czwartek, 11 lipca 2019

WILLA POD KASZTANEM: Krystyna Mirek "Na strunach światła".

Wiosna to przepiękna pora roku. Natura często w spektakularny sposób budzi się do życia. Szczególnie pięknie prezentuje się w Willi pod Kasztanem. Majowy ogród mieni się kolorami, rozkwita, a razem z nim uczucia - miłość i związki. Teoretycznie wszystko układa się dobrze, jednak pewne zdarzenia z przeszłości psują ten porządek. Stare krzywdy, tajemnice, których nigdy nie wyjaśniono i chowane urazy zdecydowanie nie są składnikiem przepisu na szczęście. Kiedy do gry wchodzi matka Antka, zwana Królową Śniegu, robi się gorąco. Kobieta nie ma żadnych oporów, aby walczyć o swoje racje i prawa do domu. To nie koniec komplikacji, bowiem w międzyczasie rozwija się zakazana miłość, a jedna z naprawdę dobrych przyjaźni nie chce zaliczyć kroku wyżej - związku. 

Czy w przytulnej kuchni babci Kaliny, nierzadko pachnącej wyśmienitym ciastem, można jeszcze uporządkować uczucia i zaprowadzić ład w sercach bliskich jej osób? 


Trzeci tom "Willi pod Kasztanem" to pełna ciepła przyjemna historia, w której poznajemy losy bohaterów znanych nam z wcześniejszych części. Nie oznacza to jednak, że bez znajomości poprzednich nie warto sięgnąć po "Na strunach światła". Z powodzeniem można traktować tę powieść jako odrębną historię.

Willa pod Kasztanem to miejsce magiczne, sielankowe, takie, które kojarzy się z bezpiecznym i ciepłym azylem. Piękne otoczenie, ogród pełen kwiatów, a w centrum dom, z przekochaną babcią pichcącą pachnące ciasta w kuchni i zawsze przyjaźnie nastawioną do domowników i gości. Niegdyś wydarzyły się pewne krzywdy, które zaburzyły ten porządek. Babcia Kalina skorzystała na szczęście z drugiej szansy i dzięki temu Willa pod Kasztanem stała się tak przyjemnym miejscem. Pod jej dachem zamieszkał wnuk Antek i wnuczka Bianka. Wspaniała atmosfera zdaje się zagościć na stałe, Bianka wychodzi za mąż za sąsiada i decyduje się ułożyć życie właśnie w willi. Niestety, porządek burzy Królowa Śniegu, wciąż pamiętająca o swoich krzywdach. Zranione niegdyś uczucia nie pozwalają jej zaznać spokoju. Rozpoczyna się emocjonalny rollercoaster. 

Nie powiem, przyjemne, lekkie historie to coś, co pozwala mi zatopić się w idealnym, sielankowym, szczęśliwym świecie. Nieco przesłodzonym, ale jakże przyjemnym. I chociaż brzmi to wspaniale, to trwać w nieskończoność nie może. Pani Krystyna Mirek doskonale o tym wie, dlatego zaserwowała swoim czytelnikom garść rozterek uczuciowych, obok których nie da się przejść obojętnie. Pewne wątki zmuszają do przemyśleń, nawet głębszych, ale przy okazji też pokrzepiają serducho. Powieść obyczajowa, lekka, w tak przystępnym stylu można chyba uznać znak rozpoznawczy autorki. Realizm, bo o nim koniecznie muszę wspomnieć, stanowi niewątpliwy plus jej historii. Bohaterowie nie są przerysowani, dotykają ich problemy, jak każdego "zwykłego człowieka". Problemy, które nie są wyszukane, naciągane, to po prostu samo życie, dlatego też pewnie tak dobrze odbiera się tę historię.

Pani Krystyna kupiła mnie swoją twórczością już jakiś czas temu i zawsze chętnie sięgam po książki wychodzące spod jej pióra. I tym razem się nie zawiodłam. 

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Edipresse Książki. 

1 komentarze:

  1. Ja też do tej pory nie zawiodłam się na prozie autorki. Tej książki jeszcze nie czytałam.

    OdpowiedzUsuń