piątek, 16 października 2015

Kartka z pamiętnika #1.

Witajcie Kochani! Na początku chciałabym przeprosić za moją długą nieobecność... Teraz znowu czeka mnie nadrabianie zaległości, zarówno u Was, jak i u siebie. Obiecałam Wam przecież relację z wycieczki, która miała miejsce... miesiąc temu! Tak, minęło już tyle czasu, a ja zamieściłam jedynie kilka wpisów - Katowice, Chorzów i Jaworzno. Nie martwcie się, na dniach powrócę do tego tematu, albowiem w końcu mam czas na pisanie (no i dostęp do komputera)! Dziś lekki post nawiązujący do pierwszej połowy października. Tym samym będzie to też zapowiedź najbliższych wpisów :).

No dobra, może na początek trochę cięższy temat... Nie wierzę w to, że dziś, czytając po przebudzeniu książkę, musiałam włączyć lampę! Dosłownie tak, jakby to był wieczór. Ostatnio miałam trochę na głowie i teraz chciałam powrócić do rewelacyjnej lektury "PS KOCHAM CIĘ", jednak świetność tego rytuału popsuła intensywna szarość za oknem połączona z depresyjnym deszczem. Tej części jesieni zdecydowanie nie lubię, choć póki co nie było tak źle - minione tygodnie raczej cieszyły oko piękną pogodą za oknem. No i właśnie - popełnilibyśmy ciężki grzech, gdybyśmy z niej nie skorzystali.


Miniony piątek, który był de facto bardzo słoneczny, zleciał nam pod znakiem wycieczki, której celem stało się moje ukochane miejsce w Borach Tucholskich - Rosochatka, a dokładniej Główka. Część z Was widziała już pewnie kilka zdjęć na instagramie, jednak była to kropla w morzu, gdyż fotek ukazujących piękno tej części borów jest znacznie więcej. Ciekawi? Spokojnie, i na Główkę przyjdzie czas na blogu.


Matko, zapomniałabym! Przecież z początkiem października rozpoczęła się kontynuacja pewnej historii... Ostatnia już część mojej przygody na studiach - przynajmniej taką mam nadzieję i będę dokładać wszelkich starań, aby tak właśnie było! Żeby tak się stało, muszę pamiętać o jednym z najważniejszych punktów do realizacji na ten rok... Pisaniu pacy magisterskiej. Moja ostateczna wizja dotycząca jej zawartości została poprawiona i zaakceptowana, pozostaje tylko zabrać się za stukanie w klawisze i obserwowanie, jak to cudownie zapełniają się kolejne strony Worda. Nie postawiłam jeszcze pierwszej litery tego przyszłego dzieła, ale poczyniłam pierwsze kroki ku zebraniu materiałów. Oczywiście biblioteka jest tak obszernie zaopatrzona, że ciekawsze egzemplarze mogę zobaczyć jedynie na miejscu, tak więc trzeba będzie wygospodarować w przyszłym tygodniu czas i odwiedzić ten zacny budynek przy moim wydziale w Sopocie. Na tym się nie skończy, bo większość interesujących mnie książek znajduje się przy głównym kampusie uniwerku w Gdańsku, także do wypożyczenia NA MIEJSCU. Szczerze mówiąc nie wiem, po co przy wydziale nauk społecznych, matematyki, biologii itp. znajdują się pozycje dotyczące np. transportu szynowego i jego przyszłości. Przecież to książka idealnie wpasowująca się w profil transportowy... 


O czym będę pisać? O tym, co na licencjacie - o kolei, czyli o czymś, co mnie interesuje. Trochę wykorzystuję ten fakt jako usprawiedliwienie moich zakupów. O co chodzi? A o to, że moje hobby (o którym także niebawem przeczytacie) obejmuje również uzupełnianie kolekcji książek kolejowych. Tym sposobem łączę przyjemne z pożytecznym! Ostatnio zaopatrzyłam się w kilka tematycznych pozycji, z czego większą z powyższego zdjęcia kupiłam w super promocji w Matrasie! Jeśli posiadacie zrealizowany bilet PKP IC, możecie wykorzystać go jako dokument uprawniający do 25% rabatu. Nie dajcie się omamić niektórym sprzedawczyniom - w jednym ze sklepów, gdzie chciałam się dowiedzieć o szczegóły promocji, pani poinformowała mnie, iż bilet musi być wydrukowany, ponieważ ona go potem zabiera. Guzik prawda! W dobie internetu, smartfonów, tabletów i innych podobnych urządzeń wiele z nas nie zaprząta sobie głowy kupowaniem w kasie biletów, a tym bardziej ich drukowaniem. Kiedy kupowałam książkę, nie miałam przy sobie papierka z podróży do Katowic, a jedynie plik pdf w telefonie, który ściągnęłam w razie, gdybym zapomniała w dniu pamiętnej podróży wersji drukowanej. Okazało się, że dla innej sprzedawczyni nie stanowiło to problemu, spisała sobie na kartce numer biletu i po krzyku. Cóż, niektórym ciężko jest sięgnąć po karteczkę i długopis.

