piątek, 3 maja 2019

TOKAJ: Początek węgierskiej wyprawy. Kadry ze spaceru po mieście.

Cześć Kochani! Do wakacji zostało właściwie już niewiele czasu, warto więc zacząć snuć pewne plany. Rozmyślając nad kierunkiem tegorocznego urlopu, wróciły do mnie wspomnienia z wyprawy na Węgry, którą odbyliśmy w sierpniu 2018. Chciałabym Wam pokazać, co wówczas zwiedziliśmy, jakie miejsca nas zachwyciły, jakie polecilibyśmy z całego serca. Zapraszam na cykl postów podróżniczych.


Dziś zacznę od pierwszego punktu naszej wycieczki - znajdującego się w północno-wschodnich Węgrzech miasta TOKAJ. Chyba wszyscy kojarzą je z winami, i słusznie, bowiem stanowi ono stolicę tokajskiego regionu winiarskiego, wpisanego w 2002 r. przez UNESCO na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego i Przyrodniczego. Do Tokaju udaliśmy się m.in. celem odwiedzenia pewnej piwniczki z kilkusetletnią historią, ale o tym opowiem Wam w kolejnym poście.

Piwnice Rakoczego - nasz tokajski cel
Tamtego dnia mieliśmy chwilę na "małe" obejście tego jakże spokojnego miasteczka. Do Tokaju dojechaliśmy dość wcześnie, być może dlatego nie zauważyliśmy tłumów. Wszędzie za to kusiły piwniczki, ale skutecznie się im opieraliśmy - przecież mieliśmy swój konkretny plan.




Przyjemnie nam się spacerowało po tokajskich uliczkach, ale miasto samo w sobie nie wywołało w nas ogromnego "WOW". No, może poza piwniczką, którą odwiedziliśmy, a która totalnie mnie oczarowała oraz poza pięknie prezentującymi się winnicami. W tej kwestii zachwytom nie było końca, nie mogłam oderwać się od fotografowania dojrzewających winogron.











Wizyta na Węgrzech rozpoczęła się bardzo przyjmnie - mogę zdradzić, że była to zapowiedź samych cudowności, jakie na nas czekały <3. W następnym wpisie, zgodnie z obietnicą, zaprezentuję Wam wspaniałą piwniczkę, w której degustowałam pyszne wina. Do zobaczenia! Karolina.

1 komentarze: