Ten człowiek pobłądził, ale miał naprawdę dobre serce, co można było zauważyć już w chwili, gdy postanowił zabrać chorego kotka ze sobą, a ostatnie swoje pieniądze wydać na potrzeby Tabor. Zwierzęta są dla mnie ogromnie ważne, dlatego ten pozytywny gest od razu trafił w moje serce. Troska, z jaką zajmował się obcym zwierzakiem, rozczulała, zwłaszcza, że sam niewiele miał - właściwie to nic.

Spotkanie Michaela i Tabor nie było przypadkiem. Ten kociak stał się dla mężczyzny poniekąd drogowskazem. Zwierzak wskazał mu ścieżkę, dzięki której jutro było lepsze. Sprawił, że Michael zaczął doceniać życie, wróciło do niego uczucie radości. Dowodzi to, że człowiek może czuć się szczęśliwy nawet, gdy nie ma domu czy innych dóbr materialnych, wystarczy wspaniała istota obok.

Dla kogo poleciłabym "Mój przyjaciel kot"? DLA WSZYSTKICH, BEZ WYJĄTKU! Będziecie się śmiać, wzruszać, smucić i radować razem z bohaterami. A jeśli kochacie zwierzęta, tym bardziej nie powinniście przejść obojętnie obok tego tytułu.

Za egzemplarz powieści "Mój przyjaciel Kot"
serdecznie dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu.

niedziela, 13 maja 2018

LIGHTS, CAMERA: "Twardziel" Laurelin Paige.


Ognista miłość w świetle reflektorów


Seth Rafferty jest bezkompromisowym i piekielnie przystojnym scenografem, który zna i trzyma się podstawowej zasady w świecie Hollywood - zero związków z aktorkami. Kobiety te zazwyczaj nie mają do zaoferowania nic więcej, poza urodą. Są próżne, skupiają się na sobie. Nikt rozsądny nie chciałby wchodzić w relację z takimi gwiazdeczkami. Seth twardo stąpa po ziemi i nie łamie swoich postanowień. Sytuacja zmienia się jednak pewnego wieczoru, gdy trafia na zmysłową Heather Wainwright. Aktorka bierze go za zwykłego robotnika - stolarza. Kobieta ewidentnie zadziera nosa niczym snobistyczna diwa, kontakt z mężczyzną, który nie ma związku z branżą filmową, w jej mniemaniu jest uwłaczający. Sprawy jednak idą swoim torem, a ona nie potrafi mu się oprzeć. Ostatecznie lądują w łóżku. Kiedy spotykają się na planie filmowym, nie potrafią ukryć chemii. Ich namiętność można wyczuć w każdym kadrze...

Czy scenograf złamie swoje postanowienia? Czy aktorka ma w sobie jakiś pierwiastek wrażliwości?

"Twardziel" to drugi tom serii "Lights, Camera" autorstwa Laurelin Paige. Ta pełna erotyki historia nie wywołuje wrażenia "wow", a przynajmniej nie w moim przypadku. Sporo w tej książce powtarzalności, za przykład mogą posłużyć charakterni, bezkompromisowi i skomplikowani psychologicznie bohaterowie, których przeszłość nie należy do najłatwiejszych - brzmi znajomo? "Twardziela" czytało się lekko, ale bez większych emocji, nie poczułam "czytelniczego kopa". Zbyt wielu elementów zaskoczenia nie uświadczyłam, ta książka raczej jest przewidywalna. Czytałam lepsze erotyki, ale trafiałam też na o wiele wiele gorsze! "Twardziela" wrzuciłabym gdzieś po środku, spędziłam przy nim kilka dość przyjemnych, ale nie zaskakująco dobrych godzin. To lektura na leniwe, niezobowiązujące popołudnie.

Za egzemplarz książki "Twardziel"
serdecznie dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu.


wtorek, 8 maja 2018

NAD ZATOKĄ: "Zmierzch nad jagodowymi polami" Colleen Coble.


"Chciałbym, żeby dziewczynki były bezpieczne..."