Jeśli już mowa o zakupach, to miałam ich ostatnio na głowie całkiem sporo. Jak wiecie, wakacje minęły pod znakiem delegacji Adama i mojego pobytu u rodziców. Tym sposobem w domu, a dokładniej w kuchennych szafkach i lodówce, brakowało naprawdę wielu rzeczy! Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym poza spożywką nie kupiła kilku gadżetów kuchennych i ominęłabym drogerie... W mojej łazience pojawiło się kilka nowych dla mnie rzeczy, relacja niebawem!


Jak jesień, to w otoczce pięknych zapachów. Przechodząc obok stoiska Yankee w Rivierze nie mogę się powstrzymać, żeby chociaż na sekundę nie zatrzymać się przy szybce wystawowej i nie popatrzeć na cudownie wyglądające woski. Czasem kończy się tylko na podziwianiu, jednak nie tym razem. Do mojej kolekcji dołączyło kilka fajnych zapachów, które postanowiłam połączyć w kominku do wosków. O nowych dla mnie wariantach oraz ich łączeniu powstanie osobny post.


Na zakończenie słodki akcent - szarość jesieni warto zniwelować kolorowym akcentem w postaci pysznego ciasta, pachnącego czekoladą i pomarańczą (dobra, olejkiem pomarańczowym :D). Bądźcie czujni, dokładny przepis niebawem (wersja skrócona na IG) - warto z niego skorzystać, bo ciacho po prostu rozpływa się w ustach... No i znika w tempie ekspresowym.


To byłoby chyba na tyle. Lecę zrobić sobie jakieś śniadanko, a Wam życzę udanego weekendu, przede wszystkim z dużą dawką słońca! Ściskam gorąco :).

18 komentarze:

  1. Czekam zatem na te wszystkie posty, bo chętnie dowiem się więcej o Twoim kolejowym hobby, o podróżach i o woskach! Ciasto widziałam na IG - mniam! :D No i ta Główka - ooo na zdjęcia czekam, czekam, bo wspaniale się to miejsce prezentuje :)
    Smacznego śniadania! :D
    A Twój tytuł posta skojarzył mi się z: https://www.youtube.com/watch?v=6TWKttFicrQ :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję za podesłanie linka do ytb - dzięki Tobie zobaczyłam coś nowego dla mnie, interesującego, aż zapragnęłam zobaczyć więcej :)!
      Wszystko pojawi się na blogu w najbliższym czasie, jak tylko będę mieć wolne chwile, będę pisać i pisać :D!

      Usuń
  2. Trzymam kciuki za studia i pisanie pracy licencjackiej.
    Ciacho kusi, mniam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magisterskiej ;). Nie dziękuję, co by nie zapeszać :D! Ciacho niedługo pojawi się w postaci przepisu :).

      Usuń
  3. Uwielbiam książkę PS Kocham Cię, na zmianę śmiałam się i płakałam :) Ale za to film mnie strasznie zawiódł :( Odeszli od książki zbyt daleko moi zdaniem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powoli zbliżam się do końca, trochę się cieszę, że mam tak mało czasu na tę książkę, bo przynajmniej dłużej przeżywam historię Holly :D. Film oglądałam dawno temu, będzie z 6-7 lat i nie pamiętam już zbytnio tego, co tam się działo. No ale wiadomo - książka lepsza od filmu będzie zawsze :D.

      Usuń
  4. ale to ciasto wygląda cudownie, chciałabym zrobić wegańską wersję hah :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie mam zielonego pojęcia o weganizmie, także mimo szczerych chęci nie pomogę z przepisem ;).

      Usuń
  5. Dosyć obszerny post, który bardzo fajnie się czyta ;) Super piszesz wszystko tak dokładnie, dajesz zapowiedzi kolejnych postów itd... ;D Powodzenia i trzymam kciuki za pisanie pracy ;) Ciasto wygląda przepysznie aż ślinka leci ;D Oglądałam film PS Kocham Cię i jest to mój jeden z ulubionych filmów, na którym płakałam jak mały bobas <3
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie ;*
    http://madeleineee1994.blogspot.com/2015/10/zwyklak.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za miłe słowa ;). Nie dziękuję, żeby nie zapeszać z tą pracą :D! Ciacho było pyszne i zniknęło w dwa dni, także to chyba mówi samo za siebie. Niebawem dodam przepis ;). Pozdrawiam :*.

      Usuń
  6. Super post łatwo się czytający! Ja jestem totalnym molem książkowych i czytałabym książki w każdej postaci jak leci, ale niestety brakuję mi czasu! ;c Mam nadzieję,że Twoja praca magisterska wypadnie genialne, a łączenie przyjemnego z pożytecznym? Genialna sprawa! :) Pozdrawiam!
    http://typical-writers.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam to samo z książkami - ilość pozycji, które bym chciała przeczytać, rośnie z dnia na dzień, a czas na czytanie się przy tym kurczy. No i kiedy czytać?! Pozdrawiam ;).

      Usuń
  7. Jak dobrze, że przede mną jeszcze 2 semestry (a właściwie 2,5) do obrony! :D Można powiedzieć, że nie muszę się jeszcze martwić pracą, chociaż już niedługo będziemy wybierać katedry, bo oczywiście 150 osób nie może wybrać tego samego :D
    Yankee <3 Ja właśnie odkładam te zakupy, bo pewnie bym wykupiła milion tych wosków i została bez pieniędzy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie denerwowały te wybory katedry, kto pierwszy ten lepszy -.-! Na mgr wybierałam już z góry specjalność, ale na licencjacie też były zapisy, z tym że o wiele lepsze, bo wg średniej. Wówczas w ogóle się nie bałam, oceny pozwoliły mi ze spokojem wybrać to, co mnie serio interesuje. Pracowałam na to od początku, bo wiedziałam, że jest taki system no i było ok. A teraz? Kurde no, zdarza się, że czasem system się zawiesi czy cokolwiek innego i mam się męczyć przez kilka semestrów w katedrze, które totalnie mi nie pasuje? Na szczęście zdążyłam tam gdzie chciałam :D. Oby u Ciebie tak fajnie poszło!
      Gwarantuję Ci, że kiedy tylko zajrzysz do Yankee, zakochasz się od razu :D. Na razie chyba muszę przystopować, nałożyły mi się inne wydatki. No a cena wosków poszła o zetkę do góry :(. Niby złotówka, ale też aż złotówka :D!

      Usuń
  8. a myślałam że tylko ja mam zaległości na swoimi i Waszych blogach ;)ale jak widać nie jestem sama ;)
    Yankee kilku razy chciałam kupić , hmm co mnie odstraszyło? cena? nie pamiętam :D
    czekam na posty o wojażach ;P (ja zabieram się u siebie na kolejny post o wojażach i zabrać się nie mogę ) :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech nic nie mów o tych zaległościach, bo to się piętrzy wszystko w tempie ekspresowym :D! Możliwe, że cena, choć woski są moim zdaniem wydajne. Już nie mogę się doczekać, aż u Ciebie nadrobię zaległości :D!

      Usuń
  9. to ciasto wygląda obłędnie. :DD tak samo obłędnie brzmi zapach kosmetyku "jagodowa muffinka", mmm.
    co do "PS Kocham cię" - uwielbiam tę książkę, bardzo mnie poruszyła. ale np. mojej mamie już się nie podobała...
    życzę powodzenia w pisaniu pracy! :)
    aa, dodam jeszcze, że te pachnące woski można było kupić w wielu miejscach w USA. ale ja nadal nie mam kominka do wosków :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O kosmetyku będzie niebawem, ciasto już dodałam :D! Książka jest super, czytam ją bardzo powoli, bo szkoda mi się rozstawać z bohaterami :(. Zostało mi 40 stron chyba rozłożę na dwa razy to... A potem good bye. Nie dziękuję, praca w przygotowaniu, oddałam już pierwszy rozdział, czekam na KRYTYKĘ :D! Koniecznie zaopatrz się w kominek, dzięki niemu i woskom Twój pokój zrobi się jeszcze bardziej przytulny.

      Usuń