środa, 11 listopada 2015

Kartka z pamiętnika #2.

Uf, nareszcie! W końcu mam weekend, dopiero w następny poniedziałek kolejne zajęcia. Minione dni przyniosły wiele pozytywów, ale były i takie chwile, kiedy miałam ochotę wyjść z siebie, trzasnąć drzwiami i powiedzieć "nie ma mnie do odwołania!". Jakoś przeżyłam, ale nigdy nic nie wiadomo. 


Poniedziałek taki mokry... szary... Jak żyć?!
Na początek muszę się pochwalić - udało mi się napisać pierwszy rozdział mojej pracy magisterskiej. Wysłałam go do promotora, teraz pozostało mi tylko czekać na krytykę i mam nadzieję, że też na jakieś pochwały. Wierzcie, łatwo nie było. Temat bliski mojemu sercu, tak więc mogłoby się wydawać, że pójdzie szybko. Niestety, literatura ograniczała moje pole manewru, a pisanie ośmiu/dziewięciu stron na podrozdział wydawało się momentami niemożliwe. Ostatecznie podołałam temu zadaniu, pytanie tylko, czy z efektem!

Jak wspominałam w poprzednim poście, Adam zabrał mnie na ciuchowy shopping. Muszę się pochwalić, muszę! Dwie sukienki, marynarka i niezwykle miły w dotyku kolorowy sweter. Takie zakupy to cudowna odskocznia od codzienności i jednocześnie wieeeelka radość dla kobiety :). Dla faceta w gruncie rzeczy też, bo w końcu fajnie popatrzeć na odstrojoną dziewczynę. No, może nie licząc oczekiwania w przebieralni, kiedy po raz setny ubieram ten sam ciuch i pytam "Czy na pewno wyglądam dobrze?", "Nic nie odstaje?", "Nie za grubo?", "Ale jest ok?" i tak w kółko. Medal za cierpliwość.


Sukienki i marynarka - CARRY, sweter - RESERVED.
Niestety, koniec ze spędzaniem razem czasu. Przyszedł ten dzień... Adam pojechał na delegację. Nie lubię tego w jego pracy, jak się domyślacie wolę jednak, kiedy podejmuje się zleceń w Trójmieście. Niestety to, co można zrobić tu, na miejscu, często nie spełnia jego oczekiwań i ambicje wywiewają go w różne miejsca. Czasem ma to swoje plusy, o czym może świadczyć niedawno opisywana przeze mnie wakacyjna wycieczka ;). Jednak perspektywa samotnego miesiąca wygląda średnio. Co prawda dzwonimy do siebie, gramy on-line w karty (tak jak w prawdziwe co wieczór w domu), ale to nie to samo. Dobrze, że mam co robić w ciągu dnia! Dwie prezentacje wiszą w powietrzu, do tego dochodzą jeszcze inne bieżące sprawy. Studia pełną parą chciało by się rzec :D.

Pamiętacie bazarek książkowy? Oczywiście jest on nadal aktualny, aczkolwiek z radością przyznam, że jedną z książek udało mi się wymienić na "W śnieżną noc"! Od pewnego czasu koresponduję z Kamilą - w jednym z listów podałam jej adres mojego bloga. Szczęśliwie trafiła na wspomniany post i udało nam się dogadać odnośnie wymiany. Książkę wraz z listem już dostałam, teraz tylko moja kolej, aby udać się na pocztę. 

Już dawno temu chciałam mieć tę książkę!
Wolny, długi weekend to przede wszystkim czas odpoczynku. Wszechobecna szarość i przybijająca plucha potrafią zniechęcić człowieka do wstawania z łóżka. Każdego ranka, zanim zaczęłam się szykować do wyjścia na uczelnię, przechodziłam poważny kryzys! Pytanie "A może dziś podaruję sobie zajęcia?" pojawiało się bardzo często w mojej głowie. Ostatecznie wstawałam, jednak produktywność w ciągu dnia była znikoma. Cały czas marzyłam o łóżku, relaksie, spaniu do oporu. Dziś spodziewam się gości, lecz zanim zabiorę się za sprzątanie, poczytam gazety przy kubku gorącej herbaty :)!

Leniwy poranek z magazynami - marzenie niejednej kobiety ;).
To chyba na tyle odnośnie ostatnich wydarzeń. Czego możecie się spodziewać w najbliższym czasie? Na pewno wpisów kulinarnych! W końcu opowiem też o moim kolejowym hobby i pracy na Targach TRAKO. Wrócimy do pięknej, słonecznej jesieni, a także do zapowiadanych niedawno tematów kosmetycznych. Będzie się działo! Moc buziaków, Karolina.

19 komentarze:

  1. Gazetki przy kawce ulubionego napoju - taki relaks to ja rozumiem.

    OdpowiedzUsuń
  2. W Śnieżną Noc mam aż ochotę przeczytać jeszcze raz a właściwie pierwsze opowiadanie, bo jest zdecydowanie najlepsze :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mów mi więcej :D! Nie mogę się już doczekać, kiedy zajrzę do tej książki *.*

      Usuń
  3. Jak dobrze, że jeszcze nie muszę myśleć o pracy inżynierskiej... :D Chociaż zbliża się wybór katedr i sama nie wiem na którą się zdecydować...
    Wiem co czujesz nie widząc się z nim przez miesiąc, bo ja mam zawsze to samo... ale no cóż.. nic nie poradzimy ;)
    Czekam na wpisy kulinarne! :D Zawsze robisz mi wielką ochotę na coś :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja miałam o tyle dobrze, że przy wyborach specjalności i katedr doskonale wiedziałam, gdzie chcę iść :D! Trzymam za Ciebie i zapisy kciuki.
      U mnie to na szczęście nie do końca miesiąc, bo Adam zjedzie za dwa tygodnie na weekend, ale i tak kichowato samej tak siedzieć :(.
      Hehe, jak masz ochotę, to śmiało, gotuj :D!

      Usuń
  4. Trzymam kciuki za pracę magisterską, mam nadzieje że wszystko pójdzie po twojej myśli :) U mnie w tym miesiącu nie było ciuchowego shoppingu, kompletnie nie miałam na to czasu, ale wkrótce rozpoczynam poszukiwania sukienki na studniówkę, więc będę musiała go znaleźć :) Książki Johna Greena bardzo kuszą, te piękne okładki no i jak się domyślam po recenzjach także wspaniała treść :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uuuuu, sukienka na studniówkę to poważna sprawa, życzę owocnych poszukiwań!
      Ja zainteresowałam się dość dawno tą książką, zanim jeszcze wiedziałam o Greenie, ale oczywiście to dodaje jej na wartości :D. Masz rację, okładki są super, wole te, niż filmowe.

      Usuń
  5. Teraz czytam Gwiazd naszych wina! Mi też ostatnio udało się wymienić!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gwiazd naszych wina to jest pozycja, którą baaaardzo chcę przeczytać, muszę tylko ją gdzieś wyhaczyć :D.

      Usuń
  6. Hej, nominowałam Cię do zabawy Liebster blog award.
    Szczegóły na moim blogu, pod tym linkiem:

    http://piosenkajestdobranawszystko87.blogspot.com/2015/11/liebster-blog-award-tag.html#links

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej hej :). O mamo, to już czwarta nominacja!!! Ja nie wiem, kiedy przygotuję te wszystkie posty hah :D. Dziękuję pięknie :*.

      Usuń
    2. U mnie dopiero 1 raz ktoś mnie nominował..i fajnie, bo zawsze chciałam być nominowana do TAGów. Wczoraj nie miałam czasu na dłużej tutaj zostać na Twoim blogu, ale dziś nadrabiam zaległości. Twoje posty "wyrastają jak grzyby po deszczu" - nie daję rady pisać swoich postów i jeszcze przejrzeć i skomnetować wszystkie blogi, które obserwuję :D i jeszcze inne obowiązki, ale staram się regularnie Cię odwiedzać. Gratuluję napisania pierwszego rozdziału pracy. Myślę, że łatwiej jest pisać na temat, który lubisz. Wtedy samo pisanie nie jest takie trudne, chociaż pamiętam jak ja chodziłam do bibliotek po czasopisma i książki do pracy lic i mgr. Panie bibliotekarki znały mnie aż za dobrze :D. Co do książek, to też przymierzam sie do zapoznania z książkami "Johna Greena". Miałam nawet wypożyczoną "Gwiazd naszych wina", ale oddałam bez czytania, bo miałam właśnie taki czas, że nie miałam czasu na czytanie. Ale kiedyś do tego wrócę. Obecnie czytam dwie fajne serie książek - kryminały Camilli Lackberg i książki Trudi Canavan o czarnym magu :) dla mnie idealne na jesienne wieczory. Lubię takie książki "z dreszczykiem" i tam, gdzie jest dużo tajemnic do odkrycia, zagadek. Jakoś właśnie chyba odkrywam po woli moje dwie ulubione gatunki książek. Do tej pory czytałam głównie obyczajowe i podróżnicze, ale jakoś trochę mnie nudziły, mimo czasem ciekawych historii. Lubię takie ksiażki, od których nie mogę sie oderwać.

      Usuń
    3. Grzyby po deszczu - no w końcu nazwisko zobowiązuje haha :D. Nic nie szkodzi, przeczytasz moje posty wtedy, kiedy będziesz mieć czas ;)! Ja sama nadrabiam u wszystkich zaległości od pewnego czasu. Camilla to jedna z autorek, po które mam zamiar w końcu sięgnąć. Póki co zatapiałam się w obyczajówkach, ale mam poczucie, że trzeba zacząć chyba właśnie z jakimś dreszczykiem coś... Mam Kinga, to może za to się zabiorę przy najbliższej okazji ;).

      Usuń
  7. Najbardziej z tego wpisu podoba mi się szara, rozszerzana od biustu sukienka ;D i pierwsze zdjęcie z pociągu. Lubię, takie klimatyczne zdjęcia.
    O tej książce nigdy nie słyszałam, może dlatego, że nie lubię czytać opowiadań. Nawet mojej ulubionej Agathy Christie takowych nie byłam w stanie przeczytać. Wolę jedną powieść, niż krótkie historie.
    Już niedługo magisterka będzie wspomnieniem :) Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta szara to w ogóle była pierwsza w kolejce do kupna haha :D. Jeśli chodzi o opowiadania, to w sumie zaczynam swoją przygodę. Nie pamiętam, czy wcześniej jakieś czytałam, no chyba, że w szkole. Póki co odłożyłam "W śnieżną noc", bo dostałam najnowszą książkę Kinga "Bazar złych snów", a tę klimatyczne świąteczne opowiadania zostawiam na okres bliższy Bożemu Narodzeniu. Ech, będzie wspomnieniem, tak samo jak licencjat... :). Nie dziękuję!

      Usuń
  8. bardzo lubię te posty, w których opisujesz swoją codzienność. kiedyś bardzo broniłam się i przed pisaniem tego typu wpisów, i przed ich czytaniem, sądziłam, że to strata czasu. ale jak ktoś ciekawie pisze i ma coś do powiedzenia, to miło jest dowiedzieć się, co u niego słychać.
    ta książka robi furorę w mojej szkole, co rusz widzę kogoś, kto ma ją przy sobie! również chciałabym ją przeczytać. :)
    mm, widzę, że zakupy udane, co więcej kupiłaś bardzo klasyczne i praktyczne rzeczy, to mi się podoba. jestem świeżo po lekturze "Slow Fashion, Modowa rewolucja", której głównym przesłaniem jest "Kupuj mniej, wyglądaj lepiej", więc obecnie moje podejście do zakupów to mniej więcej: "nie, nic nie potrzebuję".
    przykro mi, że musisz spędzać ten miesiąc bez Adama. ale na pewno świetne spędzicie razem czas, jak wróci!
    gratuluję napisania pierwszego rozdziału magisterki, nie poddawaj się tak łatwo! buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są takie tematy, których nie da się jakoś specjalnie zaszufladkować, a bez sensu dla nich tworzyć osobny post... Mimo, że to dopiero drugi raz, to polubiłam pisać Kartkę z pamiętnika. Cieszę się, że Ci się podoba :)!
      Lubię klasyczne i praktyczne, bo potem pasują do wszystkiego. Jednak wciąż mam ochotę na jakąś hm... sukienkę w kolorze miodowym albo brudnego różu :D. Nie dogodzisz. O tej książce modowej słyszałam jakiś czas temu, chyba nawet na DDTVN. Tak ograniczyć się nie umiem, ale to nie jest tak, że się rzucam na wszystko. Wiem, czego mi brakuje w szafie i staram się do znaleźć, czasem oglądam 10000 rzeczy, ale szukam konkretnej, tak więc nie kupuję stosu podobnych.
      Ten miesiąc jednak nie jet do końca miesiącem, bo ostatnio udało nam się zobaczyć w weekend! Co prawda nie na cały, jednak zawsze coś :)! Nie dziękuję, żeby nie zapeszać odnośnie pisania kolejnych rozdziałów :D. Buziaki Kochana :*.

      Usuń
  9. Czekam na ten kolejowy wpis, bo zapowiada się bardzo ciekawie :) Szkoda, że musisz spędzać ten czas bez Adama, jednak ta gra online w karty jest i tak dobrym zamiennikiem, bo super że mimo odległości chcecie, aby było tak jak codziennie gdy jesteście razem :) zakupy widać, że udane! Podziwiam zawsze mężczyzn chodzących z nami, kobietami na jakiekolwiek zakupy xd "W śnieżną noc" chcę przeczytać, ale nie wiem kiedy, bo chwilowo czekają w kolejce inne książki :) gratuluję napisania rozdziału! Super, że moglas/musiałaś wysłać go promotorowi, bo nasz nie chciał przez dwa lata oglądać naszych prac i zazyczyl sobie całość dopiero na sam koniec...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczescie jego wyjazd się skrócił i jest juz w domku ♡. Ale tak, granie w karty czy videorozmowy zawsze jakos nadrabiaja nam ten czas rozlaki.
      No nie gadaj! zawsze jestem w szoku kiedy slysze takie historie na temat promotorow. Ja mam kolejny raz to szczescie, ze sprawdzaja mi co rozdzial, ba, moge nawet podrozdzial przyniesc/wyslac. Wiele to daje, bo znajac bledy z.pierwszego, wiem juz jak dalej pisac, aby ich uniknac.

      Usuń