środa, 14 marca 2018

WILLA POD KASZTANEM: "Światło o poranku" Krystyny Mirek.

"Willa pod Kasztanem" to cykl powieści obyczajowych, który zapoczątkowała ciepła, grudniowa historia "Światło w Cichą Noc", autorstwa znanej i lubianej przez czytelników Krystyny Mirek. W związku ze zbliżającą się wiosną na rynku wydawniczym ukazała się kolejna część serii - "Światło o poranku". Czy drugi tom "Willi pod Kasztanem" podbije serca książkoholików :)?

 

Nadszedł styczeń, po Świętach Bożego Narodzenia pozostały tylko wspomnienia. Czas powrócić do rzeczywistości, do pracy. Magda nie ma łatwego zadania. Musi stawić czoła spotkaniu z byłym, zdradzieckim narzeczonym, który ją zostawił oraz jego przyszłą żoną, czyli jej szefową. Brzmi fatalnie, a co więcej, kobieta ta nie należy do przyjaznych osób, to oschła i wyzywająca postać, która zrobi wszystko, aby osiągać swoje cele... Antek poszukuje dla siebie jakiegoś nowego zajęcia - nadal rozgląda się za pracą w Krakowie, gdzie chciałby się osiedlić, zostać już na stałe. Bianka, mimo, iż w domu babci Kaliny czuje się dobrze, decyduje się na powrót do dawnego życia w stolicy. Jak będzie wyglądać jej życie w Warszawie? W końcu długo nie było jej zarówno w pracy, jak i na uczelni. No i najważniejsze - jak będą wyglądać jej stosunki z matką oraz z braćmi, Bartkiem i Michałem?

Jak ułożą się losy bohaterów? Co przyniesie im początek roku i nadchodząca wiosna? Czy odnajdą szczęście?

"Światło o poranku" to bardzo przyjemna w odbiorze lektura obyczajowa. Wydarzenia, jakie rozgrywają się na kartach książki, mają realistyczną otoczkę. Nic nie zostało napisane na siłę, jest dokładnie tak, jak w życiu - wszystko może się wydarzyć, zarówno w powieści, jak i za drzwiami naszego domu. Bohaterowie nie są sztucznie wykreowani, zachowują się naturalnie. Mają swoje wady i zalety. Jedynym minusem może być ich ilość. Czasami miałam wrażenie, że autorka mogła jednak ograniczyć liczbę wątków, czytałoby się wówczas o wiele wygodniej. Bardzo podobało mi się za to zawarcie niedługich, ale barwnych, interesujących opisów. Zdaję sobie sprawę, że wielu czytelników nie cierpi zagłębiać się w rozległych charakterystykach miejsc, wydarzeń, magii chwili. Sporo osób lubi konkrety, zwarte treści. W "Świele o poranku" autorka przekazuje w plastyczny sposób wszelkie opisy, nie przytłacza czytelnika długimi elaboratami. Na plus zasługuje też lekki styl, który mnie oczarował.

"Światło o poranku" to życiowa powieść. Mamy tutaj przyjemne wątki - o miłości, o drodze do niej, o pozytywnych przemianach, a także wątki niosące nutkę niepokoju - treści związane z niedomówieniami, z narzucaniem bliskim swojej woli, dyrygowaniem nimi... Według mnie drugi tom serii "Willa pod Kasztanem" to bardzo udana powieść obyczajowa. Skłania do przemyśleń, są wątki, które przeżywa się całym sobą, są też takie, które zaskakują, może nie w jakiś spektakulatny sposób, ale to akurat jest w porządku, bo do tej ciepłej i klimatycznej historii nie pasowałyby żadne usilne dodatki i udziwnienia. Polecam!

Za egzemplarz powieści "Światło o poranku"
serdecznie dziękuję Edipresse Książki.

sobota, 10 marca 2018

BRACIA SLATER: "Keela" L.A. Casey.

Hej Kochani! Wybaczcie moją chwilową nieobecność, tak się składa, że szalejące choróbska i mnie dopadły. Na szczęście wracam już do żywych i spieszę z kolejną recenzją :). "Bracia Slater" wciąż na tapecie! Ostatnio mieliście okazję zapoznać się z recenzją jednej z części tej pikantnej serii - mam tu na myśli tom zatytułowany "Alec". Tym razem chciałabym przejść do jego uzupełnienia, mianowicie do książki "Keela".


"Keela troszczy się o to, co kocha"

Keelę czeka przeprowadzka wraz z narzeczonym do większego domu. To jeden z najważniejszych dni w jej życiu. Niestety, kiedy jest się z kimś takim, jak Slater, nie można oczekiwać, że wszystko pójdzie pomyślnie, jak z płatka. Trzeba być przygotowanym na niespodziewane szaleństwo, a Alec właśni taki jest - spontaniczny. Robi co chce, działa pochopnie, nie pytając Keeli o zdanie. Nie myśli o następstwach swoich działań, konsekwencje w ogóle go nie obchodzą, przez co wybiera dość nieodpowiednią chwilę na niespodzianki. Niefortunny splot wydarzeń ściąga piekło. Nie brakuje kłótni, namiętności i innych aspektów związanych ze zobowiązującym do tego nazwiskiem SLATER. Co na to wszystko Keela?

"Keela" to całkiem udane dopełnienie poprzedniej części. Autorka zachowała książkę właściwie w tym samym stylu, co tom "Alec". Powieść (a właściwie powiastka, bo nie ma nawet 200 stron) nadal rozbawia, L.A. Casey nie zrezygnowała z akcentów humorystycznych, śmiesznych sytuacji czy pikanterii. Jeśli chodzi o wady, to miałam wrażenie, że chwilami do książki wkrada się chaos. Podobało mi się za to nakreślenie wątku, w którym facet jest tak bardzo zakochany w swojej kobiecie, że zapomina o jej potrzebach. Alec chciał dla Keeli wszystkiego, co najlepsze, jednak nie do końca mu się to udawało, bowiem dziewczyna nie za bardzo miała jak dojść do głosu w pewnych kwestiach, bo on wiedział lepiej. Keela nie nadążała za narzeczonym, tempo rozwoju ich związku było zbyt szybkie, przez co dziewczyna dusiła w sobie wiele emocji. Na szczęście, kiedy w końcu udaje jej się porozmawiać z partnerem, okazuje się, że Alec pozytywnie odbiera całą sytuację, rozumie jej wątpliwości.

Kto czytał książkę "Alec", obowiązkowo musi sięgnąć po "Keelę". Obie części Slaterów wplotły się w moje gusta, mam nadzieję, że kolejny tom będzie równie udany!

Za egzemplarz książki "Keela"
serdecznie dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu.

poniedziałek, 5 marca 2018

Na dużym i małym ekranie #1.

Dwa miesiące nowego roku za nami, czas więc na małe podsumowanie kulturalne. Zgodnie z noworocznym planem chciałabym rozpocząć cykl "Na dużym i małym ekranie", w którym zamierzam poruszać temat filmów i seriali, jakie udało nam się obejrzeć w ciągu ostatnich tygodni. Przyznam, że początek roku nie obfitował jakoś specjalnie tego typu produkcje. Oglądaliśmy głównie programy na Discovery, TVN Turbo itp. W całym tym telewizyjnym szale udało nam się wygospodarować trochę czasu na filmy i seriale :). Zestawienie przedstawiam poniżej!

Kolaż powstał na bazie zdjęć z wyszukiwarki grafiki GOOGLE
1. DIRTY DANCING (1987)

Młoda, szesnastoletnia dziewczyna wraz z rodziną spędza wakacje w ekskluzywnym ośrodku wypoczynkowym. Frances poznaje tam bardzo przystojnego instruktora tańca. Przypadek sprawia, że zaczynają ze sobą współpracować. Mimo wielu różnic, między tą dwójką zradza się uczucie. Problemy jednak są na horyzoncie...

Wierzcie albo nie, ale dopiero w tym roku obejrzałam w całości ten jakże sławny film. Muszę przyznać, że stare produkcje mają coś klimatycznego w sobie. No i Patrick Swayze... :D. Film dopisuję do mojej listy ulubieńców i na pewno wiele razy będę do niego wracać.

