poniedziałek, 19 listopada 2018

Ranczo Staffordów: "Dom na farmie" Ruth Logan Herne.

Ruth Logan Herne powraca z kolejną częścią cyklu "Ranczo Staffordów". Po bardzo przyjemnej w odbiorze lekturze "Z powrotem w siodle" przyszła pora na najnowszą powieść autorki, "Dom na farmie". Czy drugi tom okazał się godny uwagi? Zapraszam do lektury recenzji :).


Nick Stafford nie miał łatwo. Kiedy jego bracia wyjechali z rodzinnego domu, aby realizować swoje pasje, on pozostał na ranczu i ciężko tam pracował. Co więcej, po tym, jak rzuciła go żona, samotnie wychowywał córki, a łatwym zadaniem to nie jest. Nick doskonale pamiętał, jak rozpad małżeństwa jego rodziców odbijał się na nim. Ojciec nie potrafił sobie poradzić z wychowaniem syna, a Nick nie chce zafundować swoim dzieciom takich samych wspomnień. Nie jest to łatwe, zważywszy, że musi zmierzyć się z problemami emocjonalnymi i szkolnymi córek.

Elsa Andreas rozsypała się po tym, jak spotkała ją wielka tragedia. Doktor porzuciła swój zawód i zrezygnowała z praktyki terapeutki rodzinnej. Ukojenia szukała w domu w lesie. Zaszywając się na obrzeżach Gray's Glen, zbudowała wokół siebie coś na kształt muru ochronnego, bariery niosącej bezpieczeństwo i zapomnienie... Kiedy jej siostra, dyrektorka szkoły, do której uczęszczają córki Nicka, upatruje dla nich wsparcia ze strony Elsy, przyszłość zaczyna się kształtować w lepszych barwach. Kobieta wierzy, że Elsa nie tylko poda dziewczynkom pomocną dłoń, ale i sama wyjdzie do innych ze swojej strefy komfortu, w której się zabunkrowała. 

Czy porzucony mężczyzna i kobieta pozbawiona nadziei będą umieli współpracować dla dobra dwójki wspaniałych dzieci? 

"Dom na farmie" to życiowa powieść obyczajowa, porywająca od pierwszych stron. Autorka nie szczędziła emocji. Na stronach powieści odnajdziemy właściwie wszystko to, co spotyka nas w życiu codziennym - są ludzkie dramaty, problemy, z którymi muszą radzić sobie bohaterowie, ale i nadzieje na lepsze jutro. Nie brakuje także wątku związanego z cieplejszymi uczuciami, mam tu na myśli oczywiście miłość, na którą autorka spojrzała z różnych perspektyw. Skupiła się nie tylko na tej łączącej kobietę i mężczyznę, ale również przybliżyła bezwarunkowe uczucie na linii rodzice-dzieci. Miłość w życiu człowieka ma wielką wagę, ale bez odpowiedniego podejścia i dbania o nią, nie zdziała cudów. Trzeba ją pielęgnować i nosić w sercu kojącą wiarę.

Książki publikowane przez Wydawnictwo Dreams zawsze będą mi się kojarzyć z powieściami przyjemnymi w odbiorze, z nienaciąganymi, naturalnymi historiami. Tak też było i w tym przypadku. Autorka w sposób przemyślany wykreowała charaktery postaci i pokierowała akcją, bez zbędnego "owijania w bawełnę". Nic nie działo się na siłę, relacje między bohaterami były dla mnie naturalne, rozwijały się w swoim tempie.

"Dom na farmie" to lekka, ale życiowa, niesztampowa obyczajówka, w sam raz na leniwy weekend. Ta książka zmusi Was do refleksji, chwilami wyciśnie z oczu łzę, a innym razem pokrzepi serce.

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Dreams.


3 komentarze:

  1. Fajnie, że wzrusza i wywołuje emocje. To lubię.

    OdpowiedzUsuń
  2. W sumie ta książka wydaje się mieć coś w sobie, chociaż z drugiej już nie raz przejechałam się na obyczajówkach. Być może po nią sięgnę jak gdzieś na nią trafię, ale na razie staram się skupiać na tym co już mam u siebie na półce, bo za dużo nieprzeczytanych książek uzbierało mi się w domu;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, moja półka nieprzeczytanych książek rośnie i rośnie... :D. Gratuluję takiego podejścia, nie jest to łatwe, zwłaszcza że wszędzie czają się interesujące lektury :).

      Usuń