niedziela, 27 stycznia 2019

MROCZNY DEBIUT: Katarzyna Grzegrzółka "Odium".

"Mroczny kryminał odsłaniający najciemniejszą stronę ludzkiej duszy" - po takich słowach ciężko przejść obojętnie obok opisywanej przez nie książki. "Odium", bo o nim mowa, zaczarowało mnie jeszcze przed samą lekturą. Czy ten budzący grozę klimat faktycznie przyniósł satysfakcję, czy może był zwodniczy? Zapraszam na recenzję debiutanckiej książki Katarzyny Grzegrzółki. 


Park miejski. Dwójka chłopców przez przypadek trafia na niezwykle okrutnie zmasakrowane zwłoki młodej kobiety. Stan, w jakim pozostawiono ciało, nie budził wątpliwości - mordu dokonano w akcie szaleństwa, niepohamowanej nienawiści. Obok ciała ktoś umieścił pogniecioną kartkę z odręcznie zapisanym słowem "odium". Śledztwem zajmuje się komisarz Jan Bury. Mężczyzna już wcześniej miał masę problemów osobistych, a na dokładkę doszło jak najszybsze rozwiązanie zagadki makabrycznego mordu… Nigdy nie wiadomo, czy zbrodniarz nie pokusi się upolować kolejnej ofiary. Czy komisarz i jego współpracownicy dotrą do prawdy?

"Odium" w moim odczuciu jest niezłą lekturą. Autorka wprowadziła mnie w pożądane przy tego typu książkach uczucie grozy i tajemniczości. Ludzka natura może być przerażająca i właśnie ten mrok zaserwowała Katarzyna Grzegrzółka. Dreszczyk grozy zasiały także pewne aspekty psychologiczne, niewątpliwie dające do myślenia. Nie wszystko da się przewidzieć, rozgryźć. Element zaskoczenia został ku mej uciesze zachowany.

W "Odium" znajdziemy sporo retrospekcji. Teraźniejszość miesza się z przeszłością ofiary, Joanny. Z jednej strony dzięki przybliżeniu jej życia prywatnego można snuć przypuszczenia co do morderstwa, z drugiej zaś trochę to przeszkadza w śledzeniu historii, którą nakreśliła autorka. A jeśli już mowa o poznawaniu bohaterów, to muszę pożalić się na kreację komisarza Burego. Jego życie prywatne nieco mnie męczyło, a co najważniejsze, bez tych wszystkich konkretów książka nic by nie straciła. Ba, nawet by zyskała, bo zachowanie tego konkretnego bohatera czasem mnie irytowało. 


Kochani, jeśli szukacie książki, która potrzyma Was w niepewności, zasieje nutkę (a może i nawet więcej) grozy, to śmiało możecie sięgać po "Odium". Mnie ta lektura usatysfakcjonowała, choć były chwile, że wzdychałam z irytacji - emocji nigdy za wiele ;).

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.

poniedziałek, 21 stycznia 2019

ŚWIĄTECZNE CZYTANIE: Louisa May Alcott "Cudowne Boże Narodzenie i inne świąteczne opowieści".

Święta co prawda już dawno za nami, ale ten wyjątkowy klimat ciągle się jeszcze między nami przewija. Wszechobecne jeszcze dekoracje nie pozwalają nam zapomnieć o cieple Bożego Narodzenia... Lektury także - dziś chciałabym zaserwować Wam kilka zdań na temat zbioru opowiadań, przepełniającego ciepłem serducho. A to jest nam potrzebne, zwłaszcza po ostatnich wydarzeniach w mieście, w którym mieszkam - w Gdańsku.


Czynienie dobra przepełnia serce przyjemnym uczuciem. Louisa May Alcott, amerykańska pisarka, udowadnia to w swojej książce. W zbiorze świątecznych opowieści znajdziemy historie, które nas rozbawią, chwycą za serce, poruszą, a co najważniejsze POUCZĄ, bowiem autorka nie szczędziła uniwersalnych, ponadczasowych wartości.