2. BRIGHT (2017)

Światu, w którym żyją zarówno ludzie, jak i orki, wróżki czy elfy, grozi niebezpieczeństwo. Dwóch policjantów - człowiek i ork - zobowiązani są stawić złu czoła. W międzyczasie będą musieli pokonać różnice, które ich dzielą - nie tylko wynikające z odmiennego pochodzenia, ale i te osobiste.

Zaraz po obejrzeniu szukałam informacji odnośnie kolejnej części. Całe szczęście takowa ma się pojawić! Bardzo podobało mi się przedstawienie tak naprawdę "normalnej", znanej nam rzeczywistości w postaci zmieszania kilku światów - ludzi, elfów, orków. Tutaj jedna rasa jest w porządku, inną wytyka się palcami, zupełnie jak w życiu. Nie warto oceniać ludzi przez pryzmat klasy społecznej, bowiem ten, kto uznawany jest za wyrzutka, może okazać się być bardzo w porządku.

3. EMOTKI (2017)

W mieście Tekstopolis mieszkają i pracują emotki. Każda z nich ma za zadanie przedstawiać jedną, konkretną emocję - zupełnie jak w teraźniejszych komunikatorach. Niestety, Minek ma problem - on wyraża nie jedną, a wszystkie emocje. Jego "wada" nie wróży Tekstopolis dobrze. Aby ocalić miasto i siebie, Minek łączy się z przyjaciółmi i rusza w drogę pełną przygód.

Lubię bajki, choć teoretycznie już dawno z nich wyrosłam. "Emotki" to całkiem sympatyczna produkcja, jednak nie chwyciła mnie jakoś specjalnie za serce. W filmie pojawia się motyw bycia innym, niż wszyscy - oczywiście nie spotyka się to z aprobatą pozostałych. Zło chce wyeliminować dobro, ale tradycyjnie to drugie wygrywa.

4. BLACK MIRROR 4 (2017)

W każdym odcinku serialu prezentowane są historie osadzone w przyszłości. Każda z nich jest inna, opowiada o tym, co może wydarzyć się w przyszłości, jeśli ludzkość nie zmieni swojego podejścia do niektórych kwestii.

Moim zdaniem to najlepszy sezon serialu! Przyznam, że gdy jakiś czas temu oglądałam pierwszy odcinek pierwszej serii, pomyślałam sobie "CO TO ZA CHORA PRODUKCJA". Ciekawość jednak zwyciężyła i "Black Mirror" poznaliśmy z Adamem w całości. Niektóre odcinki były lepsze, inne gorsze. Każdy dotyczy odrębnej historii, nie trzeba oglądać ich w kolejności. Moim zdaniem można odpuścić sobie odcinek otwierający pierwszą serię, ale jak kto woli.

5. DARK (2017)

W mrocznym, niemieckim miasteczku dzieje się coś dziwnego... Jedno z dzieci ginie bez śladu. Niedługo później rozgrywa się kolejny dramat - w lesie przy tajemniczej i budzącej grozę jaskini znika następne dziecko. Odnajduje się za to ciało chłopca, który zaginął... 30 lat temu. Dramatyczne wydarzenia stopniowo ujawniają skomplikowane i nadszarpnięte relacje między czterema rodzinami na przestrzeni różnych lat...

Ten niemiecki serial z platformy NETFLIX zrobił na mnie ogromne wrażenie! Sporo osób uważa, że "Dark" jest podobny do "Stranger Things". Myślę, że pewne aspekty mogą się pokrywać, jednak to dwie różne produkcje - obie bardzo dobre, choć "Dark" jest moim zdaniem mroczniejszy. Serial trzeba oglądać uważnie, łatwo się pogubić w tym co, gdzie, kto i kiedy. Niecierpliwie czekam na kolejny sezon!

