sobota, 23 lutego 2019

KASTRACJA - jak to było z Pimpkiem?

Kastracja to temat owiany wieloma mitami i sprzecznymi informacjami. Wielu ludzi absolunie nie chce o niej słyszeć, inni nie mają nic przeciwko. Pimpek jest już dawno po, o czym dziś Wam opowiem. Nie będzie wywodów medycznych, bo weterynarzem nie jestem. Chcę po prostu opisać nasz przypadek, bo sama takich wpisów przed zabiegiem szukałam.

W drodze do weta
Psiak po kastracji bądź sterylizacji (w przypadku suczek) nie powinien być kąpany. Do zabiegu musi iść na czczo. Wykąpaliśmy Pimpa tydzień wcześniej (zaraz po schronisku), a ostatni posiłek przed zabiegiem podaliśmy bodajże o 17:00 (zgodnie ze wskazówką pracownicy Ciapkowa), przy czym wizytę mieliśmy umówioną na 10:00. Do zabiegu Pimpek mógł pić jedynie wodę i to też nie hektolitrami. O umówionej godzinie zostawiłam go w klinice i mniej więcej po 4-5 godzinach weterynarz zadzwoniła z informacją, że można już po pieska wrócić. 

Po kastracji
Pimpek nie tryskał energią, co jest zrozumiałe. Klnęłam w duchu, że nie znalazłam miejsca pod lecznicą i do auta musieliśmy podejść kawałek, co prawda mały, jednak to i tak była dla niego niekomfortowa sytuacja. Pimp co kilka kroków przysiadał, na szczęście udało nam się dojść na parking. Obolały potrzebował spokoju, co też mu zafundowałam od razu na wejściu do mieszkania. Przysunęłam legowisko bliżej siebie, bo w tamtych dniach nie opuszczał mnie na krok i wolał położyć się bliżej, na dywanie, niż dalej na miękkim pontonie. Nie zaczepiałam, dałam mu spać i ewentualnie kiedy się budził, delikanie przez chwilę głaskałam. Wieczorem wyszliśmy na krótki spacer. Musiałam ściągnąć mu klosz, gdyż blokował go przy wąchaniu i nie chciał się wówczas załatwiać. Wtedy też odkryłam jedną z jego mocy - wycie do karetek. Bidulek siedział zmęczony, gdy odpinałam mu klosz, a w oddali zawyły syreny. Nie musiałam długo czekać na reakcję :D. 

Klosz w zabawie nie przeszkadzał, natomiast w spacerach już tak

Pierwszego oraz trzeciego dnia po kastracji musieliśmy podjechać na zastrzyk, co też zrobiliśmy - nie było żadnych problemów. W pierwszy dzień po zabiegu Pimp zachowywał się już zupełnie normalnie. Chciał się bawić, miał apetyt, normalnie wychodziliśmy na spacery. W domu obowiązkowo zakładaliśmy klosz - wciąż pamiętam meble zastawione krzesłami (ochrona przed uszkodzeniami od obijania się :D), a także poranne pobudki, kiedy to Pimp kręcił się pod sypialnią i stukał w ściany. Początkowo było wszystko dobrze, ale na początku drugiego tygodnia cwaniakowi udało się, mimo osłony, dotrzeć do miejsca po zabiegu i doszło do rozlizania rany. Pimp musiał dostać większy klosz (dużo większy :D), zastrzyk i tabletkę (jedną na dwa dni). Szczęście, że wszystko, co mu dajemy, a co jest jadalne, przyjmuje bez problemu.

Od kastracji minął już prawie rok. Czy coś się zmieniło? Istnieją teorie, że pies po zabiegu staje się ospały i gruby. Pimpek nadal jest żywiołowy, dupka co prawda trochę mu urosła, jednak nie stał się wielką toczącą się kulą - dostaje przysmaki, ale funduję mu też ruch. Waga psa zależy od nas - jeśli będziemy trzymać się porcji, nie będziemy przekarmiać smaczkami i nie zapomnimy o odpowiedniej dawce ruchu, nasz czworonóg zachowa dobrą kondycję. Inną sprawą są relacje z czworonogami. Czytałam, że pies może się uspokoić pod tym względem i przestać rzucać na inne osobniki, oczywiście w przypadku, jeśli wcześniej miało to miejsce. Być może ma to przełożenie w kwestii szalejących hormonów, u nas ten problem był bardziej złożony. Nad reakcjami w stosunku do innych psów pracujemy cały czas, są ogromne postępy, co nie znaczy, że agresja minęła w 100 %. W naszym przypadku są to rzeczy, które trzeba wypracować, a nie liczyć na to, że gdy hormony się uspokoją, to i reakcje będą inne. 



Kastracja była wymogiem adopcyjnym, aczkolwiek nawet, gdyby regulamin brzmiał zupełnie inaczej w tej kwestii, i tak byśmy zdecydowali się na taki krok. To przede wszystkim ochrona przed niechcianą ciążą, która nierzadko prowadzi do bezdomności zwierząt. Pilnuję psa, nie spuszczam w nieodpowiednich miejscach ze smyczy, ale to tylko natura, a także rzeczy martwe - mam tu na myśli obroże, smycze, które mogą się zerwać, a pies kierowany instynktami uciec. Kastracja to także krok ku zapobieganiu wystąpienia nowotworów, np. raka prostaty.

Jeśli zdecydujecie się na kastrację bądź sterylizację, dokładnie omówcie wszystko z weterynarzem. On dysponuje odpowiednią wiedzą i wyjaśni wszelkie kwestie. Pozdrawiamy Was i Wasze psiaki razem z Pimpeuszem :).

0 komentarze:

Prześlij komentarz