Kate Mason wiele poświęciła dla rodzinnego biznesu. Kobieta zajmowała się uprawą jagód w małym miasteczku, jednak przyszedł czas, kiedy pola przestały przynosić plony. Kate, potrzebując pieniędzy na życie, postanawia wynająć mały domek, znajdujący się na terenie jej posiadłości.

Los zsyła na jej drogę Drake'a, bostońskiego przedsiębiorcę. Mężczyzna nie tylko szuka miejsca do zamieszkania, ale i opiekunki dla swoich bratanic. Z jednej strony wygląda to wszystko pięknie, z drugiej zaś podejrzanie. Kate z dnia na dzień coraz bardziej interesuje się nowym lokatorem, ale nie może sobie pozwolić na uczucia, bowiem w powietrzu wisi nierozwikłana zagadka morderstwa w rodzinie mężczyzny.

W międzyczasie dochodzi do niebezpiecznych wydarzeń. Wujek Kate, odsiadujący karę za morderstwo, ucieka z więzienia. Co więcej, w okolicy pojawia się stalker. Zagrożenia się mnożą, a Kate nie ma pojęcia, czy jeszcze uda się zebrać plony z pól jagodowych...

"Zmierzch nad jagodowymi polami" to trzecia część cyklu "Nad zatoką", jednak spokojnie można zabrać się za nią bez znajomości poprzednich tomów. Autorka stworzyła naprawdę niezłą historię, która mnie zaskakiwała. Bardzo podobał mi się klimat tajemniczości. Taka otoczka dla wydarzeń przedstawionych w książce tylko podsycała niepewność i ciekawość tego, co wydarzy się dalej. W głowie rodziło się mnóstwo pytań i tyle samo podejrzeń. Nie bez powodu, bowiem Colleen zadbała o naprawdę interesujące wątki, które sprawnie ze sobą splotła. Odniosłam wrażenie, że dokładnie wszystko przemyślała. Kreacja bohaterów także - zwłaszcza ich zachowań, nie dopatrzyłam się bowiem jakiejś schematyczności. Akcja toczy się w taki sposób, że ciężko oderwać się od lektury. Doza romantyczności skradła moje serce - wszystkiemu winna jest towarzysząca mi od dawna słabość do tego typu wątków :). 

Cóż mogę dodać - jeśli zainteresowała Was ta pozycja, sięgnijcie po nią :). Spędzicie przy tej lekturze kilka emocjonujących godzin. PS. Zakończenie zaskakuje chyba najbardziej!

Za egzemplarz książki "Zmierzch nad jagodowymi polami"
serdecznie dziękuję Dreams Wydawnictwo.

niedziela, 6 maja 2018

Debiut Grzegorza Kapli - "Bezdech".


Powojenne realia, w których rządzą twarde zasady i mocne pięści.
Teraźniejszość, w której nie ma miejsca na uczciwość.
Historie, w których nigdy nie było miejsca na miłość.


Zimny, mroczny, jesienny wieczór w Warszawie. Samotnie biegający mężczyzna trafia przy brzegu Wisły na zwłoki kobiety. Informuje o znalezisku policję. Jak się okazuje, ciało posiadało sporo obrażeń i z pewnością nie będzie łatwo ustalić, kim jest ofiara. Sprawę bierze w swoje ręce podkomisarz Olga Suszczyńska. Kobieta nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, w jak trudne środowisko wkracza...

Siedemdziesiąt lat wcześniej, w trakcie akcji przesiedleńczej żydów, dochodzi do rozdzielenia członków pewnej żydowskiej rodziny. Mały Beniamin po raz ostatni widzi swojego ojca. Wraz z matką trafiają pod dach sklepikarza, z którym łączyły ich przyjazne stosunki. Chłopiec z rodzicielką chcą zapomnieć o swoich korzeniach i rozpocząć nowe życie.

Co wspólnego mają obie te sprawy?