6. THE END OF THE F***ING WORLD (2017)

Produkcja ta powstała na podstawie komiksu o specyficznych nastolatkach. On ma zadatki na psychopatę, ona jest buntowniczką z charakteru. Dziewczyna namawia swojego kolegę, aby uciekli z miasta i uwolnili się od problemów rodzinnych. Ich wyprawa okazuje się jednak dość pechowa...

Serial raczej nie przypadł mi do gustu. Takie "nie wiadomo co", które na szczęście trwa jedynie kilka godzin (8 odcinków po 20 minut). Na pewno znajdą się obrońcy tej produkcji, twierdzący, że to parodia, że zawarto w niej metafory, że w tym wszystkim ukryto tam głębszy sens, że czarny humor jest w cenie. Ja kompletnie tego nie czuję. Jedyną rzeczą, która choć trochę wzbudza ciekawość, był niezbyt wyszukany wątek kryminalny. Podobno ma zostać nakręcony kolejny sezon.

7. PLANETA SINGLI (2016)

Romantyczna, szukająca prawdziwiej miłości Ania przypadkowo trafia na Tomka, będącego prezenterem pewnego reality show. Zbieg okoliczności sprawia, że dziewczyna postanawia wziąć udział w jego programie. Zamysł jest jeden - ukazać, jacy są tak naprawdę faceci z Internetu i jak naiwne bywają kobiety, gdy szukają w sieci ideału. Choć początkowo plan układa się pomyślnie, potem następuje totalny zwrot akcji...

Byłam na przedpremierowym seansie, oglądałam z DVD i teraz załapałam się na emisję w telewizji. To jeden z lepszych polskich filmów, a jak wiadomo, nie wszystkie komedie romantyczne wyprodukowane w naszym kraju należą do udanych. Świetna obsada, błyskotliwy humor, wątki wywołujące wzruszenie i zmuszające do refleksji. "Ważne są tylko te dni których jeszcze nie znamy"...

Mam nadzieję, że marzec i kwiecień przyniesie kolejne, ciekawe pozycje. Oglądaliście którąś z tych produkcji? A może macie coś fajnego do polecenia? Czekam na wieści! Pozdrawiam ciepło, K.

piątek, 2 marca 2018

BRACIA SLATER: "Alec" L.A. Casey.

Pamiętacie gorącą, erotyczną serię "Bracia Slater"? Swego czasu zaprezentowałam dwie pierwsze części cyklu - tom pierwszy "Dominic" i jego uzupełnienie "Bronagh". Przyszła pora poznać losy kolejnych bohaterów! Zacznijmy od Aleca.


Keela od zawsze nie była doceniana przez rodzinę. Robiła to, czego oczekiwała i chciała jej matka, a mimo to pozostawała w cieniu innych - wiecznie rywalizowała ze znienawidzoną kuzynką. Teraz Micah bierze ślub i oczywiście skupia na sobie całą uwagę... Keela musi więc znaleźć partnera na wesele kuzynki. Pomagając swojej najlepszej przyjaciółce, Aideen, przypadkowo poznaje Aleca - beztroskiego, aroganckiego przystojniaka. Dziewczyna decyduje się poprosić go, aby udał się z nią na wesele i udawał jej chłopaka. Slater zgadza się jej pomóc, ale nie ma nic za darmo. To typ faceta, dla którego kobiety są obiektem na jedną noc. Zgodnie ze swoimi upodobaniami wymyśla nieprzyzwoity sposób, aby Keela mogła się odwdzięczyć. Oboje dobrze wiedzą, że nie ma innego wyjścia...

"Alec zatrzymuje to, co posiada"

"Alec" w moim odczuciu stanowi o wiele lepszą lekturę, niż dwie poprzednie części serii o Slaterach. Zwłaszcza, że język jest mniej wulgarny. Owszem, nadal padają przekleństwa, ale nie jest aż tak "ostro", jak wcześniej. Język jest lekki w odbiorze, ale nie każdemu może przypaść do gustu. Zauważyłam też, że autorka zafundowała czytelnikom większą dawkę humoru. Fabuła jest interesująca, choć w pewnych chwilach łatwo przewidzieć, co może się wydarzyć - mam tu na myśli znajomość Keeli i Aleca, niby bez zobowiązań, a koniec końców między głównymi bohaterami zrodziło się uczucie. Kreacja bohaterów jest specyficzna - mamy tutaj do czynienia z niestereotypowymi, nieszablonowymi, charakternymi osobowościami. Ich postępowanie zaskakuje, czasem ciężko je zrozumieć, a niektórzy mogą czuć się nawet zdegustowani. Dlatego też uważam, że ta książka, a właściwie cały cykl, nie nadaje się dla czytelniczek szukających urokliwego romansu. To dość mocna lektura, raczej nie zafunduje Wam kojących serce scen uczuciowych. Keela to wbrew pozorom zadziorna dziewczyna, a Alec... To przecież Slater. Bezwzględny, bezpośredni, mówi to, co myśli.

Jeśli pokochaliście Dominica, Alec jeszcze bardziej Wam się spodoba. Już niebawem recenzja kolejnej części serii - "Keela" :). Bądźcie czujni!

Za egzemplarz powieści "Alec"
serdecznie dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu.



czwartek, 1 marca 2018

Musisz przeczytać! Jack London i jego "Biały Kieł".

"Niektórzy boją się wilków, ale czy ktoś się zastanawia,
co właściwie wilki myślą o ludziach?"


Kanada - piękne, malownicze krajobrazy, poszukiwacze przygód i zwierzęta. W środowisku głuszy i dzikich istot, ludzie i zwierzęta uczą się wzajemnej miłości i przyjaźni. Nawet najgroźniejsze stworzenia mogą okazać  się wspaniałymi i wiernymi towarzyszami, o ile człowiek potrafi je odpowiednio traktować, przede wszystkim z szacunkiem. Wśród mieszańców dziczy znajduje się Biały Kieł - w 1/4 pies, w 3/4 wilk. Kiedy zwierzę trafia pod opiekę ludzi, musi zmagać się z wieloma wyzwaniami. Z trudem przystosowuje się do życia w trybie domowym, zwłaszcza, że spotyka go sporo przykrości. Szczęśliwie w końcu odnajduje na swej drodze takiego człowieka, który ofiaruje mu dobro, wsparcie i radość.

"Biały Kieł" to propozycja z serii klasycznych bajek i opowieści dla dzieci, młodzieży i nie tylko. Jack London w swej książce zawarł wiele mądrych treści. Autor uczy, jak okazywać zwierzętom miłość. Natura jest nieposkromniona, ale i piękna. Człowiek może z nią żyć w zgodzie, wystarczy tylko odpowiednie nastawienie i szacunek dla drugiej istoty.

"Biały Kieł" wzrusza, bezapelacyjnie jest to naprawdę wspaniała i piękna książka. Mamy tutaj klasyczne starcie dobra ze złem, gdzie oczywiście wygrywa to pierwsze, choć nie od razu, bo w całej tej historii nie brakuje przeszkód w drodze do szczęśliwego zakończenia. Miłośnicy interesujących opisów będą zadowoleni, bowiem w powieści jest stosunkowo mało dialogów. Mnie, jako miłośniczkę czworonożnych przyjaciół, bardzo chwyciła za serce zwierzęca "postać" Białego Kła. Przeżywałam razem z nim wszystko to, co fundował mu los.

Po tę książkę można, a wręcz powinno się sięgnąć niezależnie od wieku. Oczywiście ilość lat na karku będzie wpływać na głębsze zrozumienie lektury, jednak najważniejsze, czyli to, jak znaczące jest odpowiednie podejście do drugiej istoty, widać jak na dłoni. Oferując komuś miłość, ciepło, empatię, możemy spodziewać się, że ta dobroć zaprocentuje. Autor, moim zdaniem, w rewelacyjny, wręcz mistrzowski sposób obrazuje w swej powieści wilczą naturę i relacje dzika przyroda-człowiek. POLECAM, POLECAM i jeszcze raz POLECAM!

Za egzemplarz powieści "Biały Kieł"
serdecznie dziękuję Zysk i S-ka Wydawnictwo.