Kochani! Moja ulubiona Denise Hunter powraca z nową serią. Z przyjemnością prezentuję Wam najnowszą powieść autorki - "Brzoskwiniowy świt".
Zoe Collins nie chciała już wracać do Copper Creek. Miejsce to przypominało jej o mężczyźnie, który złamał jej serce. Nie zamierzała już nigdy więcej z nim rozmawiać, dlatego też powrót w tamte strony był wykluczony. Nigdy nie mów nigdy - kiedy najdroższa sercu Zoe babcia umiera, kobieta musi pojechać do Copper Creek. Okazuje się, że staruszka zapisała jej w spadku rodzinny, brzoskwiniowy sad u podnóża gór Pasma Błękitnego. Co więcej, wszyscy oczekują od niej, aby porzuciła swoje dotychczasowe życie i zaczęła wszystko od nowa, zajmując się sadem. Czy po tylu latach jest to wciąż możliwe?
Cruz Huntley nigdy nie zapomniał o Zoe. Wiele się wydarzyło i sporo pozmieniało, w końcu minęło już pięć lat - teraz jego dawna miłość jest z kimś innym. Jej związek jednak wydaje się wisieć na włosku, przeszłość z Cruzem daje o sobie znać, do tego dochodzą rozterki związane z decyzją dotyczącą prowadzenia sadu i narastające napięcie towarzyszące jej relacji z chłopakiem, czyli Kyle'em. Czy Zoe powinna zostać w Copper Creek? Przecież czeka tam na nią sporo obowiązków... i Cruz.
Ach, Denise Hunter pisze tak, że nie sposób oderwać się od wymyślonych przez nią historii! I tym razem oczarowała mnie od początku do końca, porywając do Copper Creek. "Brzoskwiniowy świt" to lektura lekka, przyjemna w odbiorze, nie tylko za sprawą przemawiającego do mnie stylu autorki, ale i dzięki kreacji bohaterów, fabuły i świata, w który wczuwamy się pełnią siebie. Już sama okładka przenosi nas do pachnącego brzoskwiniami miejsca, a kiedy pojawia się ono na kartach powieści, rozpoczyna się niezwykła przygoda. Byłam oczarowana, naprawdę.
Denise tak prowadzi akcję, że ciężko oderwać się od powieści. Jej książki charakteryzują się nieskomplikowaną fabułą, która ma w sobie TO COŚ. Poznając kolejne wydarzenia, chcemy więcej i więcej. Chcemy poznać dalsze losy bohaterów, którzy z reguły przypadają do gustu. Tak wygląda to z mojej perspektywy, co też czułam podczas lektury "Brzoskwiniowego świtu".
Ogromnym plusem książek Hunter są wątki, które mają charakter życiowy, pouczający. Autorka i tym razem wskazuje na ważne elementy egzystencji. Sięgając po najnowszy utwór Denise, możemy spodziewać się prawd na temat samotnego wychowywania dziecka. Autorka skupia się także na uczuciach, takich jak miłość czy ból po stracie bliskich nam osób. Ta powieść ma autentyczny wydźwięk, z jednej strony jest urocza (wątek romansu, no uwielbiam!), z drugiej ukazuje, że tak jak w życiu, każdy z nas musi podejmować poważne decyzje i niekiedy popełnia przy tym błędy. Nie można zapominać więc, czym jest wybaczenie...
"Brzoskwiniowy świt" to must read tej jesieni. I nie tylko jesieni. POLECAM!
Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Dreams.
Jestem zainteresowana przeczytaniem tej książki. Czuję, że mi się spodoba.
OdpowiedzUsuń