Lektura "Bezdechu" była dla mnie okazją do spojrzenia na kryminały z innej strony. Książka ta ma swoje plusy, ale i nie obejdzie się bez wytknięcia kilku aspektów, które raczej nie uradowały mojej czytelniczej duszy. Zacznę od tej słabszej strony, aby przedstawione na końcu pozytywy bardziej utkwiły w pamięci. Po pierwsze, ogromnie przeszkadzał mi prostacki język, jakim posługiwali się bohaterowie. Po drugie - jak dla mnie obie sprawy miały za mało wspólnego. Tego, co było spoiwem, nie chcę zdradzać, aby nie popsuć przyjemności z czytania innym. Po trzecie (tutaj jedynie moje subiektywne odczucie), męczyły mnie kwestie polityczne. Ta strefa nie mieści się w kręgu moich zainteresowań, toteż nie wzbudziła we mnie entuzjazmu.

Pozytywy? Książka trzymała w niepewności, pomysł na kryminalną fabułę uważam za naprawdę udany. Choć początek nieco mi się dłużył, to każdy kolejny rozdział pobudzał moją ciekawość. Plus za umiejscowienie części akcji sporo lat wstecz - dzięki temu zabiegowi czytelnik ma szansę poznać, jak wyglądał świat w obliczu wojny, a zwłaszcza jak przebiegały losy polskich żydów. "Bezdech" to nie tylko kryminał, to także powrót do historii.

"Bezdech" to dość specyficzny, ale ciekawy debiut. Ja odnalazłam w tej książce coś dla siebie, wciągnęła mnie intrygująca historia, może i Wy się skusicie ;)?

Za egzemplarz książki "Bezdech"
serdecznie dziękuję Burda Książki.

piątek, 4 maja 2018

FALLEN CREST: "Rodzina" TIJAN.

Kochani! Pamiętacie "Akademię" z popularnej na całym świecie serii NA "Fallen Crest"? Jeśli nie - koniecznie nadróbcie, bowiem na półki trafiła kolejna część cyklu, "Rodzina"!


Samantha i Mason są w sobie szaleńczo zakochani. Trzymają się blisko, prawie jak papużki nierozłączki. Z pozoru wszystko układa się wspaniale, żadnych przeszkód na drodze ich uczucia, ale... No właśnie, zbyt kolorowo być nie może! Na horyzoncie pojawia się pewien problem - nie wszyscy akceptują ich związek. Jedną z takich osób jest Analise, matka dziewczyny. Aby rozdzielić Samanthę i Masona, stawia córce ultimatum. Kobieta z reguły dostaje to, czego pragnie, nie ma rzeczy, które powstrzymałyby ją przed osiągnięciem swojego celu, dlatego i tym razem wdraża w życie swoje gierki. Samantha nie dopuszcza do siebie myśli, w których ona i Mason nie mieliby być razem! Dziewczyna musi zebrać się w sobie i przeciwstawić się matce. Wspomnienia z przeszłości wracają, a przyszłość ukochanego staje się niepewna. Uczucie Samanthy i Masona zostaje wystawione na próbę.

Jaką drogę wybierze Samantha? Czy Masonowi zależy na ich związku? Czy Analise osiągnie to, co sobie zaplanowała?

"Rodzina" wciągnęła mnie o wiele bardziej, niż jej poprzedniczka, "Akademia". Tajemnice i intrygi zaabsorbowały mnie totalnie. Napięcie i ciekawość rosły z każdą stroną. Fabuła, mimo, że jest nieco skomplikowana, przyciąga nieoczekiwanymi zwrotami akcji. Bohaterowie, a właściwie ich kreacja, tym razem bardziej do mnie przemawiała. Autorka zafundowała postaciom w pewnych obszarach przemianę, dzięki czemu uczucie irytacji, towarzyszące mi podczas czytania pierwszej części, teraz odeszło w cień. Uwidacznia się też prawdziwy charakter niektórych postaci - m.in. najciemniejsza strona Analise.

W mojej ocenie na plus zasługują akcenty humorystyczne, nie wyobrażam sobie tej książki bez nich! Nadają przyjemnego tonu w obliczu rodzinnych konfliktów, jakie pojawiły się w familii Samanthy. Problemy poruszone przez autorkę w powieści sprawiają, że ta lektura nie jest taka lekka, jakby mogło się wydawać. Niemniej jednak czyta się ją szybko, a po wszystkim chce się więcej :). Mam nadzieję, że kolejne tomy niebawem pojawią się na rynku :)!

Za egzemplarz "Fallen Crest. Rodzina"
serdecznie dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu.