czwartek, 12 lipca 2018

Pomysłowa i oryginalna: "Bez przeszłości" Keith Donohue.


Pełna napięcia opowieść o miłości i zauroczeniu, współczesna wariacja na temat mitu o Orfeuszu i Eurydyce.


Kay Harper razem z mężem Theo spędzają w Quebecu letnie wakacje. Ona pracuje w cyrku na stanowisku akrobatki, on zaś w tym czasie tłumaczy biografię Eadwearda Muybridge'a, brytyjskiego fotografa, będącego pionierem w swojej dziedzinie. 

Któregoś razu Kay dostrzega na wystawie zamkniętego sklepiku ze starymi zabawkami, Quarte Mains, interesującą lalkę. Wręcz się w niej zakochuje, ale nawet nie wie, że tę chwilę zapamięta na zawsze. Wracając pewnej nocy do domu, czuje, że ktoś ją śledzi. Wówczas dostrzega światło w swoim ulubionym sklepiku. Gdy okazuje się, że drzwi są otwarte, Kay decyduje się schronić się przed niebezpieczeństwem w środku, przecież nic nie może jej grozić w otoczeniu uroczych zabawek... Nie spodziewa się, że wejście do tajemniczego, zagadkowego miejsca, które znała tylko z zewnątrz, z ulicy, zmieni wszystko.

Kolejnego dnia Theo nie może odnaleźć żony. Jest zrozpaczony. Obsesyjnie i z determinacją przemierza ulice Quebecu w nadziei, że odnajdzie Kay. Sytuacji nie polepsza policja, która w jednej ze swych hipotez zakłada, że to Theo może mieć coś wspólnego z zaginięciem akrobatki. Nikt nie przypuszcza, że Kay została... zamieniona w lalkę. Uwięzioną w magicznym świecie kobietę może uratować tylko utęskniony Theo. Musi ją odnaleźć i rozpoznać - pytanie tylko, w jaki sposób?

"Bez przeszłości" skusiło mnie swoim opisem, który zdecydowanie wywołał dreszczyk grozy i zaciekawienie. Podeszłam więc do lektury z nadzieją na trzymające w napięciu wydarzenia i małą dawkę "zdrowego", czytelniczego lęku. Keith Donohue spełnił moje oczekiwania, a co więcej, w pakiecie dostałam także elementy prozy obyczajowej, przygodowej oraz magii, science fiction. Autor posługuje się przystępnym językiem, czytanie książki sprawiło mi wiele przyjemności. Akcja toczy się raczej niespiesznie, ale w sposób jak najbardziej interesujący. Nie ma mowy o nudzie. Ciekawym zabiegiem było zaczerpnięcie inspiracji z mitu o Orfeuszu i Eurydyce, którego znajomość przy okazji sobie odświeżyłam :).

"Bez przeszłości" to trochę taka bajka dla dorosłych z dreszczykiem. Fantazje mieszają się z realiami, a czytelnik przepada w wyimaginowanym świecie. Zaciera się granica między tym, co jest tylko i wyłącznie wytworem ludzkiej wyobraźni a rzeczywistością, z którą codziennie każdy się zmierza. W moim odczuciu lektura ta jest jak najbardziej godna uwagi. Bardzo pomysłowa i oryginalna!

Za egzemplarz "Bez przeszłości"
ogromnie dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.



3 komentarze:

  1. Lubię, gdy zaciera się świat rzeczywisty i fantazja. To interesujący motyw.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale ciekawy opis książki! Ja za fantasy nie przepadam, ale tą recenzją mnie zaciekawiłaś!:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ciekawy i intrygujący opis :)

    OdpowiedzUsuń