czwartek, 18 czerwca 2015

Królewska Warszawa.

Witam Was serdecznie :). Chociaż mamy już połowę czerwca, to moja pamięć nadal sięga do wydarzeń z początku poprzedniego miesiąca. Dla jednych majówka była okresem ostatnich przygotowań do matury, dla innych okazją do spotkań przy grillu, a jeszcze dla innych długo oczekiwanym wolnym, które można spędzić aktywnie podczas jakiegoś wyjazdu. Tak się składa, że my z Adasiem należymy do tej ostatniej grupy, albowiem zdecydowaliśmy się na spontaniczny wyjazd do stolicy naszego kraju.


W Warszawie spędziliśmy kilka intensywnych dni, podczas których zobaczyliśmy naprawdę wiele ciekawych obiektów. Mieliśmy to szczęście, iż rodzina Adama mieszka właśnie w stolicy, dzięki czemu czas w niej spędzony spożytkowaliśmy w stu procentach. Jak się domyślacie nie sposób jest opisać całego wyjazdu w jednym wpisie, dlatego chciałabym rozpocząć moją warszawską historię od miejsca, które od zawsze chciałam zobaczyć... Łazienki Królewskie!


Pogoda rozpieszczała nas pierwszego dnia wycieczki, co w moim odczuciu tylko dodało uroku wizycie w tym przepięknym miejscu. W momencie przekroczenia wejścia do zespołu pałacowo-ogrodowego, który de facto został założony w XVIII wieku przez Stanisława Augusta Poniatowskiego, poczułam się jakbym przekroczyła wrota do raju. W mojej głowie pojawiło się wiele myśli, zachwytów, a wśród nich również przypuszczenie, które na pewno ma rację bytu - "jak tu latem musi być pięknie".


Spacer rozpoczęliśmy od głównego wejścia, znajdującego się w bliskim sąsiedztwie Belwederu. Wówczas naszym oczom ukazała się duża sadzawka z pomnikiem Fryderyka Chopina. W okresie letnim organizuje się w tym miejscu niedzielne recitale chopinowskie.

 
Kontynuując naszą malutką podróż po tej niezwykłej części Warszawy, udaliśmy się aleją biegnącą po zboczu, aby dotrzeć do kolejnych ciekawych zakątków parku.


Po lewej stronie ujrzeliśmy urokliwą, niedużą fontannę. Miejsce idealne na krótki odpoczynek wśród kwitnącej przyrody. Jedną ze swego rodzaju atrakcji była... kaczka mandarynka!


Ptaszek, którego widzicie na powyższym zdjęciu, to właśnie wspomniana przeze mnie kaczuszka (chodzi o tę po lewej). Cóż, znalazła się ona w centrum uwagi niejednego turysty, albowiem liczne grupki zatrzymywały się przy niej, chcąc a to zrobić pamiątkowe zdjęcie, a to po prostu nakarmić ją pokruszonym chlebem.


Odwróciwszy się plecami do fontanny, naszym oczom ukazał się Biały Domek - pierwszy pawilon ogrodowy wzniesiony dla króla Stanisława Augusta w latach 1774-1777. W październiku wstęp do tego budynku jest bezpłatny, aczkolwiek nie wiem z jakiej to okazji nic nie płaciliśmy wchodząc do środka. Pozostaje się tylko cieszyć, że nie ubyło nam gotówki z portfeli :D.


Niezwykle istotny fakt stanowi to, iż Biały Domek zachował oryginalną dekorację wnętrz, która w jakiś sposób mnie zaintrygowała.


Co więcej, moją ciekawość wzbudził GABINET OŚMIOKĄTNY. Niestety nie mogłam znaleźć takiej pozycji, aby w pełni uchwycić czar tego pomieszczenia.


Podobno jest to jedyny przykład tego rodzaju gabinetu z końca XVIII wieku w kraju. Wśród jeszcze takich ciekawostek warto wspomnieć, iż w Białym Domku pomieszkiwał przez cztery lata w okresie letnim król Francji - Ludwik XVIII.

Po opuszczeniu pawilonu udaliśmy się w kierunku Ogrodu Chińskiego, stanowiącego część Łazienek Królewskich. Szczerze Wam powiem, że byłam nieco zdziwiona! Nie słyszałam o tej atrakcji, ale potem wszystko się wyjaśniło - powstała ona bowiem w 2014 roku, czyli praktycznie chwilkę temu.


Ogród został wykonany w stylu chinoiserie. Na jego terenie znajdziemy prostokątny Pawilon Chiński, który możecie zobaczyć na powyższym zdjęciu...


... a także ażurową Altanę Chińską w kształcie rotundy oraz kamienny mostek. Swoją drogą przejście po nim nie należało do szczególnie przyjemnych, gdyż zwyczajnie ślizgały nam się stopy :D. Nie wiem, może wina leży w podeszwach naszych butów, albo też w piasku rozsypanym na mostku. Na szczęście nikomu się nic nie stało, a w ostatecznym rozrachunku Ogród Chiński wypadł bardzo dobrze, bowiem zachwyt wywołany pięknem tego miejsca nie opuszczał mnie przez dłuższy czas, a pokazując potem rodzicom i babci zdjęcia wciąż fascynowałam się tym specyficznym stylem.

Opuściwszy chińską część Łazienek Królewskich udaliśmy się spokojnym krokiem w dalszą podróż, wciąż relaksując się wśród otaczającej nas zieleni. W efekcie dotarliśmy do Pałacu na Wyspie, zwanym też Pałacem na Wodzie.


Zdjęcie przedstawia jego południową elewację, ale jeśli chcecie zobaczyć drugą stronę, to nic prostszego! Wystarczy, że powrócicie na początek wpisu - tam znajdziecie pocztówkę, która prezentuje północną część budynku.


Zespół pałacowy ulokowany jest na sztucznej wyspie otoczonej przez staw. Z lądem łączą go dwa mosty zwieńczone kolumnami. Na powyższym zdjęciu macie okazję ujrzeć jeden z nich. Przy jeziorze znajduje się również Amfiteatr, który powstał w 1795 roku. Z racji trwających prac budowlanych nie można było wejść na jego teren, ale udało mi się uchwycić na zdjęciu chociaż fragment tej części parku.


Jak większość budynków w Łazienkach Królewskich, amfiteatr nie został zniszczony podczas II wojny światowej. W okresie letnim w teatrze odbywają się różne koncerty, a także przedstawienia teatralne.

Z czystym sumieniem mogę zadeklarować, iż wizyta w Łazienkach Królewskich głęboko zapadła mi w pamięci. Bardzo podobał mi się spacer wśród tylu pięknych obiektów, gdzie tak naprawdę każda atrakcja budziła w moim sercu pozytywne emocje. Mnóstwo otaczającej na każdym kroku zieleni napełniała wnętrze ogromną energią. Myślę, że gdybym mieszkała w Warszawie, na pewno często przychodziłabym w to miejsce, aby spędzić w nim choć fragment swojego wolnego czasu. Mam nadzieję, że uda mi się odwiedzić ten park w któreś z wakacji, kiedy to letnia kolorystyka zachwyci mnie jeszcze bardziej! Już wyobrażam sobie rosnące w każdym zakątku barwne kwiaty...

A Wy? Byliście kiedyś w Łazienkach Królewskich? Jeśli tak, to koniecznie chcę poznać Wasze wrażenia! Tymczasem wracam do obowiązków, co już nie niesie tak przyjemnych doznań, jak wspomnienia z majówki... Pozdrawiam wszystkich :)!

10 komentarze:

  1. Byłam w Warszawie wiele razy, ale chyba nigdy latem. I nigdy w Łazienkach. Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się, że jest tam tak pięknie! Myślałam, że to tylko pałac i nic więcej. A ten Ogród Chiński wygląda pięknie, same alejki też... Ale mieliście szczęście, że spotkaliście tę kaczuszkę. Chyba że ona zawsze tam jest. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwszy raz widziałam taką kaczuszkę :D. Druga pluskała się w tej chińskiej części, przy altance. Co do piękna Łazienek - zachwyciły mnie, kiedy oglądałam... tak, MAGDĘ M. :D. W maju przekonałam się, że warto było je zobaczyć na żywo :).

      Usuń
  2. Łazienki są piękne. No, przynajmniej tak prezentują się na zdjęciach, bo nigdy jeszcze tam nie byłam. Zresztą w samej Warszawie byłam tylko raz i, bynajmniej, nie w celach zwiedzania. Mam nadzieję kiedyś to nadrobić, bo Łazienki Królewskie to zdecydowanie moje klimaty. :) Swoją drogą - myślałam kiedyś, że Łazienki to publiczna, bardzo droga i ozdobna toaleta położona w jakimś parku w centrum Warszawy. Tak, tak, dziecięca wyobraźnia. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na zdjęciach prezentują się dobrze, a na żywo - bajecznie :). Musisz koniecznie nadrobić. Hehe faktycznie, dziecięca wyobraźnia potrafi robić swoje :D.

      Usuń
  3. Warszawę znam dość dobrze, ale w Łazienkach byłem tylko przelotnie. Ciekawy opis i ładne zdjęcia:)

    OdpowiedzUsuń
  4. śliczne kartki i zdjęcia :) ja z moim Facetem wybieramy się w wakacje do Warszawy, już wiem skąd wezmę inspiracje do odwiedzenia miejsc :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję za miłe słowa :) chętnie udzieliłabym Ci wskazówek związanych z transportem, ale kompletnie nie pamiętam, jak się poruszaliśmy :P
      ps. niedługo kolejny post o Warszawie, więc może jeszcze coś Ci się spodoba :)!
      udanych wakacji!

      Usuń
  5. Byłam w stolicy kilka razy, ale nigdy nic sensownego nie widziałam. Łazienki są moim celem w Warszawie, jednak o ogrodzie chińskim nie słyszałam, ale już go dopisuję :D Chętnie wybrałabym się pochodzić po Warszawie, niby mam blisko z Łodzi, ale wciąż jakoś mi nie po drodze...

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham Łazienki Królewskie. To moje ulubione miejsce w Warszawie, w którym bywam kilkadziesiąt razy w roku. Tam jest idealne miejsce dla mnie - mogę oddawać się swoim hobby - obserwowaniem ptaków, fotografowaniem, trenowaniem nordic walking a to wszystko w towarzystwie wspaniałego królewskiego ogrodu ;) Na moim blogu jest kilka postów o Łazienkach

    http://piosenkajestdobranawszystko87.blogspot.com/2014/10/moje-miasto-w-nim-najpiekniejszy-moj.html

    http://piosenkajestdobranawszystko87.blogspot.com/search?q=ogr%C3%B3d+chi%C5%84ski
    zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń