poniedziałek, 30 maja 2016

Yankee Candle: Car Jar Fluffy Towels.

Hej hej! Tydzień rozpoczynamy wpisem dla zmotoryzowanych :). Znam takich kierowców, którzy absolutnie nie są zwolennikami umieszczania w swoich autach jakichkolwiek zapachowych gadżetów. Są też i tacy, którzy nie obejdą się bez oryginalnych, pachnących zawieszek. Jak się domyślacie zaliczam się do tej drugiej grupy. Długo zastanawiałam się nad wyborem zapachu do mojej Śnieżynki. Początkowo planowałam zakup ukochanej babeczki waniliowej (tutaj kilka słów na temat wosku), jednak wybór ten wydawał mi się trochę przesłodzony. Stwierdziłam, że w autku przyda się trochę świeżości. Odpaliłam stronę sklepu Goodies.pl i odnalazłam swój ideał!


Car Jar Fluffy Towels to zapach samochodowy z serii Classic w formie zawieszki. Rześki aromat, bo z takiej linii pochodzi ten wariant, unosi się w autku według opisu producenta do 4 tygodni. Świeżość prania miesza się z delikatnymi, cytrynowymi nutami. Muszę przyznać, że Yankee wraz ze swoimi niecodziennymi zapachami świetnie sprawdza się nie tylko w domowym zaciszu, ale i na trasie. Wsiadanie do autka stało się przyjemniejsze :). Za każdym razem, kiedy tylko otwieram drzwi, ze środka wręcz wypada rześki aromat.


Car Jar wisi u mnie już 2 tygodnie. Zapach najintensywniejszy był oczywiście w ciągu pierwszych 7 dni, teraz nieco osłabł, jednakże nadal jest wyczuwalny. Zawieszkę zaczepiłam przy oknie za kierowcą, ponieważ nie cierpię, kiedy cokolwiek bimba mi przy lusterku :D. Będę chyba musiała pomyśleć o wkładach zapachowych w formie paseczka zamieszczanego na kratce nawiewu.

Czy ktoś z Was używał już Yankee w samochodzie :)? Jak zawsze czekam na opinie! Życzę udanego tygodnia, Karolina.

15 komentarze:

  1. Nie używaliśmy,ale jestem ciekawa zapachu.

    OdpowiedzUsuń
  2. mój tata też lubi mieć jakiś zapach w samochodzie, ale zwykle nie jest om zbyt słodki, tylko jest to zapach lasu albo jakiś cytrynowy. :D nie wyobrażam sobie wąchać babeczki w samochodzie przez jakiś czas - to mogłoby być dość usypiające.
    nigdy nie słyszałam o wkładach zapachowych w formie paseczka :O

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie wiedziałam o takich wkładach, pierwszy raz zobaczyłam je właśnie przy okazji internetowego poznawania produktów od Yankee. Paseczki możesz zobaczyć tutaj - http://www.goodies.pl/car-vent-sticks/1620-fluffy-towels.html :). Babeczka usypiająca - o tym nie pomyślałam, ale zrezygnowałam z niej z racji tego, że mogłaby mnie ta słodycz mdlić :D. Mam chorbę lokomocyjną, co prawda tylko gdy jestem pasażerem, ale mimo wszystko mogłoby być różnie.

      Usuń
  3. W formie wosku bardzo mi sie podoba, wiec zawieszka jest pewnie rownie swietna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wosk mi się bardzo podoba, dlatego kiedy zobaczyłam, że jest taka zawieszka, stwierdziłam że nadaje się idealnie :).

      Usuń
  4. Z wosku jestem zadowolona, nawet nie wiedziałam że są zawieszki do auta, muszę się rozejrzeć :) Oczywiście obserwuję :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem ciekawa tego zapachu, chociaż podejrzewam, że mój chłopak sprzeciwi się jego obecności w swoim samochodzie.
    Pozdrawiam serdecznie- strefawyobrazni.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój niestety też jest przeciwny tego typu gadżetom :P. A szkoda, bo chciałam mu kupić jakąś fajną zawieszkę :D! Niech żałuje!
      Pozdrawiam :).

      Usuń
  6. Nie cierpię żadnych "odświeżaczy powietrza" w samochodzie! Nie jestem w stanie ujechać takim samochodem nawet kilometr. Od razu odzywa się u mnie choroba lokomocyjna i niczego dobrego na dalszą jazdę to nie wróży ;)
    Kiedyś mój facet miał powieszoną zapachową maskotkę w aucie... raany, jeszcze tydzień po tym jak ją wyrzuciłam :p śmierdziało w samochodzie.
    Pamiętam jak kiedyś z koleżanką korzystałyśmy z taxówki stojącej na postoju. Nie wsiadłyśmy do pierwszej, tylko do tej, w której nie było powieszonej śmierdzącej choinki ;) Facet nie chciał nas zabrać, bo uparcie trzymał się zasady, że powinniśmy skorzystać z pierwszej stojącej w kolejce taksówki, a ja się uparłam, że ze śmierdzącymi choinkami nie jeżdżę...było trochę śmiechu z tej sytuacji, ale finalnie pojechałyśmy bez "śmierdzącego drzewka" ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz co? Kiedyś, będąc jeszcze pasażerem, zapachy w aucie wzmagały objawy choroby lokomocyjnej. Ba, nawet nie mogłam przez rondo przejechać! Ale kiedy siedzę po stronie kierowcy, automatycznie choroby jakby nie było :D. Hah, niezła historia z tą taksówką :D! Chociaż muszę przyznać, że takie typowe choinki mają (niektóre) nieciekawe zapachy :/.

      Usuń
  7. Ja również jako 'posiadaczka choroby lokomocyjnej' :/ nie za bardzo lubię zapachy w samochodzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak już pisałam Sylwii, kiedy jestem kierowcą, zapachy w ogóle mi nie przeszkadzają, za to na siedzeniu pasażera zaczyna mnie mdlić od nich :P. Ech, choroba lokomocyjna potrafi dać się we znaki.

      Usuń
  8. o prosze musze wypróbować
    dyed-blonde.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Haha, tez nie lubie, jak mi cos bimba przed szyba! Dobry patent - tez zawiesze gdzies z boku :) koniecznie zamowie jakies, najlepiej hurtowo kilka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie bardzo żałuję, że nie ma trójpaku, bo jednak za 3 zapłacić 28 a za jeden 13 (x3=39) robi różnicę :D.

      Usuń