Książka zawiera siedem przepięknych opowieści, w których nie brakuje świątecznego ducha, zachęcającego do dobroczynności - to ona jest najlepszym prezentem, jaki możemy dać nie tylko komuś, ale i samym sobie. Nie trzeba być wielkim bogaczem, aby móc dzielić się z potrzebującymi. Niekiedy ten, który sam ma niewiele, będzie najbardziej skłonny podarować z tego choć cząstkę dla drugiej osoby. W opowiadaniach przedstawionych w tym świątecznym zbiorze czytelnik odnajduje pozytywne przesłania. Zaprezentowane historie dotyczą ludzi takich, jak my, problemów, które pojawiają się w społeczeństwach.

"Cudowne Boże Narodzenie i inne świąteczne opowieści" to lektura i dla dorosłych, i dla dzieci. Starszym przypomni, a nawet otworzy oczy na niedolę drugiego człowieka, a młodszych nauczy wrażliwości i wielu innych, cennych wartości. Gorąco polecam.

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.

niedziela, 20 stycznia 2019

Juan Pablo Escobar "Pablo Escobar pod lupą".

Temat narkotyków zainteresował mnie już w gimnazjum. Zaczęłam od chyba wszystkim dobrze znanej książki "My, dzieci z dworca ZOO", potem zafascynowana sięgałam po różnego rodzaju literaturę ujawniającą, jak wygląda życie uzależnionego. Narkotyki były niebezpiecznym tematem, ale i ciekawym - do tego stopnia, że w technikum moja prezentacja maturalna dotyczyła właśnie tych kwestii. Muszę jednak przyznać, że sięgałam zazwyczaj po książki związane z samym nałogiem, nigdy natomiast nie zaczytywałam się w publikacjach ukazujących narkotyki od drugiej strony. Te niebezpieczne substancje to nie tylko uzależnienie, to także produkcja, dystrybucja, narkotykowe kartele. Dziś właśnie o tym. Zapraszam na recenzję książki ujawniającej kulisy powstania największej, narkotykowej potęgi - "Pablo Escobar pod lupą".


Pablo Escobar, a dokładniej Pablo Emilio Escobar Gaviria to nieżyjący już kolumbijski baron narkotykowy, który stał się jednym z najbogatszych ludzi właśnie dzięki narkotykom. Majątku dorobił się na przemycie kokainy do USA i innych państw. Jego syn, Juan Pablo Escobar, w swojej książce sięga do wydarzeń sprzed lat i przedstawia, jak w tamtych czasach rozwijała się narkotykowa potęga Escobara. Autor rzuca światło na wiele nieznanych wcześniej faktów, m.in. związanych z kwestiami korupcyjnymi.

Syn Pabla w swojej książce ujawnia losy ojca z perspektywy osób trzecich - ofiar, pobratymców czy też wrogów. Na jaw wychodzą nowe fakty, budzące skrajne emocje. Ta książka nie dotyczy tylko Pabla. Autor w swej publikacji opisał w znacznej mierze historię Kolumbii i osób, które w jakiś sposób były powiązane z postacią narkotykowego króla. Jego interesy, dojście do bogactwa i jednoczesne unikanie sprawiedliwości miały wpływ na życie wielu ludzi. 

Książka "Pablo Escobar pod lupą", mimo, iż została napisana przez syna Pabla, zawiera w sobie wiele obiektywizmu. Mogłoby się wydawać, że potomek będzie wybielać ojca, umniejszać jego złe uczynki i ogólnie kierować się subiektywną oceną. Nic bardziej mylnego, Juan Pablo doskonale zdaje sobie sprawę z negatywnego wymiaru przestępczej działalności swojego ojca. Zaznacza jednak, że dla jednych Pablo był złem wcielonym, ale dla innych kochającym bliskim, który dbał o dobro najważniejszych dla niego osób.

W mojej ocenie "Pablo Escobar pod lupą" jest pozycją zdecydowanie godną polecenia. Nie tylko buduje świadomość tego, co działo się w czasach rozwoju karteli narkotykowych, ale i popycha ku refleksjom na temat relacji międzyludzkich.

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.


sobota, 12 stycznia 2019

Fascynująca podróż: Sebastian R. Bielak "Po bezdrożach Alaski".

Podróże mnie fascynują. Uwielbiam poznawać nowe miejsca, zwiedzać obce kraje, obcować z nieznaną mi kulturą. Z chęcią sięgam po literaturę tematyczną oraz nie stronię od produkcji telewizyjnych. Swego czasu zainteresowałam się nieokiełznaną Alaską. Ta wyjątkowa część naszego globu kryje w sobie wiele tajemnic, a te właśnie zawarł w swej książce "Po bezdrożach Alaski" Sebastian R. Bielak. Zapraszam na recenzję.


"Razem z autorem weźmiemy udział w raftingu na rzece Kenai, przepłyniemy łodzią lub kajakiem prawie 900 kilometrów wzdłuż biegu Jukonu – największej rzeki Alaski, będziemy obserwować z bliska niedźwiedzie grizzly, ursony i bieliki amerykańskie, łowić ryby w rzekach, w których aż roi się od wielkich szczupaków i wędrujących na tarło łososi. Powędrujemy leśnymi duktami pełnymi świeżych tropów baribali, przeżyjemy nawet rzeczne tsunami i pożar tajgi."

Podróże po tak fascynującym, dalekim zakątku świata, jakim jest Alaska, są pełne przygód. Człowiek może obcować z dziką naturą i poznawać nowych, interesujących ludzi, również pochodzenia polskiego, którzy w tej części Ameryki Północnej szukali szansy na lepsze życie. Autor w pasjonujący sposób relacjonuje swoje trwające trzy miesiące wojaże po intrygującej Alasce. Mężczyzna odwiedził miejsca, które turyści raczej rzadko wybierają na swój cel. Dzięki temu w bardziej dogłębny sposób mógł odczuć, jak wygląda życie w zgodzie z prawdziwą naturą. 

Sebastian R. Bielak zawarł w swej książce zarówno blaski, jak i cienie życia w tej części świata. Alaska z pewnością nie należy do miejsc, gdzie zrelaksujemy się tak, jak podczas wylegiwania się nad basenem i popijania drinka z palemką. Owszem, ta intrygująca kraina pozwala odpocząć, ale w zupełnie inny sposób. Zmienna pogoda, chłód czy dzikie zwierzęta nie stanowią idealnych warunków do życia dla kogoś, kto po prostu nie wypracował w sobie odporności. Nie tylko fizycznej, która jest niezbędna do przetrwania, ale i psychicznej.

Elementami, które przypadły mi do gustu, były nawiązania do Polaków. Autor porównywał Amerykanów do naszych rodaków, podkreślał różnice - chociażby związane z kuchnią czy relacjami międzyludzkimi. Dzięki ukazaniu poszczególnych sylwetek osób zamieszkujących Alaskę, czytelnik ma szansę spojrzeć na nią spojrzeć z innej perspektywy niż tylko przez pryzmat nieokiełznanej przyrody. Grunt to żyć w zgodzie z otaczającą naturą, rozsądnie czerpać z niej to, co ona sama nam oferuje. Na plus zasługują także liczne fotografie. Niestety, spotykałam się z książkami podróżniczymi, które raczej nie były bogate w zdjęcia, a niekiedy wydawnictwa serwowały czytelnikom czarno-białe kadry… Jestem zdania, że wszelkie publikacje związane z przyrodą, podróżami etc. koniecznie powinny być opatrzone barwnymi ujęciami. 

Alaska to miejsce wyjątkowe. Miejsce, w którym człowiek może zżyć się z prawdziwą naturą. Miejsce, w którym człowiek może zakochać się w każdej roślinie i w każdej kropli wody. Miejsce, w którym sielanka miesza się z dziką i zwodniczą florą i fauną. Autor o tym wszystkim pisze w bardzo przystępny sposób, dzięki czemu z przyjemnością śledziłam tekst, który pobudzał moją wyobraźnię i wzmagał chęć zobaczenia tego przepięknego kawałka świata osobiście. Tę książkę czyta się w taki sposób, że na dłuższą chwilę zapomina się o rzeczywistości. Lekki styl, barwne, wciągające, szczegółowe opowieści i przede wszystkim wyczuwalna pasja, z jaką podchodzi do tematu autor sprawiają, że zaraz po przeczytaniu miałam ochotę wrócić do początku tej przygody i przeżyć ją jeszcze raz. Gorąco polecam!

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.


wtorek, 8 stycznia 2019

ŚWIĄTECZNE CZYTANIE: K.A. Linde "Zawsze przy tobie".

Sutton nigdy nie przypuszczała, że spotka ją tak wielka tragedia, jaką była śmierć jej męża. Młoda kobieta w tak wczesnym wieku została wdową, a co za tym idzie samotną matką. Trudne chwile przygasiły w jej wnętrzu nadzieję na to, że jeszcze będzie mogła być szczęśliwa i odnajdzie miłość. Po roku od tragedii Sutton postanawia wrócić do normalnego życia. Na jej drodze pojawia się David Calloway - szansa na coś pięknego, zwłaszcza, że mężczyzna jest wobec niej bardzo troskliwy, delkitany i cierpliwy. Droga do uczucia nie będzie łatwa, bowiem wokół Sutton zaczynają pojawiać się i mnożyć sekrety, burzące świat młodej wdowy… Czy nadszedł czas na zmiany?


"Zawsze przy tobie" to bardzo dobry romans, choć nie wbija w fotel. To lektura idealna na długie, zimne wieczory. Niektóre fragmenty wydają się być dość przewidywalne, ale taki urok tej przyjemnej w odbiorze powieści. K.A. Linde zafundowała swoim czytelnikom wzruszającą i pełną emocji historię, w której melancholia przeplata się z humorem i pikantnością.

Bohaterowie przypadli mi do gustu, choć nie wiem, czy rollercoaster uczuciowy, jakiemu winna była w ogromnej mierze Sutton, byłabym gotowa rozkręcić w swoim własnym życiu. Nie zapominam o tragedii, jaka ją spotkała, strata kogoś bliskiego to niewyobrażalny ból, cierpienie, jednak jej nadmierne wątpliwości, kłótnie, zbyt duża ostrożność momentami mnie raziły. Czasem trzeba dojrzeć i zamknąć za sobą pewne drzwi - na szczęście autorka o tym nie zapomniała.

"Zawsze przy tobie" jest piątą częścią cyklu Mrs. Wright, ale znajomość poprzednich tomów nie jest niezbędna do sięgnięcia po tę powieść. Nie czytałam wcześniejszych i bez problemu odnalazłam się w tej części. Autorka posługuje się przystępnym w odbiorze językiem, książkę czyta się przyjemnie :). Śmiało mogę polecić ją fanom lekkich, niezobowiązujących powieści. Zdecydowanie przypadła mi do gustu :).

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Burda Książki.

wtorek, 1 stycznia 2019

Niesamowite opowieści: "Król Artur i rycerze Okrągłego Stołu" Roger Lancelyn Green.

Mając w domu faceta uwielbiającego legendarny świat rycerzy, kwestią czasu jest bliższe poznanie filmów, seriali i książek o tej tematyce. Muszę przyznać, że kilka produkcji kinowych mam przez to za sobą, a niektóre zajęły szczególne miejsce w moim serduchu. Jedną z tych docenionych przeze mnie była ekranizacja legendy o królu Arturze. Kiedy na horyzoncie pojawiła się możliwość zapoznania się z wersją papierową, nie mogłam sobie odmówić tej przyjemności. Tak, to zdecydowanie była przyjemność.



Legenda o królu Arturze to chyba jedno z najbardziej znanych i kojarzonych podań europejskich. Kto z Was nie zna historii o Okrągłym Stole? Chyba nie ma osoby, która nie słyszałaby też o mieczu Excaliburze i świętym Graalu. Te podania pełne są magii, towarzyszącej walce dobra i zła. Bohaterowie wykazują się honorem, szlachetnymi czynami, okazują bezinteresowną miłość braterską, ale i zdarzają się tacy, którzy wyrządzają w swym życiu podłości, są niegodziwi, kierują się nienawiścią, a zdrada nie jest im obca.

Legendy arturiańskie cieszą się sławą już od czasów średniowiecza, dokładnie w tej epoce zostały osadzone rozgrywające się na kartach książki wydarzenia. Niektóre z nich mogą wydawać się nieco przewidywalne, być może dlatego, że sporo z tych schematów znam już z kina i literatury, nie zmienia to jednak faktu, że z zainteresowaniem śledziłam te pasjonujące losy rycerzy. Z ich przygód można wynieść wiele mądrości, "Król Artur i rycerze Okrągłego Stołu" to zdecydowanie pouczająca i wartościowa lektura.

Standardowo ostatnim akapitem chciałabym pochwalić przepiękne wydanie książki :). Twarda oprawa z okładką przykuwającą wzrok, idealnie komponującą się z tematyką, od razu wplotła się w mój gust.

Polecam także "Mity skandynawskie" tego autora, które miałam już okazję zrecenzować.

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydaniwtwu Zysk i S-ka.