piątek, 19 maja 2017

Tasmina Perry i jej najnowsza powieść "Pocałunek na pożegnanie".

Są takie książki, które czytamy z ogromną przyjemnością. Po skończonej lekturze stają się naszymi ulubionymi, do których w przyszłości na pewno jeszcze wrócimy. Ostatnio miałam okazję poznać właśnie taką pozycję. Historia zawarta na kartach powieści wspaniale wpasowała się w mój gust czytelniczy. Zapraszam na recenzję książki "Pocałunek na pożegnanie".


"Każdy pamięta swój pierwszy pocałunek, ale jak jest z ostatnim?"

Historia rozpoczyna się w roku 1961 w Buckinghamshire. Wówczas mamy okazję poznać pierwszego, kluczowego bohatera - Dominica Blake'a, podróżnika i stałego bywalca salonów. Odbywał on podczas pewnego przyjęcia rozmowę z Eugene, Rosjaninem. Nie wiedział jednak, jak bardzo ta konwersacja zmieni całego jego życie... Następuje przeskok do czasów współczesnych. W Londynie, w Królewskim Instytucie Kartograficznym na stanowisku archiwistki pracuje Abby Goldman. Zatrudniono ją, aby skatalogowała stare zdjęcia. Kobieta dodatkowo zajmowała się organizowaniem wystaw, miała za zadanie zainteresowanie publiczności zaniedbanymi i niosącymi historię zdjęciami. Początkowo praca wydawała się nie mieć końca. Wszystko jednak się zmieniło, gdy szukając dopełnienia do jednej z wystaw, natrafiła na pewną fotografię, która doprowadziła ją do łez...

"Mężczyzna i kobieta, tuż obok siebie. On przytulił dłoń do jej policzka, ona do jego,
przez co wyglądali, jakby właśnie żegnali się czule."

Emocje między tajemniczymi postaciami wprost wylewały się ze zdjęcia. Zaintrygowana Abby postanowiła dociec prawdziwego sensu tej fotografii. 

Tasmina Perry zgotowała czytelnikom prawdziwy hit! "Pocałunek na pożegnanie" to piękna powieść o miłości, choć nie tylko. Historia ta przepełniona jest licznymi zwrotami akcji oraz tajemnicami. Autorka zabiera czytelnika w podróż nie tylko po świecie, ale i w czasie. Ukazuje, że uczucie między dwojgiem ludzi nie zawsze kończy się happy endem. Przykładem tej smutnej prawdy okazał się związek Rosamund i Dominica. Rose, będąca dziennikarką, na swojej drodze trafia na Dominica. Mimo odmiennych poglądów i wielu kłótni, jak to bywa w romantycznych historiach, oboje w końcu się do siebie zbliżają. Rodzi się wspaniałe uczucie, mężczyzna oświadcza się swojej wybrance serca. Niestety, jego wyprawa do Amazonii zmienia wszystko... To właśnie fotografią Rose i Dominica zajęła się Abby. Romantyczna historia miłości sprzed lat pozwoliła kobiecie oderwać się od własnych problemów małżeńskich. Zdrada ukochanego i wizja rozwodu nie należały przecież do przyjemnych spraw. Jak ostatecznie ułożyły się losy bohaterów?


Historia wciąga od samego początku. Bardzo podobało mi się powiązanie akcji ze zdjęciem. Fotografia stanowi niezwykle ważną część mojego życia i ten temat zawsze będzie bliski memu sercu. Uwiecznione na zdjęciach momenty mają w sobie niezwykłą magię, niosą pewne wspomnienia, emocje. Autorka rewelacyjnie wykorzystała to w swojej powieści.

"... z fotografiami było inaczej. Miały w sobie coś magicznego. Były osobistym zapisem szczególnego okresu, zanim naprawdę poznano świat, a wykonywali je nieliczni ludzie, którzy odważyli się zapuścić poza cywilizację."

Na plus zasługuje także poprowadzenie akcji w dwóch ramach czasowych. Z jednej strony poznajemy teraźniejszość, z drugiej przenosimy się do wydarzeń sprzed wielu lat. Autorka przedstawiła historię dwóch związków. Skupiła się na wiekowej miłości Rosamund i Dominica oraz na rozpadającym się uczuciu Abby i Nicka. 

"Nigdy nie wiesz, ile zdołasz przebaczyć, póki się to nie stanie."

Powieść wywołuje masę emocji, wzrusza, sprawia, że z łatwością przenosimy się do świata bohaterów i razem z nimi przeżywamy każdą chwilę. Czytając książkę, chce się więcej i więcej! Gdyby nie masa obowiązków spoczywających na moich barkach, na pewno czytałabym nieprzerwanie do samego końca. Ta pozycja jest tego warta. Niestety, musiałam sobie dawkować przyjemność. Nie byłabym sobą, gdybym gorąco nie poleciła tej książki zwłaszcza paniom! Zaryzykowałabym nawet stwierdzenie, że ta historia idealnie nadaje się na film, jednak te z reguły nie oddają tego wszystkiego, co treść pisana. Bywają powierzchowne, pomijają często niezwykle istotne fragmenty książki. Obraz jest w porządku, ale ja wybieram słowo :)! Szczególnie, kiedy jest tak piękne, jak "Pocałunek na pożegnanie".

Za możliwość przeczytania książki "Pocałunek na pożegnanie"
serdecznie dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu.

5 komentarze:

  1. To chyba już wiem co kupię na Dzień mamy :)a i ja skorzystam:)świetna recenzja!

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaciekawiłaś mnie tą książkę! Super recenzja
    MÓJ BLOG - KLIK

    OdpowiedzUsuń
  3. Czuję, że ta książka mogłaby mi się spodobać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Recenzja mnie zaciekawiła, z chęcią po nią sięgnę. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakoś nie mogę się zebrać żeby ją kupić.Ale recenzja super mój blog

    OdpowiedzUsuń